Strona 2 z 6

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 12:00
autor: renta11
Ta determinacja Twojego męża i szybkość jego działania niestety z doświadczenia wskazuje na obecność ... kowalskiej. Skoro cały dzień spędza w pracy to tam z dużym prawdopodobieństwem jest kowalska. Taki Piętaszek rekina biznesu.
Czy Ty byłaś przedsiębiorczą, rzutką kobietą z aktywnym życiem zawodowym kiedyś? To pewnie dzisiaj cechy kowalskiej, może to singielka z tykającym zegarem biologicznym, która marzy, by zająć Twoje miejsce w jego życiu?
Myślę, że taka informacja byłaby dla Ciebie kluczowa dzisiaj, by zadbać o swoje interesy (alimenty na siebie i dzieci) i ewentualnie wykazać jego winę. Ta wina będzie kluczowa. Musisz zadbać o interesy swoje i dzieci i pokazać mężowi konsekwencje związane z rozbijaniem rodziny. Padły tutaj dobre rady:
1. zadbanie o siebie (fizyczne i psychiczne)
2. zadbanie o stworzenie silnego kontaktu ojca z dziećmi (wiele Twoich wyjść z jednoczesną fizyczną obecnością przy nich ojca, może to zwiąże go silniej z dziećmi i wzmocni jego odpowiedzialność)
3. zadbanie o twarde dowody z wykazaniem jego winy (np. dyktafon, gps, potem zdjęcia itd)
4. po znalezieniu dowodów pokazanie mu konsekwencji jego działania (wysokie alimenty na zabezpieczenie potrzeb rodziny, to że kowalska stanie się Tobą za rok czy dwa i zapytanie czy będzie szukać kolejnego Piętaszka? itd.)
Przykro mi, że tak piszę o tej kowalskiej ale prawdopodobieństwo tego jest duże.
Najważniejsze - przylgnij do Boga, to doda Ci siły.
Pomodlę się za Ciebie

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 12:19
autor: WrocKa
Małgorzta Małgosia wygląda na to, że oni wszyscy po prostu przeżywają po 10, 15 latach małżeństwa kryzys wieku średniego. Nagle zdają sobie sprawę, że połowa życia za nimi a jeszcze tyle chcieliby zrobić. I zamiast zastanowić się, dlaczego tego nie zrobili (albo szukają prostego wytłumaczenia swoich niespełnionych marzeń. I tu idealnym kozłem ofiarnym jest żona, bo przecież z żoną nigdy:
1. Nie skakali na spadochronie
2. Nie przebiegli maratonu
3. Nie polecieli w kosmos
4. Nie pojechali stopem dookoła świata

A dlaczego?
Bo żona zawsze zajęta była takimi przyziemnymi sprawami jak choroba dziecka, obiad, przygotowanie świąt...Nuda...

I tu nagle wkracza kowalska, która dzieli się z nim swoim pomysłem na wycieczkę do Tybetu i odwedzenie Dalajlamy. Anioł nie kobieta.
On wraca do domu i mówi żonie: Może pojedziemy do Tybetu odwiedzić Dalajlamę?
A żona do niego: śmieci wyrzuć i psa lepiej wyprowadź zanim do Tybetu pojedziesz.

I Piotruś Pan ma podcięte skrzydła, bo przecież pół życia minęło a on jeszcze w Tybecie nie był. Właściwie to nigdzie nie był. Przez tą okropną żonę...A kowalska pojedzie do Tybetu na szpilkach i w koronkowej bieliźnie. A ta straszna żona w dresie nie chce do Tybetu...
I tak to się zazwyczaj zaczyna...

Przepraszam za nadmiar sarkazmu, ale inaczej tego zobrazować nie potrafię.

Na pocieszenie nadmienię tylko, że kowalska też nie będzie całe życie w koronkach biegać, bo to niewygodne. No i śmieci też prędzej czy później będzie musiał wyrzucić, bo przecież u kowalskiej też się śmieci gromadzą. I może naswet pies jest do wyprowadzenia, albo rybki do nakarmienia. Nic nie trwa wiecznie.

Także trzeba przeczekać ten kryzys Piotrusia Pana i dać mu szansę zderzyć się z rzeczywistościa z pełnymi tego konsekwencjami.

