Prośba o pilną pomoc...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: JolantaElżbieta »

Kizia87 pisze: 15 sty 2020, 10:05
funkcjonuje na tym forum bardzo trafne wg mnie określenie : CZEKAJ NIE CZEKAJĄC ....czyli powiedz ........przekaż..... daj jasno do zrozumienia że jesteś i czekasz a przy tym intensywnie zajmij się sobą, dbaj o siebie.... o swoje zdrowie, o swój wygląd, o swój rozwój osobisty, zmienianie siebie dla siebie. To z pozoru wygląda na samolubstwo , lecz wg mnie jest to ZDROWY EGOIZM.
Czy Ty znasz siebie???? mogę z dużym prawdopodobieństwem napisać : SŁABO ZNASZ SIEBIE. Nie zgadzasz się z tym przypuszczeniem? Proponuję abyś zadała na forum pytanie co sądzą inni forumowicze na temat "znajomości siebie" a pewnie odpowiedzą Ci forumowicze którzy zmierzyli się z poznawaniem siebie przy pomocy np.12 Kroków ku pełni życia i podzielą się swoimi doświadczeniami jak to z tą znajomością siebie mieli........
Prawie niemożliwe jest zmienianie swojego życia bez znajomości swoich potrzeb, swoich języków miłości, swoich zbiorników emocjonalnych, swojego temperamentu i sposobów porozumiewania się ze współmałżonkiem/ką tak aby ta relacja była miła i przyjemna a ewentualne różnice były rozwiązywane w sposób akceptowalny dla stron.
JolantaElżbieta pisze: 10 sty 2020, 11:35 piej zrobisz jeśli skoncentrujesz się na tym jak wyjść z tego stanu i poszukasz pomocy dla siebie. Ja to zrozumiałam po roku, dwóch szarpania się o małżeństwo, czekania z nadzieją na powrót męża, który ma mnie głęboko w nosie.
Zaczęłam nad sobą pracować, zaczęłam spoglądać w siebie i już mam pare wniosków. To będzie droga, wiem to.
Pytanie mam tylko do was. Czy komuś udało się po takiej przemianie odzyskać partnera? Czy naprawdę nic nie robiliście? Nie rozmawialiście z nimi? Zastanawiam się, bo nie mieszkam z nim jesteśmy w nieformalnej separacji. Jak ma zauważać moje zmiany skoro go nie na blisko? Na ile to się udaje? Czy znacie lub jesteście takim przypadkiem, ze po mimo separacji i pracy nad sobą zeszliście się?
Zmieniamy się dla siebie, nie dla męża, z nadzieją, że wróci. To błędne koło. Jeśli ty zmienisz siebie, a Twoj mąż nie, to jak macie cokolwiek razem budować?
Ja naprawilam w sobie wiele rzeczy, ale to dotyczy tylko moich ran. Wciąż niektóre z nich przepracowuję, poznałam siebie lepiej, nazwalam moje rany jeszcze z dzieciństwa i mlodości. To daje radę i siłę do życia.

W małżeństwie mąż wykorzystywal moje słabości, emocjonalnie na nich żerowal, dzisiaj bym na to nie pozwoliła i żebym stanęła na głowie i zmienila się w chodzący ideal, dla niego zawsze bylabym tylko podnóżkiem i przeszkodą. To zrozumialam. Ja miałam proplemy, ale on ma o wiele większe. Moja postawa pomimo niedociągnięć była nastawiona na miłość i budowanie, na rodzinę. Postawa mojego męża na rozwałkę wszystkiego co przeszkadzało mu w "dobrym" dla niego życiu.

Jak powiedział z tą babą jest mu dobrze - nie dziwię się - cały trud wychowania dzieci, ich choroby, odrabianie lekcji, myślenie skąd wziąć na nowe buty dla dorastających dzieci, ich bunty, cały bagaż kłopotów codziennego życia miał już za sobą - łatwo jest żyć jak się tylko jeździ po wczasach i chodzi na imprezy. A największym zmartwieniem jest jak spakować walizkę, żeby wszystko się zmieściło :roll:
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Ukasz »

