Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Ciężko mu się odnaleźć na razie w tym wszystkim, wiele rzeczy jeszcze nie ogarnęłam, ale już nie mam wyrzutów sumienia, że czegoś nie zrobiłam. Choć nadal wracam z pracy i jeszcze trzeba iść na zakupy, to wszystko przy małym zrobić wieczorem, zwierzaczki wyściskać i nakarmić co akurat jest ogromnie przyjemne. Nic nie jest na połowę i nie wiem czy kiedykolwiek do tego dojdę. Wzorce mojego męża są opłakane, jego ojciec nic nie pomagał w domu, a za niego dzieci pracowały i sprzątały. U mnie też tak było w domu, ale ja wiem, że ma być inaczej, bo jestem w terapii i ciągle coś czytam, edukuje się w psychologii. Z moją miłością nie wiem jak będzie, nie wiem co chcę , bo nic nie dostaję żadnych sygnałów. Teraz to nawet kasę będę miała swoją, a wiadomo, że jak już wszystko takie jest zaspokojone, zostaje tylko miłość do ogarniecia. Nie ma jej to trudno, czasu nie cofnę, tylko ja nie chcę końca, a 3 lata temu klamka z jednej strony zapadła.
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Firekeeper »

Caliope ogarniesz się, dasz radę. Jesteś zaradna kobieta. Tak trzymaj! 😊
Ja robię z mężem raz w tygodniu duże zakupy na cały tydzień, żeby nie marnować czasu na bieganie po sklepach, bo tego nie lubię. Plus jest taki, że po tylu lat jeżdżenia razem do jednego supermarketu jak mąż sam pojedzie to wie co gdzie jest i co brać. Polecam wspólne zakupy. Może Twój mąż się zgodzi na taki wypad na zakupy raz w tygodniu? Skoro Tu zaczęłaś pracę to on też niech spróbuje iść na jakieś ustępstwa?
Mój mąż też ma wzorce z domu takie, że nie miał ojca więc wszystko robiła jego matka, która czasami traktowała go jak partnera którego nie miała. Mój mąż miał gotowane tylko to co lubił, wszystko podstawione pod nos. Matka nigdy nie stawiała przed nim wymagań, nie robiła mu wyrzutów. Robił co chciał. Do dziś nie zwróci mu uwagi, bo nie można jej syna denerwować. Więc wyobraź sobie co przeżywał jak trafił na mnie osobę, która nigdy w życiu nie będzie usługiwać swojemu mężowi i która ma swoje zdanie i potrafi opierniczyć i wymagać 😉

Ale uwaga od dwóch miesięcy gotuję mężowi to co lubi i stawiam mu z uśmiechem przed nosem i mówię smacznego 🙈 Nie czuję się z tego powodu służącą jak kiedyś, a udało mi się zyskać zadowolonego męża, który zaczął mnie chwalić i w końcu pyta co na obiad i go zjada. Jestem z siebie zadowolona również.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Firekeeper pisze: 20 lip 2022, 15:28 Caliope ogarniesz się, dasz radę. Jesteś zaradna kobieta. Tak trzymaj! 😊
Ja robię z mężem raz w tygodniu duże zakupy na cały tydzień, żeby nie marnować czasu na bieganie po sklepach, bo tego nie lubię. Plus jest taki, że po tylu lat jeżdżenia razem do jednego supermarketu jak mąż sam pojedzie to wie co gdzie jest i co brać. Polecam wspólne zakupy. Może Twój mąż się zgodzi na taki wypad na zakupy raz w tygodniu? Skoro Tu zaczęłaś pracę to on też niech spróbuje iść na jakieś ustępstwa?
Mój mąż też ma wzorce z domu takie, że nie miał ojca więc wszystko robiła jego matka, która czasami traktowała go jak partnera którego nie miała. Mój mąż miał gotowane tylko to co lubił, wszystko podstawione pod nos. Matka nigdy nie stawiała przed nim wymagań, nie robiła mu wyrzutów. Robił co chciał. Do dziś nie zwróci mu uwagi, bo nie można jej syna denerwować. Więc wyobraź sobie co przeżywał jak trafił na mnie osobę, która nigdy w życiu nie będzie usługiwać swojemu mężowi i która ma swoje zdanie i potrafi opierniczyć i wymagać 😉

