Do pewnego momentu mojego życia nie zastanawiałam się nad tym, jednak z perspektywy czasu widzę, że te sfery nie były u mnie zintegrowane. Pierwszy raz o tym, że człowiek "składa się" z tych trzech sfer, które niejako stanowią o istocie jego człowieczeństwa, usłyszałam jakieś 4 lata temu na wykładzie ówczesnego biskupa łotewskiego (z Rygi, nazwiska nie pamiętam, ale jest Polakiem z pochodzenia).Pustelnik pisze: ↑20 gru 2019, 5:01 Witaj
Zgodnie z teorią (i warto by zobaczyć ich - Ojców Pustyni definicję słów, aby nie wyskoczyć jak ... Filip z Konopii z "krytyką") to do czego "można dojść" to ... "apatheia" i "agape".
Ale (jestem o tym przekonany) zazwyczaj trzeba by ... długiego życia i (ładnych paru) ciężkich "kryzysów" (nocy) w miarę dobrze "przeżytych". Czy są ochotnicy do takiej "historii życia" ? Czy ktoś się o to modli dla siebie, albo przynajmniej ... "zgadza" ?
Fajne masz obserwacje ... . A "ciało", "psyche", "ducha" mocno rozdzielasz czy widzisz "powiązania" ... .
- tak sobie (z ciekawości) pytam
A teraz kryzys uświadomił mi m.in. to, że brak integracji tych sfer, zajmowanie się wyłącznie jedną z nich (i to zarówno przeze mnie, jak i przez męża) doprowadziło właśnie do kryzysu.
Dlatego teraz dużą uwagę przykładam do tego jak przeżywam to co dzieje się w moim życiu.
Rozumiem, że jestem człowiekiem, nie aniołem ani jakimś duchowym bytem.
Pewnie brzmi to przedziwnie (bo sama dziwię się odkrywając mój dotychczasowy, nieuświadomiony sposób funkcjonowania), ale naprawdę można czasami pomylić się w myśleniu o tym na czym polega bycie człowiekiem....