Kizia87 pisze: 15 sty 2020, 10:05 Pytanie mam tylko do was. Czy komuś udało się po takiej przemianie odzyskać partnera? Czy naprawdę nic nie robiliście? Nie rozmawialiście z nimi? Zastanawiam się, bo nie mieszkam z nim jesteśmy w nieformalnej separacji. Jak ma zauważać moje zmiany skoro go nie na blisko? Na ile to się udaje? Czy znacie lub jesteście takim przypadkiem, ze po mimo separacji i pracy nad sobą zeszliście się?
Tak, ale na krótko i bez powodzenia - po kilku miesiącach znów jesteśmy oddzielnie. Myślę jednak, że ważniejsze jest co innego.
Wyprowadzając się z naszego mieszkania ponad dwa lata temu uznałem, że jest to dobre z dwóch względów. Po pierwsze dlatego, że nie widziałem innego wyjścia z układu ostentacyjnej (choć niekoniecznie fizycznej) niewierności i lekceważenia mnie. Po drugie potrzebowałem tego, żeby odbudować siebie. Uznałem wtedy, że odpowiadam za pracę nad sobą, a jak to zrobię, to okazja do kontaktu się znajdzie, albo widocznie miało jej nie być. To zostawiłem Bogu. Okazało się potem, że wróciły także moje uczucia względem żony. Po kilku miesiącach byłem gotów na ponowną próbę. Sądzę, że rzeczywiście udało mi się zmienić, a właściwie pozwolić Bogu, żeby mnie zmienił. Ja jestem gotów na odbudowywanie relacji. Jeśli moja żona też będzie, to się na pewno nawzajem odnajdziemy.
Dlatego myślę, że ważniejsza jest praca nad sobą. A jakiś kontakt chyba będziesz miała z mężem - przecież macie kilkuletnie dziecko.
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

Byłam u psychologa pare razy i już teraz szerzej patrzę na to wszystko. Wiele te wizyty mi dały i widzę pewne powiązania w moim zachowaniu, które próbuje zwalczać.
Jednak nadal nie mogę uwierzyć Nie mogę w to uwierzyć że ktoś kto brał ślub z miłości ktoś kto ma dziecko i wspólną przeszłość i to nie małą tak łatwo się poddał. Bardzo mi źle z tym, że żadnych prób nawet nie podjął aby coś zmienić.
Zmotywowałaś go do pójścia na psychoterapię dla par. Jednak mam coraz większe obawy co do tego bo on nadal mówi, że nie widzi szansy aby mi znowu zaufał i żebyśmy spróbowali odbudowywać związek...że wszystko co się wydarzyło i zmiany, które zaszły w nim nie pozwalają na szczere podjęcie próby terapii. Nie chce robić fałszywej nadziei mówiąc że możemy iść i spróbować, miałoby by to sens gdyby była jakaś szansa na ocalenie, jednak on nie czuję abyśmy byli w stanie coś zmienić.

Nie wiem czy przy takim poziomie psychoterapeuta coś pomoże. Przez chwile byłam pełna nadziejo bo udało mi się go przekonać, ale teraz opadam z sił...bo obawiam się że nic to nie da.
Triste
Posty: 446
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Triste »

Kizia87 pisze: 04 lut 2020, 12:28 Byłam u psychologa pare razy i już teraz szerzej patrzę na to wszystko. Wiele te wizyty mi dały i widzę pewne powiązania w moim zachowaniu, które próbuje zwalczać.
Jednak nadal nie mogę uwierzyć Nie mogę w to uwierzyć że ktoś kto brał ślub z miłości ktoś kto ma dziecko i wspólną przeszłość i to nie małą tak łatwo się poddał. Bardzo mi źle z tym, że żadnych prób nawet nie podjął aby coś zmienić.
Zmotywowałaś go do pójścia na psychoterapię dla par. Jednak mam coraz większe obawy co do tego bo on nadal mówi, że nie widzi szansy aby mi znowu zaufał i żebyśmy spróbowali odbudowywać związek...że wszystko co się wydarzyło i zmiany, które zaszły w nim nie pozwalają na szczere podjęcie próby terapii. Nie chce robić fałszywej nadziei mówiąc że możemy iść i spróbować, miałoby by to sens gdyby była jakaś szansa na ocalenie, jednak on nie czuję abyśmy byli w stanie coś zmienić.

Nie wiem czy przy takim poziomie psychoterapeuta coś pomoże. Przez chwile byłam pełna nadziejo bo udało mi się go przekonać, ale teraz opadam z sił...bo obawiam się że nic to nie da.
Próbować zawsze można ... ale ja też nie wróżę powodzenia bo każdy terapeuta ci to powie - sukces zależy tutaj od chęci. Jeśli ktoś idzie z nastawieniem aby tylko to odbębnić dla świętego spokoju albo co gorsza dla usłyszenia i potwierdzenia faktu że to ty jesteś wszystkiemu winna to nic się z tego nie stworzy.
Nie mniej - próbuj...
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

Znalazłam naprawdę dobra terapeutki. Byłam u niej i mam nadzieje, że nam przetrze oczy.
Wiem właśnie, ze przy takim nastawieniu to szansa nikła... zgodził się na 5 sesji zobaczymy.
Zastanawiam się czy komuś to pomogło? Czy ktoś kto jest tak nastawiony jak mój mąż można zmienić nastawienie poprzez taka terapie.
Triste
Posty: 446
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Triste »

Kizia a czy Twój maż jest hm ....podatny na opinię innych ludzi ?
Może być taka sytuacja, że to co Ty do niego teraz mówisz nie trafia do niego, ale może jeżeli ktoś z boku, w tym wypadku terapeuta przedstawi mu inny punkt widzenia, rzuci jakieś nowe światło to Twój mąż być może zacznie inaczej spoglądać na całą sytuację.

