Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Sarah »

Julit pisze: 18 sie 2022, 9:41 U Ciebie nie ma Kowalskiej.
Skąd ta pewność? Bo mąż tak twierdzi? :D Nie łudziłabym się.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Sarah pisze: 18 sie 2022, 10:52
Julit pisze: 18 sie 2022, 9:41 U Ciebie nie ma Kowalskiej.
Skąd ta pewność? Bo mąż tak twierdzi? :D Nie łudziłabym się.
Sarah,mój mąż nie ma czasu na kowalskie, zajmuje się synem i pracuje w domu. Nie ma czasu z reguły iść po zakupy, a gdzie randki z kowalską? no tutaj, to mogę spać spokojnie.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: marylka »

Caliope pisze: 18 sie 2022, 17:15
Sarah,mój mąż nie ma czasu na kowalskie, zajmuje się synem i pracuje w domu. Nie ma czasu z reguły iść po zakupy, a gdzie randki z kowalską? no tutaj, to mogę spać spokojnie.
Wiesz Caliope. Ja myślę że obyxwoje jesteście z mężem prawymi ludźmi.
Cierpicie na jedno - chronicznie nie doceniacie się nawzajem
Robicie co do was należy, trwacie w związku ale broń Boże jeden drugiego nie poochwali nie doceni.
I każde z was uważa że to co robi drugi to jego psi obowiązek.
Smutne... Bo w sumie nie potrzeba wiele do zmiany..
Tyle, że pewnie napiszesz że już próbowałaś... On pewnie też róbował choć tego nie zauważyłaś...
I pewnie tak będdziecie trwać dopóki ktoś nie pęknie.
I albo się zaczniecie doceniać albo znajdzie zię ktoś kto zauważy i doceni twoje lub męża starania
Z tego co widzę to są wasze języki miłości i tej dziury nie da się pozostawić pustej na całe życie.

Ty o sobie pisałaś i wiemy że nie byłaś doceniana w rodzinie pierwotnej.
Myślę że mąż pod tym względem miał podobnie.
Nauczyliście się żyć z brakami docenienia.
Ale to jest jak stąpanie po linie, bo każdy chce być doceniony i w pełni szczęśliwy.
Na razie jesteście razem. To też warto docenić.
Nie wiem w ogóle czy to widzisz, że masz męża za co docenić...
Tak jak on ciebie
Kto to odkręci?
...
Pozdrawiam
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

marylka pisze: 19 sie 2022, 17:38
Caliope pisze: 18 sie 2022, 17:15
Sarah,mój mąż nie ma czasu na kowalskie, zajmuje się synem i pracuje w domu. Nie ma czasu z reguły iść po zakupy, a gdzie randki z kowalską? no tutaj, to mogę spać spokojnie.
Wiesz Caliope. Ja myślę że obyxwoje jesteście z mężem prawymi ludźmi.
Cierpicie na jedno - chronicznie nie doceniacie się nawzajem
Robicie co do was należy, trwacie w związku ale broń Boże jeden drugiego nie poochwali nie doceni.
I każde z was uważa że to co robi drugi to jego psi obowiązek.
Smutne... Bo w sumie nie potrzeba wiele do zmiany..
Tyle, że pewnie napiszesz że już próbowałaś... On pewnie też róbował choć tego nie zauważyłaś...
I pewnie tak będdziecie trwać dopóki ktoś nie pęknie.
I albo się zaczniecie doceniać albo znajdzie zię ktoś kto zauważy i doceni twoje lub męża starania
Z tego co widzę to są wasze języki miłości i tej dziury nie da się pozostawić pustej na całe życie.

Ty o sobie pisałaś i wiemy że nie byłaś doceniana w rodzinie pierwotnej.
Myślę że mąż pod tym względem miał podobnie.
Nauczyliście się żyć z brakami docenienia.
Ale to jest jak stąpanie po linie, bo każdy chce być doceniony i w pełni szczęśliwy.
Na razie jesteście razem. To też warto docenić.
Nie wiem w ogóle czy to widzisz, że masz męża za co docenić...
Tak jak on ciebie
Kto to odkręci?
...
Pozdrawiam
Tak Marylko ja próbowałam, naczytałam się, że mężczyznę docenić można dobrym seksem, dobrym obiadem, rozmową i zainteresowaniem, powiedzeniem " doceniam to co dla nas robisz" Ile razy ja to robiłam i mówiłam, za to niedoceniając siebie i umniejszając wszystko co sama zrobiłam. A od męża nie usłyszałam nawet słowa dziękuję, takiego zwykłego i przepraszam też nie. Przed ślubem mi było miło i jemu ,bo mówiliśmy sobie, "dziękuję, że jesteś, doceniam to" przecież to starczy by przenieść górę. Po ślubie zaczęły się wysokie wymagania i obowiązki za które do tej pory nie usłyszałam dziękuję. A mężowi jak podziękowałam i powiedziałam, że doceniam jego prace, to mnie wyśmiał. Na to wychodzi, że jednak może nie wiem jak mam go docenić, bo nie działa. Mi starczyłoby przytulenie, wsparcie, pomoc, uwaga i czas, wtedy czułabym się doceniona.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: marylka »

Caliope pisze: 20 sie 2022, 0:09 Ile razy ja to robiłam i mówiłam, za to niedoceniając siebie i umniejszając wszystko co sama zrobiłam. A od męża nie usłyszałam nawet słowa dziękuję, takiego zwykłego i przepraszam też nie.


może nie wiem jak mam go docenić, bo nie działa.
A tego nie rozumiem - dlaczego mówiąc dzięki mężowi miałabyś umniejszać wszystko co sama zrobiłaś?

Jak zrobić?
Myślę że można zacząć od zwykłego "dzięki" raz dziennie bez większych celebracji.

I sobie też nie zapomnij podziękować za to co zrobisz:)

Pozdrawiam
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

marylka pisze: 20 sie 2022, 10:03
Caliope pisze: 20 sie 2022, 0:09 Ile razy ja to robiłam i mówiłam, za to niedoceniając siebie i umniejszając wszystko co sama zrobiłam. A od męża nie usłyszałam nawet słowa dziękuję, takiego zwykłego i przepraszam też nie.


może nie wiem jak mam go docenić, bo nie działa.
A tego nie rozumiem - dlaczego mówiąc dzięki mężowi miałabyś umniejszać wszystko co sama zrobiłaś?

Jak zrobić?
Myślę że można zacząć od zwykłego "dzięki" raz dziennie bez większych celebracji.

I sobie też nie zapomnij podziękować za to co zrobisz:)

Pozdrawiam
Robię to, zawsze mówię dzięki lub dziękuję za to co zrobi, ale w drugą stronę to tak nie działa. Wymuszanie podziękowania to nie jest dobra droga. Smutne to jest, bo czas ucieka.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Firekeeper »

Ja myślę, oczywiście patrząc po sobie i z mojego doświadczenia, bo jednak mam duże wrażenie podobieństw z Twoim mężem Caliope, podobnie reagowałam na słowa męża dziękuję, doceniam właśnie śmiechem i oburzeniem. Dla przykładu. Mąż powiedział, no ładnie ta rabata Ci wyszła. A moja relacja na to: Oczywiście, że ładna, szkoda tylko, że sama musiałam wykopać pod nią ziemię, bo ty palcem się do tego nie dotknąłeś. Lub drugi przykład ,, dziękuję, że załatwiłaś sprawę dzieci w szkole" Moja reakcja: a miałam inne wyjście?! Jestem ich matką to wiem jak załatwić sprawę, szkoda, że muszę sama brać w tym udział.

Uważałam, że tez nie mam co doceniać męża i mu dziękować, bo łaski mi nie robi tym, że chodzi do pracy, zajmuje się dzieckiem, domem, sprząta. To jego obowiązki więc nie mam co mu dziękować i on mi też nie musi.

Czyli mój mąż próbował mnie docenić ale narażał się na atak z mojej strony. Ja nie byłam wstanie przyjąć jego docenienia ani podziękowań. Dla mnie zawsze to miało jakieś ukryte dno i mnie irytowało. Dlatego, atakowałam. A mąż starając się być dla mnie miły i robiąc wszystko co mu każę tracił jeszcze bardziej szacunek w moich oczach i wymagałam od niego jeszcze więcej.

Dlatego, wydaje mi się, że w tym momencie jakim jesteś Caliope mimo, że to co piszesz Marylka ma dużo sensu to nie przejdzie. Ale zawsze warto spróbować.

Załóżmy, że Caliope nawet bez takich doniosłych słów zrobisz mężowi rano kawę obstawiam, że nie podziekuje za nią tylko utwierdzi się w przekonaniu, że no wreszcie wzięła się do roboty. Ale możesz spróbować. Ja robię mężowi kawę ale dlatego, że on przestał robić mi. A dopiero teraz dla mnie zrobić mu kawę jest przyjemnością, nie obowiązkiem.

Ja dopiero teraz kiedy sama dojrzałam w końcu do tego, że moje zachowanie jest nie w porządku i zaczęłam zmieniać myślenie i uczyć się dziękować i doceniać oraz akceptować męża i nie wymagać, a więcej dawać od siebie bez oczekiwań jestem wstanie przyjąć męża wdzięczność.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Firekeeper pisze: 20 sie 2022, 11:30 Ja myślę, oczywiście patrząc po sobie i z mojego doświadczenia, bo jednak mam duże wrażenie podobieństw z Twoim mężem Caliope, podobnie reagowałam na słowa męża dziękuję, doceniam właśnie śmiechem i oburzeniem. Dla przykładu. Mąż powiedział, no ładnie ta rabata Ci wyszła. A moja relacja na to: Oczywiście, że ładna, szkoda tylko, że sama musiałam wykopać pod nią ziemię, bo ty palcem się do tego nie dotknąłeś. Lub drugi przykład ,, dziękuję, że załatwiłaś sprawę dzieci w szkole" Moja reakcja: a miałam inne wyjście?! Jestem ich matką to wiem jak załatwić sprawę, szkoda, że muszę sama brać w tym udział.

Uważałam, że tez nie mam co doceniać męża i mu dziękować, bo łaski mi nie robi tym, że chodzi do pracy, zajmuje się dzieckiem, domem, sprząta. To jego obowiązki więc nie mam co mu dziękować i on mi też nie musi.

Czyli mój mąż próbował mnie docenić ale narażał się na atak z mojej strony. Ja nie byłam wstanie przyjąć jego docenienia ani podziękowań. Dla mnie zawsze to miało jakieś ukryte dno i mnie irytowało. Dlatego, atakowałam. A mąż starając się być dla mnie miły i robiąc wszystko co mu każę tracił jeszcze bardziej szacunek w moich oczach i wymagałam od niego jeszcze więcej.

Dlatego, wydaje mi się, że w tym momencie jakim jesteś Caliope mimo, że to co piszesz Marylka ma dużo sensu to nie przejdzie. Ale zawsze warto spróbować.

Załóżmy, że Caliope nawet bez takich doniosłych słów zrobisz mężowi rano kawę obstawiam, że nie podziekuje za nią tylko utwierdzi się w przekonaniu, że no wreszcie wzięła się do roboty. Ale możesz spróbować. Ja robię mężowi kawę ale dlatego, że on przestał robić mi. A dopiero teraz dla mnie zrobić mu kawę jest przyjemnością, nie obowiązkiem.

Ja dopiero teraz kiedy sama dojrzałam w końcu do tego, że moje zachowanie jest nie w porządku i zaczęłam zmieniać myślenie i uczyć się dziękować i doceniać oraz akceptować męża i nie wymagać, a więcej dawać od siebie bez oczekiwań jestem wstanie przyjąć męża wdzięczność.
Robiłam właśnie przez te wszystkie lata tak jak Twój mąż, zapominając, że mi też należy się szacunek i docenienie, a nie krytyka i że ciągle robię za mało. Nie zrobię kawy, bo jej nie pijemy, śniadania jemy inne od 3 lat i o różnych porach. Ja właśnie w końcu muszę odpuścić, nie cały czas brać się do roboty, bo życie gdzie są same obowiązki, nie jest życiem, a gehenną. Codzienne kanapki dla męża do pracy lub sałatki, to nie było dla mnie dobrym posunięciem. Robiłam dla męża wszystko, nie musiał palcem kiwnąć, bo bałam się odrzucenia, utraty dachu nad głową, czy że nie będę miała co jeść. Teraz pracuje i już nie mam takich rozterek.
A czy ty przypadkiem z tej dobrej wiary i szczerych komplementów, nie czułaś się manipulowana?Mój mąż nie raz oskarżał mnie o manipulację, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: marylka »

Mi nie do końca chodziło o robienie kawy skoro tego do tej pory nie robiłaś to nie. Ale jest mnóstwo innych rzeczy które mąż teraz robi i za które warto podziękować.
I bez od razu myślenia i oczekiwania - a teraz ty mi dziękuj bo ja ci podziękowałam.
Myślę że kulturą i dobrym słowem jeszcze nikt się nie zbłaźnił a jak zareaguje druga strona to jej problem.
My mamy pracować nad sobą
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Firekeeper »

A czy ty przypadkiem z tej dobrej wiary i szczerych komplementów, nie czułaś się manipulowana?Mój mąż nie raz oskarżał mnie o manipulację, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
Ja nie widziałam właśnie w nich dobrej wiary ani szczerości. Prawdopodobnie, a raczej na pewno mój mąż mówił je szczerze. Ja bardziej czułam, że mnie to irytuje, złości. Na przykład pisał jakiejś kobiecie, żeby odpoczęła, bo tak dużo pracuje. A mi mówił, że ładnie wyglądam. To od razu dostawałam białej gorączki. Bo jak to o tamtą bardziej dba, bo podziwia ją za pracowitość i każe odpocząć, a ja po całym dniu tyrania tylko ładnie wyglądam, skoro nawet nie czuję się ładnie to już na pewno on kłamie, bo nie chce żebym się dowiedziała o jego pisaniu z tą kobietą. Albo znów coś ukrywa albo chce sobie coś kupić. Tamtą pewnie bardziej podziwia, a mnie ma za lenia. Także zobacz ile ja musiałam włożyć wysiłku w rozmyślanie dlaczego on mi powiedział, że ładnie wyglądam. Normalnie rozprawkę mogłabym napisać 😉 Dlatego, na jego komplement ładnie wyglądam wylewała się ta cała rozprawka powyżej i awantura gotowa. Czułam się fatalnie. Bo z jednej strony chciałam słyszeć te komplementy, a z drugiej powodowały wybuchy złości i frustracji.

Teraz jak mi mówi, że ładnie wyglądam to daję mu buziaka i mówię dziękuję i jestem zadowolona przez resztę dnia.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

