Co zrobić żeby nie odszedł?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Wafelka »

Dotka pisze: Boję się że jak się wyprowadzi to już nie wróci i to mnie najbardziej blokuje.
Dotko, działaj na tyle na ile masz sił na ten moment. Nie jest łatwo przyjąć tę okrutną prawdę, że wisząc na mężu tylko pogarsza się sprawę. Trzeba czasu, by to zauważyć. Wiem to też z własnego podwórka. Ale naprawdę, wierz mi, że prawda wyzwala. I chyba najgorsze co można sobie i mężowi zafundować to niewolę. On zostanie, pisząc smsy do innej, bo go ciągniesz za rękaw i płaczesz, choć pada coraz więcej niedobrych słów i wzrasta pogarda z jego strony, a Ty dalej będziesz niewolnicą tej sytuacji, bez miłości ze strony męża, ale za to z ciasnym łańcuchem między Wami. Wizja niefajna. Choćby Tobie ten łańcuch wydawał się całkiem ok, bo przecież najczulej mówisz, pierzesz, opiekujesz się, ścielisz, jesteś prawie jego mamusią, to on ma teraz inny plan. I ciągnąc coraz mocniej ten łańcuch sprawiasz, że mąż jeszcze mocniej ciągnie i chce się urwać. Miłość to wolność. Nie uprosisz miłości od kogoś. Potraktuj go poważnie i pozwól, jak dorosłemu człowiekowi, dokonać wyboru. Na ten moment wybór będzie taki. Ale przecież nie oznacza, że to ostateczność. Za jakiś czas może zmienić zdanie i dojrzeć i uznać, że to nie jest dobre, co robi..
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Niezapominajka »

Dotko, wszyscy tu dobrze mówia . Tylko odwrócenie się od niego podziała. Jak ogląda proszącą, zdenerwowaną, rozpaczającą i płaczącą żonę to sama mówisz ze się smieje i dalej brnie w swoj scenariusz życia. Jak zobaczy Twój dystans, bycie normalną i zajętą domem, dziećmi i sobą to się zdziwi i zastanowi co jest grane. Przynajmniej zacznie myśleć, bo na razie, w tej fazie to myślenie ma total wyłaczone niestety. Ty go rozpaczą popychasz w jej ramiona i do opuszczenia was, bo kto by chciał być z kimś kto samej siebie nie szanuje. Ona nie prawi mu kazan, nie poucza, jest uśmiechnięta i daje mu to czego u Was brakło mu z Twojej strony. Takie akcje nie biorą się z niczego, że jest cacy i nagle ktoś odchodzi. Zawsze chodzi o brak i złe samopoczucie w zwiazku. (tzn zwykle, bo zdarza się, że jest dobrze i komuś nagle odbija palma, ale to nie ten przypadek, nie wydaje mi się). Zbliż się na maxa do Boga (sama) a będziesz wiedziała co robić.

