white chocolate pisze: ↑24 gru 2019, 8:50
Ruta pisze: ↑24 gru 2019, 2:25
Skąd diagnoza? Z wypowiedzi autorki wątku. Rok oglądania pornografii, piekło w domu - z niewiadomego powodu, wyżywanie się przez męża na dzieciach, przyznanie się do winy i potem romantyczne przeprosiny.
Każdy z nas tutaj pisze z poziomu własnych doświadczeń dlatego istnieje pokusa by wszędzie doszukiwać się podobnych symptomów jak u nas więc rozumiem Twoje stanowisko bo widzę, że przemawia przez Ciebie ból, żal i poczucie porażki.
Pornografia nie jest niczym dobrym i nie zamierzam jej bronić, niczego też budującego z niej wynieść nie można ani się ubogacić jednak wiem, że wciska się ona brutalnie tam gdzie czegoś brak małżonkom. Jest wtedy odpowiedzią dla zaspokojenia potrzeb męskich i jakąś ulgą w kryzysowej małżeńskiej sytuacji.
Dlatego jestem zdania, że do tematu trzeba podejść spokojnie, bez radykalnych posunięć i gwałtownych ruchów bo takie właśnie postawienie sprawy, że ona odpowiada za kryzys i gdy się ją wyeliminuje wszystko wróci do najlepszej formy skutkuje często pogłębieniem się problemu i oddaleniem się małżonków od siebie.
Każde małżeństwo jest inne, ludzie są różni dlatego przestrzegam do sprowadzania wszystkich przypadków i osób do jednego mianownika.
Są żony które widzą w swoim mężu dobrego człowieka, troskliwego ojca, odpowiedzialnego mężczyznę i patrząc na całokształt potrafią czasem przymrużyć oko na jego słabość i okazuje się, że problem się nie pogłębia a nawet na zasadzie nie zakazanego owocu już tak nie kusi i nie nęci bo ma się obok siebie kochającą, wyrozumiałą żonę która jeszcze w dodatku nie karze unikaniem czy szlabanem na seks.
Mam w sobie i ból i żal, ale nie mam poczucia porażki. Temat pornografii musiałam przestudiować bardzo dogłębnie, bo bardzo mocno dotknął moje małżeństwo. Kiedyś sądziłam, że Kościół i ta część feministek które sprzeciwiają się radykalnie pornografii na jakiś poważny problem. I choć sama pornografii nie lubiłam, bo była wulgarna i czułam się nią zraniona, nie uważałam, że jej oglądanie jest szkodliwe dla każdego. I nie uważałam, że z powodu mojej osobistej postawy i wrażliwości mam prawo domagać się żeby mój mąż pornografii nie oglądał.
Znam problem nie tylko z osobistego doświadczenia, ale też z relacji wielu innych osób, które się z nim zmagały lub nadal zmagają.
Natomiast scenariusz o którym piszesz, że w małżeństwie pojawia się brak i wtedy wciska się pornografia jest prawdopodobny. Świadczy wtedy o niedojrzałości męża, który zamiast zmierzyć się z tym co jest, ucieka w pornografię. Zwykle jednak jest odwrotnie, mężczyzna sięga po pornografię i wtedy w małżeństwie zaczyna się brak. Żona która nie wie co się dzieje zaczyna czuć się źle w sytuacjach bliskości ale nie potrafi tego nazwać i zaczyna unikać takich sytuacji. To jest właśnie moment w którym mężczyzna zaczyna kobiety używać. To czasem przybiera bardzo nieprzyjemne formy, obejmuje szantaże emocjonalne, wymuszanie zgody na formy współżycia zaczerpnięte z obrazów pornograficznych. Nawet gdy żona się zgadza i stara się być na nie otwarta, mąż nadal jest sfrustrowany, bo zrealizowanie takich scenariuszy nie przynosi mu oczekiwanej satysfakcji. Wtedy zwykle dochodzi do wniosku że coś jest nie tak z żoną. I ponieważ przekroczył już wiele granic i pod wpływem pornografii uczynił odnalezienie staysfakcji którą pornografia mu obiecuje cel, często decyduje się na relację seksualną z innymi niż żona osobami. Jednym przejście tej granicy zajmuje chwilę, inni najpierw logują się na portalach randkowych i do upadku dążą pomału. Do tego dochodzi z czasem problem impotencji. Upadają wszyscy.
Seks ukazany w pornografii tworzy nieprawdziwy obraz, nie da się go zrealizować. To to samo co obietnica wygranej w kasynie czy zakładach sportowych. A nawet jeśli uda się "wygrać", satysfakcji jaka z tego miała być nie ma.
Natomiast wielu mężów uzależnionych od pornografii chętnie na swoją obronę przyjmuje scenariusz o którym piszesz, poczułem się samotny, mieliśmy kryzys itp. Zapominają wspomnieć kiedy po raz pierwszy po pornografię sięgnęli. Zwykle jednak przed kryzysem.
Co do wyrozumiałości żony i łagodnego podejścia, ma szansę się sprawdzić. Jeśli mąż nie jest uzależniony. Jeśli sam zaobserwuje siebie i to jak pornografia na niego wpływa. I jeśli radykalnie od pornografii się odetnie. Oraz skończy z usprawiedliwianiem się tym, że sięgnął po pornografię z powodu kryzysu, bo albo to nieprawda, bo kryzys pojawiał się na skutek pornografii, albo kryzys był, ale mężczyzna uciekł zamiast go rozwiązać. To i to wymaga pracy nad sobą, a nie obwiniania żony za swoje decyzje.
Jest też rzadko poruszany motyw oglądania pornografii jako rodzaju zemsty na żonie. Bo mąż czuje się niespełniony, podporządkowany żonie, zły za to że zamiast się mu podporządkować oczekuje partnerstwa, dzielenia się obowiązkami. Wtedy sięgnięcie po pornografię jest motywowane niechęcią do kobiet, chęcią widzenia ich w roli podporządkowanej, w upokorzeniu. Zapotrzebowanie na taki rodzaj pornografii jest ogromne, większość pornografii ukazuje przemoc wobec kobiet, upokarzanie ich, gwałty, przemoc psychiczną, zadawanie bólu, wyzwiska. Są badania w których to przeanalizowano. Większość pornografii dostępnej obecnie opiera się nie na ukazywaniu aktów seksualnych, ale na przemocy wobec kobiet. Czasem w bardzo wstrząsających formach. To nie są jakieś nisze, takie jest oblicze współczesnej "zwykłej" pornografii. Co wiele mówi o tym jakie są motywy sięgania po takie treści.
Jeśli mąż jest uzależniony od pornografii lub czegokolwiek innego, zadziałać może tylko to co działa w przypadku osób uzależnionych. Przekonałam się o tym bardzo boleśnie, sama latami próbując być dobrą żoną i przymykać oko na tak wiele rzeczy jak się da.
I nie sądzę żeby jakąkolwiek kobieta dawała mężowi szlaban na seks jako karę. Zwykle odsunięcie się jest niezgodą na bycie źle traktowaną w relacji intymnej. Samo w sobie problemu nie rozwiąże. Ale chroni kobietę. A to już dużo. Rozmawiałam z kobietami, które takiej granicy nie postawiły i sama przez jakiś czas jej nie stawiałam. Zapewniam, że niesie to za sobą bardzo głębokie rany. Które dodatkowo pogłębiają kryzys w małżeństwie i osobisty kryzys każdego z małżonków.