Kilka pytań o separację

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: nałóg »

Ruta pisze: 13 sie 2020, 13:13 Zapisałam się na kroki
super i pewnie "spotkamy się" (wirtualnie)w trakcie gdy zaczniesz.
Ruta pisze: 13 sie 2020, 13:13 Tak więc ta moja droga do trzeźwości emocjonalnej długa jest i wyboista
Ruto, nie wiem czy wiesz lecz ta droga to trwa do końca życia i im więcej pracujesz nad sobą tym łatwiej nią kroczyć.
Ruta pisze: 13 sie 2020, 13:13 Ogromnym odkryciem było dla mnie, że emocje ujawniają się w ciele.
Psychika nie wentylowana uderza w somatykę z objawami które opisujesz, dlatego dobrze jest mieć gdzie te emocje zwentylować.
Ruta pisze: 13 sie 2020, 13:13
Jest takie jedno dziecko, któremu jeszcze nie pomogłam, jest we mnie.
Mam wrazenie ż ezaczełaś już o tę dziewczynke dbać.

Osobowość przebudzona zarządza swoimi emocjami i nie pozwala by to one zarządzały jej myśleniem, poczynaniami i postawami.


PD
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: lustro »

Ruta pisze: 12 sie 2020, 23:37
lustro pisze: 12 sie 2020, 17:08 Ruta

Czy myslalas o zalozeniu "niebieskiej karty" mezowi?

Jezeli tak - to przepraszam. Nie przeczytalam wszystkiego o Tobie.
Myślałam, a nawet dowiadywałam się na ten temat. Wstępnie dostałam informację, że nie zakłada się karty, jeśli osoba stosująca przemoc nie zamieszkuje wspólnie. Co nie jest prawdą, aczkolwiek potwierdziłam, że w coraz większej liczbie gmin staje się to nieoficjalną praktyką. Na razie mąż zachowuje się spokojnie, nie ma więc potrzeby podejmowania takich działań.

Natomiast jeśli tylko mąż wróci do stosowania przemocy, nie tylko założę niebieską kartę, a w razie odmowy jej założenia odmowę zaskarżę, ale złożę zawiadomienie do prokuratury, zgłaszając wszystko to, co działo się do tej pory. Mam cichą nadzieję, że zmiana mojej postawy wpłynie na to, że mąż więcej już nie będzie zachowywał się agresywnie, ani stosował wobec mnie gróźb. Jednak jeśli powróci do takich zachowań, tym razem jestem przygotowana, by się przed nim bronić.
Rozwaz, czy nie bylo by rozsadnym "gromadzenie dowodów". Czyli to, co sugerowal juz Nałóg, a o czym tez pisalas - napisanie pisma w sprawie ostatniego incydentu i zachowania policji, udokumentowanie co widzial sąsiad... Itp
Zeby miec mocniejsze argumenty na ewentualną przyszłość... Oby niepotrzebne
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Caliope »

