Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Bławatek pisze: 19 wrz 2022, 8:47
Caliope pisze: 19 wrz 2022, 0:27 Jeszcze nie zgadzam się z tym, że moje zmiany pociągną cokolwiek, bo nie ciągną. Jestem rozczarowana sobą, bo mi nie wyszło, rozczarowana zmianami które nie przyniosły żadnego efektu i rozczarowana ogólnie miłością. Odczuwam coraz częściej, że mi się tylko coś wydawało, że było, bo ja to tak interpretowałam. Pierwszy mój post na forum jest przykładem mojej naiwności, głupoty i kochania za bardzo, gdzie moje granice były przekraczane kilka razy dziennie.
Caliope powoli wszystko się unormuje - pytanie tylko, czy musi być tak jak ty chcesz czy może być tak jak będzie - bo pamiętaj, że my często planujemy różne rzeczy, ale one nie zawsze są dla nas dobre. Owszem warto pracować by się uniezależnić od męża, mieć pieniądze swoje, ale nie zawsze można dowolnie tymi pieniędzmi dysponować, bo mając rodzinę są jakieś zobowiązania, zawsze jest coś ważniejszego do kupienia niż np. buty (coś o tym wiem), ale warto sobie odkładać do skarbonki lub koperty co chwilę np. 10, 20 zł i wtedy można nazbierać na coś dla siebie. Myślałaś, że jak pójdziesz do pracy to się coś zmieni w twoim mężu - a przecież wiesz, że to tak nie działa. Dzięki pracy ty masz szansę na zmianę siebie. Ale najpierw zmiana myślenia - z pesymistycznej na optymistyczną 🙂.

Ja też nie mam auta i w sumie daję radę bez - najtrudniej jest gdy trzeba zrobić większe, ciężkie zakupy, ale wtedy albo korzystam z auta męża albo dzielę zakupy na kilka razy. Teraz czekają mnie jeszcze wydatki remontowe i zakup nowego laptopa dla syna, więc pewnie szybko auta nie kupię.

Caliope a ja jednak bym ci ponownie poleciła do przeczytania tą książkę co ci poleciłam ostatnio. Tam np. jest powiedziane, że trzeba powoli wyznaczać granice i nie wszystkie na raz, bo trzeba dać innym szansę na zrozumienie nas i zmian, a dodatkowo jeśli widzi się, że na jakąś naszą granicę otoczenie reaguje krzywdząco dla nas to lepiej się wycofać i za jakiś czas spróbować znów. Czyli takie dobrze znane z forum - dać czas czasowi. Choć wiadomo - my chcemy tu i teraz i tylko tak jak my chcemy 😉.

Całe życie brakowało Ci miłości i dalej jest to dla Ciebie najważniejsze, ale nie da się zaspokoić braków z przeszłości teraz w teraźniejszości innymi ludźmi, inną miłością. Może warto zostawić krzywdy z przeszłości, przebaczyć i zacząć od nowa? O tym też jest mowa w tej książce.
Trzy słowa popsuły to moje całkiem dobre poukładane życie. Sprawiły, że jedna część mnie podpowiada "przestań się męczyć odejdź, bo cie nie kocha," , a druga część pragnie tej miłości i się podkłada, bo nie przyjmuje do wiadomości, że mąż naprawdę nie kocha i do miłości go nie zmuszę. Obie części tworzą całość, mnie która raz czuję sie lepiej, raz gorzej. Nie potrafię zdecydować czego chcę, bo dużo mam do stracenia, jeszcze te resztki nadziei robią swoje. Jest ogromnie ciężko mieszkać z mężem, który nie jest ze mną i tak naprawdę wszystko jedno czy by się wyprowadził czy nie.
Betif
Posty: 65
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Betif »

