Prośba o pilną pomoc...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

masz problem z werbalizowaniem swoich myśli i potrzeb? to zawsze możesz to przelać na papier .....potem odłożyć na kilka dni....ponownie przeczytać..... ewentualnie uzupełnić ( może z kimś skonsultować treść).....i dać mężowi .
To nie chodzi o wyrażanie emocji. To potrafię. Nie potrafię mówić nie i wyrażać w pełni swoje zdania.
Jeśli chodzi o zapisywanie uczuć. Napisałam do niego 3 listy w których wyrażam swoje uczucia, do niego i odnośnie tej sytuacji. Ostatnio powiedział mi, że mogę napisać więcej i bez względu na to co tam będzie to nie zmieni jego decyzji.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2020, 10:49 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

A Ty chcesz naprawiać relacje? nie zgadzasz się na rozwód? to czasami nie ułatwiaj tego mężowi składając pozew czy wyrażając zgodę werbalnie na rozwód.
A to Twoje zadłużenie to kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy?
Zawsze możesz złożyć wniosek o upadłość np.konsumencką (gdy nie prowadzisz działalności)...... o postępowanie układowe..... zawrzeć porozumienie z wierzycielami......
Wyjść jest przynajmniej kilka... PD
Ja niczego bardziej nie pragnę jak naprawiać i ratować relacje i małżeństwo. Kocham męża, on ostatnio jak powiedziałam mu, że niech powie mi że mnie nie kocha a dam sobie spokój, nic mi nie odpowiedział, albo się bał mi to powiedzieć lub nie chciał mi mówić, że kocha bo dał by nadzieję, ja wiem w głębi duszy, że nadal żywi do mnie uczucia.
Nie mam zamiaru wnosić wniosku o rozwód ja tego nie chcę, to jego nie moja decyzja. Jedyną osobą, którą może to zrobić to on. Nie jednokrotnie mówiłam, że to krok ostateczny.
Co do kredytu to sama go wzięłam i sama ponorze odpowiedzialność. Bez przesady nie muszę upadłości ogłaszać.
Wiem, że można wszystko zrobić i są różne możliwości uporania się z tym, najważniejsze jest to aby podołać i spłącić, nie mam zamiaru uchylać się od obowiązku spłaty lub zaciągać kolejne.

Zawsze wydawało mi się, że jest dużo wyjść z sytuacji trudnych. Mąż nie daje mi nadziej, ciągle powtarza, że nie przyjmuję jego decyzji i że cokolwiek bym nie robiła to nie zmieni decyzji...
Ostatnio zmieniony 09 sty 2020, 11:59 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

Proszę was, podpowiedzcie, co mam robić? Nie wiem już sama co będzie lepsze. Czy nic nie robić, nie pisać nie zabiegać o powrót, czy wręcz odwrotnie nakłaniać aby walczyć i coś robić?z drugiej strony on nie daje mi żadnej nadzieje. Za każdym razem mówi, że nie widzi drogi na powrót.
Jestem załamana. Mam głęboka depresje i nie radzę sobie z tym! Jak myśle, że się wszystko we mnie uspokaja zaraz przychodzi kryzys i nie mogę wytrzymać tych myśli!
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: JolantaElżbieta »

Kizia87 pisze: 10 sty 2020, 10:13 Proszę was, podpowiedzcie, co mam robić? Nie wiem już sama co będzie lepsze. Czy nic nie robić, nie pisać nie zabiegać o powrót, czy wręcz odwrotnie nakłaniać aby walczyć i coś robić?z drugiej strony on nie daje mi żadnej nadzieje. Za każdym razem mówi, że nie widzi drogi na powrót.
Jestem załamana. Mam głęboka depresje i nie radzę sobie z tym! Jak myśle, że się wszystko we mnie uspokaja zaraz przychodzi kryzys i nie mogę wytrzymać tych myśli!
Lepiej zrobisz jeśli skoncentrujesz się na tym jak wyjść z tego stanu i poszukasz pomocy dla siebie. Ja to zrozumiałam po roku, dwóch szarpania się o małżeństwo, czekania z nadzieją na powrót męża, który ma mnie głęboko w nosie. Zrozumiałam, że nic nie wskóram, więc zajęłam się leczeniem swoich ran. Caly czas jestem w trakcie, bo są bardzo głębokie i rozległe. Ale teraz myślę tylko o tym, jak przetrwać, przeżyć i cieszyć się tym co mam :-)
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