Jeszcze trzeba znaleźć najlepszy sposób na zbieranie dowodów, bo osoba uzależniona miewa często "urwany film" i nie pamięta co robiła w tym czasie. Zapytana o szczegóły wszystkiego się wyprze, a świadków zdarzenia może nie być.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Niestety po krótkim czasie spokoju, mąż wraca do agresji wobec mnie. Nie wiem, czy to kwestia odurzenia, czy zbliżającej się sprawy rozwodowej i emocji nad którymi nie panuje. Za krótko męża widziałam, by ocenić jego stan. I w sumie nie ma to większego znaczenia, czy będąc agresywny był trzeźwy czy nie. Pojutrze czeka mnie trudny dzień, zamierzam zgłosić agresję męża oraz niealimentację do prokuratury, ale muszę jeszcze znaleźć opiekę do synka.
Nie chcę żyć dalej w stałym napięciu, czekając, czy mąż pojawi się u dziecka w dobrym czy złym nastroju, czy akurat będzie miał ochotę mnie przy okazji zwyzywać publicznie, czy nie. Nie widzę też powodu, by godzić się na brak alimentów.
Rozmawiałam z paroma osobami, które widziały agresję męża wobec mnie. Trochę się martwię, bo część z nich obawia się zeznawać przeciwko mężowi, w obawie przed jego odwetem. Tych świadków nie mam znów tak wielu, a zadeklarował się tylko jeden. Jedynym świadkiem większości ataków agresji męża i jego wybuchów było nasze dziecko. Wiem, że to trudne dla dziecka zeznawać, z drugiej strony czytałam trochę o tym, że takie zeznania są odbierane od dzieci w dobrej atmosferze, że dba się o nie i ich komfort. Wiem też, że synek jest racjonalny i potrafi już opowiedzieć, co się działo. Czytałam także, jak przygotowuje się dziecko do zeznań, że mówi się, żeby dziecko odpowiadało na pytania zgodnie z prawdą i że zeznania mogą pomóc w przerwaniu agresji, że nie chodzi o to, aby mówić coś na kogoś, ale by opowiedzieć co się widziało, co się wie. To także wydaje mi się rozsądne. Mimo to myślę, że może to być ogromne obciążenie dla dziecka.
Z drugiej strony równie trudne dla dziecka jest zapewne znoszenie wybuchów ojca, słuchanie wyzwisk wobec mamy i gróźb i stałe poczucie niepewności. Jakoś to muszę przerwać. Mąż czuje się bezkarny, nigdy dotąd się nie broniłam. Raczej się podporządkowywałam. Bez świadków raczej nie będę w stanie wykazać, że mąż stosuje wobec mnie przemoc. Gdy jednym z nielicznych świadków przemocy jest dziecko, jest bardzo trudno rozstrzygnąć, czy zgłaszać je jako świadka. Nie wiem.

Za to w swojej reakcji na agresję zrobiłam postępy. Nie wpadłam w panikę, zachowałam spokój i nie zastygłam w przerażeniu. I dzięki temu dałam radę po prostu się oddalić, by się ochronić przed eskalacją. Mąż nie zdążył się rozkręcić na dobre, gdy mnie już przy nim nie było. Nie zostałam też dzisiaj z poczuciem wstydu i upokorzenia, że ktoś całą sytuację słyszał, czy widział. To nie ja zachowywałam się niewłaściwie. Jestem z siebie dumna. Ogromnie dużo pracy kosztowała mnie taka zmiana postawy.

Martwię się też trochę, jak będzie odebrana w tej sytuacji moja niezgoda na rozwód, zapewne temat będzie poruszony. Ale pomyślałam sobie, że prawo daje mi taką możliwość, żebym się na rozwód nie zgadzała i nigdzie przy tym przepisie nie ma napisane małym drukiem, że w takim przypadku wolno żonę wyzywać i terroryzować. I że w razie takich pytań po prostu zapytam, czy to ma coś do rzeczy i czy dopiero, gdy zgodzę się na rozwód zasłużę na ochronę przed agresją ze strony męża.

Myślę też, że przecież mąż bywał agresywny, zanim zaczął dążyć do rozwodu i może to też jest argument, że nie chodzi w tej sytuacji o to, że nie zgadzam się na rozwód.

Wiem, że sporo rozpisuję scenariuszy. Nadal nie czuję się pewnie, staram się wzmocnić i przygotować. I chyba takie rozpisanie sobie tego, pomaga mi poczuć się pewniej. To też duży postęp, wcześniej w panice rozpisywałam sobie scenariusze, dlaczego mam nie zgłaszać problemu, że nikt mi nie uwierzy, że nikt nie potraktuje takich zachowań męża poważnie, że to ja jestem głupia i przesadzam, że jeszcze poczekam, że nie jest tak źle, że mąż się uspokoi, że go niepotrzebnie zdenerwowałam. Teraz sądzę, że mam prawo bronić się przed agresją i czuć się nią zagrożona. I moje scenariusze są o tym, jak to, co się dzieje mimo wszystkich oporów wewnętrznych zgłosić...

