Kilka pytań o separację

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nietaka
Posty: 3077
Rejestracja: 21 kwie 2019, 18:10
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nietaka »

Ruto, pomodlę się.
I... Taką Cię lubię najbardziej. Zdecydowaną babkę, zdystansowaną do siebie i z poczuciem humoru.
Ładny przykład kochania i szanowania siebie 👍
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Al la »

Ruta, do terapeutki też idź się wygadać, po to masz drugiego człowieka przy sobie, żeby z siebie wyrzucić, wypłakać, wyzłościć. A tym bardziej w naszej wspólnocie. Wiem, co mówię...
Sama z tego korzystam.
Albo możesz zadzwonić, zresztą wiesz do kogo i kto da Ci wsparcie.
Przytulam.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Jadę sobie pociągiem przez piękną Polskę :)

Nie odpisałam jeszcze na pismo. To znaczy odpisałam, doskonale wytknęłam nowej pani mecenas wszystkie niedostatki logicznego rozumowania i błędy wykładni, strzelilam też mały wykład o rekryminacji :) Wykazałam też, że pani mecenas jest głupia twierdząc, że jej klient jest bezrobotny i równocześnie, że mieszka gdzie mieszka bo pracuje. O niedouczeniu w kwestii orzecznictwa SN też było. Gdy już miałam szlifować stylistykę, zobaczyłam, że jest piękny dzień. I szkoda mi go spędzać na pisaniu pisma. Nawet jeśli pani mecenas jest głupia.

Stwierdziłam, że potrzebuję solidnej porady prawnej. Świętych prawników za wiele nie ma, zawód nie sprzyja świętości, nawet gdy nie jest się procesowcem. Ale jest jeden piękny święty prawnik, Tomasz Morus. No więc poprosiłam go o pomoc. Potem stwierdziłam, że poczytam sobie o nim, by lepiej go poznać. Znalazłam piękną modlitwę, którą osobiście ułożył. Idealną dla mnie. Pokazała mi wszystkie niedobre rzeczy w moim piśmie. Między innymi jest ona o wyrzeczeniu się satysfakcji z poniżenia przeciwnika w procesie. Zawstydzilam się i postanowiłam od razu zrezygnować z takiego działania. Chwilę później przyszło mi w modlitwie do głowy piękne eleganckie rozwiązanie. Lubię taką prostą elegancję w prawie. Pismo zajmie teraz nie więcej niż stronę. Święty Tomasz pomógł.

To jest w sumie nasz sycharowski Święty, już o nim kiedyś wspominałam. Obrońca powagi małżeństwa sakramentalnego. Za przekonanie o tej powadze oddał życie. Polecam Świętego Tomasza wszystkim mającym procesy. Odkryłam o nim coś nowego, miał cudowne poczucie humoru.

Odzyskałam wewnętrzny spokój. Odpiszę w poniedziałek. Krótko, spokojnie.
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Sarah »

Ruta pisze: 10 cze 2023, 6:08 wytknęłam nowej pani mecenas wszystkie niedostatki logicznego rozumowania
Ruta pisze: 10 cze 2023, 6:08 Wykazałam też, że pani mecenas jest głupia
Ruta pisze: 10 cze 2023, 6:08 Nawet jeśli pani mecenas jest głupia.
Ruto, rozumiem wzburzenie, mnie też prawnik męża mierził. Ale przecież to twój mąż usiłuje się z tobą rozwieść, a ta mecenas pojawiła się w twoim życiu tylko dlatego, że on ją wynajął...
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: ozeasz »

Ruta pisze: 10 cze 2023, 6:08 Znalazłam piękną modlitwę, którą osobiście ułożył. Idealną dla mnie. Pokazała mi wszystkie niedobre rzeczy w moim piśmie. Między innymi jest ona o wyrzeczeniu się satysfakcji z poniżenia przeciwnika w procesie.
Możesz jakiś link, odnośnik, zainteresowało mnie Twoje dzielenie.😊
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