Caliope, pozwól że wtrącę się(chociaż nie umieściłam jeszcze swojej historii tutaj).Jest Ci na pewno bardzo ciężko żyć pod jednym dachem z człowiekiem, który nie okazuje Ci uczucia ,zainteresowania itd....ale jest z Tobą ,tzn. mieszkacie razem i otaczacie troską syna. Jeszcze wszystko może się zmienić, nie wiesz tego, ale z własnego doświadczenia Ci powiem ,że też przechodziłam lęki, męki jak mąż się odsunął ode mnie, traktował jak NIC po 20 latach, a w oczach widziałam Jego pogardę (tu akurat była zdrada kilkuletnia-wtedy nie wiedziałam) ale jak mu powiedziałam ,że ma się wyprowadzić i mija właśnie pół roku jak nie ma od Niego żadnego kontaktu to na prawdę żałuję ,że tak postąpiłam, i wcale nie jest wszystko jedno-dla mnie jest gorzej a Jemu tylko ułatwiłam wszystko, bo oficjalnie mieszka z Kowalską.( kiedyś opiszę swoja historię podobną zresztą do wielu)
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Betif pisze: 19 wrz 2022, 21:56 Caliope, pozwól że wtrącę się(chociaż nie umieściłam jeszcze swojej historii tutaj).Jest Ci na pewno bardzo ciężko żyć pod jednym dachem z człowiekiem, który nie okazuje Ci uczucia ,zainteresowania itd....ale jest z Tobą ,tzn. mieszkacie razem i otaczacie troską syna. Jeszcze wszystko może się zmienić, nie wiesz tego, ale z własnego doświadczenia Ci powiem ,że też przechodziłam lęki, męki jak mąż się odsunął ode mnie, traktował jak NIC po 20 latach, a w oczach widziałam Jego pogardę (tu akurat była zdrada kilkuletnia-wtedy nie wiedziałam) ale jak mu powiedziałamf ,że ma się wyprowadzić i mija właśnie pół roku jak nie ma od Niego żadnego kontaktu to na prawdę żałuję ,że tak postąpiłam, i wcale nie jest wszystko jedno-dla mnie jest gorzej a Jemu tylko ułatwiłam wszystko, bo oficjalnie mieszka z Kowalską.( kiedyś opiszę swoja historię podobną zresztą do wielu)
Ja mężowi nigdy nie powiem żeby się wyprowadził, ale ma wolną drogę, nie zatrzymam go. Każdego dnia czuję niepokój i żyje z dnia na dzień, ale jeśli już to ja bym się wyprowadziła.
zuziza
Posty: 30
Rejestracja: 24 sie 2022, 22:15
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: zuziza »

Caliope pisze: 20 wrz 2022, 3:05
Ja mężowi nigdy nie powiem żeby się wyprowadził, ale ma wolną drogę, nie zatrzymam go. Każdego dnia czuję niepokój i żyje z dnia na dzień, ale jeśli już to ja bym się wyprowadziła.
Ja mam podobne podejście, nie zatrzymam mojego męża, nic na siłę, ale nie powiem ,ze ma się wyprowadzać. Czerpię z tego, co zostało... Jeszcze mam nadzieję ,ze kiedyś coś się zmieni..., że może się ocknie i coś drgnie w jego sercu. Chociaż czasami (nawet często) tak sobie myślę, że łatwiej byłoby, gdyby się wyniósł. Nie ranił by mnie tak bardzo. Ciężko poukładać swoje emocje, kiedy on jest tak blisko, a jednocześnie daleko emocjonalnie. Potem myślę, że taka ucieczka byłaby najłatwiejsza, a przecież nie chodzi by iść na skróty. Tylko ja jestem na początku tej drogi, Ty już wiele przeszłaś, ale wydaje mi się ,ze to ważne ,ze on jednak jest przy Tobie, wiem że nie z Tobą, ale obok...ale jednak jest... Życzę ci dużo siły i wierzę w Twoją siłę... przytulam mocno...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

zuziza pisze: 20 wrz 2022, 11:05
Caliope pisze: 20 wrz 2022, 3:05
Ja mężowi nigdy nie powiem żeby się wyprowadził, ale ma wolną drogę, nie zatrzymam go. Każdego dnia czuję niepokój i żyje z dnia na dzień, ale jeśli już to ja bym się wyprowadziła.
Ja mam podobne podejście, nie zatrzymam mojego męża, nic na siłę, ale nie powiem ,ze ma się wyprowadzać. Czerpię z tego, co zostało... Jeszcze mam nadzieję ,ze kiedyś coś się zmieni..., że może się ocknie i coś drgnie w jego sercu. Chociaż czasami (nawet często) tak sobie myślę, że łatwiej byłoby, gdyby się wyniósł. Nie ranił by mnie tak bardzo. Ciężko poukładać swoje emocje, kiedy on jest tak blisko, a jednocześnie daleko emocjonalnie. Potem myślę, że taka ucieczka byłaby najłatwiejsza, a przecież nie chodzi by iść na skróty. Tylko ja jestem na początku tej drogi, Ty już wiele przeszłaś, ale wydaje mi się ,ze to ważne ,ze on jednak jest przy Tobie, wiem że nie z Tobą, ale obok...ale jednak jest... Życzę ci dużo siły i wierzę w Twoją siłę... przytulam mocno...
\To co się dzieje u mnie mogę zilustrować przykładem marchewki na wędce z długim sznurkiem. Widzę ją, czuję, ale jest na tyle daleko, że nie ma szans by ją dostać,
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Lawendowa »

