Kilka pytań o separację
Moderator: Moderatorzy
Re: Kilka pytań o separację
Trzy godziny Adoracji i Godzina Łaski. Czuję się spokojna i wyciszona. Wypłakałam się, otworzyłam serce na miłość i oddałam się, zawierzyłam Maryi i Józefowi. I jest mi dobrze, cicho w sercu. Jestem blisko Świętej Rodziny, którą tak całym sercem kocham. Jestem pod dobrą opieką, ja i wszyscy moi bliscy i każdy człowiek. Za chwilę pójdę sobie na Mszę Świętą. Potrzebuję w tym trudnym czasie być blisko Jezusa. Jak najbliżej się da.
W głowie mam poważny bałagan po tym co wyczytałam w Adhortacji, ale generalnie walki cichną, gdzie niegdzie jeszcze tylko rozlegają się jakieś strzały albo wybucha zapomniana mina. W zasadzie nie da się toczyć polemiki z tym tekstem. Jest po prostu tak blisko życia i tak prawdziwy i tak do serca, i spójny i logiczny, że moje bataliony przodowników pracy i emancypacji finansowej skapitulowały na wejściu i przeszły na stronę przeciwnika.Teraz wspólnie chwalą Pana za dzieło jakim jest kobiecość
Zdecydowałam zaryzykować i zrobić dokładnie tak, jak jest tam napisane. Przyjąć w moim życiu ten priorytet, który zawsze miałam, ale który bałam się postawić w centrum mojego życia. Macierzyństwo. Nie muszę udawać, że to nie jest dla mnie ważne. I że daję radę pracować tak jakbym nie miała dziecka i dziecko nie zajmuje mi czasu. I nie muszę sobie radzić sama i brać na siebie całej finansowej odpowiedzialności, bo akurat mężowi się znudziło i ma teraz inne plany. Czuję mnóstwo ulgi. Nie mam obowiązku tyrać na etacie i zaniedbywać syna tylko po to, by mąż nie czuł się wykorzystywany a sądowi, żeby się statystyka zgodziła i żeby nie wypaść na niewyemancypowaną, czy "niezaradną", czy "roszczeniową". Nikt mi lepiej nie zrobił na mój rozwój feministycznej świadomości niż Święty Jan Paweł II. Dziękuję.
Ja lubię pracować i chcę, lubię też pracować w taki sposób, by przynosiło to owoce, prowadziło do zmian, do poprawy nawet małego kawałeczka świata, nawet jednej indywidualnej historii. Więc nie chcę rezygnować z pracy. Ale od dziś na moim pierwszym planie będzie moja pierwsza odpowiedzialność - macierzyńska. Praca na drugim. Tak, nie ma w tej układance męża. No bo go nie ma. Jak się pojawi, to będzie. Jest moja wierność przysiędze. Wierzę, że Bóg dotrzymuje obietnic i mi pobłogosławi, tak jak błogosławi mężczyznom, którzy podejmują świadomie rolę żywiciela rodziny i ojca. Także finansowo. I finansami zamierzam zarządzać na sposób Boży, na ile tylko uda mi się to rozeznać, nauczyć się tego. Ufam.
I koniec z negowaniem mojej kobiecości, z tym, że ja nie pójdę do fryzjera, nie kupię ubrania, bo mąż pomyśli, że to z alimentów i że to zbędne wydatki. Każdą kwotę z alimentów od męża przeznaczę na siebie. Co do grosika. Każdy jeden banknocik i monetkę.Nie poszaleję co prawda, ale satysfakcja będzie moja. Całe małżeństwo chodziłam jak łachmaniara. I nie miałam nawet za bardzo czym się pomalować. Jak pojechaliśmy czasem na ślub, czułam się jak kopciuszek wyciągnięty z kuchni, dziewczyny, kobiety były pięknie poubierane, po fryzjerach, w makijażach, ze zrobionymi paznokciami, rzęsami, ja nie miałam nawet czym sobie makijażu sama zrobić. To wszystko były "zbędne wydatki". Mój mąż mi mówił, że nie muszę na to wydawać, bo i tak mnie kocha, a ja to głupia przyjmowałam. Jak sobie coć kupowałam, mąż zawsze robił tak bym czuła się winna. Nawet wtedy, gdy był bezrobotny i grosza nie dokładał do budżetu. I ja wydawałam coraz mniej i mniej na siebie. A potem serce mi się kuliło i chciało mi się płakać, bo wlepiał oczy nawet się nie krępując w każdą ładnie wyglądająca kobietę i totalnie mnie ignorował, a ja czułam się brzydka i upokorzona.