Ale uwaga od dwóch miesięcy gotuję mężowi to co lubi i stawiam mu z uśmiechem przed nosem i mówię smacznego 🙈 Nie czuję się z tego powodu służącą jak kiedyś, a udało mi się zyskać zadowolonego męża, który zaczął mnie chwalić i w końcu pyta co na obiad i go zjada. Jestem z siebie zadowolona również.
Z mężem na zakupach byłam kilka lat temu, więc odpada na pewno. Jako że mieszkam w mieście, mogę chodzić do sklepu codziennie lub prawie codziennie, bo mam 2 minuty. Nie potrafię kupować czegoś na zapas, bo tak kupowała moja mama jak mieszkałam na wsi i często mieliśmy przez to zatrucia pokarmowe, bo coś było po terminie. Ja lubię dbać o zdrowie i kupować jedzenie na spontanie, co mi wpadnie w oko czy też zechcę zjeść np. naleśniki, akurat dzisiaj mam ochotę.
Na tą chwilę jeszcze nie ogarniam wszystkiego, nie mam siły na to, bo dużo emocji i reszty wkładam w pracę. Za jakiś czas się unormuje.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Tak na dzisiaj. Widzę bardzo dużo u siebie złych wzorców, szczególnie tych co miałam wpojone. Że pracuję zawodowo i jeszcze mam kolejny cały etat w domu, jeśli po prostu nie stwierdzę, że tego i tamtego nie zrobię, bo nie muszę. Coraz lepiej idzie mi to zdrowe stawianie granic, choć słyszę od matki, że ona robiła wszystko cały czas, a nie pamięta, że ja byłam niańką dla braci jak skończyłam 7 lat dla jednego, potem 14 dla drugiego.Pomagałam w sprzątaniu, gotowaniu i innych rzeczach. Tylko ja nie muszę i nie będę taka sama i tyle. Jednaj bardziej zależy mi na tym by dbać o siebie i swoje samopoczucie w zdrowym zakresie.
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Firekeeper »

Skąd ja to znam?!🤔
Caliope pisze: 22 lip 2022, 12:49 choć słyszę od matki, że ona robiła wszystko cały czas, a nie pamięta, że ja byłam niańką dla braci jak skończyłam 7 lat dla jednego, potem 14 dla drugiego.Pomagałam w sprzątaniu, gotowaniu i innych rzeczach. Tylko ja nie muszę i nie będę taka sama i tyle.
Dokładnie moja mama ma to samo. On robiła wszystko i miała pracę i jeszcze jedno dziecko więcej niż ja 😉 Ja to w ogóle nic nie robię według niej. Za dziecka również jako najstarsza robiłam wszystko za rodzeństwo i jeszcze dodatkowo słuchałam narzekań, że jest brudno i nieposprzątane mimo, że ja robiłam co mogłam. Później już jako mężatka również w swoim domu stałam się krzyczącym na wszystkich klonem mojej matki, bo wszędzie jest bałagan i nikt nic nie robi. Ja też nie muszę. To jest mój i mojego męża dom i mamy tak jak chcemy. A nie jak ktoś inny, by go chciał widzieć. U nas ogólnie w rodzinie jest silna pozycja kobiet, które non stop muszą coś robić i jest licytacja która lepsza. Teraz jest sezon, kto ma lepsze warzywo w ogródku i kto więcej słoików zrobił 😂
Bławatek
Posty: 1682
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Caliope ja też ciągle zmagam się z porównywaniem mnie do innych i do tego, że kiedyś kobiety ogarniały więcej. A ja się zastanawiam zawsze czy na pewno bo leniem nie jestem a jakoś zawsze mu brak czasu, szczególnie popołudniami po pracy, nie wiem - może za dużo chcę naraz, a jakby nie było to doba ma tylko 24 godziny a każda czynność to przecież ileś tam minut i nie zawsze da się robić 2 rzeczy na raz bo np prasując czy sprzątając mogę na głośnomówiącym z kimś pogadać (i zaoszczędzić czas) natomiast nie da się połączyć zmywania i prasowania - wielka szkoda. A jeszcze jak słyszę niektóre moje koleżanki które po pracy gotują na świeżo obiad, potem szykują ciepłą kolację, w między czasie jadą z dziećmi na zajęcia dodatkowe, posprzątać do babci, zrobić zakupy i w między czasie przez internet zamawiają rzeczy to jakoś im nie wierzę. Albo inna 10 lat temu małe dzieci z bochenkiem chleba i dżemem zostawiała same w domu bo ona pracuje, a po pracy to musi odpocząć i spotkać się ze znajomymi - dzieci przecież mają co jeść i są bezpieczne w domu, a teraz jak ma "nowego męża" tj. kowalskiego to gotuje obiady, śniadania do pracy szykuje, książkę pisze, studiuje i jeszcze bloga z idealnego życia dużej rodziny prowadzi. Tak, tak, na zdjęciach wszystko zawsze ładnie się prezentuje. Nie widzę naocznie działania to nie wierzę w idealne życie - chwalić się można wszystkim. A takie gadanie i porównywanie często wprowadza w fałszywe poczucie winy 'one dają radę a ja nie, no to faktycznie mąż się miał czego czepiać'. Koniec z tym. Ja to ja - ile dam rady zrobić to zrobię, reszta musi poczekać, a jak się komuś u mnie nie podoba to jego problem. A najgorzej jak małżonek z domu wyniesie jeden najwłaściwszy sposób działania, relacji, to często żadna kobieta mu nie dogodzi - tylko matka... Choć może chcieć postanowić inaczej mieć jak w domu, ale z tym bywa różnie.

