Sakramentalne małżeństwo kończy się dopiero śmiercią jednego z małżonków, a wiele osób nawet wtedy trwa w wierności, więc nie musisz obawiać się końca Twojego małżeństwa. Natomiast oczywiście zagrożenie rozwodem, zła postawa małżonka są to poważne kryzysy. I warto się nimi zajmować i je rozwiązywać.
Każda i każdy z nas pragnie, aby nasze małżeństwo było jak najpiękniejsze, a czasem takie nie jest. Bywa, że staje się ogromnym ciężarem. Podobnie jest z rodzicielstwem, macierzyństwem, ojcostwem. I nad tym warto Allu pracować.
W Twoim poście jest wiele wątków i nie wiem, czy wszystko dobrze rozumiem. Zrozumiałam tak: Twoje małżeństwo jest w kryzysie, mąż sygnalizuje, że chce odejść, stawia jakieś warunki i jakieś zarzuty, ale nie są one precyzyjne i trudno Ci określić, czego konkretnie mąż oczekuje. Jesteś też bardzo zmęczona opieką nad dzieckiem, która spoczywa tylko na Tobie. Masz też problemy zdrowotne, które nie ułatwiają Twojej sytuacji, wpływają na Twój nastrój samopoczucie.
Zmęczenie macierzyństwem i odpowiedzialnością staje się problemem wielu kobiet, które nie dostają wsparcia od męża, od rodziny, od otoczenia. Stan, kiedy zaczynamy się czuć przytłoczone i uwięzione jest już bardzo poważnym sygnałem, aby coś zmienić.
Piszesz, że chciałbyś pójść potańczyć, wyrwać się z domu. Napiszę szczerze: nie sądzę aby w kryzysie i stanie zmęczenia było to dobre rozwiązanie. Nawet jeśli przez chwilę poczujesz się radośniejsza, to potem wrócisz do tej samej rzeczywistości, która wtedy może wydać się jeszcze trudniejsza. I wtedy może pojawiać się pokusa, aby uciekać od problemów w rozrywkę, zamiast te problemy rozwiązywać tam, gdzie są.
Mam kilka propozycji, to rady, które ja otrzymałam od innych kobiet, gdy znalazłam się na skraju wyczerpania przy małym dziecku i braku wsparcia - i które mi bardzo pomogły. Daję Ci je pod rozwagę, bo może są nietrafione, nie przystają do Twojej sytuacji. To co było dobre dla mnie, nie musi być dobre dla Ciebie. A może któraś wyda Ci się możliwa i warta wdrożenia.
Może na początek warto odpocząć? My kobiety wspaniałe potrafimy się zapętlić w obowiązkach tak, że biegamy z pustymi taczkami, bo nie ma już czasu ich załadować. Przyjrzyj się, jak wygląda Twój dzień, ile czasu poświęcasz na sen, ile na wypoczynek, ile rzeczy w ciągu dnia wykonujesz jedynie z poczucia przymusu lub obowiązku, bez radości? Zanim znajdziesz wsparcie na zewnątrz, a to jest ważne, ale zajmuje trochę czasu, spróbuj pomóc sama sobie, za priorytet stawiając swój odpoczynek. Nawet Arystoteles miewal takie dni, gdy przez cały dzień leżał i oglądał głupie seriale
Jeśli pojawia się w Tobie myśl: ale ja nie mam czasu, by odpoczywać, tym bardziej przyjrzyj się swoim zajęciom i temu z których z nich możesz zrezygnować. Gdy znalazłam się w kryzysie i zostałam ze wszystkim sama, odkryłam m.in. że: dzieci nie umierają, gdy przez parę dni nie dostają mega zdrowego jedzenia, a parówka, serek waniliowy, jabłko, banan, tosty i zupa z mrożonki też zaspokajają głód. Nie twierdzę, że tak należy odżywiać dzieci, ale gdy jesteśmy zmęczone, zredukowanie gotowania na parę dni bardzo odciąża. A tosty są smaczne, odpada grymaszenie przy jedzeniu. Odkryłam też że podłoga nie myta i nie odkurzana przez 10 dni nie goni mnie, ani nie krzyczy. Przez 15 dni też (dobra, trochę wtedy przegięłam, ale dwa razy w tym czasie zmiotlam największe śmieci, więc może będzie mi to kiedyś odpuszczone). Wow
Może są takie obszary, gdzie Ty także będziesz mogła na jakiś czas coś zredukować i obniżyć stawiane sobie wymagania?
