Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Astro » 27 mar 2021, 16:12

sajmon123 pisze:
26 mar 2021, 16:59
Nino pisze:
26 mar 2021, 14:30
Astro, jak moja mama ciosa kolki na glowie ojcu lub gdy okazuje mu brak szacunku, juz jako dziecko uwazalam, ze tata powinien powiedziec STOP. Nie rob tak/ nie mow tak do mnie, Malgosia (imie zmienione). A gdyby powiedzial: zrobie to tak, jak potrafie najlepiej lub: pozwol, ze zrobie/zalatwie to po swojemu: to chyba bym padla z wrazenia i klaskala dziesiec minut! To rozumiem jako dojrzale wyznaczenie granicy i zachowanie sie po mesku, a nie pokorne przyjmowanie razów od matki, albo jak u mego meza: foch, milczenie i....szkoda slow.
Pewnie, ze mezczyzne nalezy szanowac jak kazdego zreszta czlowieka. Tylko ze jestesmy tak pokreceni, ze najbardziej ranimy, w tym brakiem okazywania szacunku, osoby nam najblizsze...
Gdyby moj maz odezwal sie do mnie w taki sposob: nie rob tak prosze, rozumiem ze jestes wkurzona ale pozwol, ze ....i tu mowi swoje zdanie bez okazywania pogardy wobec moich emocji: bylabym pod ogromnym wrazeniem i jako facet zyskalby w moich oczach. Facet, ktory potrafi uszanowac emocje kobiety, wziac je na klate, a jednoczesnie umie wyrazic co sam czuje w danej sytuacji: jest dla mnie gosc.
Bardzo fajnie napisane. Zgadzam się z tym i dziękuję za cenną wskazówkę jak można pokazać swoją męskość. Pytanie do Ciebie: czy Ty mężowi powiedziałaś tak wprost jak tutaj na forum co jest dla Ciebie ważne i jak chciałabyś by wyrażał to co czuje? Czy zostawiłaś to by się domyślił?
Sajmonie 123 jak najbardziej można próbować wcielać to w życie . Nawet nalezy , z czym jest zdecydowanie gorzej. Pozostaje też pytanie jaki będzie efekt ?
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Astro » 27 mar 2021, 18:15

Caliope pisze:
27 mar 2021, 11:08

Ja mężowi wykrzyczałam, pierwszy raz w życiu, że ma syna i nie ma robić łaski, że daje pieniądze, a ma się dzieckiem zająć i spędzać z nim czas, bo syn potrzebuje ojca. Dotarło, ale z tego co czytam na forum większość z ludzi ma za sobą kłótnie, ja zaczynam dopiero się kłócić tak zdrowo.

Dziś sobie przypomniałam co robiłam jak mąż mi mówił, że czegoś nie potrafię, jechał mi po ambicji, bo ja wszystko sama. Od razu mówiłam, że to coś kupię czy zrobię, choćbym się poskładała. A teraz pod wpływem mojej pracy nad sobą, w poczuciu wartości, powiedziałam "Nie potrafię,to ty to zrób, kup" Coś wspaniałego przyznać się do swoich słabości bez wstydu i pozwolić sobie na to by ktoś inny to za mnie zrobił.
I jak Caliope, poskutkowało ? Był zamierzony efekt ?
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 27 mar 2021, 19:36

Astro pisze:
27 mar 2021, 18:15
Caliope pisze:
27 mar 2021, 11:08

Ja mężowi wykrzyczałam, pierwszy raz w życiu, że ma syna i nie ma robić łaski, że daje pieniądze, a ma się dzieckiem zająć i spędzać z nim czas, bo syn potrzebuje ojca. Dotarło, ale z tego co czytam na forum większość z ludzi ma za sobą kłótnie, ja zaczynam dopiero się kłócić tak zdrowo.

Dziś sobie przypomniałam co robiłam jak mąż mi mówił, że czegoś nie potrafię, jechał mi po ambicji, bo ja wszystko sama. Od razu mówiłam, że to coś kupię czy zrobię, choćbym się poskładała. A teraz pod wpływem mojej pracy nad sobą, w poczuciu wartości, powiedziałam "Nie potrafię,to ty to zrób, kup" Coś wspaniałego przyznać się do swoich słabości bez wstydu i pozwolić sobie na to by ktoś inny to za mnie zrobił.
I jak Caliope, poskutkowało ? Był zamierzony efekt ?
Był, Astro, po wielu latach uległości, uciekania od kłótni, nie mania swojego zdania, zgadzania się we wszystkim z mężem w końcu wyszłam z mojej skorupy. Bardzo się tego bałam, bo w moim domu były tylko krzyki i kłótnie, nie chciałam tego nigdy, ale jak czasem trzeba to w końcu potrafię.

