Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

No właśnie, tylko co zrobić teraz z dzieckiem, mężowi będę przeszkadzała to będzie straszył rozwodem. Zaczynają się wakacje, a mnie nie stać na opiekunkę, żadna babcia, ciocia nie pomoże, nie dam rady tego ugryźć, a czuję się nieszanowana i potrzebna tylko do sprzątania. Jak to rozwiązać, powiedziałam A, teraz nie mam odwrotu do mojej decyzji, co zrobić? niestacjonarne mnie na kolonie, na żaden wyjazd, na nic bez pracy. Okropne to wszystko.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Sefie pisze: 19 cze 2022, 23:10
Caliope pisze: 19 cze 2022, 21:53 Masz rację Monti, mój cel nie był taki jaki powinien być, bardzo chciałam stworzyć własną rodzinę bez krzyków, alkoholu i znecania się psychicznego i fizycznego. Oraz dlatego, żeby udowodnić matce, że sobie dam radę z dzieckiem, bo wmawiała mi latami, ze ja się nie nadaję na matkę. Droga do świętości jest wyboista, Bóg jest pierwszy, potem ja, jak pisałam na początku mojej drogi tutaj, ubożkowiłam rodzinę zapominając o sobie samej.
Chciałam czuć się potrzebna, kochana, dotykana, ale nie można mieć wszystkiego, a czasem nie można mieć nic jak ktoś za ciebie zdecyduję.
Niestety "domy rodzinne" nas wcześniej czy później dopadną. Niestety często kiedy jest już często na pierwszy rzut oka pozamiatne.

Wejście w małżeństwo żeby coś udowodnić, że się da lepiej radę w życiu prowadzi to powielenia schematu.

Caliope,
już znasz dobra hierarchię Bóg, Ty, mąż. Buduj na tym.
Nowa praca, usamodzielnienie się finansowe może być dobrym startem żeby odbudować i uwierzyć w siebie.
Schematu mojej rodziny pierwotnej nie powielę, bo nie piję, akurat o to się nie muszę martwić. Ale po wczorajszej rozmowie jestem w czarnej [...], co zrobić z dzieckiem? kto mi się nim zajmie w wakacje? łatwo powiedzieć, że pójdę do pracy, a jakie mam za to konsekwencje. Za zostawienie dziecka w tym wieku bez opieki jest prokurator. Mąż jest bezwzględny i nie przyjmuje kompromisów, bo zaraz jest straszenie rozwodem i wszystko jego jest ważniejsze.
Ostatnio zmieniony 20 cze 2022, 8:27 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: ...dziurze? zapewne
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Sarah »

Dziecko ma też ojca, który jest tak samo odpowiedzialny za nie, jak ty. Finansowo i nie tylko.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Firekeeper »

Caliope nie Ty ponosisz konsekwencje, bo jeszcze jest Twój mąż. I tak samo ma obowiązek wykombinować co z dzieckiem.

Na początek
na spokojnie nie musisz iść na cały etat. Rzucać się na głęboką wodę. Ja jak miałam małe dzieci znalazłam pracę na zmiany. Później kolejną i pracowałam krócej kosztem wypłaty ale coś za coś. Poszukaj czegoś na początek dorywczo na kilka godzin w tygodniu nie od razu na cały etat. Potem powoli z czasem będziesz mogła wydłużać czas pracy. W wakacje powinno wyjść sporo ofert właśnie tymczasowych. Możesz też ogłosić się jako opiekunka do dziecka u siebie w domu albo na odprowadzanie dzieci czy zabranie na plac zabaw. Teraz jest czas, że nie wszyscy mają dyżury w przedszkolach więc opiekunki są potrzebne. Jeśli interesuje Cię kosmetologia to pierwsze zarobione pieniądze wydaj na kurs albo na sprzęt będziesz mogła w domu przyjmować klientki albo zatrudnić się w salonie. Teraz ktoś do zrobienia paznokci, rzęs czy depilacji to jest na wagę złota. U mnie w okolicy właśnie jest bardzo dużo mam przyjmujących w domu.

Skup się na szukaniu rozwiązań, a nie na przeszkodach. Zrób pierwszy krok. Przejrzyj oferty. Już samo wysłanie CV i przejście się na rozmowę to jest dobry początek. Nie zniechęcaj się.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Zwyklaosoba »

Caliopw chyba sie boisz nadal co zrobi mąż , ze straszy rozwodem itd, jak zazcnie straszyć możesz powiedzieć ze cię takie zastraszanie nie interesuje i uciąć , nie mysl o tym jak zareaguje inna osoba , dla mnie to wyglada jakbyś ciagle męża pod kloszem trzymała jakimś i traktowała jak jajko a on jak jajko cię nie traktuje
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Firekeeper pisze: 20 cze 2022, 9:55 Caliope nie Ty ponosisz konsekwencje, bo jeszcze jest Twój mąż. I tak samo ma obowiązek wykombinować co z dzieckiem.

Na początek
na spokojnie nie musisz iść na cały etat. Rzucać się na głęboką wodę. Ja jak miałam małe dzieci znalazłam pracę na zmiany. Później kolejną i pracowałam krócej kosztem wypłaty ale coś za coś. Poszukaj czegoś na początek dorywczo na kilka godzin w tygodniu nie od razu na cały etat. Potem powoli z czasem będziesz mogła wydłużać czas pracy. W wakacje powinno wyjść sporo ofert właśnie tymczasowych. Możesz też ogłosić się jako opiekunka do dziecka u siebie w domu albo na odprowadzanie dzieci czy zabranie na plac zabaw. Teraz jest czas, że nie wszyscy mają dyżury w przedszkolach więc opiekunki są potrzebne. Jeśli interesuje Cię kosmetologia to pierwsze zarobione pieniądze wydaj na kurs albo na sprzęt będziesz mogła w domu przyjmować klientki albo zatrudnić się w salonie. Teraz ktoś do zrobienia paznokci, rzęs czy depilacji to jest na wagę złota. U mnie w okolicy właśnie jest bardzo dużo mam przyjmujących w domu.

Skup się na szukaniu rozwiązań, a nie na przeszkodach. Zrób pierwszy krok. Przejrzyj oferty. Już samo wysłanie CV i przejście się na rozmowę to jest dobry początek. Nie zniechęcaj się.
Tylko cały wchodzi w grę, tu chodzi o zarobek, 1000 złotych, to co to za pieniądze. Nawet na ćwierć raty za mieszkanie to nie starczy. Do dzieci nie mam cierpliwości już, starczy mi jedno. Na wszystko muszę sobie zarobić, więc nie mogę wybrzydzać, a brać to co jest dobrze płatne. A w wakacje co robiłaś jak były małe by pracować? A mąż pewnie pomagał...
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Firekeeper »

Caliope pisze: 20 cze 2022, 11:46
Firekeeper pisze: 20 cze 2022, 9:55 Caliope nie Ty ponosisz konsekwencje, bo jeszcze jest Twój mąż. I tak samo ma obowiązek wykombinować co z dzieckiem.

Na początek
na spokojnie nie musisz iść na cały etat. Rzucać się na głęboką wodę. Ja jak miałam małe dzieci znalazłam pracę na zmiany. Później kolejną i pracowałam krócej kosztem wypłaty ale coś za coś. Poszukaj czegoś na początek dorywczo na kilka godzin w tygodniu nie od razu na cały etat. Potem powoli z czasem będziesz mogła wydłużać czas pracy. W wakacje powinno wyjść sporo ofert właśnie tymczasowych. Możesz też ogłosić się jako opiekunka do dziecka u siebie w domu albo na odprowadzanie dzieci czy zabranie na plac zabaw. Teraz jest czas, że nie wszyscy mają dyżury w przedszkolach więc opiekunki są potrzebne. Jeśli interesuje Cię kosmetologia to pierwsze zarobione pieniądze wydaj na kurs albo na sprzęt będziesz mogła w domu przyjmować klientki albo zatrudnić się w salonie. Teraz ktoś do zrobienia paznokci, rzęs czy depilacji to jest na wagę złota. U mnie w okolicy właśnie jest bardzo dużo mam przyjmujących w domu.

Skup się na szukaniu rozwiązań, a nie na przeszkodach. Zrób pierwszy krok. Przejrzyj oferty. Już samo wysłanie CV i przejście się na rozmowę to jest dobry początek. Nie zniechęcaj się.
Tylko cały wchodzi w grę, tu chodzi o zarobek, 1000 złotych, to co to za pieniądze. Nawet na ćwierć raty za mieszkanie to nie starczy. Do dzieci nie mam cierpliwości już, starczy mi jedno. Na wszystko muszę sobie zarobić, więc nie mogę wybrzydzać, a brać to co jest dobrze płatne. A w wakacje co robiłaś jak były małe by pracować? A mąż pewnie pomagał...
Dla mnie 1000zl to duże pieniądze. U mnie rata kredytu. Dlaczego na wszystko musisz sobie zarobić?
W wakacje pracowałam przy pakowaniu kosmetyków. Praca była na zmiany więc się z mężem wymienialiśmy. To była praca tymczasowa na pół etatu. Chodziłam na kilka dni w miesiącu tylko. Nie brałam nocek. Bardzo miło wspominam pracę z racji tego, że nie zależało mi na niej, grafik mogłam dostosować i brać wolne kiedy było potrzebne więc taka elastyczna praca przy dwójce u mnie małych dzieci wtedy spisała się super. Tylko ja miałam inne podejście. Zależało mi na tym, żeby dorobić, a nie zarobić. Więc jeśli chcesz zarobić to może być ciężko, chyba że brałabyś jakieś godziny popołudniowe.
Albo jeśli to byłaby naprawdę dobrze płatna praca to mogłabyś wziąć opiekunkę ale stawki są duże tak jak u mnie za godzinę. Lub popytać po szkołach czy nie ma gdzieś świetlicy wakacyjnej. Ja mojego najmłodszego normalnie zaprowadzam w wakacje do przedszkola.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Firekeeper pisze: 20 cze 2022, 12:23
Caliope pisze: 20 cze 2022, 11:46
Firekeeper pisze: 20 cze 2022, 9:55 Caliope nie Ty ponosisz konsekwencje, bo jeszcze jest Twój mąż. I tak samo ma obowiązek wykombinować co z dzieckiem.

Na początek
na spokojnie nie musisz iść na cały etat. Rzucać się na głęboką wodę. Ja jak miałam małe dzieci znalazłam pracę na zmiany. Później kolejną i pracowałam krócej kosztem wypłaty ale coś za coś. Poszukaj czegoś na początek dorywczo na kilka godzin w tygodniu nie od razu na cały etat. Potem powoli z czasem będziesz mogła wydłużać czas pracy. W wakacje powinno wyjść sporo ofert właśnie tymczasowych. Możesz też ogłosić się jako opiekunka do dziecka u siebie w domu albo na odprowadzanie dzieci czy zabranie na plac zabaw. Teraz jest czas, że nie wszyscy mają dyżury w przedszkolach więc opiekunki są potrzebne. Jeśli interesuje Cię kosmetologia to pierwsze zarobione pieniądze wydaj na kurs albo na sprzęt będziesz mogła w domu przyjmować klientki albo zatrudnić się w salonie. Teraz ktoś do zrobienia paznokci, rzęs czy depilacji to jest na wagę złota. U mnie w okolicy właśnie jest bardzo dużo mam przyjmujących w domu.