ozeasz pisze: 10 cze 2023, 13:04
Ruta pisze: 10 cze 2023, 6:08 Znalazłam piękną modlitwę, którą osobiście ułożył. Idealną dla mnie. Pokazała mi wszystkie niedobre rzeczy w moim piśmie. Między innymi jest ona o wyrzeczeniu się satysfakcji z poniżenia przeciwnika w procesie.
Możesz jakiś link, odnośnik, zainteresowało mnie Twoje dzielenie.😊
Żeby nie przysparzać moderacji kłopotów z czytaniem linków, wkleję sam fragment modlitwy ułożonej przez św. Tomasza Morusa po ogłoszeniu wyroku skazującego go na śmierć. Niestety nigdzie nie odnalazłam całej modlitwy.
Od razu wyjaśniam, że wiele źródeł podaje jeszcze krótszy fragment, tylko ostatnie dwa akapity. Dla mnie osobiście najważniejsza okazała się pierwsza część poniższego fragmentu, cieszę się więc, że to w tej wersji tą modlitwę znalazłam po raz pierwszy.

"Wszechmogący Boże, zabierz ode mnie wszelkie pyszne myśli, wszelkie pragnienia mojej własnej chwały, wszelką zazdrość, wszelką chciwość, obżarstwo, lenistwo i lubieżność, wszelkie uczucia gniewu, wszelką żądzę zemsty, wszelkie pragnienie albo radość z nieszczęścia innych, wszelką przyjemność z doprowadzania ich do złości i gniewu, wszelkie zadowolenie z zarzutów lub ze znieważania kogokolwiek będącego w nieszczęściu i niedoli.

A we wszystkich moich czynach i we wszystkich moich słowach, i we wszystkich moich myślach obdarz mnie, dobry Boże, sercem pokornym, skromnym, cichym, zgodnym, cierpliwym, miłosiernym, łaskawym, czułym i litościwym, tak abym zakosztował Ducha Świętego.

Daj mi, dobry Boże, prawdziwą wiarę, mocną nadzieję i żarliwą miłość; taką miłość do Ciebie, dobry Boże, która przewyższałaby nieporównanie miłość siebie samego, abym nie kochał niczego co mogłoby Ci się nie podobać, lecz wszystko co kocham, abym kochał w Tobie."

Św. Tomasz More
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: ozeasz »

Dzięki, pozdrawiam serdecznie. :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Nietaka
Posty: 3077
Rejestracja: 21 kwie 2019, 18:10
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nietaka »

Wydrukuję sobie, dzięki 👍
Awatar użytkownika
Mała Księżniczka
Posty: 66
Rejestracja: 03 mar 2023, 22:04
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Mała Księżniczka »

Piękna modlitwa! 😇🙏
Dziękuję serdecznie! ❤️
"Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana." (Rz, 14.7-8)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Parę dni temu odbierałam syna od dziadków. Był u nich razem z mężem. Mąż napisał do mnie, żebym to ja przyjechała odbrać syna. Pojechałam. Taką zawarliśmy umowę, że w takich razach nie pytam, tylko przyjeżdżam. Ale oboje wiemy, co to oznacza.

Mąż jest w ciągu. Tym razem pali marihuanę. Widzieliśmy się krótką chwilę, odbrałam młodego, mąż przekazał nam jedzenie na drogę. Niepotrzebnie zażartowałam z tuszy męża. Gdy mąż pali w ciągu, szybko przybiera na wadze. Wycofałam się z tego, przeprosiłam. Pożegnaliśmy się spokojnie. Pożegnaliśmy się dobrze. Mąż przytulił młodego. Poczułam, że i mnie tym objęciem obejmuje, choć nie fizycznie. I je przyjęłam.

Gdy byliśmy w pociągu mąż do mnie jeszcze na chwilę zadzwonił. Byłam sama, więc chwilę jeszcze porozmawialiśmy. Słowa za bardzo nie miały znaczenia. Szukaliśmy obecności.

W takich sytuacjach widzę, ile pracy nad sobą wykonałam i widzę jej owoce. Reaguję spokojnie, nie wpadam w panikę. Nie wchodzę też w oskarżanie męża, nie dokładam mu. Umiem się wycofać, gdy w taki tor jeszcze wchodzę. I przeprosić. Nie wchodzę też w przymilanie się, by uniknąć męża wybuchu, agresji, awantury. Nie uciekam też i nie zamykam się.