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Nino » 27 mar 2021, 22:01

Nie wyglada, to fakt.
Co do emocji: one maja to do siebie, ze sie nimi dzielimy. Jestesmy stworzeni do dzielenia sie emocjami i ich przezywania. Inna sprawa, w jaki sposob to sie dzieje. Czym je naszpikujemy: agresja, zlymi slowami, popchna nas do fatalnych zachowan?
Gdy ktos mowi: "jakim prawem" oraz "jestem kobieta i wolno mi", to z daleka pachnie co najmniej fatalna komunikacja.
Ja wcale nie chce zajmowac sie tylko swoimi emocjami. Pragne, aby moj maz dzielil sie swoimi emocjami ze mna. Kurcze, naprawde to jest dla mnie wazne. Czy ludzka relacja jest mozliwa bez tej wymiany?

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Astro » 27 mar 2021, 22:06

Caliope pisze:
27 mar 2021, 19:36
Astro pisze:
27 mar 2021, 18:15
Caliope pisze:
27 mar 2021, 11:08

Ja mężowi wykrzyczałam, pierwszy raz w życiu, że ma syna i nie ma robić łaski, że daje pieniądze, a ma się dzieckiem zająć i spędzać z nim czas, bo syn potrzebuje ojca. Dotarło, ale z tego co czytam na forum większość z ludzi ma za sobą kłótnie, ja zaczynam dopiero się kłócić tak zdrowo.

Dziś sobie przypomniałam co robiłam jak mąż mi mówił, że czegoś nie potrafię, jechał mi po ambicji, bo ja wszystko sama. Od razu mówiłam, że to coś kupię czy zrobię, choćbym się poskładała. A teraz pod wpływem mojej pracy nad sobą, w poczuciu wartości, powiedziałam "Nie potrafię,to ty to zrób, kup" Coś wspaniałego przyznać się do swoich słabości bez wstydu i pozwolić sobie na to by ktoś inny to za mnie zrobił.
I jak Caliope, poskutkowało ? Był zamierzony efekt ?
Był, Astro, po wielu latach uległości, uciekania od kłótni, nie mania swojego zdania, zgadzania się we wszystkim z mężem w końcu wyszłam z mojej skorupy. Bardzo się tego bałam, bo w moim domu były tylko krzyki i kłótnie, nie chciałam tego nigdy, ale jak czasem trzeba to w końcu potrafię.
Dobrze :D . Ja bardziej dopytuje czy maż zajął sie dzieckiem. Kupił , zrobił .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 28 mar 2021, 0:29

Astro pisze:
27 mar 2021, 22:06
Caliope pisze:
27 mar 2021, 19:36
Astro pisze:
27 mar 2021, 18:15


I jak Caliope, poskutkowało ? Był zamierzony efekt ?
Był, Astro, po wielu latach uległości, uciekania od kłótni, nie mania swojego zdania, zgadzania się we wszystkim z mężem w końcu wyszłam z mojej skorupy. Bardzo się tego bałam, bo w moim domu były tylko krzyki i kłótnie, nie chciałam tego nigdy, ale jak czasem trzeba to w końcu potrafię.
Dobrze :D . Ja bardziej dopytuje czy maż zajął sie dzieckiem. Kupił , zrobił .
Zajął się , powiedział, że kupi ale sobie zapomniał, wyszło na to, że sam też nie potrafi, jak mi wczoraj zasugerował :D. Jak pogadamy i mnie poprosi, to ja kupię, ale na pewno nie będzie, że sama pójdę, mam postawione granice i szacunek do siebie, dzięki temu coraz mniej czuję się jak służba.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Pavel » 28 mar 2021, 1:23

vertigo pisze:
27 mar 2021, 14:40
Pavel pisze:
27 mar 2021, 11:25
Przy okazji, szacunek do kobiecych emocji, akceptacja (przy całej ich amplitudzie) to z pewnością pożądana postawa.
Życiowa prawda Pavle. Gdy mężczyzna to wie i tak postępuje, może wygrać bardzo dużo. Jak pomyślę natomiast o swojej wiedzy o kobietach, ich tęsknotach, potrzebach, emocjach, relacjach, itp. itd. to resztki włosów stają mi dęba - to nie był poziom zerowy, to był poziom mocno ujemny.. :roll: :oops:
Oj tak ;)
Ja w wciąż mam wrażenie, że wlazłem do kopalni z paczką zapałek. Niby plan widziałem, niby dobrze go pamiętam, ale chyba to był plan podobnej kopalni. Czasami kieruje całkiem dobrze, a czasami wpadam w jakieś doły i solidnie się obijam. Innym razem trafiam na ślepy zaułek i już nic z tego planu nie rozumiem.

