Kilka pytań o separację

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pustelnik

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Pustelnik »

Ruta pisze: 27 gru 2019, 11:54 Witaj Aleks. Twój post bardzo mnie poruszył, bo... mógłby napisać go mój mąż. Jestem opuszczoną żoną i mogę napisać Ci jak wygląda to z mojej perspektywy.(...)
Piszesz, że Twoja żona jest osobą "tak naprawdę niewierzącą". Tego nie wiesz. Mój mąż z różnych powodów oceniłby mnie w podobny sposób. Dla męża podstawą wiary zawsze była obecność w Kościele. Ja w Kościele zostałam poraniona, trudno mi było zaakceptować złe sprawy (...)
Mój mąż podobnie jak Ty sądzi, że robię wszystko, aby go znienawidziło i aby się go bało. (...)
Piszesz też, że Twoja relacja z żoną była zła, a nawet, że zakończyła się, zanim podjąłeś decyzję o wyprowadzce. Tak również mógłby napisać o naszym małżeństwie mój mąż. Ja naprawdę odsunęłam się od męża (...) Piszesz, że żona cię nienawidzi. To także mógłby napisać o mnie mój mąż, mimo że kocham go i zawsze kochałam. Zaprzecza temu, nawet gdy mówię i piszę mu o tym wprost. To czego się uczę to twarda miłość, którą mój mąż faktycznie może postrzegać jako wrogą i kompletnie różną od mojej wcześniejszej postawy. Uczę się też szacunku
(...) Co do emocji w relacji z nową kobietą: zakochanie przytrafia się małżonkom, szczególnie gdy w relacji małżonków jest kryzys. Emocje są silne, dramaty prawdziwe. Wierzę w twój ból i że jest on obecnie realny. Wiem, że postrzegasz nową partnerkę jako wspaniałą i czystą i dobrą. Jako żona i kobieta patrzę inaczej. Żadna dobra i uczciwa i prawdziwie wierząca kobieta nie zwiąże się z żonatym mężczyzną i nie stworzy mu iluzji, że wspólnie stworzą warunki dla jego dziecka, któremu przecież właśnie niszczy rodzinę. Często też odsunięcie się kochanki, bo tym jest twoja relacja, choć tak jej nie postrzegasz, bywa ogromną manipulacją kochanki. Kolejnym sposobem na przywiązanie mężczyzny, gdy zaczyna mieć wątpliwości, odczuwa choćby cień lepszych emocji w stronę żony, a wątpliwości wobec kochanki i jej postawy. Być może twoja kochanka to w Tobie dostrzegła zanim jeszcze Ty zdążyłeś się połapać i stąd jej decyzja o separacji. Kobiety lepiej rozpoznają emocje i lepiej nimi zarządzają lub nawet sterują - także emocjami innych.

Zapewne sądzisz, że napiszę Ci żebyś wrócił do żony, ale tego nie zrobię. Mój mąż może wrócić do mnie bezpiecznie, gdy tylko będzie trzeźwy i w terapii. Kocham go i wykonuję ogromną pracę nad sobą, aby jego powrót mógł być bezpieczny, pracuję w terapii, pracuję nad relacją z Bogiem, nad swoim macierzyństwem. Robię wszystko co mogę aby dojrzeć jako żona, kobieta matka i jako człowiek. Aby mój mąż mógł być przy mnie bezpieczny. Podjęłam się dobrowolnej abstynencji, aby nie być dla męża już nigdy zagrożeniem i pretekstem do stosowania używek. Nie znam Twojej żony, nie wiem, czy pracuje nad sobą, jak postrzega Ciebie, Wasze małżeństwo i jakie ma emocje. Więc nie wiem, czy Twój powrót może być w chwili obecnej bezpieczny. Ani z Jej ani z Twojej strony.

Zwykle staram się nie doradzać, ale to co chcę Ci napisać i doradzić na pewno nie jest niczym złym. I jest tylko sugestią, ale płynącą z moich doswiadczen. Odsuń się od obu kobiet, bo obie widzisz w sposób jednostronny i zaburzony. Jedna jest czarna, druga jest biała. Wydajesz się rozsądny, więc sam wiesz, że to niemożliwe, aby tak było w realu. Tylko emocje Ci ten rozsądek przysłaniają.