Caliope, przekopiowałam z innego wątku, by nie przekierowywać dyskusji na inny tor.
Caliope pisze: 21 wrz 2022, 11:10 Witaj na forum, lepiej by ten osobnik sam się dowiedział, choć to trudne jeśli zdrada jest emocjonalna. Tylko to czuć i widać, że osoba jest w amoku, a najdziwniejsze jest żądanie rozwodu w takiej sytuacji. U mnie było podobnie, ale mąż kowalskiej zrobił z nią porządek. Tylko mój mąż po tym nie wrócił emocjonalnie, ale ja mam zawsze iskierkę nadziei.
Wielokrotnie pisałaś, że mąż odsunął się od Ciebie z powodu: Twojej depresji, niespełnionych oczekiwań, kolegi - kawalera; tego, że nie pracujesz zawodowo itd. itp. Nie padło wprost, że mąż miał kowalską, że dopiero po interwencji jej męża romans się zakończył. To jednak istotna informacja. Mogłabyś napisać nieco więcej o tym?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Lawendowa pisze: 21 wrz 2022, 22:48 Caliope, przekopiowałam z innego wątku, by nie przekierowywać dyskusji na inny tor.
Caliope pisze: 21 wrz 2022, 11:10 Witaj na forum, lepiej by ten osobnik sam się dowiedział, choć to trudne jeśli zdrada jest emocjonalna. Tylko to czuć i widać, że osoba jest w amoku, a najdziwniejsze jest żądanie rozwodu w takiej sytuacji. U mnie było podobnie, ale mąż kowalskiej zrobił z nią porządek. Tylko mój mąż po tym nie wrócił emocjonalnie, ale ja mam zawsze iskierkę nadziei.
Wielokrotnie pisałaś, że mąż odsunął się od Ciebie z powodu: Twojej depresji, niespełnionych oczekiwań, kolegi - kawalera; tego, że nie pracujesz zawodowo itd. itp. Nie padło wprost, że mąż miał kowalską, że dopiero po interwencji jej męża romans się zakończył. To jednak istotna informacja. Mogłabyś napisać nieco więcej o tym?
Pisałam wcześniej, że była koleżanka pocieszycielka, która musiała coś namieszać, ale długo to nie trwało. Lajkowała posty, widziałam jak piszą na czacie, właśnie wtedy zaczął się chłód emocjonalny i gadanie, że rozwód nie jest zły. Wiele razy o tym pisalam w moim wątku. Emocjonalnie mogła być chwilę kowalską.
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Lawendowa »

Ja jestem z pokolenia, które było uczone precyzyjnego formułowania wypowiedzi i poniższe fragmenty dla mnie mają zupełnie inny ciężar gatunkowy - pierwsze to stwierdzenie zaistniałego faktu, drugie gdybologia:
Caliope pisze: 21 wrz 2022, 11:10 U mnie było podobnie, ale mąż kowalskiej zrobił z nią porządek.
Caliope pisze: 21 wrz 2022, 23:26Pisałam wcześniej, że była koleżanka pocieszycielka, która musiała coś namieszać, ale długo to nie trwało. Lajkowała posty, widziałam jak piszą na czacie...
Emocjonalnie mogła być chwilę kowalską.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Lawendowa pisze: 22 wrz 2022, 22:25 Ja jestem z pokolenia, które było uczone precyzyjnego formułowania wypowiedzi i poniższe fragmenty dla mnie mają zupełnie inny ciężar gatunkowy - pierwsze to stwierdzenie zaistniałego faktu, drugie gdybologia:
Caliope pisze: 21 wrz 2022, 11:10 U mnie było podobnie, ale mąż kowalskiej zrobił z nią porządek.
Caliope pisze: 21 wrz 2022, 23:26Pisałam wcześniej, że była koleżanka pocieszycielka, która musiała coś namieszać, ale długo to nie trwało. Lajkowała posty, widziałam jak piszą na czacie...
Emocjonalnie mogła być chwilę kowalską.
No ok, mi starczy, to, że mąż z nią pisał i się zmienił w tym czasie, zahasłował też komputer i telefon i tak jest do tej pory. Nie mam wglądu do niczego. Ja nie będę pisała do niej i pytała o czym rozmawiali i dlaczego namawiała go do rozwodu. Jeśli jej naopowiadał jaka to ja jestem chora na depresję i inne paszkwile, to na pewno go bardzo pocieszała, nie znając kompletnie sytuacji od mojej strony. A po tym incydencie, na portalu społecznościowy zaczęła z mężem mieć zdjęcie profilowe jak bardzo się kochają. Po 3 latach mogę napisać to bardziej szczegółowo, bo to dawno temu, dlatego wiem, że teraz nie ma kowalskiej, odsunięcie emocjonalne współmałżonka kiedy się kocha ,jest ogromnie bolesne.
dabo
Posty: 49
Rejestracja: 25 lut 2017, 11:56
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: dabo »