Mój mąż zaczął stosować wobec mnie przemoc na długo zanim eskalowała ona do wyzwisk i gróźb i niszczenia rzeczy. To bardzo niszcząca forma przemocy, bo polegała na negowaniu mojej kobiecości, deprecjonowaniu jej, odbieraniu mi jej. To też sobie uświadomiłam czytając Adhortację. Mój mąż nie ma szacunku do kobiet. Ani do mnie. Bo jestem kobietą. Jest w nim mnóstwo pięknych i wartościowych cech. Ale szacunku do kobiet potrzebuje się nauczyć.
Mam w sobie też złość. Zobaczymy co z nią zrobię. Na razie jeszcze nie wiem co ona mi mówi.
W głowie mam poważny bałagan po tym co wyczytałam w Adhortacji, ale generalnie walki cichną, gdzie niegdzie jeszcze tylko rozlegają się jakieś strzały albo wybucha zapomniana mina. W zasadzie nie da się toczyć polemiki z tym tekstem. Jest po prostu tak blisko życia i tak prawdziwy i tak do serca, i spójny i logiczny, że moje bataliony przodowników pracy i emancypacji finansowej skapitulowały na wejściu i przeszły na stronę przeciwnika.Teraz wspólnie chwalą Pana za dzieło jakim jest kobiecość
Zdecydowałam zaryzykować i zrobić dokładnie tak, jak jest tam napisane. Przyjąć w moim życiu ten priorytet, który zawsze miałam, ale który bałam się postawić w centrum mojego życia. Macierzyństwo. Nie muszę udawać, że to nie jest dla mnie ważne. I że daję radę pracować tak jakbym nie miała dziecka i dziecko nie zajmuje mi czasu. I nie muszę sobie radzić sama i brać na siebie całej finansowej odpowiedzialności, bo akurat mężowi się znudziło i ma teraz inne plany. Czuję mnóstwo ulgi. Nie mam obowiązku tyrać na etacie i zaniedbywać syna tylko po to, by mąż nie czuł się wykorzystywany a sądowi, żeby się statystyka zgodziła i żeby nie wypaść na niewyemancypowaną, czy "niezaradną", czy "roszczeniową". Nikt mi lepiej nie zrobił na mój rozwój feministycznej świadomości niż Święty Jan Paweł II. Dziękuję.
Ja lubię pracować i chcę, lubię też pracować w taki sposób, by przynosiło to owoce, prowadziło do zmian, do poprawy nawet małego kawałeczka świata, nawet jednej indywidualnej historii. Więc nie chcę rezygnować z pracy. Ale od dziś na moim pierwszym planie będzie moja pierwsza odpowiedzialność - macierzyńska. Praca na drugim. Tak, nie ma w tej układance męża. No bo go nie ma. Jak się pojawi, to będzie. Jest moja wierność przysiędze. Wierzę, że Bóg dotrzymuje obietnic i mi pobłogosławi, tak jak błogosławi mężczyznom, którzy podejmują świadomie rolę żywiciela rodziny i ojca. Także finansowo. I finansami zamierzam zarządzać na sposób Boży, na ile tylko uda mi się to rozeznać, nauczyć się tego. Ufam.
I koniec z negowaniem mojej kobiecości, z tym, że ja nie pójdę do fryzjera, nie kupię ubrania, bo mąż pomyśli, że to z alimentów i że to zbędne wydatki. Każdą kwotę z alimentów od męża przeznaczę na siebie. Co do grosika. Każdy jeden banknocik i monetkę.Nie poszaleję co prawda, ale satysfakcja będzie moja. Całe małżeństwo chodziłam jak łachmaniara. I nie miałam nawet za bardzo czym się pomalować. Jak pojechaliśmy czasem na ślub, czułam się jak kopciuszek wyciągnięty z kuchni, dziewczyny, kobiety były pięknie poubierane, po fryzjerach, w makijażach, ze zrobionymi paznokciami, rzęsami, ja nie miałam nawet czym sobie makijażu sama zrobić. To wszystko były "zbędne wydatki". Mój mąż mi mówił, że nie muszę na to wydawać, bo i tak mnie kocha, a ja to głupia przyjmowałam. Jak sobie coć kupowałam, mąż zawsze robił tak bym czuła się winna. Nawet wtedy, gdy był bezrobotny i grosza nie dokładał do budżetu. I ja wydawałam coraz mniej i mniej na siebie. A potem serce mi się kuliło i chciało mi się płakać, bo wlepiał oczy nawet się nie krępując w każdą ładnie wyglądająca kobietę i totalnie mnie ignorował, a ja czułam się brzydka i upokorzona.