Takich parę dni odpuszczenia sobie i skupienia się na odpoczynku pomaga. Gdy będziesz odpoczęta i wyspana, może być ci latwiej spokojnie rozważyć swoją sytuację w małżeństwie. Nie musisz na nią reagować natychmiast i już. Zwykle w takich kryzysach pośpiech i emocje dyktują złe rozwiązania. W stresie i zmęczeniu mamy też skłonność widzieć rzeczywistość w czarniejszych barwach. Więc zadbanie o siebie zwykle ułatwia szukanie dobrych rozwiązań.
Piszesz też o potrzebie wyjścia z domu - i to myślę ma sens. Myślę, że nasze potrzeby są ważne.
Z rad, które mi pomogły i może okażą się pomocne także i tobie... Pomyśll co mogłabyś zrobić razem z dzieckiem, skoro nie bardzo możesz je komukolwiek powierzyć? Może odwiedziny u kogoś ze znajomych lub rodziny? Dłuższy spacer? Msza? Basen? Coś co sprawi ci radość. Codziennie. Mnóstwo wspaniałych rzeczy da się zrobić wspólnie z dzieckiem, za wyjątkiem sytuacji, gdy dziecko jest ciężko chore i z tego powodu nie może wychodzić z domu, lub nawet opuszczać łóżka. Wtedy niezbędne jest znalezienie osoby, która czasem zwolni z obowiązków, bo dźwiganie takiej opieki dzień w dzień jest wyczerpujące do granic możliwości. Mam jednak szczerą nadzieję, że nie jest to Wasz przypadek.
Nie wiem w jakim wieku jest i jakie potrzeby ma Twoje dziecko, ale może warto rozważyć skorzystanie z placówki edukacyjnej, żłobka, przedszkola, szkoły - w zależności od wieku dziecka. To ogromne odciążenie.
Myślę, że warto także rozważyć wsparcie od innych mam. Może w Twojej parafii działa klub mam? Jeśli go nie ma, albo działa tylko dla mam małych dzieci a twoje jest starsze, to może warto pomyśleć aby założyć taki, który będzie odpowiedni dla Ciebie. Na pewno znajdą się inne chętne mamy. A może masz sąsiadkę, kuzynkę z dzieckiem w podobnym wieku? Zaprzyjaźniając się z innymi mamami możesz zyskać właśnie to, czego potrzebujesz, trochę wolnego dla siebie i przestrzeni dla dziecka. Tworzę taki system wsparcia od paru lat z paroma kobietami i działa wspaniałe, czasem dzieciaki są u koleżanki, czasem u mnie. Każda z nas zyskuje czas dla siebie. Dzieci i my znamy się już tak dobrze, że dzieciaki czasem u siebie nocują, a my wtedy rzeczywiście możemy pożyć trochę "jak dorosłe", wyjść wieczorem na spotkanie ze znajomymi, do teatru, na wieczorny seans w kinie. Czad.
Takie wsparcie ma też inne zalety. Razem z dziećmi organizujemy wiele różnych fajnych rzeczy: latem pikniki, zimą spacery, wieczory gier, wspólne gotowanie, wieczory filmowe. Dzieci bawią się razem, my mamy chwile dla siebie nawzajem. W grupie jest fajnie, no i można spędzić czas w towarzystwie dorosłych osób. Dzieci są kochane, ale czasem jednak miło pobyć także z kimś, kto nie umniejszając naszym pociechom, jest na wyższym stopniu rozwoju i ma większy zasób słów niż podaj, patrz na mnie, słyszysz mnie, chcę pić...
To dobry pomysł ratować małżeństwo, ale wyczerpany ratownik, to żaden ratownik. Dlatego myślę, że warto się wzmocnić.
Udzielę Ci też jednej rady, choć tu na forum rady nie są mile widziane. Ale ta jest najlepsza jaką w życiu dostałam i nie mam wątpliwości, że jest skuteczna. Szukaj oparcia w modlitwie, nawet gdy najpierw będzie Ci z tym trudno. Powierzaj jak najwięcej Maryi, ona jest kobietą i nas wspaniałe rozumie, a jej wstawiennictwo jest nieocenione.
Ja w kryzysie znalazłam ulgę w Nowennie Pompejańskiej. Jeśli jej nie znasz, poczytaj i spróbuj. Nic nie stracisz a masz szansę zyskać. Jeśli taka forma modlitwy na razie Ci nie odpowiada, zacznij od tych prostszych - i krótszych. Także na stronie Sycharu znajdziesz wiele propozycji modlitw. Ściskam Cię mocno, mocno. I wspomnę o Tobie w swojej dzisiejszej modlitwie.