Skup się na dwóch innych ważnych relacjach: twojej relacji z dzieckiem i twojej relacji z Bogiem. Gdy na pierwszym miejscu postawisz Boga, a na drugim póki co naprawę relacji z dzieckiem (w tym podjęcie z żoną współpracy w tym wymiarze, bo inaczej się po prostu nie da, zwłaszcza gdy dzieckiem na codzień zajmuje się żona) reszta wskoczy z czasem na swoje miejsca sama.

A co do emocji, które teraz tak silnie odczuwasz... Gdy parę lat temu mój mąż się ode mnie odsunął, także fizycznie, bardzo się zakochałam. W innym. Samotność, poczucie pustki, tęsknota za przytulaniem, spojrzeniem, akceptacją, dobrym slowem. Nie spostrzegłam się, że wpuszczam w to miejsce innego mężczyznę, zdecydowanie zbyt blisko. Byłam pewna że tylko się przyjaźnimy. I nagle, naprawdę nagle, stanęłam przed sobą rozdarta i przestraszona. Z jednej strony mąż, z którym było mi źle, z drugiej obiecujący zakochany we mnie mężczyzna, do którego czułam tak wiele emocji. No zakochana po uszy byłam. Miałam ogromne szczęście dobrze to rozpoznać. Akurat ja nie miałam dylematu co zrobic, dla mnie dane przeze mnie słowo jest święte. Niezależnie od wiary, miłości i innych rzeczy. To mój fundament. Co nie znaczy, że było to łatwe i nie cierpialam.
(...) Dzielę się z tobą tą historią, bo czuję że jesteś bardzo zaangażowany w swoje zakochanie. To ułuda. Znika, jeśli jej nie podsycać. To boli, wiąże się z cierpieniem, ale jest do przeżycia. Bóg nie ma z tym nic wspólnego. Miłość też nie. Gdy dopuścimy blisko inną osobę, może przytrafić się zakochanie. Rzecz bardzo przejściowa. Przechodzisz przynajmniej drugi raz w życiu, bo zakładam że w żonie też byłeś zakochany. I jak sam widzisz minęło. To drugie uczucie też minie. Jeśli kiedykolwiek dopuścisz blisko siebie inną kobietę, także w niej się pewnie znów zakochasz. Także jeśli tą kobietą będzie twoja żona.
B. wartościowy post Rito ...

Nie w "moim języku" (chociażby brak "tudzież" :lol: ) ale b. wartościowy ...
SAMOA
Posty: 157
Rejestracja: 20 lut 2017, 9:43
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: SAMOA »

Tak Rito
bardzo wartosciowy post
wydrukowalam go sobie, zeby do niego wracać
i za to wlasnie kocham forum sycharowskie
bo jest skarbnicą wiedzy, o jaką dzis trudno


😊
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Ruta pisze: 26 gru 2019, 23:48 Od jakiegoś czasu oddaję mojego męża Bogu. Jednak po raz pierwszy udało mi się tak naprawdę i szczerze poprosić o jego uzdrowienie nie dla mnie i nie po to żeby wrócił do mnie do naszej rodziny, dziecka. Ale żeby był zdrowy, nawet gdybym miała go już nigdy nie zobaczyć.
Muszę uważać, bo chociaż już wiem, że nic z tych złych rzeczy nie pochodzi od Boga, a winiąc Go za kryzys w moim życiu i moim małżeństwie już raz się od Niego w kryzysie oddaliłam, to jednak od tej pory trudno mi się modlić, czuję jak walczę o każde słowo. Także podczas mszy nie umiałam odnaleźć tego wcześniejszego spokoju i ukojenia i radości. Zwykle lubię śpiewać na mszy, dziś głos wiązł mi w gardle. Boję się znów stracić relację z Bogiem. A jednak tak wewnętrznie odrętwiałam. Coś robię znowu źle...
W sumie piszę o swoim kryzysie sama ze sobą, ale co tam... Wczoraj upłynęło mi na mierzeniu się z tym kryzysem, w moim odrętwieniu ratowała mnie modlitwa i nieocenione forum. Już chyba wiem, co zrobiłam źle. Przestałam ufać, zaczęłam myśleć, że Bóg wymaga ode mnie jakiejś ofiary, że jest tu jakieś albo albo. Mówiąc Bogu weź mojego męża, uzdrów i pomóż mu, nawet kosztem naszego małżeństwa, zapętlam się i wchodzę niepotrzebnie w jakieś dziwne rejony. Zamykam się na możliwość działania Boga w moim małżeństwie, skoro sama proszę Go żeby w tym obszarze już nie działał. A przecież sama Go do swojego małżeństwa zaprosiłam... Jak łatwo w silnych emocjach i strachu pobłądzić... Chyba widząc męża w tak złym stanie, przestałam wierzyć, że Bóg chce go uratować. Zaczęłam panikować. I zaczęłam handlowanie i targowanie się. Ja zrezygnuję z mojej miłości do niego, a Ty go uzdrów... Wiem, przecież że Bóg jest przy moim mężu cały czas i gdy tylko mąż na to pozwoli, Bóg zacznie działać, tak jak zaczął działać w moim życiu.