Przyjrzałam się też moim emocjom wobec męża. Kiedyś jego nietrzeźwość budziła moją złość, lęk o niego, lęk przed tym, co będzie się działo, gdy ciąg osiągnie szczyt i zakończy się fazą psychozy. Bałam się i o nas i o męża. Obwiniałam się, że wcześniej nie zauważyłam, że nie zareagowałam na pierwsze swoje przeczucia, nie zatrzymałam tego, co się dzieje. To był paraliżujący kłąb. Zamieniał mnie w strzępek nerwów. Nie dziwię się sobie, że wypierałam nietrzeźwość męża do ostatniej możliwej chwili, skoro za tym szły takie emocje i tyle lęku.

Dziś czuję się spokojna. Jestem świadoma choroby męża, znam jej przebieg. Już nie wydaje mi się nieprzewidywalna. Znam też ryzyko z nią związane. Kiedyś tylko na ryzyku się koncentrowałam. Każdy męża ciąg koncentrował mnie na lęku, że mąż może go nie przeżyć, ulec wypadkowi, zrealizować w psychozie myśli samobójcze. Dziś wiem, że może tak się zdarzyć. Ale mnie to nie paraliżuje, choć nadal jest mi z tym trudno. Mam w sobie pojemność także na obawę przed stratą i akceptuję ją w sobie. Pamiętam też słowa terapeuty, że w człowieku wszystko jest do zdrowienia, każdy okres trzeźwości i każdy okres nietrzeźwości. Pomagają mi.

Nie czuję złości wobec męża. Głęboko mu współczuję. W ostatnich latach rozmawiałam z wieloma dziś trzeźwymi osobami o ich przeżyciach. Lepiej rozumiem męża, to co z nim się w czasie ciągu dzieje. Dwa lata temu przeszłam w Licheniu Drogę Krzyżową z uzdrowionymi. Nie dałam rady przejść całej. Wtedy mną wstrząsnęła i do dziś we mnie pracuje. My całą rodziną, tak jak i inne rodziny w których jest problem uzależnienia, idziemy cały czas Drogą Krzyżową, ale idziemy nią z Chrystusem.

Cieszę się, że jesteśmy teraz wszyscy poza zasięgiem. Czuję się bezpiecznie. Odległość nas chroni na wypadek, gdyby u męża wróciły psychozy. Ale też nie obawiam się przyjazdu męża. Jestem w stanie przyjąć go spokojnie także nietrzeźwego. Gdyby był w psychozie potrafię zareagować odpowiednio. Zrobiłam przegląd zasobów, sprawdziłam umocnienia. Wygląda to dobrze, teraz czas na modlitwę. Więcej po ludzku nie zrobię.

Wiem, że mogę sobie zaufać, bo nie opieram się na sobie, ale na Bogu. Potrafię już ufnie to oddać: Jezu, Ty się tym zajmij!

Przed nami trudny czas. Dla mnie, poza wszystkim o czym napisałam, oznacza też, że nie otrzymam alimentów. Już nie otrzymałam, jest po terminie.

Dla dzieci oznacza mierzenie się z kolejną utratą. Po czasie gdy jest bliskość z tatą, jest dobrze, utrata ich boli. Pamiętam swoją huśtawkę. Moi chłopcy nadal na niej są. Ostatnie dwa spotkania mąż powoli był stawał się wycofany, nieobecny, mniej zaangażowany. Teraz u dziadków zamknął się w sobie, odsunął, odizolował. Na razie młody opowiedział mi o tym i zakończył temat. Widzę, że się z tym mierzy. Jestem obok. Na poziomie fizycznym nadal reagujemy na stres związany z ciągiem męża tak samo. Chorujemy. Jak za każdym razem.

To mi pokazuje, że mimo moich starań obciążenie jest nadal dla mnie i syna zbyt duże. Rozmawiałam z innymi mamami z rodzin w podobnej sytuacji. Ich dzieci mają podobne przeżycia. Kontakty przebiegają dobrze w fazach trzeźwości, potem jest faza euforii, gdy mężowie wracają po cichu do nałogu, są prezenty, wydatki i szumne plany. I potem załamanie. Jesli mama w miarę panuje, nietrzeźwość ojca jest wyłapywana w miarę szybko. Jeśli nie, zanim się wyda, mija sporo czasu. Dzieci tego wszystkiego nie dźwigają. Rozmawiamy o tym, jak chronić dzieci w takiej sytuacji przed huśtawką, przed wpadnięciem we współuzależnienie.

