Kilka pytań o separację

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nino »

Al la pisze: 27 sie 2022, 10:39 Nino, dla mnie to stawianie siebie w prawdzie, w swojej świadomości i akceptacji tego, kim jestem. I zarazem uznanie, że jest Ktoś, kto mnie stworzył z miłości i w Nim rzeczywiście mogę pokładać ufność.
Bardzo chciałabym w tym stawaniu w prawdzie zobaczyć również swoje mocne strony. Dobro, które jest moim udziałem. Piękno, sens i co tam jeszcze..., które są dziełem Jego Rąk...

Rozumiem, że nie chodzi o to, aby podsycać w sobie poczucie winy, jednak trudno odkleić się od tego słowa: "wina", gdy nieustannie rozważasz swoją grzeszność i krzywdy wyrządzane sobie i innym.

Przyjmuję, że one mają miejsce. Krzywdziłam i byłam krzywdzona. Czy to jednak ma aż takie znaczenie w obliczu chwili, która jest teraz i w której mogę wybrać, że... zachowam się niekrzywdząco, mniej krzywdząco, a czasami to pewnie i na powrót krzywdząco, gdy coś w moim zachowaniu będzie silniejsze od mojej dobrej woli...
Ostatnio zmieniony 10 wrz 2022, 0:21 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Jest zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Na razie dziwnie. Nie mam nikogo pod stałą opieką i nie dociera to nadal do mnie. Przez całe życie mój plan dnia zależał od tego, co należało zrobić, a nie od tego, co miałam ochotę zrobić. Więc na ogół nie wiem teraz, co mam ochotę zrobić, bo dotąd nie potrzebowałam się nad tym zastanawiać.

Odkrywam to, ale bardzo powoli i odkrywam swobodę wyboru. Mogę sobie wybrać co zjem, o której będę pracować, ile czasu będę na spacerze i mnóstwo innych rzeczy. Prawdę mówiąc nie czuję się tym zachłyśnięta, nie odczuwam jakiegoś przypływu swobody. Raczej tęsknotę.
Ale widzę też, że byłam przez tyle lat mojego życia zafiksowana na tym co trzeba, na tym by robić inaczej niż moja mama i podobnych sprawach. I wprowadzało to we mnie, w mój plan dnia, wiele napięcia. Teraz dopiero odkrywam ile.

I odkrywam też, że wcale nie było to konieczne. Mogłam mieć więcej luzu, nawet mając pod opieką cału tabun dzieci. I wcale nie musiałam rezygnować ze swoich potrzeb aż w takim stopniu.

Kupiłam sobie dwa nowe sweterki i jedną używaną sukienkę jesienną, ale za to taką w której ładnie wyglądam. Jak na taki staż w Sycharze, nieco późno na to wpadłam, że świat się nie zawala jak się kupi coś sobie i żaden piorun wtedy za karę nie razi. No ale lepiej późno niż wcale :roll: jak tak dalej pójdzie zacznę chodzic do fryzjera i robić sobie paznokcie, oooo :lol:

Młodszy syn jest zadowolony z nowej szkoly i klasy. Ogólnie jest zadowolony. Tęsknię za nim, ale też jestem spokojna słysząc, że on jest spokojny i zadowolony. Gdybym jednak mogła zamienic to co mam i całą swobodę, na obowiązki i życie z synem, to wybieram życie z synem. Ale już w głowie mam przestawione i chyba nawet tak krótki czas pokazał mi, że można do wielu spraw podchodzić swobodniej, spokojniej, bez takiego napięcia. Tym bardziej wolałabym życie z synem.

Jeszcze nie wiem kim będę w tym moim nowym etapie życia, jaką pracę będę wykonywać, ani nic. Jestem w czasie przejsciowym. Doświadczam Bożej opieki, dobrych relacji, i takich ładnych łask. Ale też dostaję osoby, którym ja mogę pomóc, czymś się podzielić, coś dla nich zrobić, i to mnie cieszy. Gdzieś tam z tyłu mam w głowie, że chciałabym, by Bóg objawił mi swój plan dla mnie i ja bym wtedy go posłusznie wykonała. I to mi dawało opiekowanie się kimś - miałam plan narzucony z góry, ramy. Niby to zniewala, ale daje poczucie bezpieczeństwa, no i można uniknąć zaglądania w siebie. To trochę męczące mieć stały wgląd w siebie, czy potrzebuję zjeść, zasnąć, poćwiczyć, odprężyc się, zmobilizować. A ja myślałam, że opieka prowadzi do dojrzałości. Nie zawsze, nie każdego i nie wszędzie.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: renta11 »