Swoją drogą, tak sobie po raz pierwszy spojrzałem na to z takiej perspektywy jaką opisałaś Nino. Nie pomyślałem nigdy w taki sposób i to fajne, cenne doświadczenie.

Jeśli kobieta ma taką trudność z męską jaskinią jak my z emocjami to chyba zamuruję wejście do jaskini 😂
Bo z mojej perspektywy (najwyraźniej możliwie, że bardzo nieobiektywnej) między jaskinią a tryskaniem emocjami jest przepaść jeśli chodzi o trud dla współmałżonka.
Teraz wychodzi, że z kobiecego punktu widzenia może być podobnie, tylko niekoniecznie większym trudem jest emocjonalność ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Pavel » 28 mar 2021, 1:33

Nino pisze:
27 mar 2021, 22:01
Nie wyglada, to fakt.
Co do emocji: one maja to do siebie, ze sie nimi dzielimy. Jestesmy stworzeni do dzielenia sie emocjami i ich przezywania. Inna sprawa, w jaki sposob to sie dzieje. Czym je naszpikujemy: agresja, zlymi slowami, popchna nas do fatalnych zachowan?
Gdy ktos mowi: "jakim prawem" oraz "jestem kobieta i wolno mi", to z daleka pachnie co najmniej fatalna komunikacja.
Ja wcale nie chce zajmowac sie tylko swoimi emocjami. Pragne, aby moj maz dzielil sie swoimi emocjami ze mna. Kurcze, naprawde to jest dla mnie wazne. Czy ludzka relacja jest mozliwa bez tej wymiany?
Myślę, ale mogę się mylić bo piszę głównie przez pryzmat siebie, że twoje pragnienia w tym obszarze mogą być niełatwe do zaspokojenia.
Ja tak nie mam, albo niemal nie mam. Tak czy owak, niewiele tego.

Lubię gadać, różne emocje temu towarzyszą, coś tam o nich mówię, ale abym dzielił się sam z siebie emocjami?
Nieee. Raczej faktami, planami, pomysłami, rozwiązaniami, teoriami itp.
Jak to mężczyzna.
Zapytany - nie miałbym (teraz) problemu by odpowiedzieć, ale sam z siebie?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 28 mar 2021, 12:08

Pavel pisze:
28 mar 2021, 1:33
Nino pisze:
27 mar 2021, 22:01
Nie wyglada, to fakt.
Co do emocji: one maja to do siebie, ze sie nimi dzielimy. Jestesmy stworzeni do dzielenia sie emocjami i ich przezywania. Inna sprawa, w jaki sposob to sie dzieje. Czym je naszpikujemy: agresja, zlymi slowami, popchna nas do fatalnych zachowan?
Gdy ktos mowi: "jakim prawem" oraz "jestem kobieta i wolno mi", to z daleka pachnie co najmniej fatalna komunikacja.
Ja wcale nie chce zajmowac sie tylko swoimi emocjami. Pragne, aby moj maz dzielil sie swoimi emocjami ze mna. Kurcze, naprawde to jest dla mnie wazne. Czy ludzka relacja jest mozliwa bez tej wymiany?
Myślę, ale mogę się mylić bo piszę głównie przez pryzmat siebie, że twoje pragnienia w tym obszarze mogą być niełatwe do zaspokojenia.
Ja tak nie mam, albo niemal nie mam. Na. Ani niewiele tego.

Lubię gadać, różne emocje temu towarzyszą, coś tam o nich mówię, ale abym dzielił się sam z siebie emocjami?
Nieee. Raczej faktami, planami, pomysłami, rozwiązaniami, teoriami itp.
Jak to mężczyzna.
Zapytany - nie miałbym (teraz) problemu by odpowiedzieć, ale sam z sobą?
Mój mąż przed ślubem potrafił się dzielić, był otwarty na to, być może tak działa zakochanie. Od wielu lat nie umie już, jest takim głazem bez spontaniczności, bez poczucia humoru. Czemu to się zmieniło nie wiem.