Czyli mam po prostu dać za wygrana? Myślałam nad tym, aby go puścić. Powiedzieć, że pomimo kocham to jedyne co mogę zrobić, ale boję się że przez to stracę go na zawsze. Chodź i tak naprawdę dochodzi do mnie to, że przecież już straciłam.
Wiem, że muszę zacząć od siebie. Wiele myśle, czytam, kontempluje ta sytuacje. Nie wiem czy czasem to mnie tez nie dobija. Czekam na psychoterapię na NFZ bo po prostu na prywatnego psychologa mnie nie stać.
Sroka
Posty: 20
Rejestracja: 02 sty 2020, 23:34
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Sroka »

Kizia87 pisze: 10 sty 2020, 10:13 Proszę was, podpowiedzcie, co mam robić? Nie wiem już sama co będzie lepsze. Czy nic nie robić, nie pisać nie zabiegać o powrót, czy wręcz odwrotnie nakłaniać aby walczyć i coś robić?z drugiej strony on nie daje mi żadnej nadzieje. Za każdym razem mówi, że nie widzi drogi na powrót.
Jestem załamana. Mam głęboka depresje i nie radzę sobie z tym! Jak myśle, że się wszystko we mnie uspokaja zaraz przychodzi kryzys i nie mogę

Nie powiem Ci co masz zrobić bo nie jestem do tego upoważniona.
Napisze tylko jak było u mnie
Im bardziej się starałam tym bardziej mąż odchodził ode mnie, kiedy przestałam to robić to tez nic to nie dało...
Nie chciałam się ranić bardziej, nie prosiłam bo wiem ze on już odszedł dawno przed tym za nim mnie zdradził.
Kiedy wrócił do mnie po 3 miesiącach na dwa tygodnie to było dla mnie gorsze niż go nie było.
Patrzeć w oczy męża i widzieć nienawiść do siebie.
W tamtym momencie zrozumiałam - mój mąż mnie nie kocha i pozostaje mi tylko pracować nad soba. Stanęłam przed zapytaniem czy żyć w zgodzie z Bogiem czy zacząć żyć inaczej. Na ta chwile nie interesuje mnie życie mojego męża. Co robi z kim śpi z kim ma czy będzie mieć dziecko. To zasługa ludzi z sycharu, kapłanów i animatorów. Jestem im wdzięczna za pomoc ze odwiesilam się od męża wiele lat temu.
Na sile nikogo nie zatrzymamy a walczyć możemy z uniesiona głowa i z Bogiem nie krzywdząc nikogo.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2020, 18:30 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

Wiem, Że mnie kocha. Powiedział to wczoraj nawet naszemu synowi.
Mi powiedział też, ze nie potrafi tego przeskoczyć i w tym wszystkim chodzi o niego ze on nie potrafi i nie wierzy ze będziemy razem.
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Ukasz »

Wbrew zasadom forum dam Ci radę: zapisz się na 12 kroków. To nie jest psychoterapia, tylko grupowe warsztaty pracy nad samym sobą - chyba coś lepszego. Nie są za darmo, ale koszt jest niewielki, nieporównywalny z prywatną terapią u psychologa.
Czy Twój mąż teraz płaci alimenty lub ich odpowiednik - czy bierze udział w utrzymaniu dziecka? Jeżeli nie, to masz pełne prawo to wyegzekwować. Dla dobra Was wszystkich, jego również. Podobnie z opieką nad dzieckiem. Pięciolatek jej potrzebuje. Jeżeli on sam nie bierze na siebie tego obowiązku, to powinien stanąć przed wyborem: podejmuje je albo może utracić prawa rodzicielskie. Bycie ojcem nie polega na oglądaniu seriali.
Męża nie zmienisz, ale masz prawo w imieniu dziecka wyegzekwować to, mu się należy. Ono samo tego nie zrobi. Ponadto potrzebujesz przestrzeni dla siebie - dla odpoczynku, dla pokochania siebie, dla własnego rozwoju - a ogranicza Cię w tym między innymi przejmowanie na siebie obowiązków męża.
Z Twojej opowieści wynika, że dla Twojego męża kredyt był tylko pretekstem do całkowitego wycofania się z obowiązków rodzinnych. Ma jakieś swoje problemy, zranienia, ograniczenia, których Ty nie uleczysz. Możesz mu pomóc tylko stawiając twarde granice. Dotąd chyba pomagałaś mu pogrążać się biorąc na siebie konsekwencje jego zaniedbań - w finansach, w opiece nad dzieckiem, w pracy nad relacją. Tak to wygląda z Twojego opisu, ale to tylko bardzo wąski subiektywny obraz.
Al la
Posty: 2722
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Al la »