Cóż, doświadczasz syndromu opuszczonego gniazda.
To doprawdy dziwne, że w dorosłym życiu zastanawiamy się często pierwszy raz w życiu bardzo świadomie: czego chcemy, na co mamy ochotę, co jest naszym obecnym celem i sensem życia. Bo jak słusznie zauważyłaś, większość życia chowamy się za kimś, za czymś. Za mężem, za dziećmi, za naszymi obowiązkami. A potem zostajemy sami i ... zonk. I nie czujemy się już bezpiecznie, bo nie ma już nic za plecami.
Sama też to przeżyłam.
Ale dzisiaj znowu mieszkam z córką i jej chłopakiem (po 8 latach mieszkania samej). I znowu mam inne życie, :lol: Więc w życiu wszystko może się przeplatać. Za prawie pół roku idę na emeryturę i znowu ... zonk. Jak zagospodarować sobie czas, znależć nowe wyzwania i zajęcia? Zmiany, zmiany, zmiany.
Fajnie, że nie marudzisz, a starasz się wykorzystać ten czas dla siebie. Bo to taki powrót do siebie samej, prawie jak dojrzewanie i dorastanie. Ale wtedy nie mamy najczęściej czasu, a teraz ten czas masz. Więc wykorzystaj to, bo w życiu najpewniejsze są ... zmiany.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Dzisiaj bardzo tęskniłam za młodym, wypłakałam się wieczorem u Matki Bożej. Obudziła się też we mnie tęsknota za całą moją rodziną, myślalam o tym jak dzieci były małe, o dobrych chwilach naszych wspólnych z dziecmi i moich z mężem. Płakałam i płakałam, jest mi trochę lżej. Choć tęsknię nadal.

Dostaję dużo pociech, łask. To co boli ofiarowuję. Szczerze mówiąc jestem coraz bardziej przekonana, że wcale nie chcę robić "tego co chcę" i dobrze mi było, gdy mogłam być dla mojej rodziny, dla męża, dzieci, odpowiadać na ich potrzeby. Mi było z tym dobrze i czułam się szczęsliwa, gdy oni byli szczęśliwi. I tęsknię za tym czasem. Mówiłam dzisiaj o tym Bogu.
Uzdrowienia potrzebuje za to moje wewnętrzne napięcie, które miałam, ciągle w stresie, że nie robię wszystkiego idealnie, że za mało, nie dość dobrze. Za dużo na siebie brałam. No i pewnie nieco więcej uwagi dla samej siebie, dla moich potrzeb, takich bieżących. Tego się teraz uczę. Za dużo od siebie wymagałam, za mało dbałam o siebie, a przez to byłam dla moich bliskich trudna. Bo zmęczona, nerwowa, zagoniona...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

renta11 pisze: 10 wrz 2022, 9:37 Cóż, doświadczasz syndromu opuszczonego gniazda...
Fajnie, że nie marudzisz, a starasz się wykorzystać ten czas dla siebie. Bo to taki powrót do siebie samej, prawie jak dojrzewanie i dorastanie. Ale wtedy nie mamy najczęściej czasu, a teraz ten czas masz. Więc wykorzystaj to, bo w życiu najpewniejsze są ... zmiany.
Trochę marudzę ;) ale teraz nawet jak widzę szklankę całkiem pustą, to myślę sobie, że super, bo można ją czymś dobrym zapełnić...

Ewidentnie jestem na etapie opłakiwania, ale dobrze mi z tym...kiedyś bardzo się bałam bólu, tęsknoty. Dziś spokojnie to umiem przyjąć, nazwać. No i z punktu w którym jestem widzę to o czym napisałas: zmiany są najpewniejsze :)
dabo
Posty: 49
Rejestracja: 25 lut 2017, 11:56
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: dabo »

hhmm,
tu doszłaś do najgorzego punktu kryzysu.
Po sucharowsku super, odciełaś się od żródła zla.
no ale?//?
Czy ty tego chces??
Mysle że nie.
Myślę ze ciagle chcesz budowac.
i dobrze. budowanie zawsze lepsze .
Budować jednak trzeba umiec, (budownictwo to nie budowlanka, to cierzkie rzemiosło)
Naum sie podstaw rzemiosła malrzeństwa a reszta pujdzie sama.
Mika5
Posty: 36
Rejestracja: 29 maja 2022, 17:34
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Mika5 »

Ruta pisze: 10 wrz 2022, 23:12 Dzisiaj bardzo tęskniłam za młodym, wypłakałam się wieczorem u Matki Bożej. Obudziła się też we mnie tęsknota za całą moją rodziną, myślalam o tym jak dzieci były małe, o dobrych chwilach naszych wspólnych z dziecmi i moich z mężem. Płakałam i płakałam, jest mi trochę lżej. Choć tęsknię nadal.