jak tu https://www.youtube.com/watch?v=az-ppJD-z-s kochaj męża tu gdzie jesteś, nie badz obrażona, zła, zapłakana, rob swoje, zajmuj się dziećmi, bądz spokojna (sic!), ale z lekkiego dystansu na ten czas - bo to absolutnie nie jest czas na konfrontację, jeszcze nie teraz, pozwól niech stanie się co on chce, niech sam wybiera skoro sam ma wrócić. Chyba nie chcesz, żeby był z litości, bez woli, bez miłości. Musisz to przetrwać. Uwierz, tylko ten sposób działa a nie lamenty. Mówi Ci to kobieta, której kilka mcy temu świat zawalił się na głowę, małżeństwo nie było idealne, a im bardziej napierałam tym bardziej on sie oddalal. Zmieniać się zaczeło gdy to ja się oddalilam. Umiesz się pogodzić, że nie zawsze musi być jak Ty chcesz? Dasz wejśc Prawdziwemu Bogu do Ciebie a nie bogu-zabaweczce pt.'masz zrobic jak a rozkazuje i przywrócic mi meza"? To tak nie dziala niestety. Potrzeba pokory skoro cos sie rozwalilo. Bóg zna Cię lepiej od Ciebie samej. Też chce, żebyś zobaczyła swoje błędy. Zobacz, mąż Ci pieknie powiedział "dalczego nam się nie udalo?" . Może po cos się to stało.
Mnie tu powiedzieli na początku, jak wariowałam z rozpaczy, ze to ta faza, gdzie wydaje ci sie, ze udusisz sie bez męża jak bez tlenu, ze jestes nikim, odarta ze wszystkiego, nie masz sil zyc i normalnie funkcjonować. Uwierz to mija po miesiącu. I zaczyna się faza dostrzegania różnych rzeczy a jeśli jesteś z Bogiem to też spokoju. Barzdo Ci polecam Nowenne Pompejanską (daje niesamowite ukojenie i spokój, żeby przetrwać każdy dzien i prześwietla Twoje błędy jak na terapii oraz modlitwę "Jezu Ty się tym zajmij" o Dolindo.

ps Twój mąż jeszcze gada, dialoguje i chodzi na mszę - mój wtedy się totalnie odciął i słyszałam tylko, że mnie nie kocha...

Myślałaś o terapii lub wspólnocie? Są dobrzy ludzie wkoło.
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Niezapominajka »

Dotka - na dobranoc lub do porannej kawki https://www.youtube.com/watch?v=U-Ty5_BdVDc
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Unicorn2 »

Dotka .Moźe warto pokazać źe Ty teź będziesz źyła bez niego .Zostaw go z dziećmi na weekend niech się chłopak pobawi w ojca.
Moźesz przecieź się wybrać do kina z jakimś kolegą tego wiara nam nie zabrania .
No chyba źe wolisz błagać prać i gotować.
Moźe ten kryzys jest po to źebyś zaczęła źyć.
Dlaczego on ma Cie zostawić z dziećmi co się stanie jak Ty go na troche zostawisz z domem i dziećmi . Co ucieknie ?
Dla niego jesteś słaba , przewidywalna i błagasz o miłośc , źaden facet nie będzie chciał takiej kobiety .
Zacznij go olewać i pokaź źe będziesz szczęśliwa bez niego a zobaczysz jak wszystko się zmieni.
Facet musi zdobywać wtedy będzie wierny jak pies jak mu dajesz co chce wtedy będzie szukał trudniejszej zdobyczy.Tak to niestety działa .
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

Dziekuje wszystkim. Jestem czytam dzis ide na msze mąż sie jeszcze zastanawia. Odezwę się jutro.
mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: mąż_żony »

Dotka, polecam przeczytać artykuł ks. Dziewieckiego. Zwłaszcza punkt 2 o biernym "przyjmowaniu" krzywdy od współmałżonka.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR ... zywda.html
katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: katalotka72 »

yhhhhh wszyscy już napisali wszystko co można było na te temat napisać, ale........
z perspektywy zdradzonej i odrzuconej żony wiem, że popełniłam wszystkie błędy jakie Ty teraz popełniasz (może jeszcze parę ekstrasów więcej było)
błagałam, płakałam, żebrałam o miłość, gotowałam, zaglądałam w oczy, prałam, sprzątałam, czuwałam gdy majaczył w gorączce, a on..... on w tym czasie dzwonił do swojej Rumunki (to nie pseudonim tylko narodowość), pisał smsy, wzdychał i potrafił rzucić na weekend wszystko żeby jechać do niej 3000 km tam i z powrotem żeby ją zobaczyć i dotknąć..... yhhhhh płaczę teraz nad tym co robiłam, bo Sychar znalazłam parę miesięcy później i nie miał mi kto doradzić w kulminacyjnej fazie kryzysu i rozpadu mojej osoby, zadusiłam i zaniańczyłam męża, zniechęciłam maksymalnie do siebie jęczeniem i zagłaskiwaniem, stracił do mnie resztki szacunku lub jak wolisz zaczął mną gardzić, być może nie uratowałabym nas jako małżeństwa, ale miałam szansę na uratowanie szacunku do samej siebie, miałam szansę zadbać o siebie i o dzieci, nie zrobiłam tego i chociaż minęło już 6 lat od tamtych wydarzeń potrafię płakać z żalu nad sobą, że nie mogę cofnąć czasu i wdrożyć tego co Ty masz podane na tacy - nic tylko brać garściami, garściami, garściami
korzystaj i ratuj przede wszystkim siebie i dzieci, resztki godności i szacunku do siebie
może przy okazji uda się uratować Waszą rodzinę przed rozpadem.............
katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: katalotka72 »