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4345
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: ozeasz » 28 mar 2021, 12:47

Nino pisze:
27 mar 2021, 22:01
Nie wyglada, to fakt.
Co do emocji: one maja to do siebie, ze sie nimi dzielimy. Jestesmy stworzeni do dzielenia sie emocjami i ich przezywania. Inna sprawa, w jaki sposob to sie dzieje. Czym je naszpikujemy: agresja, zlymi slowami, popchna nas do fatalnych zachowan?
Gdy ktos mowi: "jakim prawem" oraz "jestem kobieta i wolno mi", to z daleka pachnie co najmniej fatalna komunikacja.
Ja wcale nie chce zajmowac sie tylko swoimi emocjami. Pragne, aby moj maz dzielil sie swoimi emocjami ze mna. Kurcze, naprawde to jest dla mnie wazne. Czy ludzka relacja jest mozliwa bez tej wymiany?
Jak widać Ty tak masz (jako kobieta?) i w związku z tym masz też konkretne oczekiwania, jak opisujesz mąż tak nie ma i z tego wynika, że nie wszyscy jesteśmy jednak stworzeni do ich (tj. emocji) ujawniania w sposób o którym napisałaś, bo to że każdy z nas je przeżywa bardziej lub mniej świadomie to jest raczej jasne.

Ja sam rozpocząłem przygodę związaną z samoświadomością na ich temat dopiero na pierwszej terapii, dwa lata po ślubie.

W moim domu rodzinnym nie nazywało się emocji, te trudne wyrażane często były w taki sposób że raniły i autorów, i innych, te przyjemne wyrażane w sposób mniej dyskusyjny, za to nic nie wiedziałem na ten czas o tym że można , wręcz warto te emocje wyrażać w sposób akceptowalny społecznie i moralnie oraz że są raczej wskaźnikiem tego co w nas, a nie sposobem reakcji, bo ta już ma źródło np. w temperamencie, wychowaniu, zwyczajach, etc.

Każdy z nas jest "innym światem" dobrze jest brać to pod uwagę zanim się oceni i zaszereguje tych, którzy odstają od naszych przekonań i wartości, naturalnym się wydaje że każdy ma... jak ja, a zwykle, nawet często, to się okazuje mylnym wrażeniem.

Co do relacji i emocji to myślę że nie wynika jasno że są ze sobą skorelowane, tym bardziej że z definicji relacja to inaczej wzajemny stosunek czy związek w kontaktach z innymi osobami (też rzeczami, czy nawet pojęciami), a ten nie zawsze jest nacechowany "wzajemnym dzieleniem", a wręcz są takie relacje gdzie może to jest niepożądane.

Inaczej chyba ma się już sprawa z więziami, bliskością. No ale to moje pojmowanie, z gruntu subiektywne.

Pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Nino » 28 mar 2021, 19:21

Radosc, ekscytacja, zlosc, rozczarowanie, smutek, upojenie, tesknota....Jezeli probujecie mnie przekonac, ze dzielenie sie emocjami w relacji z osoba, ktora kochamy jest moim babskim, wygorowanym widzimisie, to ja pozostaje przy moim widzimisie.
Moj maz ostatnio poplakal sie na filmie. Przy jednej, konkretnej scenie. I ta sytuacja, ten wyraz emocji, ktory sie wtedy ujawnil, pozwolil mi glebiej zajrzec w niego i cos zrozumiec bez slow, niz dluga rozmowa u terapeuty.
Przytulilismy sie do siebie i tak posiedzielismy w ciszy dobre 20 minut. I to byly piekne przezyte chwile. To rozumiem jako dzielenie sie emocjami. Potem wstalam, aby zabrac sie za robienie kolacji, a maz wyszedl jeszcze cos tam ogarnac na dzialce, wprowadzic samochod do garazu.
Inna sytuacja: bylam wzburzona pewna sytuacja. Maz wzial to na klate. Pozwolil mi wybrzmiec. To pozwolilo mi szybko ochlonac. Jego opanowanie sie ( nie mylic z fochem i zacietym zamilknieciem) po prostu dobrze mi zrobilo. Bylam mu wdzieczna bo wiem, ze w chwili mojego wybuchu duzo go to kosztowalo. Potem z tej wdziecznosci bylam super zona reszte wieczoru :)

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4345
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: ozeasz » 28 mar 2021, 20:12