marylka pisze: 20 sie 2022, 14:19 Mi nie do końca chodziło o robienie kawy skoro tego do tej pory nie robiłaś to nie. Ale jest mnóstwo innych rzeczy które mąż teraz robi i za które warto podziękować.
I bez od razu myślenia i oczekiwania - a teraz ty mi dziękuj bo ja ci podziękowałam.
Myślę że kulturą i dobrym słowem jeszcze nikt się nie zbłaźnił a jak zareaguje druga strona to jej problem.
My mamy pracować nad sobą
Są rzeczy za nie dziękuję , ale to nic nie da, bo sama od niedawna czuję, że mi też się należy, nie tylko wszystkim wokół. A mi kto powie komplement, uśmiechnie się do mnie, czy przytuli? jestem zmęczona zadowalaniem innych, a mnie nikt nie widzi. Po co się starać tyle lat. Wolę robić swoje i mieć spokój niż chodzić sfrustrowana i myśleć dlaczego ja nie zasługuję lub iść i powiedzieć ",podziekuj mi, bo zasłużyłam" podobno ludzie są niedomyślni, ale ode mnie wymagają. Np. moja matka.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Firekeeper pisze: 20 sie 2022, 15:05
A czy ty przypadkiem z tej dobrej wiary i szczerych komplementów, nie czułaś się manipulowana?Mój mąż nie raz oskarżał mnie o manipulację, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
Ja nie widziałam właśnie w nich dobrej wiary ani szczerości. Prawdopodobnie, a raczej na pewno mój mąż mówił je szczerze. Ja bardziej czułam, że mnie to irytuje, złości. Na przykład pisał jakiejś kobiecie, żeby odpoczęła, bo tak dużo pracuje. A mi mówił, że ładnie wyglądam. To od razu dostawałam białej gorączki. Bo jak to o tamtą bardziej dba, bo podziwia ją za pracowitość i każe odpocząć, a ja po całym dniu tyrania tylko ładnie wyglądam, skoro nawet nie czuję się ładnie to już na pewno on kłamie, bo nie chce żebym się dowiedziała o jego pisaniu z tą kobietą. Albo znów coś ukrywa albo chce sobie coś kupić. Tamtą pewnie bardziej podziwia, a mnie ma za lenia. Także zobacz ile ja musiałam włożyć wysiłku w rozmyślanie dlaczego on mi powiedział, że ładnie wyglądam. Normalnie rozprawkę mogłabym napisać 😉 Dlatego, na jego komplement ładnie wyglądam wylewała się ta cała rozprawka powyżej i awantura gotowa. Czułam się fatalnie. Bo z jednej strony chciałam słyszeć te komplementy, a z drugiej powodowały wybuchy złości i frustracji.

Teraz jak mi mówi, że ładnie wyglądam to daję mu buziaka i mówię dziękuję i jestem zadowolona przez resztę dnia.
Ile bym dała by dostać komplement od męża, jakikolwiek. Kiedyś ja go komplementowałam, że jest przystojny i takie tam, przed kryzysem on też mnie. A teraz w kryzysie kiedy między nami jest mur, nie ma sensu robić z siebie głupka jak na początku i być wyśmianym.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: marylka »

Caliope pisze: 20 sie 2022, 15:54
Są rzeczy za nie dziękuję , ale to nic nie da, bo sama od niedawna czuję, że mi też się należy, nie tylko wszystkim wokół. A mi kto powie komplement, uśmiechnie się do mnie, czy przytuli? jestem zmęczona zadowalaniem innych, a mnie nikt nie widzi. Po co się starać tyle lat. Wolę robić swoje i mieć spokój niż chodzić sfrustrowana i myśleć dlaczego ja nie zasługuję lub iść i powiedzieć ",podziekuj mi, bo zasłużyłam" podobno ludzie są niedomyślni, ale ode mnie wymagają. Np. moja matka.
No właśnie o tym pisałam wczoraj
"Ja ja mnie o mnie dla mnie mi"
Przez wszystkie przypadki odmieniane "ja"

Mi zajęło 20 lat żeby zrozumieć że jak ja coś daję z siebie a spotykam mur - to nie szkodzi. Ważne że robię coś w przekonaniu że robię dobrze. Wystarczy


"miłość nie szuka swego"

Na pierwszy rzut oka to trudne na pierwszy rzut oka
Ale na swoim doświadczeniu mogę powiedzieć, że jak przestałam szukać swego ale tak naprawdę puściłam moje 'ja' - to stałam się wolnym człowiekiem. I w wolności kocham i doceniam męża.
Po dłuuuuuuugim czasie on zaczął dostrzegać że bez oczekiwań to czynię. I też zaczął
20 lat - trochę długo. Lepiej późno niż wcale
Dlatego to ci polecam
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: ozeasz »

Caliope pisze: 20 sie 2022, 16:01 Ile bym dała by dostać komplement od męża, jakikolwiek.
Dostajesz od innych wiele sygnałów że może warto zmienić swoje defetystyczne myślenie, może nad tym warto popracować, może to jest właśnie cena zmiany relacji?