I powiem Wam jeszcze jedno: uważam, że my wynosimy z tego kryzysu dużo więcej i dużo cenniejszych rzeczy niż oni. Bo ten kryzys zbliżył nas do Boga, pozwolił poznać historię prawdziwych ludzi, takich jak my tutaj. Dojrzeć duchowo i zaprzyjaźnić się z Chrystusem.
Nauczyć się pokory i cierpliwości oraz zrozumieć swoje wady i je naprawić.
A to wszystko jest o wiele cenniejsze niż koronki w Tybecie.

Także wolę mieć kryzys małżeński niż kryzys wieku średniego. Bo mój kryzys może doprowadzić mnie do zbawienia. I dzięki mojemu kryzysowi odkryłam, że jestem ukochanym dzieckiem Jezusa. I staję się lepszym człowiekiem.
A kryzysy naszych małżonkow wiodą ich niestety w przeciwnym kierunku...

A życie ziemskie jest krótkie, więc lepiej być za wczasu przygotowanym na spotkanie z Panem a nie odhaczać z listy, czego jeszcze na tym ziemskim padole nie zrobiłem...(przez żonę).

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 13:18
autor: Małgorzata Małgosia
WrocKa pisze: 11 gru 2019, 12:19 Małgorzta Małgosia wygląda na to, że oni wszyscy po prostu przeżywają po 10, 15 latach małżeństwa kryzys wieku średniego. Nagle zdają sobie sprawę, że połowa życia za nimi a jeszcze tyle chcieliby zrobić. I zamiast zastanowić się, dlaczego tego nie zrobili (albo szukają prostego wytłumaczenia swoich niespełnionych marzeń. I tu idealnym kozłem ofiarnym jest żona, bo przecież z żoną nigdy:
1. Nie skakali na spadochronie
2. Nie przebiegli maratonu
3. Nie polecieli w kosmos
4. Nie pojechali stopem dookoła świata

A dlaczego?
Bo żona zawsze zajęta była takimi przyziemnymi sprawami jak choroba dziecka, obiad, przygotowanie świąt...Nuda...

I tu nagle wkracza kowalska, która dzieli się z nim swoim pomysłem na wycieczkę do Tybetu i odwedzenie Dalajlamy. Anioł nie kobieta.
On wraca do domu i mówi żonie: Może pojedziemy do Tybetu odwiedzić Dalajlamę?
A żona do niego: śmieci wyrzuć i psa lepiej wyprowadź zanim do Tybetu pojedziesz.

I Piotruś Pan ma podcięte skrzydła, bo przecież pół życia minęło a on jeszcze w Tybecie nie był. Właściwie to nigdzie nie był. Przez tą okropną żonę...A kowalska pojedzie do Tybetu na szpilkach i w koronkowej bieliźnie. A ta straszna żona w dresie nie chce do Tybetu...
I tak to się zazwyczaj zaczyna...

Przepraszam za nadmiar sarkazmu, ale inaczej tego zobrazować nie potrafię.

Na pocieszenie nadmienię tylko, że kowalska też nie będzie całe życie w koronkach biegać, bo to niewygodne. No i śmieci też prędzej czy później będzie musiał wyrzucić, bo przecież u kowalskiej też się śmieci gromadzą. I może naswet pies jest do wyprowadzenia, albo rybki do nakarmienia. Nic nie trwa wiecznie.

Także trzeba przeczekać ten kryzys Piotrusia Pana i dać mu szansę zderzyć się z rzeczywistościa z pełnymi tego konsekwencjami.

I powiem Wam jeszcze jedno: uważam, że my wynosimy z tego kryzysu dużo więcej i dużo cenniejszych rzeczy niż oni. Bo ten kryzys zbliżył nas do Boga, pozwolił poznać historię prawdziwych ludzi, takich jak my tutaj. Dojrzeć duchowo i zaprzyjaźnić się z Chrystusem.
Nauczyć się pokory i cierpliwości oraz zrozumieć swoje wady i je naprawić.
A to wszystko jest o wiele cenniejsze niż koronki w Tybecie.