Dostaję dużo pociech, łask. To co boli ofiarowuję. Szczerze mówiąc jestem coraz bardziej przekonana, że wcale nie chcę robić "tego co chcę" i dobrze mi było, gdy mogłam być dla mojej rodziny, dla męża, dzieci, odpowiadać na ich potrzeby. Mi było z tym dobrze i czułam się szczęsliwa, gdy oni byli szczęśliwi. I tęsknię za tym czasem. Mówiłam dzisiaj o tym Bogu.
Uzdrowienia potrzebuje za to moje wewnętrzne napięcie, które miałam, ciągle w stresie, że nie robię wszystkiego idealnie, że za mało, nie dość dobrze. Za dużo na siebie brałam. No i pewnie nieco więcej uwagi dla samej siebie, dla moich potrzeb, takich bieżących. Tego się teraz uczę. Za dużo od siebie wymagałam, za mało dbałam o siebie, a przez to byłam dla moich bliskich trudna. Bo zmęczona, nerwowa, zagoniona...
To jakby tez o mnie Ruto! Ujęłaś wszystko, co mi chodzi po głowie. Mi wydawało się, ze jeśli oddam całą energię rodzinie, to ona do mnie wróci.Niestety wtedy nie umiałam inaczej, moja frustracja rosła. To straszne, że o zaopiekowaniu się sibą pomyślałam dopiero po odejściu męża.
Uleńka
Posty: 4
Rejestracja: 31 sie 2021, 9:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Uleńka »

Dabo możesz napisać co Twoim zdaniem znaczy umieć mądrze budować.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Caliope »

dabo pisze: 11 wrz 2022, 20:12 hhmm,
tu doszłaś do najgorzego punktu kryzysu.
Po sucharowsku super, odciełaś się od żródła zla.
no ale?//?
Czy ty tego chces??
Mysle że nie.
Myślę ze ciagle chcesz budowac.
i dobrze. budowanie zawsze lepsze .
Budować jednak trzeba umiec, (budownictwo to nie budowlanka, to cierzkie rzemiosło)
Naum sie podstaw rzemiosła malrzeństwa a reszta pujdzie sama.
Dabo, drugiego budowniczego brakuje, wiec się nie da naumieć.
dabo
Posty: 49
Rejestracja: 25 lut 2017, 11:56
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: dabo »

Dabo, drugiego budowniczego brakuje, wiec się nie da naumieć.

Jak ja bym na innych liczyl to bysmy w domu skwarki jedli.
Budowniczy jest jeden ,a ilu hilfenow ma, temu lepiej.
Fajnie budowac razem, ale jak sie nie da to sie ciagnie samemu.
Dobrze brac na bierzaca zalochy, ale czasem klient trudny i trzeba go zfinansowac. Nie lubie bo to ryzyk fizyk .
Jednak jak pyknie to milo przytulic calosc.
Wiec do budowania nie trzeba innych budowniczych.
A na pytanie jak sie naumiec budowac, powiem :poprostu budowac,. Nawet jak sie cos zpapra to przyjdze tynkarz i poprosuje , po nim malarz i bedzie pani zadowolona. A pozatym dobry Bog dal czlowiekowi dwoje oczu, zeby przymykajac jedno dalej dobrze widzial
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nirwanna »

hilfen = pomocnik - jak zakładam?
;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Caliope »

dabo pisze: 13 wrz 2022, 22:29 Dabo, drugiego budowniczego brakuje, wiec się nie da naumieć.

Jak ja bym na innych liczyl to bysmy w domu skwarki jedli.
Budowniczy jest jeden ,a ilu hilfenow ma, temu lepiej.
Fajnie budowac razem, ale jak sie nie da to sie ciagnie samemu.
Dobrze brac na bierzaca zalochy, ale czasem klient trudny i trzeba go zfinansowac. Nie lubie bo to ryzyk fizyk .
Jednak jak pyknie to milo przytulic calosc.
Wiec do budowania nie trzeba innych budowniczych.
A na pytanie jak sie naumiec budowac, powiem :poprostu budowac,. Nawet jak sie cos zpapra to przyjdze tynkarz i poprosuje , po nim malarz i bedzie pani zadowolona. A pozatym dobry Bog dal czlowiekowi dwoje oczu, zeby przymykajac jedno dalej dobrze widzial
To nie jest wtedy małżeństwo, ja sobie swoje życie i świat już zbudowalam w pojedynkę. Nie potrzebuję nikogo by w nim był, bo mi będzie tylko przeszkadzał.
Żadnych zalochów nie ma i nie bedzie i finansować też nie będę. Zalochy to zaloty rozumiem czy żale?
Hilfen to pomocnik, w slangu.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

dabo pisze: 13 wrz 2022, 22:29 Dabo, drugiego budowniczego brakuje, wiec się nie da naumieć.

