Niewierzący maż chce rozwodu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Triste
Posty: 446
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Triste »

JolantaElżbieta pisze: 27 gru 2019, 10:47 A swoją drogą to ciekawe jak oni to robią. Zamykają za sobą drzwi i zapominają. Mają nowe życie i o starym zapomnieli?? Ja znalam mojego męża 36 lat jak odszedł i zapomniał. Nie mam urodzin, nie ma świąt, nie ma nic. Cisza. Ja dla niego nie istnieję. Tez bym tak chciała :-)
To jest ta różnica że nam zależy, my kochamy, my analizujemy, my myślimy ...
Dla nich to zamknięty rozdział także .... łatwo im to przychodzi.
Trzeba odpuścić i naprawdę zająć się sobą.
Dla mnie na ten moment to jedyny sposób żeby jakoś zacząć normalnie żyć.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Triste pisze: 27 gru 2019, 11:31
To jest ta różnica że nam zależy, my kochamy, my analizujemy, my myślimy ...
Dla nich to zamknięty rozdział także .... łatwo im to przychodzi.
Trzeba odpuścić i naprawdę zająć się sobą.
Dla mnie na ten moment to jedyny sposób żeby jakoś zacząć normalnie żyć.
Też pragnę normalnie żyć... bez kręcenia sobie filmu, że on zbuduje z nową kowalską lepszy związek i da jej wszystko, czego nie chciał dać mnie. A kowalskiej da bo będzie chciał epatować szczęściem i udowadniać sobie i rodzinie, że miał rację, że można...
Ewuryca

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Ewuryca »

MaryM pisze: 27 gru 2019, 15:32
Triste pisze: 27 gru 2019, 11:31
To jest ta różnica że nam zależy, my kochamy, my analizujemy, my myślimy ...
Dla nich to zamknięty rozdział także .... łatwo im to przychodzi.
Trzeba odpuścić i naprawdę zająć się sobą.
Dla mnie na ten moment to jedyny sposób żeby jakoś zacząć normalnie żyć.
Też pragnę normalnie żyć... bez kręcenia sobie filmu, że on zbuduje z nową kowalską lepszy związek i da jej wszystko, czego nie chciał dać mnie. A kowalskiej da bo będzie chciał epatować szczęściem i udowadniać sobie i rodzinie, że miał rację, że można...
MaryM, zdecydowanie nie pisz żadnego filmu, nie domyślaj się, nie dopisuj czegoś czego nie wiesz. Mój mąż dwa lata temu związał się z kowalską, od razu mieli duże plany. Szybka wprowadzka razem, potem planowanie dziecka itd. ona bardzo uzewnętrzniala ich związek na social media, non stop razem zdjęcia, deklaracje miłości. Jakieś dwa tygodnie temu napisała do mnie z przeprosinami. napisala że mąż ją zmanipulował, kłamał, wyzywał mnie od najgorszych. Po dwóch latach przekonała się że jest zdradzana i okłamywana, powiedziała mi że u nich wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami. Teraz nie są razem a ona musi korzystać z psychologa. Nie wszystko złoto co się świeci.
Pustelnik

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Pustelnik »

Ewuryca pisze: 27 gru 2019, 17:37 (...)Po dwóch latach przekonała się że jest zdradzana i okłamywana, powiedziała mi że u nich wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami. Teraz nie są razem a ona musi korzystać z psychologa. Nie wszystko złoto co się świeci.
Ewuryca,
(Wg mnie) dobrze, że nie "odrzuciłaś" tej kobiety i nie "pogardziłaś" nią ... .

Ja raczej (?) kumam powyższe "za zamkniętymi drzwiami", ale jak myślę - wielu forumowiczów byłoby wdzięczne za "rozkminienie" ...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Ruta »

Ewuryca pisze: 27 gru 2019, 17:37
MaryM, zdecydowanie nie pisz żadnego filmu, nie domyślaj się, nie dopisuj czegoś czego nie wiesz. Mój mąż dwa lata temu związał się z kowalską, od razu mieli duże plany. Szybka wprowadzka razem, potem planowanie dziecka itd. ona bardzo uzewnętrzniala ich związek na social media, non stop razem zdjęcia, deklaracje miłości...(...)
Ewuryca, zgadzam się i wiem o czym piszesz.
Moja przyjaciółka nazwała to "obwoźnym teatrzykiem". Świetnie pasuje. Czasem taki teatrzyk pod tytułem "szczęście w kolejnym związku" odstawia mąż, czasem jego nowa partnerka, a czasem oboje.
Wiele kobiet, których mężowie są w relacjach z kowalskimi zadręcza się, że teraz inna dostaje to, czego ona nie dostała, że szczęście, że radość. I takie tam filmy i scenariusze, podsycane scenkami z obwoźnego teatrzyku wchodzą do serc i głów i nie dają spokojnie żyć. Z autentycznej dyskusji dziewczyn: - No bo ja spać nie mogę, kiedy myślę, że on teraz te x kilometrów dalej ją przytula i kocha i ciągle myślę o tym i tylko o tym...- A skąd wiesz, że przytula, a nie że tłucze właśnie jej głową o ścianę?