Wiem, że część osób pisała tu o tym, że wplątywanie policji w takie sprawy nie polepsza sytuacji, że wcale nie oznacza, że ktoś się za mną ujmie, czy że nawet sprawa o przemoc będzie podjęta. Ale będę po prostu musiała się uzbroić w cierpliwość i zgłaszać w razie trudności każdy kolejny incydent.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

nałóg pisze: 13 sie 2020, 16:32
Psychika nie wentylowana uderza w somatykę z objawami które opisujesz, dlatego dobrze jest mieć gdzie te emocje zwentylować.
Tak sobie myślę, że z tym wentylowaniem emocji to u mnie nie najlepiej. Mój zwykły stan to stan podwyższonej gotowości i niepokoju. Rzadko udaje mi się czuć spokój. Parę razy ostatnio złapałam się na takim stanie, odebrałam go jako dobry, ale nieco dziwny. Szukam źródeł tych moich niepokoi. Widzę, ze często dopasowuję myśli do takiego niepokoju, ale to chyba jest takie szukanie uzasadnienia w tym co się dzieje, żeby pasowało. Albo napisanie sobie scenariusza, że coś może pójść nie tak, coś się zdarzyć. Wtedy też uzasadnia to niepokój który w sobie mam. A prawdziwe źródło jest gdzieś głębiej.

Widzę też, jak dobrze ten niepokój nauczyłam się przed sobą i otoczeniem ukrywać. Ale gdzieś tam niemal zawsze jest ze mną.

Widzę też, że oprócz szukania racjonalnych uzasadnień staram się ten niepokój także zagłuszać. Kiedyś w odległych latach służyły mi do tego używki, z których do dziś pozostałam w uzależnieniu od papierosów. Z którymi rozstawałam się nawet na parę lat, ale potem do nich wracałam. Teraz częściej uciekam w bycie zajętą, zmęczenie się, przeciążenie.

Ale widzę też, że życie z takim niepokojem ma swoje nazwijmy to plusy. Za wyjątkiem agresji ze strony bliskiej osoby, gdy w grę wchodzi zranienie emocjonalne, co mnie totalnie zamraża, to w sytuacjach gdy "coś się dzieje" staję się spokojna. To tak jakby rzeczywistość w końcu dorastała do mojego stanu. Wtedy niepokój znika, wszystko staje się spójne, staję się racjonalna, działam rozsądnie. Parę ekstremalnych sytuacji w życiu już mi się zdarzyło i zawsze potem słyszałam pochwały, że nie ulegam panice, że zachowuję spokój. Słaby ten plus, ale zawsze jakiś. Ale zwykle jednak ekstremalnych sytuacji unikam, co nie do końca rozumiem, skoro czuję się w nich spokojnie i w jakimś pokręconym sensie bezpiecznie.

Tak jak niosę w sobie ten niepokój, tak naszam też i inne uczucia, szczególnie te które trudno mi wyrażać i z którymi chyba nie wiem co robić, by właśnie je zwentylowac. Ale gdy je dopuszczam do głosu i na razie obserwuję, dzieje się coś fajnego, bo miłe emocje także pojawiają się częściej i są takie w sumie fajniejsze ;)
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Blondynka55 »