Mój mąż zaczął stosować wobec mnie przemoc na długo zanim eskalowała ona do wyzwisk i gróźb i niszczenia rzeczy. To bardzo niszcząca forma przemocy, bo polegała na negowaniu mojej kobiecości, deprecjonowaniu jej, odbieraniu mi jej. To też sobie uświadomiłam czytając Adhortację. Mój mąż nie ma szacunku do kobiet. Ani do mnie. Bo jestem kobietą. Jest w nim mnóstwo pięknych i wartościowych cech. Ale szacunku do kobiet potrzebuje się nauczyć.
Mam w sobie też złość. Zobaczymy co z nią zrobię. Na razie jeszcze nie wiem co ona mi mówi.
Re: Kilka pytań o separację
Ruto, dzięki za przypomnienie słów papieża. Za sięgnięcie po ten dokument i podzielenie się nim.
Za przypomnienie świętości i ważnosci osoby św. Józefa ( zresztą nie poraz pierwszy .
Pomodlę się za Was i do Niego i do św. Odile, która w nieoczekiwany sposób przedstawiła mi się trzy lata temu
Przez przypadek trafiłam do jej sanktuarium na Górze św. Odile w Alzacji.
Dobrze, że miałam auto z automatyczną skrzynią biegów, bo wspinałam się nim stromą drogą w górę nie wiedząc, co czeka mnie na końcu.
A średniowieczny klasztor na górze jest przepiękny ! Kaplica św. Odile: skromna. Patrzyłam z góry na ośnieżone wierchy potężnych świerków i mówiłam.. ( komu mówiłam ? ): a więc tu mnie przyprowadziłeś...
Podczas mojej trzyletniej tułaczki za pracą zagranicą jeszcze nie raz, w sumie nie planując, znajdywałam się w miejscach kultu Boga, Dziewicy i świętych, gdzie zginałam kolana i pozostawałam na najczęściej dość chaotycznej, jednak żarliwej modlitwie. I też bardzo egoistycznej, bo wciąż za to moje potłuczone małżeństwo i jedność w poranionej rodzinie.
Pomodlę się za Was !
Za przypomnienie świętości i ważnosci osoby św. Józefa ( zresztą nie poraz pierwszy .
Pomodlę się za Was i do Niego i do św. Odile, która w nieoczekiwany sposób przedstawiła mi się trzy lata temu
Przez przypadek trafiłam do jej sanktuarium na Górze św. Odile w Alzacji.
Dobrze, że miałam auto z automatyczną skrzynią biegów, bo wspinałam się nim stromą drogą w górę nie wiedząc, co czeka mnie na końcu.
A średniowieczny klasztor na górze jest przepiękny ! Kaplica św. Odile: skromna. Patrzyłam z góry na ośnieżone wierchy potężnych świerków i mówiłam.. ( komu mówiłam ? ): a więc tu mnie przyprowadziłeś...
Podczas mojej trzyletniej tułaczki za pracą zagranicą jeszcze nie raz, w sumie nie planując, znajdywałam się w miejscach kultu Boga, Dziewicy i świętych, gdzie zginałam kolana i pozostawałam na najczęściej dość chaotycznej, jednak żarliwej modlitwie. I też bardzo egoistycznej, bo wciąż za to moje potłuczone małżeństwo i jedność w poranionej rodzinie.
Pomodlę się za Was !
Re: Kilka pytań o separację
Przesyłam ci takie gorące wdzięczne serduszkoNino pisze: ↑08 gru 2021, 18:30 Ruto, dzięki za przypomnienie słów papieża. Za sięgnięcie po ten dokument i podzielenie się nim.