Ostatnio udawało mi się żyć z Bogiem. Czułam jego bliskość, więc gdy znikła odczułam to boleśnie. Wracam do modlitwy o moje małżeństwo i chyba muszę Boga przeprosić. Mam nadzieję, że odnalazłam źródło kryzysu. Nie chcę po raz kolejny od Boga się oddalić.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: s zona »

Ruta pisze: 28 gru 2019, 4:00

W sumie piszę o swoim kryzysie sama ze sobą, ale co tam... j
Ruto,
wydaje mi sie ,ze duzo osob chetnie czyta Twoje przemyslenia .. sama tez duzo z tego biore ... a jestem juz starsza pani ;)
Westchne w modlitwie :)
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: JolantaElżbieta »

Ruta pisze: 28 gru 2019, 4:00
Ruta pisze: 26 gru 2019, 23:48 Od jakiegoś czasu oddaję mojego męża Bogu. Jednak po raz pierwszy udało mi się tak naprawdę i szczerze poprosić o jego uzdrowienie nie dla mnie i nie po to żeby wrócił do mnie do naszej rodziny, dziecka. Ale żeby był zdrowy, nawet gdybym miała go już nigdy nie zobaczyć.
Muszę uważać, bo chociaż już wiem, że nic z tych złych rzeczy nie pochodzi od Boga, a winiąc Go za kryzys w moim życiu i moim małżeństwie już raz się od Niego w kryzysie oddaliłam, to jednak od tej pory trudno mi się modlić, czuję jak walczę o każde słowo. Także podczas mszy nie umiałam odnaleźć tego wcześniejszego spokoju i ukojenia i radości. Zwykle lubię śpiewać na mszy, dziś głos wiązł mi w gardle. Boję się znów stracić relację z Bogiem. A jednak tak wewnętrznie odrętwiałam. Coś robię znowu źle...
W sumie piszę o swoim kryzysie sama ze sobą, ale co tam... Wczoraj upłynęło mi na mierzeniu się z tym kryzysem, w moim odrętwieniu ratowała mnie modlitwa i nieocenione forum. Już chyba wiem, co zrobiłam źle. Przestałam ufać, zaczęłam myśleć, że Bóg wymaga ode mnie jakiejś ofiary, że jest tu jakieś albo albo. Mówiąc Bogu weź mojego męża, uzdrów i pomóż mu, nawet kosztem naszego małżeństwa, zapętlam się i wchodzę niepotrzebnie w jakieś dziwne rejony. Zamykam się na możliwość działania Boga w moim małżeństwie, skoro sama proszę Go żeby w tym obszarze już nie działał. A przecież sama Go do swojego małżeństwa zaprosiłam... Jak łatwo w silnych emocjach i strachu pobłądzić... Chyba widząc męża w tak złym stanie, przestałam wierzyć, że Bóg chce go uratować. Zaczęłam panikować. I zaczęłam handlowanie i targowanie się. Ja zrezygnuję z mojej miłości do niego, a Ty go uzdrów... Wiem, przecież że Bóg jest przy moim mężu cały czas i gdy tylko mąż na to pozwoli, Bóg zacznie działać, tak jak zaczął działać w moim życiu.