Nino pisze:
28 mar 2021, 19:21

Inna sytuacja: bylam wzburzona pewna sytuacja. Maz wzial to na klate. Pozwolil mi wybrzmiec.
Ładnie to brzmi, ale nie wiem co to znaczy, co się kryje pod wygładzonym słowem "wybrzmieć", konkretnie co zrobiłaś? Co to znaczy wziąć na klatę, czy to samo co "podkulić ogon", gdy ktoś wyżywa sie na innych (np wulgaryzmy, krzyki, awantura) tak wyrażając emocje? Czy on coś Ci zrobił, a to było odreagowanie? Nawet wtedy każdy jest odpowiedzialny za swoje wyrażanie emocji, nic nie usprawiedliwia ranienia drugiego bo mi sie ulało... To wygląda dla mnie na wdzięczność za to, że jest sie workiem treningowym, sorry ale mnie to nie przekonuje.
Nino pisze:
28 mar 2021, 19:21
To pozwolilo mi szybko ochlonac. Jego opanowanie sie ( nie mylic z fochem i zacietym zamilknieciem) po prostu dobrze mi zrobilo. Bylam mu wdzieczna bo wiem, ze w chwili mojego wybuchu duzo go to kosztowalo. Potem z tej wdziecznosci bylam super zona reszte wieczoru :)
Kary, nagrody.... mąż grzecznie zniósł "humory" i dostał nagrodę??? Wow. Sorry ale jak czytam to brzmi to dla mnie surrealistycznie, ale powtarzam, to mój subiektywny odbiór.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek » 28 mar 2021, 22:44

Bo emocje trzeba wyrażać, nie wolno ciągle wszystkiego dusić w sobie - czy to są dobre czy złe emocje. Nawet ostatnio od jednego księdza usłyszałam, że złość jest emocją którą należy wyrzucić - ale w taki sposób, aby nikogo nie krzywdzić. Nie raz obrażona mina męża, jego lekceważenie mojej osoby, moich potrzeb doprowadzały mnie do kresu wytrzymałości. W czasie trudnych kobiecych dni nigdy nie mogłam liczyć z jego strony na wsparcie (ile razy życzyłam mu podobnych odczuć i bólu - może wtedy by zrozumiał - ale zaraz nachodziła mnie myśl, że jednak nam Bóg ten ból dał bo jednak jesteśmy od mężczyzn trwadsze - w myśl "kobieta ma potworną grypę i wszystko dalej ogarnia, natomiast mężczyznę boli głowa i wówczas jego świat się kończy 😉 - mądrzy panowie zrozumieją 🙂).

Mój syn nie raz złości się gdy przegrywa w gry - jeśli zaczyna być zbyt "agresywny" np. kopiąc w krzesło to interweniuje, mówiąc, że ma prawo czuć złość, ale niekoniecznie aż w taki sposób ją wyrażać - ostatnio dałam mu gazetę do podarcia i pomogło. I kiedyś w podobnej sytuacji sam o gazetę do podarcia poprosił. Tak samo zbyt mocno się nie raz cieszy jak wygrywa - cały dom się trzęsie z jego podskoków i radosnych okrzyków - tu też mu zwracam uwagę, że powinien potrzeć czy takie zachowanie głośne komuś nie przeszkadza. Wszystko w umiarze 🙂

W szkole aktorskiej uczą się takich rzeczy, aby je dobrze grać i pewnie w normalnej szkole nie zaszkodziły by spotkania podczas których młodzi ludzie uczyliby się czym są emocje i jak je wyrażać.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 29 mar 2021, 1:45

Nino, aż musiałam sobie przypomnieć czym się różnią emocje od uczuć. To co opisujesz, to emocje, ale są w tym też uczucia np. tęsknota i rozczarowanie. Emocje wyraża każdy, chyba, że ma jakieś zaburzenia. Emocje to złość, smutek, radość i inne, mój mąż to potrafi, ale ma problem z uczuciami, choć obojętność mu dobrze wychodzi.
Nawet jakby rozłożyć na czynniki pierwsze focha są w nim emocje i uczucia np. uczucie odrzucenia czy zbuntowania,złość, smutek. Same nie umiemy nazwać swoich emocji, swoich uczuć w słowa, a co dopiero diagnozować mężów. Super, że sobie to przypomniałam, bo było to na mojej terapii, nawet mam specjalne pomoce. Uczyłam się tego i zapomniałam, że to bardzo ważne, żeby wiedzieć jakie emocje i uczucia są we mnie, w mężu za bardzo nie wiem, bo wyrzuca tylko tak naprawdę emocje, a uczucia chowa głęboko, przynajmniej te do mnie, lub ich po prostu już nie czuje.

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Nino » 29 mar 2021, 9:26

Ozeasz, pisalam juz o tym. Jak rozumiem wyrazanie emocji i co rozumiem przez branie ich na klate. Chyba nawet czytales te posty.
A co do wyrazu mojej wdziecznosci: to bylo napisane z przymruzeniem oka. Dla usmiechu ;) Ot, takie mam poczucie humoru. Nie musimy odbierac na tych samych falach.
Niekiedy odnosze wrazenie, ze widzisz we mnie rozhisteryzowana kobiete, ktora nie panuje nad swoimi emocjami. Czuje sie przez Ciebie oceniana. Prosze, nie rob tak.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości