Jak się zachowywać w kryzysie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

Tez tak pomyslalam: ze po Krokach bede miala nowe spojrzenie na to wszystko, co sie w moim zyciu, w tym w moim malzenstwie: wydarza. Obecnie maz jest w domu. Nie mam pojecia, jak my sie odbudujemy.....Poki co, ja wciaz wyjezdzam do pracy zagranice, co pozwala mi tez lapac dystans.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: nałóg »

Nino....a może tak lektura "Listów starego diabła do młodego"? PD
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

Zobacze. Ostatnio czytalam eseje Levisa. Tam tez byl motyw wystapienia starego diabla dla adeptów sztuki kusicielskiej. Przy okazji autor przeprowadzil genialna diagnoze wspolczesnych czasow.
Poki co poklocilam sie z mezem po staremu. Chodzilo o brak telefonu do mnie. Dzis zaczyna sie 4 dzien pobytu zagranica (nowe miejsce), a maz nic. Nie zadzwonil, aby zapytac sie, czy wszystko w porzadku itd. Wymieniamy sie info na rodzinnej grupie. Czy ja jestem nienormalna, oczekujac takich telefonow?
Z dobrego to to, ze ma córe z chlopakiem na weekend. Bardzo sie ucieszyl, ze przyjada. Sami chcieli.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Pavel »

Mąż ma inaczej niż ty, jak konkretnie ma twój - nie wiem.
Natomiast oczekiwania warto wygaszać, potrzeby zaś sygnalizować szanując wolność drugiej osoby.
A kłótnie - zdecydowanie warto wyrzucić ze swego życia, trudne emocje można (i warto) katalizować inaczej.
Czyli, gdybyś na przykład powiedziała mężowi, że gdy tak kilka dni w takich okolicznościach nie dzwoni to czujesz się dla niego nieważna (i co tam czujesz), że potrzebujesz takiego zainteresowania i dlaczego - wtedy tworzy się przestrzeń na jego reakcję, decyzję i czyn. Gdy jeszcze uszanujesz wolność, czyli również możliwość, że nie zrobi z tym nic, ponowisz w zdrowy sposób komunikat kolejnym razem itd. będzie zdrowa możliwość weryfikacji tego ile dać ten mąż tego co ci potrzebne chce.

Żeby była też jasność, to niespecjalnie chyba typowe u mężczyzn by takie oczekiwania jak twoje powyższe samemu z siebie spełniać.
Ja w każdym razie również bym w takiej sytuacji był na cenzurowanym. Bo szybciej bym czekał na twój telefon niż sam dzwonił. W myśl zasady, że skoro nie dzwonisz to jest pewnie dobrze.
Niestety czy stety takie komunikaty i telefony robię w kratkę i to raczej z świadomości, że druga strona tego potrzebuje niż z racji wewnętrznej potrzeby, bo takowej zazwyczaj nie mam.
Możliwe, że inni panowie mają inaczej niż ja czy twój mąż, ale wg mnie, z mojej perspektywy do zbrodni tu nie doszło ;)

Mam świadomość natomiast, że przeważająca część pań może widzieć to podobnie do ciebie.
Takie różnice między kobietą i mężczyzną.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Pavel »

Jeszcze jedno, druga strona medalu - pytania dodatkowe, raczej do przemyślenia niż odpowiedzi. Jeśli Coś źle zrozumiałem, popraw proszę.
Dlaczego mając potrzebę porozmawiania z mężem czekałaś tak długo z jej zakomunikowaniem? Dlaczego nie zadzwoniłaś do męża sama w dniu 1, 2 lub 3?
Test? Duma?
W końcu to twoja potrzeba, on gdyby czegoś potrzebował, zapewne by zadzwonił ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Caliope »

Nino pisze: 21 mar 2021, 7:45 Zobacze. Ostatnio czytalam eseje Levisa. Tam tez byl motyw wystapienia starego diabla dla adeptów sztuki kusicielskiej. Przy okazji autor przeprowadzil genialna diagnoze wspolczesnych czasow.
Poki co poklocilam sie z mezem po staremu. Chodzilo o brak telefonu do mnie. Dzis zaczyna sie 4 dzien pobytu zagranica (nowe miejsce), a maz nic. Nie zadzwonil, aby zapytac sie, czy wszystko w porzadku itd. Wymieniamy sie info na rodzinnej grupie. Czy ja jestem nienormalna, oczekujac takich telefonow?
Z dobrego to to, ze ma córe z chlopakiem na weekend. Bardzo sie ucieszyl, ze przyjada. Sami chcieli.
Nino, ja jak mam potrzebę dzwonię pierwsza i chyba mężowi jest całkiem miło bo słychać w głosie. Może u Ciebie jest podobnie jak u mnie, a fajnie jest się komunikować tak razem. A tak ogólnie to może okrzepłam na tyle, że nawet nie myślę o tym, że mąż ma pytać jak się czuję, tylko mogę powiedzieć mu to sama. To taka miła wymiana, bez negatywnych emocji, z zamkniętą przeszłością,a chyba swojej nie zamknęłaś jeszcze.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

Pavel pisze: 22 mar 2021, 12:09 Jeszcze jedno, druga strona medalu - pytania dodatkowe, raczej do przemyślenia niż odpowiedzi. Jeśli Coś źle zrozumiałem, popraw proszę.
Dlaczego mając potrzebę porozmawiania z mężem czekałaś tak długo z jej zakomunikowaniem? Dlaczego nie zadzwoniłaś do męża sama w dniu 1, 2 lub 3?
Test? Duma?
W końcu to twoja potrzeba, on gdyby czegoś potrzebował, zapewne by zadzwonił ;)
No wlasnie nie wiem, dlaczego tak postepuje? Bo "powinien"?? Mam to wdrukowane od dziecinstwa, ze facet powinien...Moja mama do dzis (a sa juz z tata wiekowi), ciosa ojcu kolki na glowie: ze powinien zrobic tak a tak, zareagowac tak a tak....I strasznie cierpi, gdy tata tego nie robi. Kiedy bylam swiadkiem tego w moim dziecinstwie i mlodosci: strasznie sie denerwowalam. Widzialam absurd tego mechanizmu. Dziwilam sie mamie, ze nie powie ojcu po prostu czego potrzebuje i wkurzalam sie na tate, ze jest takim betonem i nie moze zalapac o co mamie chodzi! I tak mecza sie cale lata! A potem jako dorosla osoba pozwolilam, aby ten mechanizm odtworzyl sie w moim malzenstwie.
Inna rzecz: jako juz bardzo dorosla osoba zaczelam zastanawiac sie, co sie kryje za tym dziwacznym, agresywnym, bardzo impulsywnym i zlym zachowaniem mamy. Zaczelam wyczuwac, ze jest ono zakorzenione w jakims jej wewnetrznym bolu, ktorego ona nie potrafi zwerbalizowac. To pozwolilo mi spojrzec na Mame lagodniej, ale nie zmienia to faktu, ze jest we mnie duzo bolu, ktory zadala mi Mama. Ale to oddzielny temat.
Natomiast bardzo ale to bardzo zasmuca mnie swiadomosc mojej wlasnej przemocy psychicznej wobec meza. Nie chodzi o to, ze probuje znalezc sposob na sytuacje w moim trudnym malzenstwie i teraz bede sie obwiniac. Chodzi o to, ze od jakiegos czasu zaczynam widziec swoje niewlasciwe zachowania wobec malzonka. Swoja niekiedy przemoc psychiczna. I mysle, ze on bronil sie przed tym m.in. w ten sposob, ze ..... szukal kowalskiej, ktora bedzie "normalna". Chcial zerwac ze mna. Tak czy siak z domu, z lekcji danych przez mame wynioslam przeswiadczenie, ze facet POWINIEN reagowac w okreslony sposob. Teraz mocno sie mozole, aby oddzielic moje toksyczne POWINIENES wobec meza od jego TOKSYCZNYCH reakcji, jak uparte milczenie w sytuacjach konfliktowych czy rozne formy psychicznej izolacji i odrzucenia, ktore rowniez sa forma dotkliwej przemocy :(
Na pocieszenie napisze, ze oboje mamy swiadomosc, ze te klotnie sa bez sensu, ale nie bardzo wiemy, jak postepowac/reagowac inaczej!
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Pavel »