Także wolę mieć kryzys małżeński niż kryzys wieku średniego. Bo mój kryzys może doprowadzić mnie do zbawienia. I dzięki mojemu kryzysowi odkryłam, że jestem ukochanym dzieckiem Jezusa. I staję się lepszym człowiekiem.
A kryzysy naszych małżonkow wiodą ich niestety w przeciwnym kierunku...

A życie ziemskie jest krótkie, więc lepiej być za wczasu przygotowanym na spotkanie z Panem a nie odhaczać z listy, czego jeszcze na tym ziemskim padole nie zrobiłem...(przez żonę).
Dziękuję Ci za koronki w Tybecie :lol:
Tego spuszczenia powietrza z siebie dzisiaj mi brakowało :)
Odnajduję pragnienia mojego męża w tym co napisałaś: zamiast skoku na spadochronie trzeba zakupy zrobić i śmieci wyrzucić. Albo opiekować się zesztywniałą po operacji kręgosłupa żoną (która do tej pory schylić się jeszcze nie może), co to nie śpi w nocy, płacze, że boli i się boi, że już nigdy nie będzie zdrowa jak kiedyś, a do tego do seksu zupełnie się nie nadaje.
Ratuj się kto może, przecież miał święte prawo 8-)

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 14:01
autor: Pustelnik
WrocKa pisze: 11 gru 2019, 12:19 Małgorzta Małgosia wygląda na to, że oni wszyscy po prostu przeżywają po 10, 15 latach małżeństwa kryzys wieku średniego.
Tak :x trochę "nieładnie"

- "oni" (no to może może my też sobie "podworujemy" o tych "ONE" - np. "Babki w przekwitaniu") , kto 1szy rzuci niewybrednym dowcipem tudzież anegdotą (z życia wziętą) no i jak ? Trochę "nietego" ? 8-)

- "wszyscy", "nikt" na 99,999 procents - fałsz albo głoszenie czegoś (oskarżeń?) nieudowodnionego ...

(mimo wszystko) :lol: dobrego adwentu !

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 19:33
autor: krople rosy
WrocKa pisze: 11 gru 2019, 12:19 Małgorzta Małgosia wygląda na to, że oni wszyscy po prostu przeżywają po 10, 15 latach małżeństwa kryzys wieku średniego. Nagle zdają sobie sprawę, że połowa życia za nimi a jeszcze tyle chcieliby zrobić. I zamiast zastanowić się, dlaczego tego nie zrobili (albo szukają prostego wytłumaczenia swoich niespełnionych marzeń. I tu idealnym kozłem ofiarnym jest żona, bo przecież z żoną nigdy:
1. Nie skakali na spadochronie
2. Nie przebiegli maratonu
3. Nie polecieli w kosmos
4. Nie pojechali stopem dookoła świata

A dlaczego?
Bo żona zawsze zajęta była takimi przyziemnymi sprawami jak choroba dziecka, obiad, przygotowanie świąt...Nuda...

I tu nagle wkracza kowalska, która dzieli się z nim swoim pomysłem na wycieczkę do Tybetu i odwedzenie Dalajlamy. Anioł nie kobieta.
On wraca do domu i mówi żonie: Może pojedziemy do Tybetu odwiedzić Dalajlamę?
A żona do niego: śmieci wyrzuć i psa lepiej wyprowadź zanim do Tybetu pojedziesz.

I Piotruś Pan ma podcięte skrzydła, bo przecież pół życia minęło a on jeszcze w Tybecie nie był. Właściwie to nigdzie nie był. Przez tą okropną żonę...A kowalska pojedzie do Tybetu na szpilkach i w koronkowej bieliźnie. A ta straszna żona w dresie nie chce do Tybetu...
I tak to się zazwyczaj zaczyna...

Przepraszam za nadmiar sarkazmu, ale inaczej tego zobrazować nie potrafię.

Na pocieszenie nadmienię tylko, że kowalska też nie będzie całe życie w koronkach biegać, bo to niewygodne. No i śmieci też prędzej czy później będzie musiał wyrzucić, bo przecież u kowalskiej też się śmieci gromadzą. I może naswet pies jest do wyprowadzenia, albo rybki do nakarmienia. Nic nie trwa wiecznie.

Także trzeba przeczekać ten kryzys Piotrusia Pana i dać mu szansę zderzyć się z rzeczywistościa z pełnymi tego konsekwencjami.