i jeszcze jedno
ktoś już to pisał, a bardzo mocno to we mnie brzmi
boisz się, że mąż odejdzie - on JUŻ odszedł i musisz się z tym pogodzić, mój też parę miesięcy po zdradzie był jeszcze w naszym domu, obok, ale nieobecny, żałuję, że nie odszedł od razu - może to byłby moment mojego przebudzenia i zrozumienia, że NIE ZMUSI SIĘ NIKOGO DO MIŁOŚCI I NIE ZATRZYMA NA SIŁĘ
więc otwórz klatkę wróbelkowi, pozwól wylecieć, bo jego istota fruwa gdzie indziej - ze wszelkimi KONSEKWENCJAMI tego wylotu
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

Bylismy razem na tej mszy i wieczorze uwielbienia. Nie mam siły pisać. Ale jest źle. Moj mąż jest chyba opętany. Ogolnie stwierdził że poczuł że od samego początku małżeństwa grzeszył i świetokracko przyjmował komunie bo krzywoprzysiegal gdy brał ślub. Co na pewno jest kłamstwem bo kiedys jak przyjął komunie w intencji ciężko chorej osoby to ksiądz ktory mu tej komuni udzielał to wyczół i rozmawiaili po mszy. Także wg mojego M całe życie ze nna żył w grzechu a teraz nie bedzie.
Śpię dziś osobno. I rycze z tego powodu. Nie jestem na to gotowa
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Unicorn2 »

Dotka .
Twój mąź będzie teraz wymyślał historie o których Ci się nawet nie śniło .Zrozum źe na tym etapie nie warto z nim dyskutować.
Wiem źe nie odpuścisz bo chyba mało kto był w stanie odpuścić ale to naprawde ostatni dzwonek by obudzić twojego męźa. Pytanie tylko czy Tobie się to uda czy polegniesz jak wiekszość z nas na tym forum?
Narazie widać źe do Ciebie nie dociera to co się dzieje myślisz źe twój mąź jest inny źę on się wycofa .Moim zdaniem to co robisz prowadzi go wprost do tamtej kobiety.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

I co mi dało wyjście ze wspólnego łóżka? Przepłakałam całą noc i placzę dalej. Nue mogę tego płaczu zatrzynać. Możecie sobie wyobrazic jak wyglądam, to go na pewno nie przyciągnie. Wiedziałam że nie byłam na to gotowa. I on też wie że to nie świadczy o mojej sile. Bo jej po prostu nie ma. I pewnie wcale się nie zastanowi.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Nirwanna »

Dotka, to nie jest tak, że siłę po prostu mamy. Generalnie siłę do wyjścia z kryzysu po Bożemu czerpiemy od Boga. Bez Niego jesteśmy słabi jak pisklaki.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: katalotka72 »

i to jest tak, że trzeba w pewnym momencie opuścić ręce, pogodzić się z tym, że jest tak, a nie inaczej, przestać się szarpać z koniem
walisz głową w zbrojony mur i nadal masz nadzieję, że go tą głową przebijesz - nie widzisz, że masz całą głowę poobijaną i krwawiącą?
płacz ile wlezie, może wreszcie dotrą do Ciebie realia sytuacji
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: s zona »