Aczkolwiek gdy tylko mam "wolną chwilę" to zamiast usiąść z książką "wolę" umyć okna czy poprasować - efekt wbijania od dziecka do głowy, że nie ma czasu na głupoty (typu książka, spacer) gdy leży pranie lub inna robota jest do zrobienia. Praca nie zając😉
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Ja tyle rzeczy nie robię, że hej i świat nadal istnieje i nic mu nie jest. Sprzątam kiedy mogę, resztę też robię kiedy mogę. Jak fajnie jest wrócić z pracy takim zmęczonym, że tak jest aż błogo jak się usiądzie. Zawsze lubiłam bardzo ten stan, bo nie miałam i nie mam czasu myśleć o złych rzeczach, tylko ze zmęczenia już mi się nie chce nigdzie ruszać z domu, a miałam takie ogromne plany na wieczór.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Nie mam siły pracować na dwa etaty, kłócę się o to z mężem. Dziś mam swój kryzys i marzenia żeby odejść, kupić maleńką kawalerkę i żyć pełną piersią. Mąż od siebie nic nie daje jako człowiek, ja przyzwyczaiłam się, że nie ma nic i nie będę prosić o nic. Jestem sama, mały miał mieć ćwiczenia, nie dam rady tego ugryźć, bo już jest problem z wyjściem gdziekolwiek. Chciałabym to zakończyć i mieć spokój. Wiedziałam od początku doskonale, że nic co zrobię nie będzie prowadziło do zmian w mężu, a we mnie, a te zmiany nie będą prowadziły do niczego dobrego, bo po co jeśli i tak mąż jest najważniejszy, a ja nie istnieję.
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Firekeeper »

Caliope powoli, poczekaj. Dopiero zaczęłaś, wrzuć na luz, daj sobie czas. Nie wszystko na raz. Nie patrz na to co jest niezrobione, a zaczynaj od tego co możesz.