Ostatnio udawało mi się żyć z Bogiem. Czułam jego bliskość, więc gdy znikła odczułam to boleśnie. Wracam do modlitwy o moje małżeństwo i chyba muszę Boga przeprosić. Mam nadzieję, że odnalazłam źródło kryzysu. Nie chcę po raz kolejny od Boga się oddalić.
Ruto - ja przeszłam dokładnie przez te same etapy - zatoczyłam koło i wróciłam do punktu wyjścia. Odeszłam od Boga - po co mi taki Bóg, który stoi i patrzy jak ja leżę zwinieta w kłębuszek, bez emocji, bez uczuć, odrętwiała, nie mogąca zrobić kroku. Atakowana myślami z zewnatrz, a On mnie nie bronił, mimo, że błagałam, krzyczałam, płakałam - gdzie jesteś?? A potem przepraszałam - do kogóż pójdę Panie? Opuściłeś mnie tak jak mój mąż - nic Cię nie obchodzę. A potem zaczęłam pełzać, wstałam na kolana, podniosłam się cała i dzisiaj idę z podniesiona głową. To ja sama musiałam ją podnieść - Bóg nie mógł mi jej podtrzymywać przez cały czas. I powiedziałam z podziwem: wooow Panie jesteś wielki - Twój plan na mnie jest doskonały, znasz mnie, dziękuję, że siedziałeś przy mnie, Ty mnie nie opuściłeś, ale przez łzy nic sie nie widzi.
Będzie dobrze Rutko, zobaczysz. Ja zawsze mówię, że jeśli ktoś taki jak ja - słaby, z rozwalona duszą - dał radę - wszyscy dadzą. Bylam przypadkiem beznadziejnym, ale Pan Bóg zrobił ze mnie czlowieka:-) I wciąż robi.Niedługo będę ideałem ;)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Jest mi dużo lepiej. Muszę uważać, żeby więcej głupio się nie modlić i nie poddawać się więcej rozpaczy. To trudne, gdy widzę męża, którego wciąż kocham, w tak złym stanie. Trudniejsze nawet niż wtedy, gdy był zimny, agresywny, krzywdzący. Tak bardzo się o niego boję i tak bardzo chciałabym żeby wyzdrowiał. I jestem tak bardzo bezsilna.

Dziś w Kościele o mało się nie popłakałam. Dziś Świętej Rodziny. Wielokrotnie zawierzaliśmy się z mężem opiece Świętej Rodziny. W mojej parafii jest tradycja, że podczas mszy małżonkowie mogą odnowić w tym dniu swoją przysięgę. Kiedy mąż podjął terapię, trzymaliśmy się w tym dniu za ręce i wymawialiśmy słowa przysięgi. To było tylko trzy lata temu i było we mnie wtedy tyle nadziei.

Miło było popatrzeć na innych małżonków i ich miłość. To było budujące. Mimo, że odnowa jest skierowana do par małżeńskich, spontanicznie też wypowiedziałam słowa przysięgi. Były prosto z mojego serca, choć męża przy mnie nie było. Nie wiem, czy naruszyłam tym jakieś reguły i zasady, ale poczułam się w tym dobrze.
Zrobiło mi się też przykro, bo ksiądz prowadzący mszę dużo mówił o małżonkach, o związkach niesakramentalnych, o wdowcach, o osobach samotnych, ale ani słowem nie wspomniał o osobach takich jak ja - które są opuszczone ok nadal wierne małżeństwom sakramentalnym. Ani jedna intencja wśród wielu różnych nie została przeznaczona na osoby w mojej sytuacji. Nie jestem w naszej parafii jedyna. Potem ksiądz błogosławił rodziny, pary - i co myślę, że co najmniej kilka z nich było związkami niesakramentalnymi osób, które są w ważnych małżeństwach sakramentalnych. To boli. Czuję, że coś tu jest nie tak. I to mocno. Podeszłam po błogosławieństwo ze łzami w oczach.
Widać drogę jaką przeszłam, bo kiedyś w podobnej sytuacji wyszlabym z Kościoła i pewnie nie wróciła przez dłuższy czas. To mnie autentycznie boli.
Mimo wszystko wyszłam z Kościoła pocieszona. Ale to przykre, że mimo tego, co mówił ksiądz, a nie z powodu tego co mogłabym usłyszeć. Czy myślicie że warto o tym w parafii z księżmi porozmawiać i zwrócić im uwagę?
Nie chodzi tylko o to jak ja się czuję i inne osoby w mojej sytuacji. Nigdy przez tyle lat obecności w Kościele o takich wyborach nie usłyszałam. Myślę, że gdyby choć raz o tym wspomniano, znacznie mniej plątałabym się emocjonalnie po tym, jak mąż mnie opuścił i szybciej odnalazłabym się w tym wszystkim.
Tak czy inaczej jest dziś we mnie więcej spokoju i ufności. I wiary. Dziś postanowiłam objąć intencją w moich modlitwach wszystkich opuszczonych małżonków, o wiarę, nadzieję i miłość dla nas, ale także o to, żebyśmy wszyscy w naszych wspólnotach, parafiach i rodzinach znajdowali wsparcie i zrozumienie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nirwanna »

Ruta pisze: 29 gru 2019, 16:15 Czy myślicie że warto o tym w parafii z księżmi porozmawiać i zwrócić im uwagę?
Krótko - warto.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: JolantaElżbieta »

Ruta pisze: 29 gru 2019, 16:15 Jest mi dużo lepiej. Muszę uważać, żeby więcej głupio się nie modlić i nie poddawać się więcej rozpaczy. To trudne, gdy widzę męża, którego wciąż kocham, w tak złym stanie. Trudniejsze nawet niż wtedy, gdy był zimny, agresywny, krzywdzący. Tak bardzo się o niego boję i tak bardzo chciałabym żeby wyzdrowiał. I jestem tak bardzo bezsilna.