Dotka pisze: 11 cze 2017, 8:45 I co mi dało wyjście ze wspólnego łóżka? Przepłakałam całą noc i placzę dalej. Nue mogę tego płaczu zatrzynać. Możecie sobie wyobrazic jak wyglądam, to go na pewno nie przyciągnie. Wiedziałam że nie byłam na to gotowa. I on też wie że to nie świadczy o mojej sile. Bo jej po prostu nie ma. I pewnie wcale się nie zastanowi.
Wiec ogarnij sie Dotka i zacznij od Teraz myslec o sobie i dzieciach .
Wez moze zimny prysznic ,na oczy jakis oklad czegos zimnego ,zrob sobie makijaz ,nawet jesli wczesniej go dla siebie nie robilas i usmiechnij sie do samej siebie :)

Bedzie jeszcze dobrze ,nie zawsze tak ,jak my chcemy ..ale nie mozesz biernie czekac placzac
Slonko to lepiej ujela ,wiec pozwolisz ,ze zacytuje :

..."Więc mniej słów a może jednak czyny. Wiem, że w moim monologu do męża powiedziałam mu, że ja się na rozwód nie zgodzę ale potrafię zadbać o zabezpieczenie swoje i dzieci i nie chodzi o jakiekolwiek złośliwości ale o to, że są dzieci, są obowiązki.... Mój mąż nie komentował ale wiem, że jego nie bardzo było stać na alimenty, wynajęcie mieszkania i jednak nie chciał stracić dzieci.
Masz prawo do pieniędzy na dzieci i do pomocy z jego strony i to jest Twój argument niepodważalny. Coś co będzie psuć jego wizję " sielanki"
Spróbuj zadbać o siebie przede wszystkim o grupę wsparcia dla siebie i o relacje z najlepszym z Ojców.
Jestem z modlitwą "

To nie jest zdrowa sytuacja ,ze maz mial czas na swoj rozwoj osobisty , ang silownia a Ty dzieci .
To ,co piszesz w swoim poscie:

..." Mój mąż nigdy nie był skory do pomocy. Wychodził z założenia tradycyjnego podziału ról miedzy małżonkami i o ile na początku dawałam radę, to z czasem obowiązków domowych było coraz więcej. Z każdym kolejnym dzieckiem i z nowym dużym domem zaczynałam popadać z rozgoryczenie, żal, że nie chce mi pomóc, że woli chodzić na siłownię, na rower, na basen, na angielski. Ja mu nie mogłam towarzyszyć bo nie miałam na to czasu, ani nie mieliśmy z kim dzieci zostawić. I tak ja zajmowałam się domem i dziećmi, a mój mąż miał czas dla siebie. Przez to pojawiły się pretensje i żale, nawet o głupie błahe sprawy. Mąż nieraz mówił to idź na jakieś ćwiczenia, ale mimo podejmowanych prób czułam że to nie to. Ja nie potrzebowałam czasu dla samej siebie ja potrzebowałam wspólnego czasu z moim mężem. Niestety nie potrafiłam mu o tym powiedzieć. Moja frustracja odbijała się na naszych relacjach intymnych. i tak zaczęliśmy się od siebie oddalać. Niestety widzę to dopiero teraz. Narastało we mnie poczucie krzywdy doznawanej od mojego męża. Do tego mój mąż nie ma dobrego kontaktu z dziećmi, bo przecież zawsze wszystko ja. Cała opieka nad dziećmi skupiała się na mnie. Nieraz myślałam sobie że bez niego byłoby mi lepiej..."

Zeby potem stwierdzic ..