Szkoda czasu i życia na myślenie o kowalskiej i o tym, co mąż z nią robi, a czego nie. Jak nie był dojrzały, to raptem nie dojrzał, więc pewnie robi to samo co robił w małżeństwie. No i niech robi. Co żonie po tym? Gdy jest ciężko warto się za męża pomodlić, za kowalską zresztą też, żeby jeśli jest wolna to znalazła odpowiedniego mężczyznę, a jak w małżeństwie, to żeby znalazła drogę do zajęcia się swoim małżeństwem. Egzorcyzm małżeński też pomaga. A potem wrócić do swojego życia i budowania go tak, aby było dobre i wartościowe. Nie da się żyć w poczekalni. To zdanie bardzo mi pomogło po wyprowadzce męża i zmotywowało mnie do zadbania o siebie, zamiat skupiania się na mężu niekonstrukywnego czekania. Kwestie związkowe mam załatwione, jestem żoną na dobre i na złe. Przy trudnym małżonku dbanie o małżeństwo w pojedynkę, gdy mąż jest oddalony i rzadko się pojawia, jest o wiele łatwiejsze, prostsze i zdrowsze. I zostaje mnóstwo przestrzeni na własny rozwój, inne relacje, rodzicielstwo, zainteresowania...

W przypadku tak poważnego kryzysu małżeńskiego jest też tyle ran do uleczenia i problemów do uporządkowania, że naprawdę nie trzeba sobie dokładać jeszcze tych zmyślonych. Zajęcie się sobą to naprawdę najlepsza strategia. Kiedy własne życie się układa, jest dobre i satysfakcjonujące, nie ma czasu na myślenie o czyiś życiach i problemach, ani nie ma takiej potrzeby. Wiem bo przerabiam. Co nie znaczy, że nie ma kryzysów. Tęsknoty. Gorszych dni. Ale potem są te lepsze.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Ruta pisze: 27 gru 2019, 18:25
Ewuryca pisze: 27 gru 2019, 17:37
MaryM, zdecydowanie nie pisz żadnego filmu, nie domyślaj się, nie dopisuj czegoś czego nie wiesz. Mój mąż dwa lata temu związał się z kowalską, od razu mieli duże plany. Szybka wprowadzka razem, potem planowanie dziecka itd. ona bardzo uzewnętrzniala ich związek na social media, non stop razem zdjęcia, deklaracje miłości...(...)
Ewuryca, zgadzam się i wiem o czym piszesz.

W przypadku tak poważnego kryzysu małżeńskiego jest też tyle ran do uleczenia i problemów do uporządkowania, że naprawdę nie trzeba sobie dokładać jeszcze tych zmyślonych. Zajęcie się sobą to naprawdę najlepsza strategia. Kiedy własne życie się układa, jest dobre i satysfakcjonujące, nie ma czasu na myślenie o czyiś życiach i problemach, ani nie ma takiej potrzeby. Wiem bo przerabiam. Co nie znaczy, że nie ma kryzysów. Tęsknoty. Gorszych dni. Ale potem są te lepsze.
Ruta, serdecznie dziękuję za te słowa...
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Ewuryca pisze: 27 gru 2019, 17:37
MaryM pisze: 27 gru 2019, 15:32
Triste pisze: 27 gru 2019, 11:31

MaryM, zdecydowanie nie pisz żadnego filmu, nie domyślaj się, nie dopisuj czegoś czego nie wiesz. Mój mąż dwa lata temu związał się z kowalską, od razu mieli duże plany. świeci.
Racja, zapewne tak jest
Ostatnio zmieniony 27 gru 2019, 18:47 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Udało mi się osiągnąć etap, w którym mąż przestał mnie ignorować i grzecznie rozmawiała ze mną o sprawach organizacyjnych, dotyczących synów, naszego samochodu itp. Mieszka z nami ale wciąż śpi w salonie i planuje wyprowadzkę. Jest mu chyba lżej na duszy bo jestem przyjazna i uśmiechnięta. Płaczę gdy idę pobiegać po osiedlu. Jak funkcjonować w tej sytuacji? Ignorować sprawę wyprowadzki? Wspominać, ze chcę ratować związek? Poproszę o konkretne rady co mówić/ czego nie mowic. Synowie wiedza, ze tata za jakiś czas się wyprowadzi. Jak z mężem rozmawiać, aby go nie spłoszyć emocjonalnie. On zachowuje się tak, jakby dobrze sobie radził z sytuacją. Nie jest mocno spięty roMawiajac ze mną (ja zadaję konkretne pytania itp) ale jest w blokach startowych. Z młodszym synem ma dobry kontakt, ze starszym słabiej ale w normie.
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: nałóg »