Ukasz pisze: 12 sty 2020, 13:57 Wbrew zasadom forum dam Ci radę: zapisz się na 12 kroków. To nie jest psychoterapia, tylko grupowe warsztaty pracy nad samym sobą - chyba coś lepszego. Nie są za darmo, ale koszt jest niewielki, nieporównywalny z prywatną terapią u psychologa.
Ukasz, sycharowskie warsztaty 12-krokowe są bezpłatne.
Info tutaj viewtopic.php?f=17&t=15
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Ukasz »

To ciekawe, bo jestem na nich ponad półtora roku i wszyscy płacimy po 40 zł za spotkanie. Nie wiem, czy to jest za salę, chyba coś z tego dostaje osoba prowadząca. I nie jest to chyba istotne, bo kwota nie jest wysoka. Może bezpłatne są warsztaty przez internet?
nałóg
Posty: 3357
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: nałóg »

Ukasz , warsztat 12 Kroków na tym forum jest bezpłatny, a te płatne w realu ..... no cóż........ na tym programie nikt nie powinien brać kasy.
PD
Wiedźmin

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Wiedźmin »

nałóg pisze: 12 sty 2020, 21:55 Ukasz , warsztat 12 Kroków na tym forum jest bezpłatny, a te płatne w realu ..... no cóż........ na tym programie nikt nie powinien brać kasy.
PD
No ale biorą... biznes jak biznes... ;) ja w W-wie płacę 45zł za spotkanie... jak trafi się 5 wtorków (chodzę we wtorki) ... to wychodzi 225zł za miesiąc - trochę to już jest - ale mimo wszystko, tak jak pisał Ukasz, wciąż sporo tańsze niż indywidualna terapia... no i jednak moim zdaniem - warte tych parę złotówek wysupłać.
Triste
Posty: 446
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Triste »

Ukasz pisze: 12 sty 2020, 13:57Z Twojej opowieści wynika, że dla Twojego męża kredyt był tylko pretekstem do całkowitego wycofania się z obowiązków rodzinnych. Ma jakieś swoje problemy, zranienia, ograniczenia, których Ty nie uleczysz. Możesz mu pomóc tylko stawiając twarde granice. Dotąd chyba pomagałaś mu pogrążać się biorąc na siebie konsekwencje jego zaniedbań - w finansach, w opiece nad dzieckiem, w pracy nad relacją. Tak to wygląda z Twojego opisu, ale to tylko bardzo wąski subiektywny obraz.
To zdanie jest kluczowe. Ja długo nie mogłam, nie potrafiłam spojrzeć na to w ten sposób.
Dopiero z perspektywy czasu widzę że mój mąż nie był gotowy na małżeństwo a mój dług był tylko pretekstem.
Długo nie chciałam w to wierzyć. Bardzo długo.
No bo jak to, taka piękna miłość, szybkie oświadczyny, szybko ślub, zamieszkanie razem....
A mój mąż jak o Twój ma zapewne te zranienia, te ograniczenia które sprawiły że tak szybko się wycofał.

Mnie także w moim wątku zwracano uwagę że dług jest pretekstem i żebym spojrzała szerzej na problem u nas.
I wiem dzisiaj że gdyby nie ta historia z kredytem to inne czynniki wpłynęłyby na to że to małżeństwo by nie przetrwało.
nałóg
Posty: 3357
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: nałóg »