Walczyć o małżeństwo warto, i warto zrobić wszystko aby je uratować.
Jest jeszcze jedna rzecz na którą chciałabym Ci zwrócić uwagę. Piszesz że znalazłaś dobrą terapeutkę.
Czasem nawet najlepszy specjalista nie pomoże jeśli nie kieruje się zasadami kościoła, wtedy - tak jak moja powie że nic na silę i warto czasem czasem odbyć terapię po to aby ....w spokoju i dobrze się rozstać..... Zwróć na to proszę uwagę.
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Ukasz »

A może warto podejść do tej terapii jako do próby podejmowanej wspólnie, ale nakierowanej przede wszystkim na rozwój każdego z Was? Ty idziesz pracować nad sobą, mąż nad sobą, a Wasza relacja pomaga Wam i terapeucie prowadzić każdego w jego własnej drodze. I jeszcze jest trochę taniej. A jeżeli przy tym coś wyniknie także w stosunkach między Wami, to już fakultatywny dodatek.
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

Triste pisze: 04 lut 2020, 13:50 Kizia a czy Twój maż jest hm ....podatny na opinię innych ludzi ?
Może być taka sytuacja, że to co Ty do niego teraz mówisz nie trafia do niego, ale może jeżeli ktoś z boku, w tym wypadku terapeuta przedstawi mu inny punkt widzenia, rzuci jakieś nowe światło to Twój mąż być może zacznie inaczej spoglądać na całą sytuację.

Walczyć o małżeństwo warto, i warto zrobić wszystko aby je uratować.
Jest jeszcze jedna rzecz na którą chciałabym Ci zwrócić uwagę. Piszesz że znalazłaś dobrą terapeutkę.
Czasem nawet najlepszy specjalista nie pomoże jeśli nie kieruje się zasadami kościoła, wtedy - tak jak moja powie że nic na silę i warto czasem czasem odbyć terapię po to aby ....w spokoju i dobrze się rozstać..... Zwróć na to proszę uwagę.
Niestety jego rodzice też próbowali mu tłumaczyć i nic. Nieugięty. Mam nadzieje, że terapeutka jest dobra i go od razu prześwietli i faktycznie nawinie mu jakieś wnioski do przemyślenia.
Psychoterapeutka jest niezła, mówi, że jest ostatnia osoba, która przekreślałaby związki i ma duża nadzieje w to, że się uda.
Z ta walka o małżeństwo to ja wiem, że trzeba i ja chce, tyle że on mówi, że ta decyzja nie jest dobra a jedyna, tak mówi... jakby nie chciał widzieć innej.
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

Ukasz pisze: 04 lut 2020, 22:58 A może warto podejść do tej terapii jako do próby podejmowanej wspólnie, ale nakierowanej przede wszystkim na rozwój każdego z Was? Ty idziesz pracować nad sobą, mąż nad sobą, a Wasza relacja pomaga Wam i terapeucie prowadzić każdego w jego własnej drodze. I jeszcze jest trochę taniej. A jeżeli przy tym coś wyniknie także w stosunkach między Wami, to już fakultatywny dodatek.
Tak też mi terapeutka mówiła, że tak warto zrobić. Każdy powinien popracować nad swoją częścią oddzielnie i wspólnie bo to największe efekty daje. Jednak jego sceptyczne nastawienie i brak wiary, że można coś zmienić mnie rozwala.
Ostatnio zmieniony 05 lut 2020, 16:54 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: nałóg »

zmieniaj siebie (a nie otoczenie) a pod wpływem Twoich zmian ma szansę zmienić się tez i Twoje otoczenie, a już na pewno zmieni się postrzeganie tego otoczenia.PD
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Ukasz »

Kizia87 pisze: 05 lut 2020, 16:44 Jednak jego sceptyczne nastawienie i brak wiary
Jego sceptyczne nastawienie do własnego rozwoju? Uważa się za ideał? Czy może na kogoś tak beznadziejnego, że już nic nigdy nie naprawi? A może jest gdzieś między tymi biegunami i chciałby coś zrobić po prostu dla siebie? Jeśli mu tylko na to pozwolić, nie wkładać do głowy, że ta terapia jest dla odbudowy małżeństwa?
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

Ukasz pisze: 06 lut 2020, 23:31
Kizia87 pisze: 05 lut 2020, 16:44 Jednak jego sceptyczne nastawienie i brak wiary
Jego sceptyczne nastawienie do własnego rozwoju? Uważa się za ideał? Czy może na kogoś tak beznadziejnego, że już nic nigdy nie naprawi? A może jest gdzieś między tymi biegunami i chciałby coś zrobić po prostu dla siebie? Jeśli mu tylko na to pozwolić, nie wkładać do głowy, że ta terapia jest dla odbudowy małżeństwa?
Ja mówiłam, jemu ze psychoterapia to nie jest naprawianie związku, na pewno nie wchodzenie w to samo, tylko zrozumienie swojego postępowania, przyjrzenie się temu co było złe, swoim uczuciom.
Ja po prostu uważam, Że on się boi stawić temu czoło. Uważa, że podjął najlepsza decyzje i się z niej nie wycofa, bo jak mówi „ straciłby całego siebie gdyby ze mną był” nie wyobraża sobie być z kimś komu nie ufa.
Nie podejmuje żadnych kroków, ani nie składa pozwu ani nie chce nic robić a ja jestem w kropce.
Już udało mi się go namówić na ta terapie, ale w ostatniej chwili powiedział, że nie przyjdzie bo coś w plecy sobie zrobił. Boi się, stchórzył? Sama już nie wiem. Powiem szczerze, że moja motywacja i determinacja była bardzo wysoka aby starać sie coś zmienić. Teraz jest bliska zeru...
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: tata999 »

Kizia87 pisze: 07 lut 2020, 17:16
Nie podejmuje żadnych kroków, ani nie składa pozwu ani nie chce nic robić a ja jestem w kropce.
Z tego, co piszesz to jednak podejmuje jakieś kroki w mojej ocenie. Może nie takie, jakich oczekujesz lub nie takie, jakie chcesz wiedzieć. Złożenie pozwu byłoby prostym, oczywistym krokiem, ale to co robi i mówi jest zapewne dużo ważniejsze.
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

tata999 pisze: 08 lut 2020, 21:40
Kizia87 pisze: 07 lut 2020, 17:16
Nie podejmuje żadnych kroków, ani nie składa pozwu ani nie chce nic robić a ja jestem w kropce.
Z tego, co piszesz to jednak podejmuje jakieś kroki w mojej ocenie. Może nie takie, jakich oczekujesz lub nie takie, jakie chcesz wiedzieć. Złożenie pozwu byłoby prostym, oczywistym krokiem, ale to co robi i mówi jest zapewne dużo ważniejsze.
Co masz konkretnie na myśli? Mam rozumieć, że bez względu co będę robiła on i tak nie zmieni zdania? Że podjął ostateczna niepodważalna decyzje? Jesteś mężczyzna, powiedz jak odbierasz to co pisze o tym co on mówi i robi… proszę
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: tata999 »

Kizia87 pisze: 09 lut 2020, 8:30
tata999 pisze: 08 lut 2020, 21:40
Kizia87 pisze: 07 lut 2020, 17:16
Nie podejmuje żadnych kroków, ani nie składa pozwu ani nie chce nic robić a ja jestem w kropce.
Z tego, co piszesz to jednak podejmuje jakieś kroki w mojej ocenie. Może nie takie, jakich oczekujesz lub nie takie, jakie chcesz wiedzieć. Złożenie pozwu byłoby prostym, oczywistym krokiem, ale to co robi i mówi jest zapewne dużo ważniejsze.
Co masz konkretnie na myśli? Mam rozumieć, że bez względu co będę robiła on i tak nie zmieni zdania? Że podjął ostateczna niepodważalna decyzje? Jesteś mężczyzna, powiedz jak odbierasz to co pisze o tym co on mówi i robi… proszę
Spróbuj stanąć z boku, nabrać perspektywy, bez pośpiechu przyjrzeć się sytuacji. Może skonsultuj z kimś. Może czego nie dostrzegasz, może dostrzegasz inaczej niż jest, może jeszcze coś innego. To, że jestem mężczyzną niewiele zmienia - myślę, że sama najlepiej będziesz w stanie odczytać to, co on komunikuje, co ukrywa itp., bo znasz go zdecydowanie lepiej niż ja. Nie wszyscy mężczyźni myślą tak samo, zachowują się i komunikują w taki sam sposób. Nie skupiałbym się na płci, a na osobie. Pogody ducha!
ODPOWIEDZ