Wciąż wraca do mnie ten temat, także w kontekście kontaktów zasądzanych przez sąd. Biegłe z OZSS wprost napisały, że nie wiedzą jak w takiej sytuacji je uregulować. To jak je uregulował sąd to absurd. Mam zapewniać dziecku bezpieczeństwo na kontaktach, ale kontakty mają się odbywać bez mojej obecności. Jakoś się to udaje, przy angażowaniu innych osób. Ale nie jest to dobre dla nikogo i nie pracuje dla nas. Nie liczę, że Sąd Apelacyjny ureguluje to mądrzej.

Ja także nie wiem. Kiedy jest dobrze, jest dobrze. A potem robi się niedobrze. Po niemal czterech latach uważam, że moja pierwsza intuicja była dobra. Dokąd rodzic nie jest trzeźwy, powinien być od rodziny izolowany. A warunkiem kontaktów powinna być terapia i trzeźwość.

Zamierzam coś z tym zrobić. Rozmawiając z innymi mamami uświadomiłam sobie, że nasz rodzinny problem jest zarazem systemowy. Nie może być tak, że nikt nie wie, jak regulować kontakty dzieci z uzależnionym rodzicem by ochronić dziecko w kraju, w którym uzależnionych rodziców jest ogromna liczba i przybywa ich z roku na rok. Nie chcę być dalej zdana na kolejne eksperymenty sądu.

Sama także nie mam wiedzy wystarczającej do podjęcia dobrych decyzji. Ale zapewne taka wiedza gdzieś jest. I zamierzam ją znaleźć. Bo uświadomiłam sobie, że dalej działam jak mogę najlepiej, korzystając z intuicji, wyciagając wnioski, szukając odpowiedzi. I nadal mimo starań jestem w ciemności. Ale teraz mam więcej siły, doświadczenia i mam znajomych w środowiskach trzeźwościowych, kontakty do specjalistów, inne osoby mierzące się z tym samym. To dobre zasoby, by się tym tematem zająć.

Jeśli ktoś ma refleksje dotyczące regulowania kontaktów dzieci z czynnie uzależnionym rodzicem, chciałby się podzielić, mierzył się z tym jako dziecko lub mierzy się teraz jako rodzic, będę wdzięczna za podzielenie. Tu lub na priv.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Firekeeper »

Moja refleksja jest taka, że nie znajduję ani jednego pozytywnego powodu do tego, aby dziecko miało kontakt z osobą uzależnioną, a zwłaszcza z rodzicem.

Trudno jest mi też znaleźć odpowiedź dlaczego ja mając taką świadomość dopuściłam do tego, aby przez tyle lat moje własne dzieci narazić na to samo co ja miałam w dzieciństwie. Prawdopodobnie jest to powielenie tego co doświadczyłam. Uzależniony mąż i współuzależniona żona.

Co do zostawiania dziecka samego z osobą uzależnioną. Moja matka tak robiła. Był to najgorszy czas. Nie rozumiem tego do dziś. Prawdopodobnie z tego też powodu mam uraz do osób czynnie praktykujących. Moja matka często wyjeżdżała na pielgrzymki. A ja jako najstarsza zostawałam w domu sama z pijącym ojcem. Nie byłam pełnoletnia, a musiałam pilnować czy nie wsiada do auta pijany, czy wyłączył kuchenkę. Robił bałagan, ja sprzątałam. Czułam złość na matkę, że ona w tym czasie modli się o nawrócenie ojca, a ja jestem sama z nim w domu. Czułam strach. Co za chwilę się wydarzy. Szczerze to cieszyłam się kiedy się upił do nieprzytomności i spał.