Ja wczoraj wróciłam do domu, bo wyszłam sobie w końcu sama na ploteczki. Wróciłam i cieszyłam się, że mąż chociaż zmywarkę włączył, szczegół że część naczyń zostawił. Na zabawkach w salonie mało się nie zabiłam. A ja już przed samym okresem, a tu taki bałagan wieczorem. Miałam dwa wyjścia albo sfrustrowana wziąć się za sprzątnie i wkurzać się na męża albo olać to i zrobić sobie chillout. Obrałam drugą opcję. Nic mu rano nie mówiłam o bałaganie, bo po co. Dziś chodzi dumny z siebie jak to syna udało mu się położyć spać wieczorem bez mojej pomocy 😂 Widzisz dla mnie posprzątany dom wieczorem to było najważniejsze co musiałam zrobić, żeby lepiej się czuć. I w tym moim dobrym czuciu musieli wszyscy brać udział, bo dzieci miały mieć posprzątane pokoje, a mąż miał tylko rozkazy co jeszcze jest niezrobione. Nikt się dobrze nie czuł tylko ja. Dla nich wieczór to była tragedia, a nie odpoczynek po ciężkim dniu. Ja zaczynam akceptować fakt, że od bałaganu wieczorem nie umrę, a ważniejsze od posprzątanego domu są nasze rodzinne relacje.

Może Twój mąż nie wie za co się wziąć i co jest do zrobienia? Może czuje się zmuszony, żeby za coś w domu się wziąć? Może nie czuję, że to jego dom i obowiązki? Też po takim czasie, gdzie byłaś ciągle w domu może przywykł do tego. I nie załapał jeszcze, że nic się samo nie zrobi. Potrzeba czasu. Spokojnej rozmowy. Kłócić się nie ma sensu. Mi pomógł tekst Pavla który powiedział, że nie da się kłócić w pojedynkę. I coś w tym jest, bo jakimś cudem ja z mężem od maja się nie kłócimy, a potrafiliśmy non stop. Dużo staram się akceptować.
Nawet z terapią syna. Ma wakacje chłopak od terapii też trzeba odpocząć. Jak raz nie pojadę na zajęcia to się nie cofnie od razu. A miałam w głowie takim przymus i lęk. Muszę jechać, muszę z nim ćwiczyć, muszę chodzić z nim na terapię, bo inaczej się cofnie w rozwoju i to będzie moja wina. Katowałam się takim myśleniem i frustrowałam niepotrzebnie. Jak nie czuję się na siłach odpuszczam, bez wyrzutów sumienia. Też jestem człowiekiem. Też mam swoje potrzeby.

Zmiany Caliope są potrzebne ale Tobie i powtarzaj sobie: Jestem najważniejsza! Dziś kryzys, a jutro nowe siły. 😊
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Żebym chociaż ja te kłótnie zaczynała, to akurat nie zaczynam. Nie mam sił ciągle powtarzać, że to i tamto trzeba zrobić . Przychodzi terapeuta do domu, muszę pisać do niego co mam z synem ćwiczyć, bi mąż nie słucha, bo przecież tyle lat ogarniałam, ale po co to docenić, samo się robiło wszystko. Jestem po 100kroć zmęczona i zdenerwowana tym wszystkim, że teraz to już kompletnie nic nie ogarniam. Wszystko przekładam lub rezygnuję, bo nie daje rady nic ugryźć. Dwa tygodnie minęły, a jest okropnie i to coraz gorzej.
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Firekeeper »

A jak zaczyna kłótnię to jak reagujesz?

My zaczęliśmy praktykować STOP. Jak zaczynamy podnosić głos rozchodzimy się na przemyślenia. Nie daję się wciągnąć w kłótnie.

Ale jak piszesz do terapeuty co masz robić, bo mąż nie słucha to przejmujesz za niego odpowiedzialność. Jeśli nie wie mąż co trzeba ćwiczyć mimo, że terapeuta to tłumaczy niech on sam dzwoni i się dowiaduje. Nie ogarniaj za niego. Mój mąż jak nie wie to ja nie dzwonię i nie pytam. Aczkolwiek powiem Ci szczerze, że mój mąż to z tego co mówią terapeutki też ogarnia minimum. Ale co raz lepiej mu idzie. Jak ja się widzę z terapeutką to nadrabiam informacje. Dowiaduję się więcej. Ja z synem jestem na co dzień więc wiadomo, że więcej mam pytań. Wiem co z czym i jak.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Firekeeper pisze: 25 lip 2022, 21:07 A jak zaczyna kłótnię to jak reagujesz?
Stanowczo prowadzę dyskusję, bez podnoszenia głosu, tylko nie jestem słuchana za bardzo. Mogę to wszystko zostawić, wolę być w pracy.
Bławatek
Posty: 1682
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Caliope raczej trudno wymagać od męża zmiany gdy nigdy nie musiał wykonywać obowiązków domowych i przy synu bo ty byłaś w domu i to ogarniałas. U mnie było podobnie - mąż wychodził z założenia że oprócz pracy na cały etat również cały dom będzie na mojej głowie - ciężko to pogodzić, zawsze coś będzie kuleć, a że w pracy nie można podpadać to kuleje dom. Niestety niektóre osobniki męskie tego nie rozumieją (panów z forum to raczej nie dotyczy bo z tego co piszą to angażują się w domu i nawet wyręczają żony a nie od święta czy po kłótni "pomagają" tak jak mój mąż).

Caliope to że trudno łączyć pracę zarobkową i domową nie znaczy że się nie da. Czasami trzeba opuścić perfekcjonizm, zmienić swoje plany, czy też zamiast sprzątania wyjść np. na spacer tak potrzebny nieraz. Życie się przez to nie zawali. Moje plany na wczorajszy dzień pokrzyżowała nagła infekcja u syna, czyli wizyta po pracy w przychodni i poszukiwanie lekarstwa w aptekach plus zakupy w markecie gdzie ja synowi szybko kupiłam buty, za to mój mąż przebierał wybierał w ciuchach i już z synem miałam dość. Ok 23 na już czegoś szukałam w szafie i efekt taki, że musiałam wszystko z kilku półek wyciągnąć na zewnątrz a już nie chciało mi się po nocy układać więc dziś po pracy za to się wezmę, albo też jutro. Nic na siłę i ponad siły czy też dostępny czas, bo te 5 godzin to bym jednak chciała spać a nie na porządki przeznaczać.

Życzę pogodzenia wszystkich spraw
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Bławatek pisze: 26 lip 2022, 10:50 Caliope raczej trudno wymagać od męża zmiany gdy nigdy nie musiał wykonywać obowiązków domowych i przy synu bo ty byłaś w domu i to ogarniałas. U mnie było podobnie - mąż wychodził z założenia że oprócz pracy na cały etat również cały dom będzie na mojej głowie - ciężko to pogodzić, zawsze coś będzie kuleć, a że w pracy nie można podpadać to kuleje dom. Niestety niektóre osobniki męskie tego nie rozumieją (panów z forum to raczej nie dotyczy bo z tego co piszą to angażują się w domu i nawet wyręczają żony a nie od święta czy po kłótni "pomagają" tak jak mój mąż).

Caliope to że trudno łączyć pracę zarobkową i domową nie znaczy że się nie da. Czasami trzeba opuścić perfekcjonizm, zmienić swoje plany, czy też zamiast sprzątania wyjść np. na spacer tak potrzebny nieraz. Życie się przez to nie zawali. Moje plany na wczorajszy dzień pokrzyżowała nagła infekcja u syna, czyli wizyta po pracy w przychodni i poszukiwanie lekarstwa w aptekach plus zakupy w markecie gdzie ja synowi szybko kupiłam buty, za to mój mąż przebierał wybierał w ciuchach i już z synem miałam dość. Ok 23 na już czegoś szukałam w szafie i efekt taki, że musiałam wszystko z kilku półek wyciągnąć na zewnątrz a już nie chciało mi się po nocy układać więc dziś po pracy za to się wezmę, albo też jutro. Nic na siłę i ponad siły czy też dostępny czas, bo te 5 godzin to bym jednak chciała spać a nie na porządki przeznaczać.

Życzę pogodzenia wszystkich spraw
W tym problem, że ja mam perfekcjonizm w poważaniu, a mąż sie kłóci. Nikt nas nie odwiedza, a on wymaga nie robiąc nic w domu. Dość mam tego, jeszcze słyszę, że tak życie wygląda. Jeden plus, że nie jestem zakochana imoze sobie isc gnebic innych..
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Firekeeper »

Jak według niego wygląda życie? Ale czego dokładnie on wymaga? Co mu przeszkadza? Jak go wkurza bałagan chyba wie gdzie jest odkurzacz w szafie go nie zamknęłaś na klucz 😉
ODPOWIEDZ