MaryM, ja Ci już o tym wspomniałam, że mam taką intuicję, iż nasi mężowie są podobni. Chodzi o ten narcystyczny rys...
Kompletnie nie wiem, co Ci radzić, ale mogę napisać - z mojego doświadczenia - co, jakby się sprawdza, ale każda sytuacja jest inna, i my jesteśmy w różnych punktach na drodze procesu...
- Zaniechałam "zaczepiania" go pytaniami o rozwód i jak widzi teraz naszą przyszłość. Uświadomiłam sobie, że - faktycznie - to były zaczepki z mojej strony, a raczej przykrywka na ten maskowany, błagalny ton: "zobacz mnie", "proszę, porozmawiaj ze mną!", itd. Nie wiem jak Ty, ale ja byłam ( i już nie chcę ) tą stroną, która pod płaszczykiem wyciągania ręki ku pojednaniu, błagała/prosiła o litość... Nie wiem jak jest w Twoim przypadku, ale jestem od męża z narcystycznym rysem ( straszna przypadłość ), beznadziejnie uzależniona. Nie potrafię postawić granicy jego milczeniu, które niezmiennie mocno mnie rani. Dopiero zaczynam rozumieć, że to nie chodzi o to, aby on przestał milczeć ( to jego decyzja/reakcja, nie wymuszę na nim innego zachowania), tylko abym ja nie dawała się dłużej przez to jego milczenie ranić, choć nie wiem jak?
Nie jestem pewna, czy chodzi o to, aby być miłą, w obliczu rozpierduchy. Może raczej uprzejmą/kulturalną, jednak nie na wyrost? Taką uprzejmością, kulturą, jaką staramy się mieć wobec człowieka, po prostu.
Idąc dalej... Gdyby mój mąż jeszcze ze mną mieszkał, a byłabym o te trochę mądrzejsza, to:
- na jego oczach zajęłabym się sobą. Nie dla niego i ze względu na niego, ale na jego oczach. Przed laty proponowała mi takie podejście moja bardzo mądra przyjaciółka. Nie rozumiałam, odrzuciłam... teraz czaję, o co jej chodziło i uważam, że miała rację.
Wbrew pozorom ten czas, gdy on jest jeszcze w domu, jest cenny. Potem będzie dużo trudniej, choć może taka Wasza droga?.....
"Samo zło" w moim przypadku ściągnęła, niestety, rozłąka, a następnie wyprowadzenie męża z domu. Teraz jest nieformalna separacja i jest naprawdę kicha... Straciłam jakąkolwiek możliwość oddziaływania na niego. Choćby przez sam fakt, że mnie widzi w ciągu dnia.
Hmm, wesoła... Tak, jeśli naprawdę tak się czujesz. Naprawdę tak jest. Wszelka poza w tym aspekcie zostanie natychmiast zdemaskowana, o czym Ci nie powie, za to będzie się tym karmił, jako Twoją słabością... Śmiem twierdzić, że może nawet uznać, że jesteś... żałosna
Pisałaś, że jesteś córką Króla. Lepiej pójść w zachowania córki Króla
Nie być na siłę wesołą, ale też nie być smutną z jego powodu. W ogóle przestać uzależniać swoje emocje i nastroje od męża, który ma nas gdzieś...