Caliope, przepraszam za ewentualne wcześniejsze przytyki.
Przemyśl coby serio wziąć Rózaniec do ręki i go szczerze przemodlić.
Byc moze myślisz ze jestem gburem z podwórka, masz prawo. Powiem że dlatego udalo nam sie być razem z żoną iż dano mi gburowi wygadac i wypisac sie na tym forum. Dla tego szanuje te forum za tolerancje.
Gburowatosć i prostota wychowania nie odbiera jednak ludzkosci ani mądrąści życiowej. Prosze szanuj mnie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Ten czwarty

Post autor: Caliope »

Sefie pisze: 24 wrz 2022, 13:41
Caliope pisze: 24 wrz 2022, 5:55 Sefie, przeżyłam w poprzednim związku i nie było co zbierać, odeszłam, więc wiem co piszę. Psychikę trudno naprawiać, trudno jeśli nie ma właśnie fizycznej zdrady, bo nie wiesz o co tak naprawdę chodzi. Wszystko ok, a na raz już popsute i nie wiesz jak to ratować. Bo tamta słuchała jak ty, ale na nią mąż się bardziej otworzył a na ciebie zamknął? abstrakcja.
Caliope,
Ja to odczytuję jako próbę znalezienia dodatkowej osoby do układanki kryzysu małżeńskiego tak aby wina nie rozkładała się 50/50 tylko po 33. Łatwiej wtedy pokazać samej przed sobą, że ja nie jestem taka zła, co?

Swego czasu i ja w taki scenariusz kreśliłem bo to było dla mnie wygodniejsze. Ja nie taki zły, żona też nie tak niedojrzała bo ktoś namącił inny i chciał rozbić małżeństwo.

Po ponad roku kryzysu okazuje się, że ja nie taki dobry a żona do małżeństwa po prostu nie dojrzała, trzeciej osoby brak w układance. Choć czasami też myślę, że tak po prostu byłoby łatwiej ;)
Wiesz Sefie, ja to miałam bardzo krótko, ale czasem jeszcze ktoś tam mi napisze, że może jednak jest kowalska jakakolwiek, ale nie ma. Na pewno nie jest 33
,ale z 50 też bym polemizowala, bo nie da się przewidzieć różnych przypadłości typu depresja po porodzie i niepełnosprawności dziecka. Kowalskie tego nie mają z reguły, bo są bezdzietne lub nie mają, bo mają dzieci donoszone i zdrowe i najczęściej im się nudzi i się biorą za cudzych mężów. A zdrowa kobieta to lep na muchy, taka bez problemów, kryzysów. Napewno nie szukam winy w chwilowej kowalskiej, bo z tego co widziałam lubi nawet ten sam serial co ja, mamy wiele wspólnego. To samo oczywiście dotyczy odchodzących żon, mężów z problemami się nie chce w swoim życiu. A życie to jeden wielki problem, który rozwiązywany na bieżąco ciągnie to życie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

dabo pisze: 24 wrz 2022, 14:59 Caliope, przepraszam za ewentualne wcześniejsze przytyki.
Przemyśl coby serio wziąć Rózaniec do ręki i go szczerze przemodlić.
Byc moze myślisz ze jestem gburem z podwórka, masz prawo. Powiem że dlatego udalo nam sie być razem z żoną iż dano mi gburowi wygadac i wypisac sie na tym forum. Dla tego szanuje te forum za tolerancje.
Gburowatosć i prostota wychowania nie odbiera jednak ludzkosci ani mądrąści życiowej. Prosze szanuj mnie.
Dabo, w moim wątku nie pisałeś, a ciekawe co by to było. Czemu mnie prosisz, żebym ciebie szanowała jak nic nie napisałam co by tobie zaszkodziło?
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Astro »

dabo pisze: 24 wrz 2022, 14:59 Caliope, przepraszam za ewentualne wcześniejsze przytyki.
Przemyśl coby serio wziąć Rózaniec do ręki i go szczerze przemodlić.
Byc moze myślisz ze jestem gburem z podwórka, masz prawo. Powiem że dlatego udalo nam sie być razem z żoną iż dano mi gburowi wygadac i wypisac sie na tym forum. Dla tego szanuje te forum za tolerancje.
Gburowatosć i prostota wychowania nie odbiera jednak ludzkosci ani mądrąści życiowej. Prosze szanuj mnie.
????
Wyprostuje mnie proszę ,ale nie widzę ani słowa na twój temat u Caliope.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Ten czwarty

Post autor: Pavel »

Caliope pisze: 24 wrz 2022, 15:39
Sefie pisze: 24 wrz 2022, 13:41
Caliope pisze: 24 wrz 2022, 5:55 Sefie, przeżyłam w poprzednim związku i nie było co zbierać, odeszłam, więc wiem co piszę. Psychikę trudno naprawiać, trudno jeśli nie ma właśnie fizycznej zdrady, bo nie wiesz o co tak naprawdę chodzi. Wszystko ok, a na raz już popsute i nie wiesz jak to ratować. Bo tamta słuchała jak ty, ale na nią mąż się bardziej otworzył a na ciebie zamknął? abstrakcja.
Caliope,
Ja to odczytuję jako próbę znalezienia dodatkowej osoby do układanki kryzysu małżeńskiego tak aby wina nie rozkładała się 50/50 tylko po 33. Łatwiej wtedy pokazać samej przed sobą, że ja nie jestem taka zła, co?

Swego czasu i ja w taki scenariusz kreśliłem bo to było dla mnie wygodniejsze. Ja nie taki zły, żona też nie tak niedojrzała bo ktoś namącił inny i chciał rozbić małżeństwo.

Po ponad roku kryzysu okazuje się, że ja nie taki dobry a żona do małżeństwa po prostu nie dojrzała, trzeciej osoby brak w układance. Choć czasami też myślę, że tak po prostu byłoby łatwiej ;)
Wiesz Sefie, ja to miałam bardzo krótko, ale czasem jeszcze ktoś tam mi napisze, że może jednak jest kowalska jakakolwiek, ale nie ma. Na pewno nie jest 33
,ale z 50 też bym polemizowala, bo nie da się przewidzieć różnych przypadłości typu depresja po porodzie i niepełnosprawności dziecka. Kowalskie tego nie mają z reguły, bo są bezdzietne lub nie mają, bo mają dzieci donoszone i zdrowe i najczęściej im się nudzi i się biorą za cudzych mężów. A zdrowa kobieta to lep na muchy, taka bez problemów, kryzysów. Napewno nie szukam winy w chwilowej kowalskiej, bo z tego co widziałam lubi nawet ten sam serial co ja, mamy wiele wspólnego. To samo oczywiście dotyczy odchodzących żon, mężów z problemami się nie chce w swoim życiu. A życie to jeden wielki problem, który rozwiązywany na bieżąco ciągnie to życie.
Moderacja zdecydowała o przeniesieniu powyżej zacytowanego postu do twego wątku Caliope, uważamy bowiem, że o ile poprzednie w wątku „Ten czwarty” mieściły się w obszarze pomocowości dla autorki wątku, o tyle ten już odbiega od jej sytuacji zbyt daleko.
Dotyczy natomiast twojej.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Owszem to moje doświadczenia, moja porażka, że z byle powodu można wszystko stracić, właściwie nic nie robiąc. Nic nie wróci, czas się nie cofnie, nie wiadomo co i jak naprawić, bo nie ma co naprawiać .Więzi emocjonalnej nie da się odbudować, była i nie ma. Widać tak miało być, żebym martwiła się o pieniądze, nie o ludzi.
ODPOWIEDZ