Za przypomnienie świętości i ważnosci osoby św. Józefa ( zresztą nie poraz pierwszy .
Pomodlę się za Was i do Niego i do św. Odile, która w nieoczekiwany sposób przedstawiła mi się trzy lata temu
Przez przypadek trafiłam do jej sanktuarium na Górze św. Odile w Alzacji.
Dobrze, że miałam auto z automatyczną skrzynią biegów, bo wspinałam się nim stromą drogą w górę nie wiedząc, co czeka mnie na końcu.
A średniowieczny klasztor na górze jest przepiękny ! Kaplica św. Odile: skromna. Patrzyłam z góry na ośnieżone wierchy potężnych świerków i mówiłam.. ( komu mówiłam ? ): a więc tu mnie przyprowadziłeś...
Podczas mojej trzyletniej tułaczki za pracą zagranicą jeszcze nie raz, w sumie nie planując, znajdywałam się w miejscach kultu Boga, Dziewicy i świętych, gdzie zginałam kolana i pozostawałam na najczęściej dość chaotycznej, jednak żarliwej modlitwie. I też bardzo egoistycznej, bo wciąż za to moje potłuczone małżeństwo i jedność w poranionej rodzinie.
Pomodlę się za Was !
Myślałam o tym, czy modlitwa o swoje małżeństwo jest egoistyczna i o rodzinę. I doszłam do wniosku, że nie jest. To naturalna sprawa, że modlimy się o bliskich. Wtedy i tak naturalnie przychodzi modlitwa za innych, sama z siebie A ja bardzo a bardzo za modlitwę w naszej intencji dziękuję...
Re: Kilka pytań o separację
Za mną trudny emocjonalnie dzień. W zasadzie nie wyszłam z łóżka. Praca mi prawie nie szła, bo wysiadło mi myślenie. Prawie nic nie zrobilam. Sporą część dnia przepłakałam.
Ale też dostałam dwa bardzo piękne osobiste prezenty od Boga, wczoraj pierwszy poprzez Słowo, dziś drugi przez świadectwo. Mimo to ledwo dowlokłam się na ostatnią Mszę w parafii. Wyszłam wypełniona radością i ufnością. I tak mam jeszcze do teraz. Cieszę się z nadchodzącego weekendu. Modlę się w intencji męża, o jak najwięcej błogosławieństw dla niego. Mniej we mnie obaw, dużo miłości. Nie wiem, czy lęk i stres jeszcze nie wrócą. Ale na razie jest dobrze. Jutro zaczynają się rekolekcje u moich kochanych księży Michalitów, syn czuje się lepiej, więc w końcu wyjdziemy z domu. I jakiś taki ładny ten świat do tego może nawet się porządnie wyśpię...
Dziękuję za modlitwę, czuję bardzo wyraźnie taką modlitewną osłonę... jestem pewna, że ten spokój i radość przyszły na mnie właśnie z modlitwą...
Ale też dostałam dwa bardzo piękne osobiste prezenty od Boga, wczoraj pierwszy poprzez Słowo, dziś drugi przez świadectwo. Mimo to ledwo dowlokłam się na ostatnią Mszę w parafii. Wyszłam wypełniona radością i ufnością. I tak mam jeszcze do teraz. Cieszę się z nadchodzącego weekendu. Modlę się w intencji męża, o jak najwięcej błogosławieństw dla niego. Mniej we mnie obaw, dużo miłości. Nie wiem, czy lęk i stres jeszcze nie wrócą. Ale na razie jest dobrze. Jutro zaczynają się rekolekcje u moich kochanych księży Michalitów, syn czuje się lepiej, więc w końcu wyjdziemy z domu. I jakiś taki ładny ten świat do tego może nawet się porządnie wyśpię...
Dziękuję za modlitwę, czuję bardzo wyraźnie taką modlitewną osłonę... jestem pewna, że ten spokój i radość przyszły na mnie właśnie z modlitwą...
Re: Kilka pytań o separację
Ruto, mnie też przykuwa do łóżka, ale nie daję się Od dwóch dni jestem wreszcie we własnym domu, po kilku trudnych tygodniach i stresie. Wczoraj mąż miał przyjechać, ale wyrolował mnie. Nazywa to po swojemu. Zrobił mnie w konia, gdybym jednak go przekonywała, to może zmieniłby zdanie.