Ruta pisze: 18 sie 2020, 0:49 Niestety po krótkim czasie spokoju, mąż wraca do agresji wobec mnie. Nie wiem, czy to kwestia odurzenia, czy zbliżającej się sprawy rozwodowej i emocji nad którymi nie panuje. Za krótko męża widziałam, by ocenić jego stan. I w sumie nie ma to większego znaczenia, czy będąc agresywny był trzeźwy czy nie. Pojutrze czeka mnie trudny dzień, zamierzam zgłosić agresję męża oraz niealimentację do prokuratury, ale muszę jeszcze znaleźć opiekę do synka.
Nie chcę żyć dalej w stałym napięciu, czekając, czy mąż pojawi się u dziecka w dobrym czy złym nastroju, czy akurat będzie miał ochotę mnie przy okazji zwyzywać publicznie, czy nie. Nie widzę też powodu, by godzić się na brak alimentów.
Rozmawiałam z paroma osobami, które widziały agresję męża wobec mnie. Trochę się martwię, bo część z nich obawia się zeznawać przeciwko mężowi, w obawie przed jego odwetem. Tych świadków nie mam znów tak wielu, a zadeklarował się tylko jeden. Jedynym świadkiem większości ataków agresji męża i jego wybuchów było nasze dziecko. Wiem, że to trudne dla dziecka zeznawać, z drugiej strony czytałam trochę o tym, że takie zeznania są odbierane od dzieci w dobrej atmosferze, że dba się o nie i ich komfort. Wiem też, że synek jest racjonalny i potrafi już opowiedzieć, co się działo. Czytałam także, jak przygotowuje się dziecko do zeznań, że mówi się, żeby dziecko odpowiadało na pytania zgodnie z prawdą i że zeznania mogą pomóc w przerwaniu agresji, że nie chodzi o to, aby mówić coś na kogoś, ale by opowiedzieć co się widziało, co się wie. To także wydaje mi się rozsądne. Mimo to myślę, że może to być ogromne obciążenie dla dziecka.
Z drugiej strony równie trudne dla dziecka jest zapewne znoszenie wybuchów ojca, słuchanie wyzwisk wobec mamy i gróźb i stałe poczucie niepewności. Jakoś to muszę przerwać. Mąż czuje się bezkarny, nigdy dotąd się nie broniłam. Raczej się podporządkowywałam. Bez świadków raczej nie będę w stanie wykazać, że mąż stosuje wobec mnie przemoc. Gdy jednym z nielicznych świadków przemocy jest dziecko, jest bardzo trudno rozstrzygnąć, czy zgłaszać je jako świadka. Nie wiem.

Za to w swojej reakcji na agresję zrobiłam postępy. Nie wpadłam w panikę, zachowałam spokój i nie zastygłam w przerażeniu. I dzięki temu dałam radę po prostu się oddalić, by się ochronić przed eskalacją. Mąż nie zdążył się rozkręcić na dobre, gdy mnie już przy nim nie było. Nie zostałam też dzisiaj z poczuciem wstydu i upokorzenia, że ktoś całą sytuację słyszał, czy widział. To nie ja zachowywałam się niewłaściwie. Jestem z siebie dumna. Ogromnie dużo pracy kosztowała mnie taka zmiana postawy.

Martwię się też trochę, jak będzie odebrana w tej sytuacji moja niezgoda na rozwód, zapewne temat będzie poruszony. Ale pomyślałam sobie, że prawo daje mi taką możliwość, żebym się na rozwód nie zgadzała i nigdzie przy tym przepisie nie ma napisane małym drukiem, że w takim przypadku wolno żonę wyzywać i terroryzować. I że w razie takich pytań po prostu zapytam, czy to ma coś do rzeczy i czy dopiero, gdy zgodzę się na rozwód zasłużę na ochronę przed agresją ze strony męża.

Myślę też, że przecież mąż bywał agresywny, zanim zaczął dążyć do rozwodu i może to też jest argument, że nie chodzi w tej sytuacji o to, że nie zgadzam się na rozwód.

Wiem, że sporo rozpisuję scenariuszy. Nadal nie czuję się pewnie, staram się wzmocnić i przygotować. I chyba takie rozpisanie sobie tego, pomaga mi poczuć się pewniej. To też duży postęp, wcześniej w panice rozpisywałam sobie scenariusze, dlaczego mam nie zgłaszać problemu, że nikt mi nie uwierzy, że nikt nie potraktuje takich zachowań męża poważnie, że to ja jestem głupia i przesadzam, że jeszcze poczekam, że nie jest tak źle, że mąż się uspokoi, że go niepotrzebnie zdenerwowałam. Teraz sądzę, że mam prawo bronić się przed agresją i czuć się nią zagrożona. I moje scenariusze są o tym, jak to, co się dzieje mimo wszystkich oporów wewnętrznych zgłosić...