To co robiła twoja mama i robisz ty wynika moim zdaniem z „prostszych” czynników:
-roszczeniowość, czyli nadmierne oczekiwania przy braku Dania wolności drugiej osobie;
-niezrozumienie różnic między kobietą i mężczyzną (panowie nie są zbyt dobrzy w domyślaniu się);
-niewłaściwa komunikacja, brak komunikowania potrzeb wprost.

Pewnie mogą być i inne, ale zmieniając w/w mechanizmy te akurat kwestie dałoby się łatwo rozwiązać.

Aha, nie chodzi tylko o ciebie i twoją mamę. To powszechne zjawisko wynikające z braku wiedzy przede wszystkim. W moim domu i małzeństwie...ba, wszędzie w sumie wokół również funkcjonowało/funkcjonuje.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

Pavel, co rozumiesz przez brak dania wolnosci drugiej osobie? Moj maz robil, co chcial. Pracowal cale dnie. Wyniszczal swoje zdrowie pracoholizmem. Wykonywal zawod, ktory opieral sie na tzw. zadaniowym czasie pracy, co oznaczalo, ze nie mial zadnych hamulcow...mogl nie wrocic do domu na umowiona godzine, na przyjecie urodzinowe dziecka, na przybycie gosci itd,odwlekac w nieskonczonosc zalatwianie roznych spraw, bo jego praca byla najwazniejsza. Po urodzeniu syna mogl wziac dwa dni wolne w pracy, nie zrobil tego: praca byla wazniejsza. Gdy mialam grozny wypadek samochodowy, nie przyjechal do domu, a dokonczyl najpierw swoje zadanie zawodowe. Bez mrugniecia okiem poswiecal swoj wolny czas i czas dla rodziny na prace, ktorą sie wrecz zachlystywal (nie chodzilo o zarabianie pieniedzy). A gdy sprobowal miodu pod tytulem: kowalskie w pracy, odlatywal kompletnie. I wszystko pokrywal misternym klamstwem.
Klocilam sie z nim o reakcje, ze powinien zachowac sie tak a tak. Zauwazyc mnie, poswiecic nam czas i uwage, a nie wiedzialam, ze woli ten czas poswiecic kowalskiej i jej dziecku. Ze za jego uparta izolacja od nad kryja sie "grubsze sprawy". Jak na tak potraktowana kobiete, mam morze wyrozumialisci wobec mego malzonka.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Caliope »

Wolność to wymiana zdań, szacunek, nie kłótnie "ty powinieneś/aś tak i tak " Nie kontrolowanie każdego kroku, mówienie że wstyd, że ktoś się zachowuje inaczej niż byśmy chcieli. Ja tak miałam i teraz wiem, że dopóki nie postawiłam granic czułam się jak własność męża. A ja chciałam brać odpowiedzialność za siebie, a nie być kimś do krytykowania i rozkazów. Lepiej jest dać drugiemu żyć jak chce, nie chce czegoś, jego sprawa, u mnie nauka języka była zawsze zapalnikiem do kłótni i sprawdzania czy się uczę, a ja mam prawo nie chcieć się uczyć, bo mi to nie potrzebne.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Bławatek »

Mój mąż miał wolność, nie kontrolowałam każdego jego kroku, to ja byłam "niewolnicą domu" bez własnego czasu wolnego. I gdy głośno powiedziałam, że marzę o tym aby syn był pełnoletni, bo nie będę musiała już się nim zajmować - zacznę żyć, się realizować, szkolić, mieć swoje hobby to mój mąż odszedł.

