W Nowy Rok wchodzę z radosną nadzieją wbrew nadziei.
Zburzyło się całe moje wcześniejsze życie, a nowe się jeszcze nie zbudowało. Relacja między mną a mężem jest obecnie trudna. Po raz pierwszy spędziliśmy osobno Święta i Nowy Rok. Nasze rozmowy są trudne, dużo w nich trudnych emocji. Krótko przed końcem roku obudził się sąd apelacyjny. Syn wspomina, że chce dokończyć rok szkolny z tatą i potem wrócić pod moją opiekę. Co stawia przede mną i przed nami sporo nowych wyzwań. Myślę, że po ludzku patrząc, jest to czas w którym jesteśmy jako małżonkowie najdalej od pojednania. I tak też od otaczających nas osób słucham. Ale nie słucham
Nadal odpoczywam po wszystkim co przeszłam w ostatnich latach, zbieram siły. Nie zaczęłam jeszcze nawet fazy regeneracji. Nadal z trudem przychodzi mi dbanie o siebie. Ale uczę się nowej rzeczy: proszę Boga, by o mnie dbał. I doświadczam Jego opieki.
Czytam od jakiegoś czasu Kempisa, dostałam śliczny kieszonkowy egzemplarz od zakonnika. Przeczytałam tam, że Jezus chce pełnego oddania we wszystkim. Rozumiem to. Tak w sercu. Ale jeszcze tak nie umiem. Kiedyś wiele spraw było mi trudno oddać, z lęku. Przed Bogiem. Ale już się nie boję. Ufam. Zrozumiałam też, że ja wciąż w dużej mierze chcę męża dla siebie. A nie dla Boga. Wiele spraw trudno mi też oddać z powodu ego. Chcę, by było po mojemu, chcę mieć wpływ. Ale równocześnie tęsknię za tymi wciąż nielicznymi chwilami, gdy jednak wszystko oddałam Jemu. Z jednego tylko powodu. Te chwile były piękne. Mam taki wewnętrzny naszyjnik z perełek, z których każda jest dobrą bliską chwilą z moim mężem. I mam też drugi, w którym koralikami są krople rosy, wina, wody. To chwile bliskości z Jezusem. I widzę, że można oba naszyjniki połączyć. Każda kropelka może objąć moją perełkę i uczynić ją jeszcze piękniejszą. Jeszcze tak nie umiem. Ale widzę już, że to możliwe.
Uczę się zawierzać więcej, oddawać więcej. I dzieją się w tej mojej codzienności maleńkie cuda. Takie śliczne, ulotne jak gwiazdki śniegu, ale równocześnie całkowicie uchwytne, widoczne, realne.
***
Wylosowałam sobie nowego patrona na Nowy Rok i nową intencję. Losowanie prowadzi Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia (czyli macierzyste zgromadzenie Świętej Siostry Faustyny). Moją patronką jest Matka Boża, w tym roku Ostrobramska. Intencja modlitwy na ten rok mnie zaskoczyła
Modlę się o dobre relacje między Polakami a Litwinami oraz za Polaków mieszkających na Litwie. Pomyślałam sobie najpierw: no co to za intencja? A potem, że to dobra intencja dla mnie, bo nie karmi mojego ego, nie jest osobista. Za to Przesłanie mam bardzo ambitne. Najwięcej w nim o ćwiczeniu się w pokorze.
Gdyby ktoś chciał wylosować dla siebie świętego patrona u sióstr, otrzymać intencję do modlitwy (wystarczą akty strzeliste w wylosowanej intencji), oraz przesłanie na ten rok wystarczy kliknąć:
https://www.faustyna.pl/zmbm/patronowie/
***
Czuję też, że za jakiś czas wejdę znów w post. Tęsknię za głębokim postem, jaki kiedyś podjęłam w Wielkim Poście, za tym co się wtedy działo we mnie i w mojej relacji z Bogiem. Ale od tamtej pory nie miałam więcej takiego wewnętrznego wezwania. A teraz się ono we mnie na nowo pojawia. Czym się cieszę.
***
Dobrego Nowego Roku, Wiary, Nadziei i Miłości