Wiem, że część osób pisała tu o tym, że wplątywanie policji w takie sprawy nie polepsza sytuacji, że wcale nie oznacza, że ktoś się za mną ujmie, czy że nawet sprawa o przemoc będzie podjęta. Ale będę po prostu musiała się uzbroić w cierpliwość i zgłaszać w razie trudności każdy kolejny incydent.
Witaj Rito czytam Twoje wpisy już od dłuższego czasu i są one mi bardzo bliskie.
Może , że względu na moją sytuację, która sama przeszłam w moim małżeństwie.
Moje osobiste zdanie na temat agresji i przemocy stosowanej wobec Twojego męża brzmi kategorycznie nie.
Masz prawo obrony przed złem bo jest to zło , które się dzieje wobec Ciebie jak również Twojego syna .
W moim przypadku miała podobna sytuacja mąż nie pił, ale był bardzo agresywny wobec mnie i dzieci.
Niestety doszło do mojej wyprowadzki , otoczenie nie zawsze widzi problem i nawet to najbliższe myśli, że nic się nie dzieje.
Moja obrona przed mężem w tym wypadku mi tylko pomogła i dzieciom są teraz spokojne.
Policja ani nawet Sąd w niczym mi nie pomógł ciężko jest cokolwiek udowodnić jeżeli jest przemoc w rodzinie.
Umożyli wszystko , ale nie chodzi tu o sprawiedliwość tylko o postawę samego człowieka jego zachowanie.
Nic z tego nie wyniósł i nie zmienił swojego życia nadal jest taki sam.
Może kiedyś to zrozumie i Tobie kochana Ruto tego życzę, aby Twój mąż przejrzał,że rodzina to fundament na całe życie.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Blondynko, dziękuję. Niepokoję się trochę właśnie sytuacją w której tak jak piszesz, wszystko zostanie umorzone. Uczę się bronić się sama. Jednak najwyraźniej nie idzie mi najlepiej, skoro mąż do takich zachowań wraca.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Zbliża się druga rozprawa w sądzie w sprawie o rozwód i separację. Nie do końca rozumiem dlaczego, ale się nie denerwuję. Czuję się dobrze, radośnie i przy Bogu.

Przed pierwszym terminem przygotowałam odpowiedź na pozew i potem przed samą sprawą zrobiłam sobie jakieś notatki, czytałam jak to wygląda prawnie, co się może dziać. Głównie jednak przygotowywałam się duchowo. Na sprawę pojechałam z adoracji, teraz też zamierzam tak zrobić, choć tym razem będę musiała wstać o wiele wcześniej...Polecam taki sposób wyciszenia się przed rozprawą.

Przed drugim terminem miałam takie przebłyski, że powinnam coś zrobić, przygotować. I zaraz potem mocno i wyraźnie czułam, że nie ma takiej potrzeby. Postanowiłam temu uczuciu zaufać. No i potem wybuchła epidemia, termin został odwołany.

Teraz też tak czuję, że nie ma powodu, ani potrzeby, abym cokolwiek przygotowywała. Trudno zaufać w taki sposób po raz drugi. Rozłożyłam nawet jakieś dokumenty, które mogłabym zgłosić w razie zarzutów męża jako dowody. Zarzutów nie znam, mąż nie złożył pisma. Mniej więcej potrafię przewidzieć z jakimi zarzutami mogę się spotkać. Ale jutro zamierzam złożyć te dokumenty z powrotem...i zaufać.

Modlę się w intencji mojego męża o jego nawrócenie, o pomoc dla niego w odnalezieniu właściwej drogi i o nasze małżeństwo. I na tym poprzestanę.

Nie oczekuję spektakularnego cudu, choć ufam, że dla naszego Pana wszystko jest możliwe. Był taki film Anioł w Krakowie, tam anioł odwodził małżonków od rozwodu przed salą sądową. Bardzo mnie zawsze ta scena wzruszała. Jestem jednak gotowa przyjąć to co jest i co będzie, choć jeszcze zamierzam się z Panem powykłócać, jak biblijny Jakub. Czuję, że tak będzie dobrze.