I powiem Wam jeszcze jedno: uważam, że my wynosimy z tego kryzysu dużo więcej i dużo cenniejszych rzeczy niż oni. Bo ten kryzys zbliżył nas do Boga, pozwolił poznać historię prawdziwych ludzi, takich jak my tutaj. Dojrzeć duchowo i zaprzyjaźnić się z Chrystusem.
Nauczyć się pokory i cierpliwości oraz zrozumieć swoje wady i je naprawić.
A to wszystko jest o wiele cenniejsze niż koronki w Tybecie.

Także wolę mieć kryzys małżeński niż kryzys wieku średniego. Bo mój kryzys może doprowadzić mnie do zbawienia. I dzięki mojemu kryzysowi odkryłam, że jestem ukochanym dzieckiem Jezusa. I staję się lepszym człowiekiem.
A kryzysy naszych małżonkow wiodą ich niestety w przeciwnym kierunku...

A życie ziemskie jest krótkie, więc lepiej być za wczasu przygotowanym na spotkanie z Panem a nie odhaczać z listy, czego jeszcze na tym ziemskim padole nie zrobiłem...(przez żonę).
WrocKa genialne :)

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 19:57
autor: Jozka
Wrocka koronki w Tybecie bezcenne 😊

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 20:39
autor: SAMOA
koronki w Tybecie
mistrzostwo świata!
ujelas to genialnie!
pozdrawiam Cie serdecznie Wrocka

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 20:50
autor: logika
Bardzo mylicie się drogie Panie,

"Bo żona zawsze zajęta była, takimi przyziemnymi sprawami jak choroba dziecka, obiad, przygotowanie świąt...Nuda..."

myślę, że wielu mężów, doskonale rozumie, że w owym czasie, jak choroba dziecka, czy święta,
nie ma czasu na nic innego..i to nie jest nuda, a monotonia..

jednak pomiędzy,
a tego czasu jest całe mnóstwo,
niekoniecznie trzeba iść znowu na obiadek do teściowej czy na grilla do szwagra..
można pojechać w koronkach do Tybetu, a dzieciom zapewnić opiekę..

a koronki współczesne, są bardzo wygodne, bo z lycrą..
można wiele rzeczy robić z mężem,
w tzw międzyczasie..
niestety, owy międzyczas to nuda, dlatego tak łatwo wielu Panów,
nie ma problemu z wyborem.. i idą za kowalską..

jest wielu mężczyzn, którzy biorą czynny udział w wymienionych wyżej czynnościach, nie dlatego że muszą, ale chcą..
oni też odchodzą do kowalskich..
które również były żonami, lub są nadal, a zatem nie jest im obca Wasza codzienność..

chyba drogie Panie,
znalazłyście kozła ofiarnego!

pozdrawiam

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 20:57
autor: Marwiki
No i tak Moi Drodzy, w koncu jakies poczucie humoru😁nawet nie wiedzialam, ze bede sie tak smiac z podejrzen o kowalska🤣🤣🤣a Tybet to ja sobie kiedys zafunduje, a co tam, ktora jedzie ze mna 😉warto miec taka odskocznie dzieki Wam, dziekuje!!!!

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 22:20
autor: Balba
Ha, a ja byłam w Tybecie, serio :D
A kowalska nie a i tak z nią małżonek jest, ech...
Choć, przyznać muszę, że nie w szpilkach i koronkach :( :roll: :(

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 22:25
autor: WrocKa
Logika to był przejaskrawiony sarkazm.
Oczywiście my w międzyczasie też nosimy koronki.
Ale panowie powinni też zrozumieć, że jak jesteśmy zmęczone, zapracowane to chcemy ich pomocy a nie wycieczki do Tybetu.

I wszystko ma swój czas. Niestety kowalska najpierw jeździ do Tybetu a za kilka lat też będzie monotonia dnia codziennego.
My też kiedyś przed dziećmi, przed prozą życia miałyśmy czas i ochotę na skok na banji.

I dalej może byśmy miały, gdybyśmy były bardzej wspierane przez naszych panów.