Wygląda to tak:
Ustalamy, że przyjedzie w piątek wieczorem, a w sobotę od rana ogarniamy zawalony garaż, aby można było wprowadzać auto na zimę.
W istatniej chwili mąż odwołuje przyjazd, wymawiajac się złym samopoczuciem. Jednak nie robi tego w sposób delikatny, przepraszając i wyjaśniając. Po prostu mam przyjąć to do wiadomości.
Moje rozczarowanie, złość, że nawalił, żal.....nie mają znaczenia. Moje plany na weekend: również.
Jestem wyczerpana tymi zachowaniami męża. Nie wiem, jak postawić temu granicę.
Wygląda to tak:
Ustalamy, że przyjedzie w piątek wieczorem, a w sobotę od rana ogarniamy zawalony garaż, aby można było wprowadzać auto na zimę.
W istatniej chwili mąż odwołuje przyjazd, wymawiajac się złym samopoczuciem. Jednak nie robi tego w sposób delikatny, przepraszając i wyjaśniając. Po prostu mam przyjąć to do wiadomości.
Moje rozczarowanie, złość, że nawalił, żal.....nie mają znaczenia. Moje plany na weekend: również.
Jestem wyczerpana tymi zachowaniami męża. Nie wiem, jak postawić temu granicę.
Re: Kilka pytań o separację
Ninko, przytulam i otulam modlitwą.Nino pisze: ↑11 gru 2021, 10:01 Ruto, mnie też przykuwa do łóżka, ale nie daję się Od dwóch dni jestem wreszcie we własnym domu, po kilku trudnych tygodniach i stresie. Wczoraj mąż miał przyjechać, ale wyrolował mnie. Nazywa to po swojemu. Zrobił mnie w konia, gdybym jednak go przekonywała, to może zmieniłby zdanie.
Wygląda to tak:
Ustalamy, że przyjedzie w piątek wieczorem, a w sobotę od rana ogarniamy zawalony garaż, aby można było wprowadzać auto na zimę.
W istatniej chwili mąż odwołuje przyjazd, wymawiajac się złym samopoczuciem. Jednak nie robi tego w sposób delikatny, przepraszając i wyjaśniając. Po prostu mam przyjąć to do wiadomości.
Moje rozczarowanie, złość, że nawalił, żal.....nie mają znaczenia. Moje plany na weekend: również.
Jestem wyczerpana tymi zachowaniami męża. Nie wiem, jak postawić temu granicę.
Udało mi się przespać noc, spokojnie, bez budzenia się. Zważywszy, że "już prawie poniedziałek" jestem z siebie zadowolona. I ja i mąż zachowujemy się głupio. Potrzebowałam postawić sobie stop na wiadomości do męża, nadmiar miłych wiadomości to też nie jest dobry pomysł. Nawracanie ładnymi obrazkami z internetu także nie... Szukam ujścia dla emocji, więcej modlitwy, albo i mniej, bo przecież kompulsywne modlenie się tez nie jest dobre. Mam już mieszkanie na błysk. Czekam niecierpliwie aż pralka skończy cykl. I wyszoruję jeszcze sztućce. Na spacer potem idziemy. Jezu, ty się tym zajmij!
Mój mąż postawił sobie stop na wiadomości do mnie, za to wczoraj wysyłał synowi zdjęcia z jego dzieciństwa. Ale młody na szczęście się ucieszył i zadowolony mi je pokazał. Dziś młody się martwi, bo tata przestał się do niego odzywać. A wczoraj miał frajdę z tych zdjęć.
Chyba oboje i ja i mąż potrzebujemy dużo modlitwy. O rozum.
Mam ochotę powiedzieć mężowi: mężu, daj spokój, wracaj do domu. No ale tego zrobić nie mogę, bo mąż nadal jest w czynnym nałogu. Teraz mogę powiedzieć co najwyżej, mężu, kocham cię, pozbieraj się, ja na ciebie czekam. Pęknie mi serce i się popłaczę, ale powiem. Boli, ale się cieszę, że mimo całego stresu, ja mam już w sobie odwagę by mówić co czuję, nie bać się osądu - nawet w sądzie Najbardziej boję się oskarżeń męża, wiem że to logika procesu, ale na samą myśl, czuję ogromny ból. Babcia męża uczyła nas, młodych małżonków, by w trudnych chwilach patrzeć na Krzyż i myśleć o tym, jak On cierpiał.