I wbrew temu co twierdzi mój mąż ja go chwaliłam - tylko dla mnie uznanie jakiejś jego pracy czy wysiłku w dawnym momencie, było wg mnie OK. Nie widziałam potrzeby, żeby przez najbliższy rok mu dziękować, bo np. zawiózł moją babcię do lekarza, albo wymienił uszczelkę w baterii wannowej. Podziękowanie i miłe słowa w danym momencie a nie przez pół roku. Poza tym ja rzadko słyszałam z jego ust dziękuję, więc w pewnym momencie też przestałam dziękować za sprawy oczywiste.

Mój mąż miał wolność wyboru - wybierał co dla niego najlepsze. A w miłości trzeba też pochylić się ku drugiej osobie, jej potrzebom, jej wolności. U nas ja się podporządkowałam, aby "nam" było lepiej. Pamiętam ile czasu traciłam, aby zrobić mężowi jajko w koszulce, bo mama mu zawsze robiła. Mimo kilku prób nie wychodziło mi, czas marnowałam i miałam dość jak słyszałam na koniec, że marna gospodyni ze mnie. A czy sam kiedykolwiek spróbował - nie. Czy bywając u rodziców prosił o takie jajko - nie. A ja niestety mam prawo czegoś nie umieć i nie wiedzieć.

Dużo się też często piszę na forum, że jedna strona była wymagająca lub kłótliwa. Ja też często zaczynałam kłótnie, co wynikało z tego, że mój mąż ciągle dla własnego komfortu wcześniej się wycofywał z życia rodzinnego i odpowiedzialności, sam niejednokrotnie mówił, że mam się nie trudzić i nie mówić do niego bo mnie nie słucha. To w pewnym momencie czara goryczy się przelewała i był wybuch. A wystarczyłoby aby mąż poświęcił trochę uwagi i siebie dla mnie.

Bo zarówno w miłości jak i wolności (które w sumie się przeplatają) ważne jest to aby chcieć dobra drugiej strony, a nie tylko swojego.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Pavel »

Brak wolności - to w tym kontekście brak uszanowania, że ktoś teraz lub wcale nie ma chęci na spełnianie naszych oczekiwań, zaspakajanie potrzeb.

Wolność jednak nierozerwalnie powiązana jest z odpowiedzialnością i konsekwencjami wyborów.
A w zdrowej relacji bardzo istotną częścią jest zdrowy balans. Także w obszarze „branie-dawanie”.
Jak mówił ks. Dziewiecki (luźna i niedoskonała parafraza z mojej strony, mam nadzieję, że sedno jest oczywiste) - sposób okazywania miłości zależy od zachowania drugiej osoby.

A to co robił twój mąż, czy mąż Bławatka - mamy to na co się godzimy. Brzmi niefajnie, surowo, ale jest prawdziwe.
Natomiast kłótnie - jak się chce uderzyć psa, kij się zawsze znajdzie. Co robili mężowie czy żony - to jedno.
Brak umiejętności komunikacji i panowania nad swoimi emocjami - to drugie.
Warto poruszać się w obszarze własnej odpowiedzialności i nie usprawiedliwiać swoich poczynań poczynaniami innych.
Rozumieć skąd się to bierze, czyli udział czy wpływ osób trzecich, ale finalnie wynika to i tak z naszych bied.

Ja od pięciu lat nie kłócę się z żoną.
Nie ze strachu, nie dlatego że ona mnie nie prowokuje (bo jak to kobieta, czasem mam porządne emocjonalne wulkany w domu i ciężko się nie zapalić, zwłaszcza że jestem cholerykiem).
To wynika z pracy nad sobą i zdania które mi z głowy nie wyleciało, a które przeczytałem na forum na początku swej bytności tu: nie da się kłócić w pojedynkę.
I ja w to nie wchodzę. Swoje się w życiu nakłóciłem ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
ODPOWIEDZ