A niestety w tym kryzysie wieku średniego o którym tu mowa panowie nasi tylko Tybet, loty w kosmos i inne tego typu rzeczy mają w głowie a pomoc w domu zmęczonej żonie wcale im nie w głowie. Bo oni pracują. A my nie???

Nie chodzi tu o szukanie kozła ofiarnego tylko pokazanie ich absurdalnego zachowania.

Bo ja nie mam nic do Tybetu i koronek, ale życie to nieco więcej niż rozrywka i wieczna zabawa. I spełnianie swoich marzeń kosztem rodziny.

Także jakby Piotruś Pan przyszedł z innym komunikatem np. wrzuciłem śmieci, wprowadziłem psa, załatwiłem opiekę do dzieci i kupiłem ci koronki, więc się pakuj i jedziemy do Tybetu to każda z nas chętnie by pojechala ;)

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 22:30
autor: nałóg
Miłe Panie..... a czy te „ kowalskie” to nie są czasami kobietami? Pamiętam na warsztatach kilkanaście lat temu jak J.Pulikowski ciut żartem ciut z ironią odpowiedział pewnej pani utyskującej na męża pytaniem: a on od zawsze taki był? w narzeczeństwie też? A ta pani : nie, skądże, był czuły, wesoły, miły .... a Pulikowski na to: no to wygląda że przy pani tak się zmienił ...... Wyrzekacie na męski kryzys wieku średniego...... a jak tam Wasze kryzysy z menopauzą w tle?te zmienne nastroje .....

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 22:37
autor: jacek-sychar
WrocKa pisze: 11 gru 2019, 22:25 Także jakby Piotruś Pan przyszedł z innym komunikatem np. wrzuciłem śmieci, wprowadziłem psa, załatwiłem opiekę do dzieci i kupiłem ci koronki, więc się pakuj i jedziemy do Tybetu to każda z nas chętnie by pojechala
Widzisz WrocKa, każda kobieta jest inna.
Ja byłem ten, który i zajmowałem się domem, i robiłem przetwory, i umyłem okna, ...
Ja również proponowałem żonie jakieś wyjazdy, ale ona wolała tylko jeździć do swojej rodziny. Ale z kowalskim to lata po całym świecie. Była z nim nawet w Ziemi Świętej! :shock:
A do Tybetu, to moja na pewno by nie pojechała. Za bardzo trzeba by się zmęczyć chodzeniem. :?

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 22:38
autor: Ukojenie
nałóg pisze: 11 gru 2019, 22:30 Wyrzekacie na męski kryzys wieku średniego...... a jak tam Wasze kryzysy z menopauzą w tle?te zmienne nastroje .....
Kiepskie porownanie.
Mało ktora kobieta ma menopauze w okolicy 40.
A to w okolicy 40 panowie wpadają w swoj kryzys wieku sredniego. Ktorego najczęstsza formą jest kowalska na boku.
Kobieca menopauza dotyka najczęsciej panie dopiero w okolicy 50 (czyli dlugo po kryzysie małzonka) i nie leczy sie jej w łózku kowalskiego.

Re: Prośba o pomoc...

: 11 gru 2019, 22:48
autor: WrocKa
Nałóg masz rację. To dotyczy obu stron.
Niemniej jednak panów nieco częściej stąd meska wersja kryzysu w wątku.

Żeby było sprawiedliwie uznajmy, że kowalski też może zawrócić w głowie czyjejś żonie, zapraszając ją na weekend do Paryża na kolację na wieży Eifla.

Wtedy widzę mniej więcej taki scenariusz:
Żona do męża po raz setny: może pojechalibyśmy na rocznicę na weekend do Paryża?
Mąż na to: w weekend znowu pracuję.
Żona: Nigdzie mnie już nie zabierasz.
Mąż: jak to nie? Byliśmy ostatnio u mojej kuzynki w Kruzewnikach
Żona: Ale to nie Paryż...
Mąż: Paryż jest przereklamowany. I są tam ataki terrorystyczne. Dzieci chcesz osierocic?

I wtedy żona ma dużą pokusę, żeby pojechać z kowalskim do Paryża...I kowalski nawet nie musi nosić koronek;)

Także jak najbardziej działa to w obie strony, co nie oznacza że jest jakimikolwiek usprawiedliwieniem dla niewiernosci.