Ruta pisze: ↑18 sie 2020, 0:49
Niestety po krótkim czasie spokoju, mąż wraca do agresji wobec mnie. Nie wiem, czy to kwestia odurzenia, czy zbliżającej się sprawy rozwodowej i emocji nad którymi nie panuje. Za krótko męża widziałam, by ocenić jego stan. I w sumie nie ma to większego znaczenia, czy będąc agresywny był trzeźwy czy nie. Pojutrze czeka mnie trudny dzień, zamierzam zgłosić agresję męża oraz niealimentację do prokuratury, ale muszę jeszcze znaleźć opiekę do synka.
Nie chcę żyć dalej w stałym napięciu, czekając, czy mąż pojawi się u dziecka w dobrym czy złym nastroju, czy akurat będzie miał ochotę mnie przy okazji zwyzywać publicznie, czy nie. Nie widzę też powodu, by godzić się na brak alimentów.
Rozmawiałam z paroma osobami, które widziały agresję męża wobec mnie. Trochę się martwię, bo część z nich obawia się zeznawać przeciwko mężowi, w obawie przed jego odwetem. Tych świadków nie mam znów tak wielu, a zadeklarował się tylko jeden. Jedynym świadkiem większości ataków agresji męża i jego wybuchów było nasze dziecko. Wiem, że to trudne dla dziecka zeznawać, z drugiej strony czytałam trochę o tym, że takie zeznania są odbierane od dzieci w dobrej atmosferze, że dba się o nie i ich komfort. Wiem też, że synek jest racjonalny i potrafi już opowiedzieć, co się działo. Czytałam także, jak przygotowuje się dziecko do zeznań, że mówi się, żeby dziecko odpowiadało na pytania zgodnie z prawdą i że zeznania mogą pomóc w przerwaniu agresji, że nie chodzi o to, aby mówić coś na kogoś, ale by opowiedzieć co się widziało, co się wie. To także wydaje mi się rozsądne. Mimo to myślę, że może to być ogromne obciążenie dla dziecka.
Z drugiej strony równie trudne dla dziecka jest zapewne znoszenie wybuchów ojca, słuchanie wyzwisk wobec mamy i gróźb i stałe poczucie niepewności. Jakoś to muszę przerwać. Mąż czuje się bezkarny, nigdy dotąd się nie broniłam. Raczej się podporządkowywałam. Bez świadków raczej nie będę w stanie wykazać, że mąż stosuje wobec mnie przemoc. Gdy jednym z nielicznych świadków przemocy jest dziecko, jest bardzo trudno rozstrzygnąć, czy zgłaszać je jako świadka. Nie wiem.
Za to w swojej reakcji na agresję zrobiłam postępy. Nie wpadłam w panikę, zachowałam spokój i nie zastygłam w przerażeniu. I dzięki temu dałam radę po prostu się oddalić, by się ochronić przed eskalacją. Mąż nie zdążył się rozkręcić na dobre, gdy mnie już przy nim nie było. Nie zostałam też dzisiaj z poczuciem wstydu i upokorzenia, że ktoś całą sytuację słyszał, czy widział. To nie ja zachowywałam się niewłaściwie. Jestem z siebie dumna. Ogromnie dużo pracy kosztowała mnie taka zmiana postawy.
Martwię się też trochę, jak będzie odebrana w tej sytuacji moja niezgoda na rozwód, zapewne temat będzie poruszony. Ale pomyślałam sobie, że prawo daje mi taką możliwość, żebym się na rozwód nie zgadzała i nigdzie przy tym przepisie nie ma napisane małym drukiem, że w takim przypadku wolno żonę wyzywać i terroryzować. I że w razie takich pytań po prostu zapytam, czy to ma coś do rzeczy i czy dopiero, gdy zgodzę się na rozwód zasłużę na ochronę przed agresją ze strony męża.
Myślę też, że przecież mąż bywał agresywny, zanim zaczął dążyć do rozwodu i może to też jest argument, że nie chodzi w tej sytuacji o to, że nie zgadzam się na rozwód.
Wiem, że sporo rozpisuję scenariuszy. Nadal nie czuję się pewnie, staram się wzmocnić i przygotować. I chyba takie rozpisanie sobie tego, pomaga mi poczuć się pewniej. To też duży postęp, wcześniej w panice rozpisywałam sobie scenariusze, dlaczego mam nie zgłaszać problemu, że nikt mi nie uwierzy, że nikt nie potraktuje takich zachowań męża poważnie, że to ja jestem głupia i przesadzam, że jeszcze poczekam, że nie jest tak źle, że mąż się uspokoi, że go niepotrzebnie zdenerwowałam. Teraz sądzę, że mam prawo bronić się przed agresją i czuć się nią zagrożona. I moje scenariusze są o tym, jak to, co się dzieje mimo wszystkich oporów wewnętrznych zgłosić...
Wiem, że część osób pisała tu o tym, że wplątywanie policji w takie sprawy nie polepsza sytuacji, że wcale nie oznacza, że ktoś się za mną ujmie, czy że nawet sprawa o przemoc będzie podjęta. Ale będę po prostu musiała się uzbroić w cierpliwość i zgłaszać w razie trudności każdy kolejny incydent.