Skup się na szukaniu rozwiązań, a nie na przeszkodach. Zrób pierwszy krok. Przejrzyj oferty. Już samo wysłanie CV i przejście się na rozmowę to jest dobry początek. Nie zniechęcaj się.
Tylko cały wchodzi w grę, tu chodzi o zarobek, 1000 złotych, to co to za pieniądze. Nawet na ćwierć raty za mieszkanie to nie starczy. Do dzieci nie mam cierpliwości już, starczy mi jedno. Na wszystko muszę sobie zarobić, więc nie mogę wybrzydzać, a brać to co jest dobrze płatne. A w wakacje co robiłaś jak były małe by pracować? A mąż pewnie pomagał...
Dla mnie 1000zl to duże pieniądze. U mnie rata kredytu. Dlaczego na wszystko musisz sobie zarobić?
W wakacje pracowałam przy pakowaniu kosmetyków. Praca była na zmiany więc się z mężem wymienialiśmy. To była praca tymczasowa na pół etatu. Chodziłam na kilka dni w miesiącu tylko. Nie brałam nocek. Bardzo miło wspominam pracę z racji tego, że nie zależało mi na niej, grafik mogłam dostosować i brać wolne kiedy było potrzebne więc taka elastyczna praca przy dwójce u mnie małych dzieci wtedy spisała się super. Tylko ja miałam inne podejście. Zależało mi na tym, żeby dorobić, a nie zarobić. Więc jeśli chcesz zarobić to może być ciężko, chyba że brałabyś jakieś godziny popołudniowe.
Albo jeśli to byłaby naprawdę dobrze płatna praca to mogłabyś wziąć opiekunkę ale stawki są duże tak jak u mnie za godzinę. Lub popytać po szkołach czy nie ma gdzieś świetlicy wakacyjnej. Ja mojego najmłodszego normalnie zaprowadzam w wakacje do przedszkola.
U mnie rata kredytu, to duzo większa kwota wiele stówek wyższa. Syn już w szkole, a półkolonie, świetlica mu nie przysługują, za późno. Popołudnia to i tak od 14 są, do 22, wszystko jedno więc czy to praca od 9-21 czy od innej godziny. Fajnie mieć ojca dziecka który pracuje 8 godzin i wraca do domu, u mnie tak nigdy nie było i nie wiem czy będzie kiedykolwiek, przy pędzie ku zarabianiu pieniędzy i pracoholiźmie. Dlatego tak biorę wszystko na klatę, z przyzwyczajenia, że wszystko sama i mam wyrzuty sumienia, że nie mam jak się rozdwoić by to ogarnąć.
Bławatek
Posty: 1627
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Caliope jeśli nie masz co liczyć na pomoc babć czy cioć w miejscu zamieszkania to może udałoby się syna wysłać do nich na trochę. Wiem, że syn wymaga podawania leków ale może chociaż na parę dni by się udało, na pozostałe niech mąż weźmie "urlop" lub spróbuje pracować z domu. A i pomoc sąsiadek czy koleżanek które mają dzieci byłaby przydatna bo one by mogły zająć się Twoim synem gdy ty będziesz w pracy a ty ich dziećmi popołudniami czy w weekendy. Taka wymiana - my tak z sąsiadami często robimy - wtedy mamy chwilę na inne sprawy bez dzieci np. spokojne zakupy czy porządki.

Może na początek byłoby dobrze mieć pracę popołudniami i w weekendy i wówczas twój mąż mógłby się synem zająć. Tak robi wiele małżeństw, ale zdaję sobie sprawę, że u was jest podobnie jak u nas - mój mąż też niezbyt chętnie by został w domu bym ją mogła pracować mimo, że pieniądze nam były potrzebne, więc to ja miałam rozwiązać problem co z dzieckiem zrobić gdy w pracy jesteśmy. Niestety nie każdy mężczyzna jest dobrym i zaangażowanym partnerem, mężem, ojcem.

Mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć odpowiednią pracę i rozwiązać wszystkie pojawiające się problemy.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Zwyklaosoba pisze: 20 cze 2022, 10:28 Caliopw chyba sie boisz nadal co zrobi mąż , ze straszy rozwodem itd, jak zazcnie straszyć możesz powiedzieć ze cię takie zastraszanie nie interesuje i uciąć , nie mysl o tym jak zareaguje inna osoba , dla mnie to wyglada jakbyś ciagle męża pod kloszem trzymała jakimś i traktowała jak jajko a on jak jajko cię nie traktuje
Zwyklaosobo, gdybym nie miała dziecka i moich włożonych pieniędzy, wzięłabym swoje rzeczy i wyszła. Nie musiałabym nawet buzi otwierać, a tak trzeba dźwigać krzyż, umierać i wstawać .Bo żyję teraz w postawie miłości. Ty nie masz dzieci, tak jest dużo łatwiej i właśnie można wszystko uciąć i wyjść.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Sarah pisze: 20 cze 2022, 9:04 Dziecko ma też ojca, który jest tak samo odpowiedzialny za nie, jak ty. Finansowo i nie tylko.
To ja wiem, ale ja jego nie zmienię by myślał jak dorosły. Przez poczucie winy pozwoliłam na takie traktowanie jakie mam i ponoszę konsekwencje.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Bławatek pisze: 20 cze 2022, 15:06 Caliope jeśli nie masz co liczyć na pomoc babć czy cioć w miejscu zamieszkania to może udałoby się syna wysłać do nich na trochę. Wiem, że syn wymaga podawania leków ale może chociaż na parę dni by się udało, na pozostałe niech mąż weźmie "urlop" lub spróbuje pracować z domu. A i pomoc sąsiadek czy koleżanek które mają dzieci byłaby przydatna bo one by mogły zająć się Twoim synem gdy ty będziesz w pracy a ty ich dziećmi popołudniami czy w weekendy. Taka wymiana - my tak z sąsiadami często robimy - wtedy mamy chwilę na inne sprawy bez dzieci np. spokojne zakupy czy porządki.

Może na początek byłoby dobrze mieć pracę popołudniami i w weekendy i wówczas twój mąż mógłby się synem zająć. Tak robi wiele małżeństw, ale zdaję sobie sprawę, że u was jest podobnie jak u nas - mój mąż też niezbyt chętnie by został w domu bym ją mogła pracować mimo, że pieniądze nam były potrzebne, więc to ja miałam rozwiązać problem co z dzieckiem zrobić gdy w pracy jesteśmy. Niestety nie każdy mężczyzna jest dobrym i zaangażowanym partnerem, mężem, ojcem.

Mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć odpowiednią pracę i rozwiązać wszystkie pojawiające się problemy.
Mąż jest w nowej pracy i nie ma urlopów, bo to jest praca na działalności i musi się wykazać i pokarmić pracoholizm. Sąsiadek żadnych nie mam, już to pisałam, jestem stara i moje koleżanki mają dzieci po 20 lat, bardzo późno zostałam matką. Moja matka syna samego nie chce brać do siebie, teściowa czasem na dwa dni i niestety nikt nie potrafi robić dziecku zastrzyków, tylko ja. Zostaje praca chyba najbardziej na wieczór, na jakąś 3 zmianę najlepiej jak syn już śpi. Pomyśle o tym sobie, to też rozwiazanie. Gdybym czuła sie doceniona i szanowana byłoby inaczej, a tak jestem tylko szantażowana emocjonalnie.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Zwyklaosoba »

Caliope pisze: 20 cze 2022, 15:57
Zwyklaosoba pisze: 20 cze 2022, 10:28 Caliopw chyba sie boisz nadal co zrobi mąż , ze straszy rozwodem itd, jak zazcnie straszyć możesz powiedzieć ze cię takie zastraszanie nie interesuje i uciąć , nie mysl o tym jak zareaguje inna osoba , dla mnie to wyglada jakbyś ciagle męża pod kloszem trzymała jakimś i traktowała jak jajko a on jak jajko cię nie traktuje
Zwyklaosobo, gdybym nie miała dziecka i moich włożonych pieniędzy, wzięłabym swoje rzeczy i wyszła. Nie musiałabym nawet buzi otwierać, a tak trzeba dźwigać krzyż, umierać i wstawać .Bo żyję teraz w postawie miłości. Ty nie masz dzieci, tak jest dużo łatwiej i właśnie można wszystko uciąć i wyjść.
To, ze nie mam dzieci nie znaczy, ze mam łatwiej. Tak Ci się Caliope wydaje, mogę powiedzieć , ze mam łatwiej bo mam niezależność finansową ale nie mogę powiedzieć , ze brak dzieci sprawia , ze jest łatwiej. Bardzo chciałbym mieć kogoś obok siebie - dziecko
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: elena »