Podobnie moje dzieci doświadczyły z mojej strony i męża dużej dawki emocji i poczucia braku bezpieczeństwa. Za dużo robiliśmy awantur. Dzieci były ich świadkami. Ja byłam też w innym świecie. Potrzebowały mojej uwagi, a ja byłam skupiona tylko na mężu. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak mocno to na nie wpłynęło. Myślałam, że są małe, nie rozumieją. A wiedzą praktycznie wszystko. Córka ostatnio przyszła do mnie i mi powiedziała, że tata w nocy to pewnie do dziewczyny jeździ, a nie do pracy. Także, mamy dużo do naprawy.
Awatar użytkownika
Mała Księżniczka
Posty: 66
Rejestracja: 03 mar 2023, 22:04
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Mała Księżniczka »

Ruta pisze: 13 cze 2023, 8:34 Po niemal czterech latach uważam, że moja pierwsza intuicja była dobra. Dokąd rodzic nie jest trzeźwy, powinien być od rodziny izolowany. A warunkiem kontaktów powinna być terapia i trzeźwość.
Firekeeper pisze: 13 cze 2023, 10:59 Moja refleksja jest taka, że nie znajduję ani jednego pozytywnego powodu do tego, aby dziecko miało kontakt z osobą uzależnioną, a zwłaszcza z rodzicem.
Kochana Ruto!
Bardzo serdecznie Ci współczuję tak trudnej sytuacji z mężem i jednocześnie podziwiam, że mimo wszystko potrafisz zachować pokój serca i wytrwale modlisz się za męża. Niewiem, czy ja bym tak potrafiła...
Równocześnie zastanawiam się na ile byłoby możliwe całkowite ograniczenie kontaktów z uzależnionym ojcem, dopóki on nie ukończy terapii?
W imię obrony dziecka przed skutkami nałogu i głębokimi ranami w jego psychice, które mogą powstać uważam, że dziecko powinno być chronione przed takimi kontaktami.
Bo być może tego typu kontakty z ojcem, który jest w ciągu, przyniosą jeszcze więcej cierpienia i ran w sercu i duszy twego dziecka niż pożytku.
Życzę Ci wytrwałości, odwagi i dużo światła Ducha Świętego w Twoim życiu! 🙏😇
"Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana." (Rz, 14.7-8)
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1543
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Niepozorny »

Firekeeper pisze: 13 cze 2023, 10:59 Moja refleksja jest taka, że nie znajduję ani jednego pozytywnego powodu do tego, aby dziecko miało kontakt z osobą uzależnioną, a zwłaszcza z rodzicem.
Czy tutaj zostosowany został skórt myślowy? W końcu uzależnionym się zostaje na całe życie.
Z braku rodzi się lepsze!
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Firekeeper »

Niepozorny pisze: 13 cze 2023, 14:23
Firekeeper pisze: 13 cze 2023, 10:59 Moja refleksja jest taka, że nie znajduję ani jednego pozytywnego powodu do tego, aby dziecko miało kontakt z osobą uzależnioną, a zwłaszcza z rodzicem.
Czy tutaj zostosowany został skórt myślowy? W końcu uzależnionym się zostaje na całe życie.
Uściślijmy. Mam na myśli osobę, która jest w czynnym nałogu. Nie jest trzeźwa. Nie przeszła pozytywnie terapii, nie pracuje nad sobą. Jest w stanie pod wpływem alkoholu lub innych substancji. Podejmuje działania pod wpływem nałogu.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Caliope »

Napisze z perspektywy i uczuć dziecka pijącego rodzica. Spotykając się z ojcem bałam się go, że mnie znów uderzy, bo była przemoc fizyczna i psychiczna. Oprócz tego miałam ogromne poczucie winy, że nie byłam dostatecznie grzeczna i dlatego tata pije. Nie raz to slyszałam od babci, że ojciec pije przeze mnie. Kontakty po terapii, to jak najbardziej, ale trzeba zadbać o to by nie wykończyć w taki sposób dziecka lub dzieci psychicznie w trakcie czynnego nałogu jednego rodzica. Ja miałam myśli samobójcze i prawie się udało mi ze sobą skończyć,nie tylko przez nałóg ojca, ale też nałóg kowalskiego mojej matki i ogólny brak jej wsparcia. Chrońcie swoje dzieci przed tym. Sąd musi mieć porządne argumenty i sprzeciw przed kontaktami z osobą w czynnym nałogu, można w ośrodku uzależnień zapytać radcy prawnego i terapeutów.
ODPOWIEDZ