Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: A.zelia »

Księżom powiesz to samo? Co mogą wiedzieć o małżeństwie i rodzinie? Ślubu nie brali, dzieci nie mają.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1567
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Niepozorny »

Moderacja zdecydowała o przeniesieniu kilku postów A.zelii i Caliope z wątku Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka.
Z braku rodzi się lepsze!
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Caliope »

A.zelia pisze: 29 kwie 2023, 8:42 Księżom powiesz to samo? Co mogą wiedzieć o małżeństwie i rodzinie? Ślubu nie brali, dzieci nie mają.
Nie rozumiesz, napisałam priv, ale napiszę też tutaj. Tylko matka wie co się z nią dzieje, jakie ma problemy hormonalne, strach o dziecko. Jak działa instynkt przy zdrowym dziecku, jak działa przy chorym. Ja się też naczytałam książek, poradników,ca co do czego wyszło zupełnie inaczej. Tak nieksiążkowo i nieporadnikowo. Księża, lekarze, psycholodzy mają wiedzę, wiele różnych przypadków, ale ten kolejny może być inny niż wszystkie. Każdy człowiek jest inny niż każdy. Matka będzie inaczej funkcjonować niż bezdzietna, inne priorytety.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: ozeasz »

Caliope nie pierwszy raz dyskredytujesz rozmówców, tylko po co, przecież nie ma chyba gorszych w tej dziedzinie i lepszych, raczej inni w przeżywaniu. Mam wrażenie że tym co piszesz nie dajesz prawa do tego że ich przeżycia też czegoś uczą i są raczej jedyne w swoim rodzaju tak jak i Twoje. To że jesteś matką i masz relację ze swoim synem niepowtarzalną to tak samo jak Twój mąż ma tę relację niepowtarzalną, ale nie dlatego że jest lepszy czy gorszy od innych a raczej jest osobowością jedyną taką w tym świecie , więc i ta relacja jest nią nacechowana.
Taki sposób rozmowy raczej jest deprecjonujący i nie prowadzi do porozumienia a bardziej do antagonizmów.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Sarah »

W takim razie jak ginekologiem może być mężczyzna? 8-)
Serio, aż taka się czujesz jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna i nieprzeciętna? Co tam psycholodzy, lekarze, ty jesteś inna niż wszyscy, twój kryzys małżeński i więź z dzieckiem są też inne niż u innych ludzi? Hm, może to i fajne czuć się tak wyjątkowym :?
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

ozeasz pisze: 30 kwie 2023, 16:58 Caliope nie pierwszy raz dyskredytujesz rozmówców, tylko po co, przecież nie ma chyba gorszych w tej dziedzinie i lepszych, raczej inni w przeżywaniu. Mam wrażenie że tym co piszesz nie dajesz prawa do tego że ich przeżycia też czegoś uczą i są raczej jedyne w swoim rodzaju tak jak i Twoje. To że jesteś matką i masz relację ze swoim synem niepowtarzalną to tak samo jak Twój mąż ma tę relację niepowtarzalną, ale nie dlatego że jest lepszy czy gorszy od innych a raczej jest osobowością jedyną taką w tym świecie , więc i ta relacja jest nią nacechowana.
Taki sposób rozmowy raczej jest deprecjonujący i nie prowadzi do porozumienia a bardziej do antagonizmów.
"Wiesz, ja mam bardzo silny ona, ale nie stosuje przemocy wobec męża. Problem leży gdzie indziej.

Azelio nie masz dzieci, nie masz takich problemów jak rozchwiane hormony po ciąży i różne inne. "

A potem wyszło, że nie ma doświadczeń, a przecież po raku nie trzeba być onkologiem. Matką biologiczną lub adopcyjną bez dziecka jakos też nie da rady i nie da rady mieć doświadczenia. Bycie ciotką jakichś dzieci, to nie to samo co być ze swoim 24/7 w zdrowiu i chorobie.
To jest kontekst dotyczący żony Kumena, a A.zelii, która nie denerwuje się, nie jest zmęczona codziennymi obowiązkami przy dziecku, nie rodziła, nic jej nie bolało, nie była nigdy w depresji poporodowej, w bezsilności, bo przy pierwszym dziecku nie wiesz czego się spodziewać, bo każde dziecko jest inne i nie da się go wstawić w ramki. Przemocą jest już podnoszenie głosu na męża, a na początku w depresji tez tak reagowałam i nie ma tu innego problemu jak brak komunikacji i rozeznania w obowiązkach oraz właśnie choroba, nie przewidziana. Tego nauczyłam się na terapii, tutaj i z książek. Nie ma dziecka, nie ma takiej przemocy i kłopotów, życia do góry nogami. Jest dziecko, trzeba wziąć na klatę, stawiać granice i nie szukać dalej problemu gdzie go nie ma.
Będąc bezdzietną, też nie stosowałabym żadnej przemocy, nawet krzyków, bo i po co jak nie ma dzieci i związanych z nimi problemów, hormonów i innych rzeczy.
Ja nikogo nie mam zamiaru dyskredytować , ale na logikę, jeśli nie mam pojęcia np. o odejściu męża do innej
kobiety, nie wypowiadam się na ten temat w żadnym wątku, bo nie wiem co czuje taka kobieta i mogę ją zranić pisząc coś co uważałam za słuszne, ale dla niej takie nie było.
Nikt nie jest lepszy, czy gorszy, każdy jest inny, jedynie trzeba uważać gdzie się kończy granica, a czasem jest ciężko i emocjonalnie.
Nietaka
Posty: 3108
Rejestracja: 21 kwie 2019, 18:10
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Nietaka »

