jarek70 pisze: ↑13 cze 2017, 12:21
Dotka. Brawo.
Ale chyba zaczyna pakować walizki dalej.
To będzie za mało. On myśli ze jak wyjdzie spróbuje to nie wróci.
Nie on jak wyjdzie, to nie bedzie mial gdzie wrocic
Granica za płytka. Niewyrazna. W jego oczach uchodzisz za słaba bezbronna kobietkę, zalezna od niego. Koniec szarej myszki, ktora cie pamieta od poczatku.
Masz rację Jarku koniec szarej myszki, zależnej od kogokolwiek.
Wskazane bardzo jest aby
Dotka odnalazła swoją wartość, swoja tożsamość, swoje piękno w Bogu. Aby odkryła wszystko to co On w niej złożył. Wtedy dopiero odkryje swoją pełnię, dowie się jak właściwie bronić własnych granic.
Dla mnie bardzo kontrowersyjne jest to zdanie:
jarek70 pisze: ↑13 cze 2017, 12:21
Nie on jak wyjdzie, to nie bedzie mial gdzie wrocic
Do czego namawiasz Dotkę? Do postawienia jakiej granicy?
Owszem
Dotko, nie powinnaś się godzić na krzywdzenie siebie w żadnym razie i o tym powinnaś męża poinformować, powinien mieć świadomość tego, ze Cię krzywdzi i w jaki sposób Ty zamierzasz to krzywdzenie siebie ograniczyć i być w tym konsekwentną.
Jednak Sychar jest miejscem, w którym uczymy się nie tylko stawiać granice, gdzie uzdrawiamy własne zranienia, ale również miejscem, gdzie uczymy się z Bożą pomocą przebaczać te zadane nam rany i nadal kochać małżonków i gdzie przygotowujemy się na powrót tegoż małżonka. Czy postawa
"Jak wyjdziesz, to nie ma powrotu" do nich należy? Czy małżonek ma szansę zobaczyć, ze jest z naszej strony gotowość na przyjęcie go?
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)