..." Dom w którym mieszkamy należy tylko do męża, więc może go w każdej chwili sprzedać bez mojej zgody. Ani ja ani dzieci nie jesteśmy zameldowane w tym domu.
Obecnie mój mąż to sobie wyobraża tak, że on wynajmie mieszkanie (lub kupi) i zamieszka tam ze swoją Panią, a że będzie musiał się urządzić to może nie będzie mi na początku dawał pieniędzy, bo przecież ja pracuję, dostaję jeszcze 500+ na dzieci, więc musi mi starczyć. dodatkowo rodzina mi na pewno pomoże. A jak on już się odbije od dna finansowego to mi wtedy będzie dawał pieniądze na dzieci. I ja mam go zrozumieć w tym postępowaniu i mu pomóc.
Dodatkowo on chce pomagać mi przy domu, który jeszcze nie jest do końca wykończony. Wiele jest jeszcze do zrobienia. I on sobie to wyobraża tak że będzie przyjeżdżał robił porządki wokół domu, remontował co trzeba, kosił trawę, węgiel do pieca wsypywał itp. to co teraz do niego należy, a potem pojedzie się przytulać i całować z tamtą. On nawet nie chce swoich rzeczy z piwnicy pozabierać bo twierdzi ze nie będzie miał gdzie ich dać i musi mieć do nich dostęp. A jak mu powiedziałam ze ja tak nie chcę, że jeśli nas zostawia to zostawia mnie z całym tym domem na głowie i o pomoc będę prosiła innych nie jego, że on będzie mógł mi pomóc tylko przy dzieciach, to mi powiedział że on nie pozwoli abym z siebie zrobiła cierpiętnicę a z niego największego drania. Bo on nas nie porzuca, tylko wyprowadza się do innej kobiety, bo mnie nie kocha.
Ja sobie tego nie wyobrażam.

Rowniez ..
Dotka ,nie rozumiem tez pierwszego zdania ,tzn maz moze Cie wyrzucic z dziecmi z domu ...
to jest prawnie mozliwe ,czy tylko manipulacja z jego strony ..

Zadziwiajace jest to ,ze nasi mezowie chca jednoczesnie
zdradzac nas i zachowac dobra opinie dla otoczenia :shock: :shock: :shock:

Dotka ,jesli moge Cie prosic ,wyjdz do ludzi ,nie raz trzeba sie przelamc ale warto ..
otaczaja nas zyczliwi ludzie :)
Znajdz cos dla siebie ,zebys nie byla sama.
Masz Skype ,o 20h30 mozesz sie pomodlic ,pogadac ...
http://sychar.org/skype/
Moze jakis terapeuta ,np przez Skypa lub realnie -jesli dasz rade -pomoglby Ci wyjsc z tego i stanac na nogi .

ps Dotka pozwol dorosnac mezowi ,zeby tez poczul sie Ojcem i zajal dziecmi ,tez masz prawo wyjsc na popoludnie i wieczor ,moze jakas kawa z przyjaciolka ... maz potrafi wykapac dzieci ?
Nie pisze tego zlosliwie ,tylko z autopsji ;
u nas maz tez uwazal ,ze to ja powinnam i " po to ma kowal szczypce ,zeby sie nie parzyc " ...
a mamy 5 ..

Jestem w modlitwie o 18h30 w katedrze ,dzisiaj piekne Swieto Trojcy Sw,
oby Duch Sw prowadzil Cie i dal Ci potrzebne sily ....

ps 2 pisalam to na raty,przygotowujac obiad i pavlowa na deser ,
sorry ,ze tak duzo :)
Faustyna
Posty: 237
Rejestracja: 04 maja 2017, 10:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Faustyna »

Dotko, wszyscy tutaj dobrze radzą. Oni musza " wyfrunąć" by poczuć co stracili. Moze kiedyś zrozumieją... Mój mąż od wczoraj wyjechał, nie wiem z kim, nie wiem gdzie, po tym jak postawiłam ostatecznie granice. Na sile ich nie zatrzymamy. Ja tez tak próbowałam przez pare miesięcy i niewiele to dawało. Tylko siebie pogrążałam, wyniszczalam. Wiem ze to tak cieżko " odpuścić" najbliższa osobę. Ale trzeba w koncu pomyśleć o sobie i zacząć siebie szanować
ODPOWIEDZ