Jak ja bym na innych liczyl to bysmy w domu skwarki jedli.
Budowniczy jest jeden ,a ilu hilfenow ma, temu lepiej.
Fajnie budowac razem, ale jak sie nie da to sie ciagnie samemu.
Dobrze brac na bierzaca zalochy, ale czasem klient trudny i trzeba go zfinansowac. Nie lubie bo to ryzyk fizyk .
Jednak jak pyknie to milo przytulic calosc.
Wiec do budowania nie trzeba innych budowniczych.
A na pytanie jak sie naumiec budowac, powiem :poprostu budowac,. Nawet jak sie cos zpapra to przyjdze tynkarz i poprosuje , po nim malarz i bedzie pani zadowolona. A pozatym dobry Bog dal czlowiekowi dwoje oczu, zeby przymykajac jedno dalej dobrze widzial
Witaj Dabo, widzę, czy też czytam raczej, poszalałeś trochę po forum :) brakowało mi twojej nieskrępowanej ortografii :)))) Myślę sobie o tych refleksjach budowniczo-budowlanych. Nawet sporo myślę...jak to tam wygląda i co dalej...

Czy ja jestem w najgorszym punkcie kryzysu? Fajnie by było, bo po dnie może być już tylko lepiej... Daj więc Boże...
Czy się odcięłam od źródła zła? Zależy, co przez to rozumieć. Jeśli własne nawrócenie, to siekiera do korzeni jest już przyłożona...ale jeszcze trzeba tym toporkiem trochę pomachać...
jeśli zaś chodzi ci jednak o to, że ja z tym toporkiem latałam po swoim małżeństwie i tak w pień relację wycięłam...
...z budowlanych refleksji koniec końców wyszło mi, że z toporem tak radyklanie wcale nie latałam...myśmy po prostu z mężem jak ten glupiec trzasnęli dom całkiem odwrotnie niż nam ksiądz na kazaniu polecił...na piasku... a że ja jestem uparta, to zamiast dać się chałupie do końca zawalić, to deseczki zbierałam i cos tam kleciłam...doszłam jednak z czasem do punktu w którym mogłam radośnie zaspiewać: "przewróciło się niech leży", "nie płacz Ewka" i parę innych szlagierów...no i poszło już wtedy jak trzeba wszystko z hukiem i upadek był wielki...

...no i wychodzi, że chcę budować, jak najbardziej, instrukcja zdaje się nawet prostsza niż ta z Ikea do kanapy bedinge... na skale zdaje się budować wystarczy...

Co to są zalochy? Nie doszłam tego, chociaż kombinowałam podobnie jak Caliope, żale? Zaloty? Zaliczki????

No i finansować tego klienta czy nie??

Tak czy inaczej budować zamierzam, ale w pojedynkę to nie. Na tej skale jest tyle hilfenów, że pójdzie migiem. O ile tylko hilfen to pomocnik ;) a tynki może jednak mąz zrobi ;)

Poza tym udzielił mi się po części twój styl, i nawet w głowie mojej te moje myśli budowlane zaczęły mieć zadziwiającą dabowską ortografię...i stylówkę ;)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Zaufanie Bogu, wdzięczność i akceptacja. Zawierzenie. Wciąż się tego uczę.

Doświadczam Bożego prowadzenia i Bożej opieki. Dostałam wspaniałe wskazówki, co robić dalej. Po ludzku jest to wszystko szalone, ale w tym szaleństwie jest metoda.

Kocham mojego męża. I mam za sobą piękną spowiedź. Odkryłam mnóstwo nowych pięlnych rzeczy z duchowości małżeńskiej. Nie chodzi o szytż
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Ruta pisze: 18 wrz 2022, 16:57 Zaufanie Bogu, wdzięczność i akceptacja. Zawierzenie. Wciąż się tego uczę.

Doświadczam Bożego prowadzenia i Bożej opieki. Dostałam wspaniałe wskazówki, co robić dalej. Po ludzku jest to wszystko szalone, ale w tym szaleństwie jest metoda.

Kocham mojego męża. I mam za sobą piękną spowiedź. Odkryłam mnóstwo nowych pięlnych rzeczy z duchowości małżeńskiej. Nie chodzi o szytż
Urwał mi się post :) Napiszę od nowa w wolnej chwili, co w ostatnich dniach zrozumiałam, a na razie wszystkim życzę błogosławionego dnia :)
ODPOWIEDZ