Zwyklaosoba pisze: 20 cze 2022, 18:07
Caliope pisze: 20 cze 2022, 15:57
Zwyklaosoba pisze: 20 cze 2022, 10:28 Caliopw chyba sie boisz nadal co zrobi mąż , ze straszy rozwodem itd, jak zazcnie straszyć możesz powiedzieć ze cię takie zastraszanie nie interesuje i uciąć , nie mysl o tym jak zareaguje inna osoba , dla mnie to wyglada jakbyś ciagle męża pod kloszem trzymała jakimś i traktowała jak jajko a on jak jajko cię nie traktuje
Zwyklaosobo, gdybym nie miała dziecka i moich włożonych pieniędzy, wzięłabym swoje rzeczy i wyszła. Nie musiałabym nawet buzi otwierać, a tak trzeba dźwigać krzyż, umierać i wstawać .Bo żyję teraz w postawie miłości. Ty nie masz dzieci, tak jest dużo łatwiej i właśnie można wszystko uciąć i wyjść.
To, ze nie mam dzieci nie znaczy, ze mam łatwiej. Tak Ci się Caliope wydaje, mogę powiedzieć , ze mam łatwiej bo mam niezależność finansową ale nie mogę powiedzieć , ze brak dzieci sprawia , ze jest łatwiej. Bardzo chciałbym mieć kogoś obok siebie - dziecko
Zgadzam się z tym co napisała Zwyklaosoba. Myślę, ze nie warto licytować się kto ma łatwiej a kto trudniej, każdy ma swoją drogę do przejścia, z różnymi przeciwnościami, różnymi trudnościami, ale trzeba tez pamiętać o tym, co dobrego nas spotyka- doceniać małe rzeczy.

Mam nadzieję Caliope, ze znajdziesz pracę, która pozwoli Ci łączyć macierzyństwo z życiem zawodowym- może praca zdalna byłaby rozwiązaniem.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Zwyklaosoba pisze: 20 cze 2022, 18:07
Caliope pisze: 20 cze 2022, 15:57
Zwyklaosoba pisze: 20 cze 2022, 10:28 Caliopw chyba sie boisz nadal co zrobi mąż , ze straszy rozwodem itd, jak zazcnie straszyć możesz powiedzieć ze cię takie zastraszanie nie interesuje i uciąć , nie mysl o tym jak zareaguje inna osoba , dla mnie to wyglada jakbyś ciagle męża pod kloszem trzymała jakimś i traktowała jak jajko a on jak jajko cię nie traktuje
Zwyklaosobo, gdybym nie miała dziecka i moich włożonych pieniędzy, wzięłabym swoje rzeczy i wyszła. Nie musiałabym nawet buzi otwierać, a tak trzeba dźwigać krzyż, umierać i wstawać .Bo żyję teraz w postawie miłości. Ty nie masz dzieci, tak jest dużo łatwiej i właśnie można wszystko uciąć i wyjść.
To, ze nie mam dzieci nie znaczy, ze mam łatwiej. Tak Ci się Caliope wydaje, mogę powiedzieć , ze mam łatwiej bo mam niezależność finansową ale nie mogę powiedzieć , ze brak dzieci sprawia , ze jest łatwiej. Bardzo chciałbym mieć kogoś obok siebie - dziecko
Jestem innego zdania, gdybym mogła cofnąć czas nie popełniłabym takich błędów i nie ponosiła ogromnych konsekwencji. Bóg ,ja i reszta, to jest hierarchia, rodzina nie jest najważniejsza, z pierwotną ja mam słaby kontakt, swoją mam na papierze. Też bardzo chciałam mieć dziecko i mam, kocham bardzo, ale poswiecać się, ucząc, rehabilitując nie mam nic, a tylko brak szacunku i docenienia. Odechciało mi się pomagać synowi żeby dobrze mówił i widział.
ODPOWIEDZ