Kizia87 pisze: 09 sty 2020, 10:40 To nie chodzi o wyrażanie emocji. To potrafię.
a to poniżej nie wynika z uczuć?
Kizia87 pisze: 09 sty 2020, 10:40 Nie potrafię mówić nie i wyrażać w pełni swoje zdania.
chyba jedno zaprzecz drugiemu.
Kizia87 pisze: 10 sty 2020, 10:13 Proszę was, podpowiedzcie, co mam robić? Nie wiem już sama co będzie lepsze. Czy nic nie robić, nie pisać nie zabiegać o powrót, czy wręcz odwrotnie nakłaniać aby walczyć i coś robić?z drugiej strony on nie daje mi żadnej nadzieje. Za każdym razem mówi, że nie widzi drogi na powrót.
funkcjonuje na tym forum bardzo trafne wg mnie określenie : CZEKAJ NIE CZEKAJĄC ....czyli powiedz ........przekaż..... daj jasno do zrozumienia że jesteś i czekasz a przy tym intensywnie zajmij się sobą, dbaj o siebie.... o swoje zdrowie, o swój wygląd, o swój rozwój osobisty, zmienianie siebie dla siebie. To z pozoru wygląda na samolubstwo , lecz wg mnie jest to ZDROWY EGOIZM.
Czy Ty znasz siebie???? mogę z dużym prawdopodobieństwem napisać : SŁABO ZNASZ SIEBIE. Nie zgadzasz się z tym przypuszczeniem? Proponuję abyś zadała na forum pytanie co sądzą inni forumowicze na temat "znajomości siebie" a pewnie odpowiedzą Ci forumowicze którzy zmierzyli się z poznawaniem siebie przy pomocy np.12 Kroków ku pełni życia i podzielą się swoimi doświadczeniami jak to z tą znajomością siebie mieli........
Prawie niemożliwe jest zmienianie swojego życia bez znajomości swoich potrzeb, swoich języków miłości, swoich zbiorników emocjonalnych, swojego temperamentu i sposobów porozumiewania się ze współmałżonkiem/ką tak aby ta relacja była miła i przyjemna a ewentualne różnice były rozwiązywane w sposób akceptowalny dla stron.
JolantaElżbieta pisze: 10 sty 2020, 11:35 piej zrobisz jeśli skoncentrujesz się na tym jak wyjść z tego stanu i poszukasz pomocy dla siebie. Ja to zrozumiałam po roku, dwóch szarpania się o małżeństwo, czekania z nadzieją na powrót męża, który ma mnie głęboko w nosie.
PD
Kizia87
Posty: 26
Rejestracja: 14 gru 2019, 23:16
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc...

Post autor: Kizia87 »

funkcjonuje na tym forum bardzo trafne wg mnie określenie : CZEKAJ NIE CZEKAJĄC ....czyli powiedz ........przekaż..... daj jasno do zrozumienia że jesteś i czekasz a przy tym intensywnie zajmij się sobą, dbaj o siebie.... o swoje zdrowie, o swój wygląd, o swój rozwój osobisty, zmienianie siebie dla siebie. To z pozoru wygląda na samolubstwo , lecz wg mnie jest to ZDROWY EGOIZM.
Czy Ty znasz siebie???? mogę z dużym prawdopodobieństwem napisać : SŁABO ZNASZ SIEBIE. Nie zgadzasz się z tym przypuszczeniem? Proponuję abyś zadała na forum pytanie co sądzą inni forumowicze na temat "znajomości siebie" a pewnie odpowiedzą Ci forumowicze którzy zmierzyli się z poznawaniem siebie przy pomocy np.12 Kroków ku pełni życia i podzielą się swoimi doświadczeniami jak to z tą znajomością siebie mieli........
Prawie niemożliwe jest zmienianie swojego życia bez znajomości swoich potrzeb, swoich języków miłości, swoich zbiorników emocjonalnych, swojego temperamentu i sposobów porozumiewania się ze współmałżonkiem/ką tak aby ta relacja była miła i przyjemna a ewentualne różnice były rozwiązywane w sposób akceptowalny dla stron.
JolantaElżbieta pisze: 10 sty 2020, 11:35 piej zrobisz jeśli skoncentrujesz się na tym jak wyjść z tego stanu i poszukasz pomocy dla siebie. Ja to zrozumiałam po roku, dwóch szarpania się o małżeństwo, czekania z nadzieją na powrót męża, który ma mnie głęboko w nosie.
Zaczęłam nad sobą pracować, zaczęłam spoglądać w siebie i już mam pare wniosków. To będzie droga, wiem to.
Pytanie mam tylko do was. Czy komuś udało się po takiej przemianie odzyskać partnera? Czy naprawdę nic nie robiliście? Nie rozmawialiście z nimi? Zastanawiam się, bo nie mieszkam z nim jesteśmy w nieformalnej separacji. Jak ma zauważać moje zmiany skoro go nie na blisko? Na ile to się udaje? Czy znacie lub jesteście takim przypadkiem, ze po mimo separacji i pracy nad sobą zeszliście się?
Ostatnio zmieniony 15 sty 2020, 18:44 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
ODPOWIEDZ