Re: Kilka pytań o separację
A więc to już jutro...Dziś msza i komunia św. w Waszej intencji.
W pierwszej, ostrej fazie kryzysu ( 9 lat temu ! ), miellśmy...rozprawę o separację ( ja wniosłam ). Mąż do końca, do wejścia na salę, miał twarz pokerzysty. Zero uczuć, cienia emocji na twarzy, w mowie ciała...Góra lodowa.
Najpierw wypowiadałam się ja, a potem sąd oddał głos mężowi. Mąż miał coś tam zanotowane na kartce. I ze spokojem, choć kartka w jego ręku drżała, oznajmił, że kocha żonę i że wyraża wolę w kierunku naprawy. Sąd zasądził mediacje, które olaliśmy, bo przecież " było już dobrze ! ", a niedługo potem znowu wielkie bum.
Ale zmierzam do tego, iż z całego serca życzę Ci i modlę się o to, aby na Waszej rozprawie nastąpił taki niespodziewany dla Was i rokujacy obrót.
Przytulam mocno.
Ps. Mąż przybył spóźniony w sobotę. Z bukietem białych róż, ale słowa przepraszam nie wyksztusił. Potem spał do wieczora. Faktycznie, był wyczerpany.
Dobrze, że miałam kupę roboty domowej, którą mogłam zająć ręce, bo tak chyba bym go rozszarpała. A na koniec dnia, czyli około 16 - tej, poszłam biegać i... Las otulony mleczną mgłą, iskrzący się śnieg pod stopami i zapadająca cisza wprawiły mnie, wytrwałą, wiejską amatorko-biegaczkę w stan transu i ukojenia, że znowu chciało mi się już tylko śpiewać w sercu na chwałę Boga.
- I gdzie znowu tak sąsiadeczka biegnie? Do torów i z powrotem?
- Może!
- Tylko se sąsiadeczka nóg nie połamie, ślisko!
- Mam luks trampeczki. Z Pevexu ! Antypoślizgowe !
- No to miłego !
- Miłego !
Świat jest piękny.
W pierwszej, ostrej fazie kryzysu ( 9 lat temu ! ), miellśmy...rozprawę o separację ( ja wniosłam ). Mąż do końca, do wejścia na salę, miał twarz pokerzysty. Zero uczuć, cienia emocji na twarzy, w mowie ciała...Góra lodowa.
Najpierw wypowiadałam się ja, a potem sąd oddał głos mężowi. Mąż miał coś tam zanotowane na kartce. I ze spokojem, choć kartka w jego ręku drżała, oznajmił, że kocha żonę i że wyraża wolę w kierunku naprawy. Sąd zasądził mediacje, które olaliśmy, bo przecież " było już dobrze ! ", a niedługo potem znowu wielkie bum.
Ale zmierzam do tego, iż z całego serca życzę Ci i modlę się o to, aby na Waszej rozprawie nastąpił taki niespodziewany dla Was i rokujacy obrót.
Przytulam mocno.
Ps. Mąż przybył spóźniony w sobotę. Z bukietem białych róż, ale słowa przepraszam nie wyksztusił. Potem spał do wieczora. Faktycznie, był wyczerpany.
Dobrze, że miałam kupę roboty domowej, którą mogłam zająć ręce, bo tak chyba bym go rozszarpała. A na koniec dnia, czyli około 16 - tej, poszłam biegać i... Las otulony mleczną mgłą, iskrzący się śnieg pod stopami i zapadająca cisza wprawiły mnie, wytrwałą, wiejską amatorko-biegaczkę w stan transu i ukojenia, że znowu chciało mi się już tylko śpiewać w sercu na chwałę Boga.
- I gdzie znowu tak sąsiadeczka biegnie? Do torów i z powrotem?
- Może!
- Tylko se sąsiadeczka nóg nie połamie, ślisko!
- Mam luks trampeczki. Z Pevexu ! Antypoślizgowe !
- No to miłego !
- Miłego !
Świat jest piękny.
Re: Kilka pytań o separację
Kochani,
Tak jak pisze Ninka, świat jest piękny. Nino, dziękuję.