Dziś w Kościele o mało się nie popłakałam. Dziś Świętej Rodziny. Wielokrotnie zawierzaliśmy się z mężem opiece Świętej Rodziny. W mojej parafii jest tradycja, że podczas mszy małżonkowie mogą odnowić w tym dniu swoją przysięgę. Kiedy mąż podjął terapię, trzymaliśmy się w tym dniu za ręce i wymawialiśmy słowa przysięgi. To było tylko trzy lata temu i było we mnie wtedy tyle nadziei.

Miło było popatrzeć na innych małżonków i ich miłość. To było budujące. Mimo, że odnowa jest skierowana do par małżeńskich, spontanicznie też wypowiedziałam słowa przysięgi. Były prosto z mojego serca, choć męża przy mnie nie było. Nie wiem, czy naruszyłam tym jakieś reguły i zasady, ale poczułam się w tym dobrze.
Zrobiło mi się też przykro, bo ksiądz prowadzący mszę dużo mówił o małżonkach, o związkach niesakramentalnych, o wdowcach, o osobach samotnych, ale ani słowem nie wspomniał o osobach takich jak ja - które są opuszczone ok nadal wierne małżeństwom sakramentalnym. Ani jedna intencja wśród wielu różnych nie została przeznaczona na osoby w mojej sytuacji. Nie jestem w naszej parafii jedyna. Potem ksiądz błogosławił rodziny, pary - i co myślę, że co najmniej kilka z nich było związkami niesakramentalnymi osób, które są w ważnych małżeństwach sakramentalnych. To boli. Czuję, że coś tu jest nie tak. I to mocno. Podeszłam po błogosławieństwo ze łzami w oczach.
Widać drogę jaką przeszłam, bo kiedyś w podobnej sytuacji wyszlabym z Kościoła i pewnie nie wróciła przez dłuższy czas. To mnie autentycznie boli.
Mimo wszystko wyszłam z Kościoła pocieszona. Ale to przykre, że mimo tego, co mówił ksiądz, a nie z powodu tego co mogłabym usłyszeć. Czy myślicie że warto o tym w parafii z księżmi porozmawiać i zwrócić im uwagę?
Nie chodzi tylko o to jak ja się czuję i inne osoby w mojej sytuacji. Nigdy przez tyle lat obecności w Kościele o takich wyborach nie usłyszałam. Myślę, że gdyby choć raz o tym wspomniano, znacznie mniej plątałabym się emocjonalnie po tym, jak mąż mnie opuścił i szybciej odnalazłabym się w tym wszystkim.
Tak czy inaczej jest dziś we mnie więcej spokoju i ufności. I wiary. Dziś postanowiłam objąć intencją w moich modlitwach wszystkich opuszczonych małżonków, o wiarę, nadzieję i miłość dla nas, ale także o to, żebyśmy wszyscy w naszych wspólnotach, parafiach i rodzinach znajdowali wsparcie i zrozumienie.
Ooo Ruto, jaki zbieg okoliczności - u mnie w kościele było to samo. po mszy poszlam do księdza proboszcza i poprosiłam o wpisanie intencji za małżonków chcących do końca być wiernym przysiędze którą składali i nauce Jezusa. Powiedziałam, że poczułam się odepchnieta, a związki nieskaramentalne składają się z jakiejś częsci z małżonków, którzy nas opuscili. I że świat o nas zapomniał, ale ja się upominam w imieniu tych wszytkich, którzy cierpią w samotności. Ksiądz probosz zapisal moja intencję i mam nadzieję, ze byla odczytywana na posostałych mszach ;-)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