Caliope pisze: 30 kwie 2023, 23:17 Ja nikogo nie mam zamiaru dyskredytować , ale na logikę, jeśli nie mam pojęcia np. o odejściu męża do innej
kobiety, nie wypowiadam się na ten temat w żadnym wątku, bo nie wiem co czuje taka kobieta i mogę ją zranić pisząc coś co uważałam za słuszne, ale dla niej takie nie było.
Nikt nie jest lepszy, czy gorszy, każdy jest inny, jedynie trzeba uważać gdzie się kończy granica, a czasem jest ciężko i emocjonalnie.
Caliope, czy czytając uwagi ludzi, którzy komentują Twoje wpisy, dopuszczasz do siebie, że być może jednak jest tak, jak oni (i ja też często) to widzą. Tzn. być może jednak dyskredytujesz, wpędzasz w poczucie winy, czujesz się wyjątkową w swoich doświadczeniach i więcej wiedzącą? Czy czasem, zamiast od razu się bronić i odrzucać cudze spostrzeżenia, mogłabyś przyjąć, że tak właśnie robisz? Przecież nikt nie mówi, że specjalnie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Sarah pisze: 30 kwie 2023, 19:37 W takim razie jak ginekologiem może być mężczyzna? 8-)
Serio, aż taka się czujesz jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna i nieprzeciętna? Co tam psycholodzy, lekarze, ty jesteś inna niż wszyscy, twój kryzys małżeński i więź z dzieckiem są też inne niż u innych ludzi? Hm, może to i fajne czuć się tak wyjątkowym :?
Nie czuję się taka jak napisałaś, ja piszę cały czas o A.zelii która NIE MA dzieci. Co tak trudno zrozumieć z mojej wypowiedzi. Jedna osoba, nie inni.
Mężczyzna ginekolog ma doświadczenie, studia i praktykę, nie musi być kobietą by je badać. Pani przedszkolanka po szkole ma tylko suche książkowe przygotowanie do pracy, a w jej trakcie nabiera doświadczeń i praktyki z dziećmi .Właśnie mi chodzi o doświadczenie, A.zelia nie napisała, że co weekend zajmuje się dziećmi np. swojego rodzeństwa, a to też co innego niż swoje, inne uczucia, męża w żaden sposób to nie dotyczy.
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: A.zelia »

ozeasz pisze: 30 kwie 2023, 16:58 Caliope nie pierwszy raz dyskredytujesz rozmówców, tylko po co, przecież nie ma chyba gorszych w tej dziedzinie i lepszych, raczej inni w przeżywaniu. Mam wrażenie że tym co piszesz nie dajesz prawa do tego że ich przeżycia też czegoś uczą i są raczej jedyne w swoim rodzaju tak jak i Twoje. To że jesteś matką i masz relację ze swoim synem niepowtarzalną to tak samo jak Twój mąż ma tę relację niepowtarzalną, ale nie dlatego że jest lepszy czy gorszy od innych a raczej jest osobowością jedyną taką w tym świecie , więc i ta relacja jest nią nacechowana.
Taki sposób rozmowy raczej jest deprecjonujący i nie prowadzi do porozumienia a bardziej do antagonizmów.
Dokładnie
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: A.zelia »

Caliopr, dyskredytujesz. Wiem co to znaczy spać po 2 h na dobę, pracować kilkanaście godzina dóbr i wymiotować po 5 razy dziennie. Nawet bez ciszy, z bardzo ciężkimi okresami. Przemysł to co piszą ci inni
Nietaka
Posty: 3108
Rejestracja: 21 kwie 2019, 18:10
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Nietaka »

Caliope pisze: 01 maja 2023, 1:04 Nie czuję się taka jak napisałaś, ja piszę cały czas o A.zelii która NIE MA dzieci. Co tak trudno zrozumieć z mojej wypowiedzi
Nie chodzi o to, jaka się CZUJESZ. Chodzi o to, że nie zdajesz sobie sprawy, nie chcesz przyjąć, jak Twoje wypowiedzi są odbierane przez innych. Oczywiście, możesz powiedzieć, że to nie Twój problem, no ale jak wtedy ma się coś zmienić?
Masz być może dobre intencje, ale wychodzi to inaczej.
A z twojej wypowiedzi łatwo zrozumieć, że odbierasz prawo do opinii ludziom tylko dlatego, że nie mają doświadczenia. Potem się wycofujesz, motasz się, bo nie umiesz przyznać się, że się zagalopowałaś.
Czy to, że nigdy np. nie pracowałam na emigracji odbiera mi prawo do wyrażania opinii na temat trudów życia w takich warunkach?
A skoro jest tak, jak mówisz, zgodnie z Twoją logiką, nie powinnaś np. oceniać i wypowiadać się na temat choćby swojego męża, czy dziecka, bo NIGDY nie będziesz w ich skórze. No przecież to absurd.
Z innej beczki, a przecież już pytałam... Czy Ty potrafisz zauważyć swoje wady i błędy, przyznać się do nich i przeprosić? Czy Ci się to zdarzyło?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

A.zelia pisze: 01 maja 2023, 11:35 Caliopr, dyskredytujesz. Wiem co to znaczy spać po 2 h na dobę, pracować kilkanaście godzina dóbr i wymiotować po 5 razy dziennie. Nawet bez ciszy, z bardzo ciężkimi okresami. Przemysł to co piszą ci inni
W takich warunkach jak piszesz martwisz się tylko o siebie, nie o innego człowieka. A o takie doświadczenia chodzi, samemu to sobie można wszystko. Jak masz dziecko lub dzieci nie możesz sobie pozwolić na chwilę nieuwagi i rzyganie w samotności 5 razy na dobę, bo coś się stanie jak nie upilnujesz. Bedziesz sobie specjalnie spać po 2 godziny, zaśniesz i ci dzieciak coś narobi, np. gaz odkręci .Może tak zrozumiesz o co mi chodzi w końcu. Jak nie miałam dziecka nie spałam czasem dwa-trzy dni, bo mi sie tak podobało lub była taka potrzeba, ale nie byłam za nikogo odpowiedzialna, tylko za siebie. Okresy też miałam ciężkie, ale co z tego, to nie powód do porównania z taką odpowiedzialnością jak czyjeś życie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Będzie krótko, kto został przeze mnie zdeskrydetowany i za co?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy warti mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Ruta »

Caliope, w moim odczuciu dotknęłaś ważnego zagadnienia dla nas wszystkich na forum obecnych. Dzielimy się doświadczeniem, a nie opiniami.

I tak - jeśli czegoś nie przeżyłam, nie przepracowałam, nie doświadczyłam, to mogę wyrażać swoje opinie, ale doświadczeniem podzielić się nie mogę. Gdy w jakiejś sytuacji nie byłam, mogę okazać troskę, mogę wesprzeć modlitwą, ale moje opinie pomocne dla nikogo nie będą. Choćby wydawały mi się nie wiem jak cenne, ważne i trafne. Argumenty o byciu ginekologiem, onkologiem i księdzem do mnie nie trafiają. Po pierwsze dlatego, że to specjaliści, a osoby piszące opinie specjalistami nie są. Po drugie dlatego, że także i specjaliści tu na forum niespecjalnie sobie radzą. Osobiste doświadczenie, to nie to samo, co książkowa wiedza. Potrzebujemy w życiu pokory nade wszystko.

Cieszę się, że jest wiele osób nie stosujących przemocy. Martwi mnie, że jest wiele osób, gotowych oceniać inne osoby. Doświadczenie macierzyństwa bywa piękne, radosne, ale bywa też trudne, powoduje wiele zaburzeń, także w zachowaniu, reakcjach, relacjach. Calipoe przeszła drogę trudniejszą, dzieli się nią. To uważam za wartościowe. Nie widzę za to wartości we wpisach "a ja tak nie mam, tak nie reaguję, czyli coś jest nie tak z osobą, która tak ma". Pozostaje pogratulować.

Jest na forum trochę osób zdaje się doskonale zorientowanych, co powinna czuć ta czy inna kobieta, co w jej zachowaniu jest normą, co nie jest i mających jasno poukładane, jak powinna reagować, a jak jej reagować nie wolno. Ocena na ocenie. Specjalista na specjaliście.

Zanim Caliope zostanie zjedzona, proponuję zatrzymać się na chwilę i zrobić osobisty rachunek sumienia. Na ile każdy i każda z nas dzieli się doświadczeniem, a na ile opiniami. Tak przy okazji proponuję też rachunek w jeszcze jednym obszarze: osobistych postępów. Bo ostatnio sporo piszących ma problem z tym, że Caliope postępów w ich ocebie nie robi, albo że są one zbyt powolne.

Caliope, szanuję cię za to, że wypowiadasz się tam, gdzie masz doświadczenie. I za to, że nie boisz się pisać szczerze o swoich trudach, słabościach, obawach. I jasno nazywać.
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: A.zelia »

Za brak dzieci. W swoim odczuciu jesteś wyjątkowa i najmądrzejsza bo urodziłaś. Urodzić może większość organizmów żeńskich.
ODPOWIEDZ