Dostałam tak dużo pociech od Pana Boga w ostatnich dniach, że mimo ludzkiego stresu, obawy przed bólem jaki może mi zadać mój mąż, jestem w sercu spokojna i kocham mojego męża, decyzją świadomą, spokojną ale też radosną.
Dziś był w mojej parafii różaniec kolędowy dla mojej ulicy. Ksiądz zaczął od pięknej modlitwy za małżonków, za wszystkie małżeństwa, za te w jedności, za te w kryzysach, za małżonków opuszczonych, o siły dla nich do trwania w wierności i za tych którzy są daleko od rodzin, za ich powroty, za małżeńskie pojednania. To była modlitwa i z serca i z Ducha. Popłakałam się, ale tak radośnie.
Nie wiem co się jutro zdarzy. Ale wiem, że mam w sobie ufność do Boga, że nawet z najtrudniejszej sytuacji wyprowadzi dobro. I udało mi się powierzyć Bogu moje plany i pomysły, zrezygnować z nich, więc jestem jak dziecko. Jak dziecko które czuje, że ma ojca który o wszystko się zatroszczy. Wiem też, że Bóg kocha nas oboje i mnie i męża. I cieszy mnie to. Nie mam już potrzeby być pierwsza w sercu męża. Modlę się o jego miłość do Boga, nie do mnie. Niech Bóg będzie kochającą miłością w naszych sercach.
Proszę o modlitwę w intencji naszego małżeństwa, oraz o Światło i prowadzenie Ducha Świętego dla nas, dla sądu i osób które będą uczestniczyć w rozprawie. Rozprawa zacznie się jutro o 9 rano.
Tak jak pisze Ninka, świat jest piękny. Nino, dziękuję.
Dostałam tak dużo pociech od Pana Boga w ostatnich dniach, że mimo ludzkiego stresu, obawy przed bólem jaki może mi zadać mój mąż, jestem w sercu spokojna i kocham mojego męża, decyzją świadomą, spokojną ale też radosną.
Dziś był w mojej parafii różaniec kolędowy dla mojej ulicy. Ksiądz zaczął od pięknej modlitwy za małżonków, za wszystkie małżeństwa, za te w jedności, za te w kryzysach, za małżonków opuszczonych, o siły dla nich do trwania w wierności i za tych którzy są daleko od rodzin, za ich powroty, za małżeńskie pojednania. To była modlitwa i z serca i z Ducha. Popłakałam się, ale tak radośnie.
Nie wiem co się jutro zdarzy. Ale wiem, że mam w sobie ufność do Boga, że nawet z najtrudniejszej sytuacji wyprowadzi dobro. I udało mi się powierzyć Bogu moje plany i pomysły, zrezygnować z nich, więc jestem jak dziecko. Jak dziecko które czuje, że ma ojca który o wszystko się zatroszczy. Wiem też, że Bóg kocha nas oboje i mnie i męża. I cieszy mnie to. Nie mam już potrzeby być pierwsza w sercu męża. Modlę się o jego miłość do Boga, nie do mnie. Niech Bóg będzie kochającą miłością w naszych sercach.
Proszę o modlitwę w intencji naszego małżeństwa, oraz o Światło i prowadzenie Ducha Świętego dla nas, dla sądu i osób które będą uczestniczyć w rozprawie. Rozprawa zacznie się jutro o 9 rano.
Re: Kilka pytań o separację
Ruto, wspomnę w modlitwię napewno. Powodzenia
Re: Kilka pytań o separację
Ruto,omodliłam Cię dziś na mszy, westchnę jutro o Boże Prowadzenie i Dary Ducha Sw
Re: Kilka pytań o separację
Ruto będę z Tobą z modlitwą. Poza tym życzę Ci spokoju przede wszystkim.
Re: Kilka pytań o separację
Ruta, pomodlę się w intencji Twojego małżeństwa. Jestem z Tobą myślami. Pokoju w sercu jutro o 9 ci życzę!
-
- Posty: 150
- Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
- Jestem: już po kryzysie
- Płeć: Kobieta
Re: Kilka pytań o separację
Ruto, łapcie moją modliwę
Re: Kilka pytań o separację
Jestem z modlitwą.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Kilka pytań o separację
Jastem z modlitwą .
Odstąp od złego i czyń dobrze , a będziesz trwał na wieki .
Ps.37.27
Ps.37.27