Proszę o modlitwę i wsparcie duchowe dziś i jutro. Chwała Panu, On jest przy nas w każdej chwili naszego życia, obyśmy potrafili być Mu wierni i nie odstępować Go, ani nie odrzucać Jego Miłości.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13369
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nirwanna »

Ruto, jestem z modlitwą.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Ruto, kiedy termin rozprawy? Wstawiam się za Wami.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Jutro
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Małgorzata Małgosia pisze: 20 sie 2020, 11:29 Ruto, kiedy termin rozprawy? Wstawiam się za Wami.
Ucięło mi mój post. Miał być krótki, ale nie aż tak. Jutro jest rozprawa. Dziękuję za wasze wsparcie :)
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: 3letniaMężatka »

Ruta pisze: 20 sie 2020, 0:55 Nie oczekuję spektakularnego cudu, choć ufam, że dla naszego Pana wszystko jest możliwe. Był taki film Anioł w Krakowie, tam anioł odwodził małżonków od rozwodu przed salą sądową. Bardzo mnie zawsze ta scena wzruszała. Jestem jednak gotowa przyjąć to co jest i co będzie, choć jeszcze zamierzam się z Panem powykłócać, jak biblijny Jakub. Czuję, że tak będzie dobrze.
Ruto, mój post został ukryty z osobistych powodów ale często czytam forum i wynoszę cenne wskazowki. Nie udzielam się ale tu zrobie wyjątek.

Chciałam Ci tylko napisać cos od siebie - bo wiem jak cięzkim przeżyciem jest dzień rozprawy.
Nasz anioł stróż też odwiózl nas na rozprawę rozowodową. I zrobił coś więcej. Gdy sąd spytał sie czy podtrzymujemy swoje stanowiska - mój mąż wycofał swoje stanowisko. Nie chciał rozwódu. Przeprosił mnie i spytał czy też jestem w stanie wycofać się i zacząc od nowa. To był mój mały cud.
I Tobie też życzę takiego cudu.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

3letniaMężatka pisze: 20 sie 2020, 13:50
Ruta pisze: 20 sie 2020, 0:55 Nie oczekuję spektakularnego cudu, choć ufam, że dla naszego Pana wszystko jest możliwe. Był taki film Anioł w Krakowie, tam anioł odwodził małżonków od rozwodu przed salą sądową. Bardzo mnie zawsze ta scena wzruszała. Jestem jednak gotowa przyjąć to co jest i co będzie, choć jeszcze zamierzam się z Panem powykłócać, jak biblijny Jakub. Czuję, że tak będzie dobrze.
Ruto, mój post został ukryty z osobistych powodów ale często czytam forum i wynoszę cenne wskazowki. Nie udzielam się ale tu zrobie wyjątek.

Chciałam Ci tylko napisać cos od siebie - bo wiem jak cięzkim przeżyciem jest dzień rozprawy.
Nasz anioł stróż też odwiózl nas na rozprawę rozowodową. I zrobił coś więcej. Gdy sąd spytał sie czy podtrzymujemy swoje stanowiska - mój mąż wycofał swoje stanowisko. Nie chciał rozwódu. Przeprosił mnie i spytał czy też jestem w stanie wycofać się i zacząc od nowa. To był mój mały cud.
I Tobie też życzę takiego cudu.
Dziękuję za Twoje piękne świadectwo z całego serca.

Modlę się o mój mały cud i o pokorę, by przyjąć to, co na ten czas w moim życiu mogę otrzymać. Zwrócę się i do naszych Aniołów Stróżów o pomoc dla nas, staram się pukać do wszystkich drzwi...
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Blondynka55 »

Droga Ruto,
Również dołączam się do wspólnej modlitwy.
Niech Pan obdarzy Wasze serca pokojem , abyście Oboje potrafili otworzyć się na Bożą łaskę.
Bożej odwagi!!!!
ODPOWIEDZ