Kiedyś w innych kręgach słyszałem taką historyjkę, to było kilkadziesiąt lat temu więc słowo w słowo nie powtórzę ale myślę że zachowam "clou" przypowiastki:
Pewnego razu do mędrca przyszła kobieta prosząc o pomoc, skarżyła się na teściową, wszystko co o niej mówiła wskazywało że jest straszną kobietą, która bez przerwy ją o coś oskarżała, krytykowała, była złośliwa, kobieta życzyła teściowej śmierci, prosiła starca by jej pomógł. Ten dał jej zioła i kazał podawać je jej codziennie, miały działać wolno, skutek śmiertelny mogły wywołać dopiero po roku, dla niepoznaki warunek był taki, by synowa dobrze traktowała od teraz teściową, z szacunkiem, by ją chwaliła, była uprzejma i troskliwa, wszystko po to by odsunąć od siebie wszelkie podejrzenia.

Kobieta wyszła zadowolona, mając nadzieję że jej kłopoty niedługo się skończą.

Wróciła po pół roku, od progu wołając do starca by ten jej pomógł w uratowaniu teściowej. Ten zapytał jak to przecież pół roku temu przyszła tu z diametralnie innym podejściem, kobieta odpowiedziała że już nie chce jej śmierci, że to kochana kobieta która całkowicie się zmieniła i dzisiaj nie wyobraża sobie żeby mogło ją spotkać coś złego, poprosiła o lek który pomoże zneutralizować truciznę. Mędrzec ją uspokoił : to nie była trucizna lecz nieszkodliwe ziółka, prawdziwa trucizna była w twoim sercu, od kiedy zmieniłaś traktowanie swojej teściowej i zaczęłaś do niej inaczej podchodzić, mówić do niej same dobre rzeczy twój umysł i serce zaczęły zdrowieć , dzięki temu poprawiła się wasza relacja i wzajemny stosunek.

Tutaj na forum nieraz spotkałem się z takim powiedzeniem: "słowa mają moc".
Ja bym poszedł jeszcze dalej, że nasze myślenie ma moc, wreszcie nie bez przyczyny nazywamy sie bożymi dziećmi i do Stwórcy tego świata wołamy Ojcze, do Tego który jednym słowem tworzy światy... będąc Jego dziećmi zwykle nie zdajemy sobie sprawy że będąc stworzeni na Jego podobieństwo mamy wpływ na rzeczywistość w nas i wokół nas.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

ozeasz pisze: 20 sie 2022, 18:34
Caliope pisze: 20 sie 2022, 16:01 Ile bym dała by dostać komplement od męża, jakikolwiek.
Dostajesz od innych wiele sygnałów że może warto zmienić swoje defetystyczne myślenie, może nad tym warto popracować, może to jest właśnie cena zmiany relacji?

Tutaj na forum nieraz spotkałem się z takim powiedzeniem: "słowa mają moc".
Ja bym poszedł jeszcze dalej, że nasze myślenie ma moc, wreszcie nie bez przyczyny nazywamy sie bożymi dziećmi i do Stwórcy tego świata wołamy Ojcze, do Tego który jednym słowem tworzy światy... będąc Jego dziećmi zwykle nie zdajemy sobie sprawy że będąc stworzeni na Jego podobieństwo mamy wpływ na rzeczywistość w nas i wokół nas.
Pomijając tą teściową, słowa mają moc, moc niezwykle sprawczą i zostawiają wyrwy w sercu. Poszłam do pracy, ludzie mnie lubią, koledzy komplementują, klienci chwalą. Można? oczywiście można i nikogo o to nie prosiłam. Dobre słowo, uśmiech, dobrze wykonana pracy i najchętniej to bym nie wracała do domu, bo i po co. Czemu w domu nie można? też mam dobre słowo, uśmiech, dziękuję.
Ja nie jestem czarnowidzem, a realistką, ile można czekać, aż drugi się ogarnie? nie warto, a już szczególnie jeśli bym miała się pytać, naciskać na cokolwiek. W wolności, każdy robi co zechce i jak zechce. Nie chce mieć relacji, nie musi, gdyby mąż chciał, by przyszedł.
ODPOWIEDZ