Jak gonisz „ króliczka” to on ucieka bo zołza go goni.Jak ma odejść to prędzej odejdzie gdy go będziesz gonić boś zołza a od zołzy trzeba uciekać.To jest jedna z dróg......... on wie żeś jest jego współmałżonką i matką jego dzieci więc możesz być dumną córką Króla i nie żebrać .PD
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

nałóg pisze: on wie żeś jest jego współmałżonką i matką jego dzieci więc możesz być dumną córką Króla i nie żebrać .PD
A skąd będzie wiedział, ze ma u mnie szanse? To specyficzny typ- kiedyś przyjaciel się na niego obraził, mężowi bardzo go brakowało ale uznał, ze i tak nie uzyska wybaczenia, wiec zaniechał kontaktu z najbliższym kumplem z podstawówki
Ostatnio zmieniony 29 gru 2019, 22:10 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: nałóg »

To mu to wprost powiedz a jeszcze lepiej napisz za pokwitowaniem odbioru że ma szansę pod warunkiem wyjścia z popaprania i powrotu na właściwe „ ogrody” bycia mężem i ojcem
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Kiedy mu o tym powiedzieć? Od razu? Przy wyprowadzce- od 1 lutego ma umowę najmu podobno
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Nino »

Nic nie mów. Bądź taka, jaka jesteś teraz: przyjazna, normalna, konkretna. Żyj swoim życiem. Myślę, że tak powinnam bym była postąpić, gdybym mieszkała jeszcze z mężem, który chce się wyprowadzić.... Mądry Polak po szkodzie :(

Jednak rozumiem Twoje rozterki, ponieważ mój mąż też z tych, którzy zrywają kontakty na amen. Wiem, czego się boisz. Że z Tobą będzie podobnie. Na amen. Ja też mam w sobie ten lęk, dlatego notorycznie popełniam te same błędy, a zapominam, że jestem córką Króla!
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Nino pisze: 30 gru 2019, 18:23
Jednak rozumiem Twoje rozterki, ponieważ mój mąż też z tych, którzy zrywają kontakty na amen. Wiem, czego się boisz. Że z Tobą będzie podobnie. Na amen.
Ja tez pewnie popełniam. Mój mąż jest DDD, narcystyczny i mocno zaburzony w sferze emocjonalnej. Gdy już normalnie rozmawiamy o rozwodzie nie mogę powstrzymać chlipania. A on spokój. Nie wiem jak to powstrzymać
Pustelnik

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Pustelnik »

MaryM pisze: 30 gru 2019, 20:57 Mój mąż jest DDD, narcystyczny i mocno zaburzony w sferze emocjonalnej. Gdy już normalnie rozmawiamy o rozwodzie nie mogę powstrzymać chlipania. A on spokój. Nie wiem jak to powstrzymać
MaryM, kompletnie nie wiem jakie jest to Twoje "chlipanie", ta "płaczliwość".
Pewnie "chlipanie" "chlipaniu" nierówne.

Bo ja np. swego czasu miałem płaczliwość w depresji (czyli pod pewnymi względami "chorobie emocji", to było w zestawie "symptomów").
Natomiast moja mama ma niejako standartowo 8-) "płaczliwość" ... :( :roll: pojawiającą się na pewnym ... natężeniu prób ... manipulacji (przeforsowania swojej "świętej" racji - "ja przecież zawsze dla wszystkich chcę najlepiej"). Nie żebym ją "winił" , wiem zresztą że miała trudne dzieciństwo ... . Co nie zmienia faktu, że już teraz (przy mojej większym wyczuleniu emocjonalnym) to jej chlipanie "automatycznie" włącza u mnie "stan zagrożenia manipulacją". Zresztą zazwyczaj mnie to zadziwia jak potrafi momentalnie przeskoczyć z "płaczliwej ofiary" do agresywnej "w białych rękawiczkach" postawy.

Może warto (tak kiedyś, przy okazji) się zastanowić nad tym "chlipaniem", a może ktoś ma i jeszcze całkiem inne praktyczne doświadczenie ?

Pozdro !
ODPOWIEDZ