JolantaElżbieta pisze: 29 gru 2019, 18:44

Ooo Ruto, jaki zbieg okoliczności - u mnie w kościele było to samo. po mszy poszlam do księdza proboszcza i poprosiłam o wpisanie intencji za małżonków chcących do końca być wiernym przysiędze którą składali i nauce Jezusa. Powiedziałam, że poczułam się odepchnieta, a związki nieskaramentalne składają się z jakiejś częsci z małżonków, którzy nas opuscili. I że świat o nas zapomniał, ale ja się upominam w imieniu tych wszytkich, którzy cierpią w samotności. Ksiądz probosz zapisal moja intencję i mam nadzieję, ze byla odczytywana na posostałych mszach ;-)
Jolu, jak ładnie i jak odważnie. Szczerze Cię podziwiam. Mam nadzieję, że z czasem do takiej postawy dorosnę, by zamiast się wahać i zastanawiać, po prostu postąpić w zgodzie ze sobą. W sumie widzę postęp, bo ze mnie czasem taki nadwrażliwiec. Kiedyś, gdy podczas kazania poczułam się bardzo dotknięta, naprawdę wyszłam i nie wróciłam na długo. Nikomu nic z tego nie przyszło, poza moją samotnością. W sumie w małżeństwie czasem reagowałam podobnie, zamiast się zmierzyć z tym co trudne i szczerze rozmawiać, gdy czułam się zraniona wycofywałam się. Nie zawsze, ale na tyle często, by było to destrukcyjne.
Po najbliższej mszy też pójdę i odważę się porozmawiać.
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: somnium »

Także dziękuję Tobie Ruto za ten długi post. Przeczytalem go z zapartym tchem.

Dobrze wiedzieć jak to jest "po drugiej stronie lustra" .
Ile bólu zadaje kowalski którym niemal sam się stałem.

I doskonale Ciebie rozumiem.
Tez swego czasu bardzo krótko po odejściu żony (dziwny jest ten świat) Bardzo mocno odchorowalem odpuszczenie sobie w ostatniej chwili relacji ze wspaniałą kobietą i zostania przysłowiowym kowalskim .
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: nałóg »

Ruta, wał do proboszcza i dopominają się o małżonków w kryzysach.PD
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: somnium »

Mi tez łezka poleciała podczas odnowienia przyrzeczeń.
Ale ja po tym jak rozlecialem się psychicznie z zimnego bezuczuciowego typka stałem się beksą która w kółko sobie chlipie. Tak jakbym przez lata zbierał te wszystkie łzy A teraz lecą i lecą.

Choć i tak mniej już niż kilka miesięcy temu.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nino »

Ruto, czytam Cię z zapartym tchem. Dla mnie, "starej baby" jesteś inspiracją. Niech Bóg Cię błogosławi. Masz ode mnie koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji zmartwychwstania Twojego małżeństwa. Będę pamiętała w codziennych modlitwach...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

nałóg pisze: 29 gru 2019, 22:20 Ruta, wał do proboszcza i dopominają się o małżonków w kryzysach.PD
Dziękuję Ci. Uczę się mówić sama do siebie w takich prostych motywujących słowach jak Ty piszesz. Mają moc :D
Przypomniała mi się scena z książki w której główny bohater idzie przez pole słoneczników i ma na tym krótki odcinku tyle emocji i rozważań egzystencjalnych, że sam autor traci cierpliwość i kończy scenę pisząc, że on dalej przez te słoneczniki szedł i "przeżył jeszcze wiele stanów emocjonalnych..." Czasem bardzo tego bohatera przypominam... Łapię powoli dystans do siebie i uczę się jak te stany przekuć bardziej w działanie i się na nich nie zawieszać...
W moim wykonaniu jeszcze nie dawno taka wizyta u proboszcza byłaby poprzedzona wieloma stanami emocjonalnymi, obszerną lekturą w temacie, masą rozważań i dyskusji, a można po prostu od razu walić do proboszcza i się dopominać. Super. Dla mnie to jak odkrycie nowego wszechświata :D I jeszcze taki power dostaję, że naprawdę tak mogę :D

Dziękuję też Nirwanie i Joli - za właśnie takie ładne i mądre podejście. Nazwałam to sobie roboczo: "patrzę, czuję, reaguję".
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Nino pisze: 30 gru 2019, 23:47 Ruto, czytam Cię z zapartym tchem. Dla mnie, "starej baby" jesteś inspiracją. Niech Bóg Cię błogosławi. Masz ode mnie koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji zmartwychwstania Twojego małżeństwa. Będę pamiętała w codziennych modlitwach...
Nino, bardzo Ci dziękuję za piękną intencję... Życzę z całego serca i Tobie Bożych Błogosławieństw, i całym moim sercem będę obejmować Cię w moich modlitwach.
ODPOWIEDZ