Strona 6 z 6

Re: Prośba o pomoc...

: 15 gru 2019, 16:03
autor: Marwiki
Kochani wesprzyjcie co robic dalej, jakies madre slowo ( WrocKa dziekuje za komentarz;)
Powiedzial swoim Rodzicom, powiedzieli ze nie platal sie w swych przekonaniach ..on po prostu chce odejsc, koniec kropka
Ja mialam duzy wewnetrzny spokoj, dzis sie poddalam, nie mam sily nawet wstac..ja nie wiem, przeciez nie bede go blagac! Tak sie nie da, ja chyba sama go nie chce, serio ..hak mam ratowac malzenstwo z czliwiekiem ktory od miesiaca nie zmienia nawet o milimetr swej decyzji! Nic? Jak tu ewentualnie odbudowac cos takiego? Nie da sie, ja nie mam wiary dzis w nic..czuje sie jak zombie , zaufalam Jezusowi ale dzis nie nam sily mu zaufac, dlaczego? Jutro mam prawnika, maz jest swietnie pionformowany i przygotowany a ja siedzialam i wierzylam ze mu przejdzie..nie myslalam ze moge byc az tak naiwna..

Re: Prośba o pomoc...

: 15 gru 2019, 19:28
autor: renta11
Marwiki

Zastanówsię, dlaczego chciałabyś ratować:
- bo taka jest Twoja wiara?
- bo się boisz zostać sama?
- bo jeszcze jesteś zakochana (nie mylić z miłością)?
Pomodlę się o Twoje rozeznanie.

Re: Prośba o pomoc...

: 15 gru 2019, 20:01
autor: Klara*
Marwiki nie poddawaj się . Masz małe dzieci , one potrzebują silnej i kochającej mamy . Bardzo Ci współczuję i jest mi po ludzku przykro , że Twój mąż jest tak uparty w swoim postanowieniu . Już kilka osób tutaj zwracało uwagę na możliwą obecność innej kobiety . Jeśli tak jest ,to będzie bolesne, ale przynajmniej poznasz prawdziwy powód zachowania męża . Może wówczas poczujesz ulgę bo w tej chwili strasznie się katujesz , że to tylko i wyłącznie Twoja wina , że jesteś, byłaś taką beznadziejną żoną i mąż odchodzi . Spróbuj poznać prawdę . Użyj wszelkich możliwości .....

Re: Prośba o pomoc...

: 15 gru 2019, 21:11
autor: Marwiki
renta11 pisze: 15 gru 2019, 19:28 Marwiki

Zastanówsię, dlaczego chciałabyś ratować:
- bo taka jest Twoja wiara?
- bo się boisz zostać sama?
- bo jeszcze jesteś zakochana (nie mylić z miłością)?
Pomodlę się o Twoje rozeznanie.
Wydaje mi sie ze wszystko po trochu..walcze o pelna rodzine , o milosc meza?

Re: Prośba o pomoc...

: 15 gru 2019, 22:26
autor: Oliś
W moim przypadku mąż również miał ataki paniki, przypominające zawał serca, nawet lądował w szpitalu kilka razy. Potem okazało się, że to wyrzuty sumienia (była Kowalksa), a sumienie u niektórych nie jest połączone z mózgiem.
Podstawowe pytanie, które zamknie sprawę świąt: czy dzieci już wiedzą, że jest taka sytucja? Bo jeśli to wiedzą, no to chyba najlepiej się nimi podzielić skoro razem nie możecie (znaczy możecie, tylko widocznie komuś trzeciemu to przeszkadza), a jeśli nie wiedzą, no to chyba lepiej wymyślić historyjkę, że tatuś ma wyjazd służbowy w pracy i będziesz razem z dziećmi.

Re: Prośba o pomoc...

: 15 gru 2019, 22:45
autor: renta11
Twój mąż chce rozwodu: już, zaraz, natychmiast, jest bardzo zdeterminowany.
I tyle.
I ma chłopczyk problem, ale to nie jest Twój problem.
Wyobraź sobie swojego męża, jako bobasa w pieluchach, który krzyczy, tupie, dąsa się (tak dla zdjęcia z niego aury decydenta).
Ty masz swoje bardzo poważne problemy. NAGLE spadła Ci cegła na głowę. I nie musisz z tą cegłą od razu lecieć do sądu, robić, tego, śmego i owego. Bo tak chce ten chłopczyk w krótkich spodenkach.
Stań, zatrzymaj się, ochłoń, DAJ CZAS CZASOWI.
Zastanów się, czego Ty chcesz.
Potem, co możesz zrobić na cito dla dzieci, dla siebie.
Padło tutaj kilka dobrych propozycji.
Ty masz czas, jeśli sama go sobie dasz.
Tobie się nie spieszy: masz gdzie spać, co jeść, gdzie wychowywać dzieci.

A w tzw. międzyczasie pokaże się pewnie kowalska (pewnie Piętaszek męża z pracy), wtedy przestaniesz się tak obwiniać za wszystko, zobaczysz sprawy w innym świetle, może uruchomisz w sobie złość, znajdziesz siły do działania. Powiedz mężowi, że Ty potrzebujesz czasu i sobie ten czas dajesz. Jemu się dziwnie spieszy (dlaczego?), Ty masz czas.
A póki co, zadbaj o siebie, o dzieci.
Ty nic nie musisz, Tobie się nie spieszy, Ty nie chcesz zmian.
Oczywiście z prawnikiem warto się spotkać, dowiedzieć, jakie masz prawa, na co możesz liczyć. To zawsze warto.
Kiedy mój mąż powiedział, że chce rozwodu to ja po przemyśleniach (długich) powtórzyłam za moją koleżanką
"Jestem żoną, matką naszych dzieci, mieszkam w swoim domu, jestem na swoim miejscu, kocham Cię, nie chcę rozwodu, uważam, że nawet jeżeli Tobie się wypaliło, to możemy budować na przyjaźni, koleżeństwie. Mamy dom, mamy rodzinę. Takie jest moje stanowisko, ja nie podejmę decyzji o rozwodzie, o rozstaniu. A Ty rób to, co uważasz za stosowne."
I stałam na tym stanowisku do końca.
Dało mi to siłę, bo wiem, że zrobiłam wszystko co mogłam, aby uratować rodzinę. Usłyszałam to także od córki. Tyle mogłam zrobić.
Nie namawiam Cię do niczego, każdy człowiek jest inny, ma wolność w wyborze.
Ale daj sobie czas. Tobie się nie spieszy przecież. Niech to będzie przemyślana decyzja, przemyślane stanowisko. Przemódl to.