Strona 11 z 160

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 07 maja 2020, 21:26
autor: Wyrzucona
Caliope trzymam kciuki za Ciebie. Ja tez intensywnie szukam pracy. Obys szybko cos znalazla ,dzieki pracy na pewno Twoje mysli nie beda tak skoncentrowane na mezu. Ja tez sie zastanawism czy moj maz bedzie mial kiedys wyrzuty sumienia ale jak tak go obserwuje to dochodze do wniosku ze niektorzy chyba nie maja sumienia niestety. Nie poddawaj sie !

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 09 maja 2020, 16:07
autor: Caliope
Dziękuję Wyrzucona, ty też nie możesz się poddać. Mam weekend bez dziecka, ale osobno, jeszcze długo będę czekała. Tak dawałam sobą pomiatać dla świętego spokoju, że teraz mam konsekwencje. Wybuchł mąż na mnie, że się gapię, musiałam mu zakomunikować że nie chcę by tak do mnie mówił.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 10 maja 2020, 11:27
autor: Caliope
Czuję się jak 10 lat temu, jak mieszkałam z koleżanką. Robię co mi się podoba, idę gdzie mi się podoba, do poniedziałku. Ogólnie mam swoje pragnienia, oczekiwania, dzielić się z kimś życiem. Dla mojego męża zajmowanie się sobą, to bycie samemu, nie liczy się ze mną, spędza czas sam lub z kolegą, nie rozmawiamy. Czerpię z moich terapii, żyję z dnia na dzień, nie wiem kiedy mąż się zdecyduje, dla mnie to kierowanie moim życiem, bo on sobie ustali czy chcę być z nami czy nie. Wczorajszy wybuch uświadomił mi tylko że dalej jest pogarda, moje zmiany nic nie wnoszą, jedynie dla mnie samej by mówić jakie zachowanie mi się nie podoba. W Bogu szukam czułości, miłości, bezpieczeństwa.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 11 maja 2020, 11:20
autor: Caliope
Jest tu ktoś? jak poradzic sobie z pogardą i krytyką? na razie na spokojnie mówię żeby mąż zszedł ze mnie. Chcę ratować małżeństwo, ale koszty jakie podnoszę są okropnie bolesne. Kiedyś bym odpuściła i wzięła na klatę, ale już nie mogę.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 11 maja 2020, 19:07
autor: MaryM
Caliope pisze: 10 maja 2020, 11:27 Wczorajszy wybuch uświadomił mi tylko że dalej jest pogarda, moje zmiany nic nie wnoszą, jedynie dla mnie samej by mówić jakie zachowanie mi się nie podoba. W Bogu szukam czułości, miłości, bezpieczeństwa.
I to dla Ciebie samej jest chyba najwazniejsze. Gdy kilka miesięcy przeczytałam, że kryzys może trwac lata, uznałam, że tego nie przetrwam. Dziś, po tych miesiącach gdy zmiany są mikroskopijne a mąż realizuje swój plan uważam że będe czekac nie czekając.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 13 maja 2020, 23:36
autor: Caliope
Dziękuję MeryM, tak to najważniejsze. Coś we mnie się zmieniło, nie myślę wcale o przeszłości, życie z dnia na dzień jest wspaniałe, bez kontroli tylko maleńkie plany na następny dzień. Widzę po moich zmianach, że coś się dzieje w moim mężu, ale mam dystans, nawet nie wiem kiedy będę wiedziała że to ten czas żeby zacząć rozmowę z mojej inicjatywy o czymś co lubię?

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 16 maja 2020, 19:07
autor: Caliope
Mój syn wywołał dzisiaj rozmowę, bardzo ciężką, ale nastąpił przełom. Mąż idzie na terapię i mam się zastanowić czy chcę czekać na niego i on nie gwarantuje że uda się pozbierać to małżeństwo, ale ja mam nadzieję i głęboką wiarę, że przez swoją pracę mam szansę. Chwała Panu.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 16 maja 2020, 20:16
autor: fannyprice
Caliope pisze: 16 maja 2020, 19:07 Mój syn wywołał dzisiaj rozmowę, bardzo ciężką, ale nastąpił przełom. Mąż idzie na terapię i mam się zastanowić czy chcę czekać na niego i on nie gwarantuje że uda się pozbierać to małżeństwo, ale ja mam nadzieję i głęboką wiarę, że przez swoją pracę mam szansę. Chwała Panu.
Chwała Panu! Pogody ducha i... ostrożności. Trzymaj się Pana Boga to na pewno się nie pogubisz :)

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 24 maja 2020, 10:14
autor: Caliope
Dawno nie pisałam u siebie. Na razie bez zmian, mąż chciał iść do psychologa, ale jeszcze nie ruszył, nie mogę nic zrobić. Wstydzę się powiedzieć mężowi że wybieram malżeństwo, a nie rozwód, miałam mu to powiedzieć.On dalej "zajmuje się sobą", a ja nie czuję czy jest czas na to żeby rozmawiać, żyję dalej w trybie osoby na wylocie. Niby trochę lepiej się komunikujemy, ale ja nie potrafię przyjąć tego co się dzieje, nie ufam, że on może się zmienić i jakość mojego małżeństwa. Czemu się wstydzę ? nie rozumiem siebie.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 24 maja 2020, 15:10
autor: Ukasz
Może to Ci się wyda pytaniem zupełnie od czapy, ale czy przez ostatnie 5 miesięcy udało Ci się pójść potańczyć? Pisałaś w pierwszym poście, że to była Twoja pasja.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 24 maja 2020, 16:09
autor: Załamana
Caliope, ja też cały czas bije się z myślami czy zapytać meza czy zaluje. Niby rozmawiamy ale nie umiem przełamać się i konkretnie zapytać czy zaluje ze wszystko niszczy. Jak rozmawiamy to udaje że jest szczęśliwy A może tak jest może tylko ja przeżywam że właśnie mi się rozpada rodzina która z nim budowałam , gdyby nie było córki pewnie byłoby mi łatwiej a tak Boże jak ciężko.... dla niej zrobilabym wszystko... może powinnam zapytać czy jest szczęśliwy, ale boję się że powie że tak A to będzie cios który na zawsze oddali nadzieję o jego powrocie.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 24 maja 2020, 17:16
autor: Caliope
Ukasz pisze: 24 maja 2020, 15:10 Może to Ci się wyda pytaniem zupełnie od czapy, ale czy przez ostatnie 5 miesięcy udało Ci się pójść potańczyć? Pisałaś w pierwszym poście, że to była Twoja pasja.
Tak udało się raz, ale było to okupione awanturą, że nigdy razem nie poszliśmy tańczyć, bo 9 lat nie lubił. Mąż na złość poszedł po mnie, pierwszy raz tańczył i się sponiewierał alkoholem, bardzo mnie tym zranił.
Załamana pisze: 24 maja 2020, 16:09 Caliope, ja też cały czas bije się z myślami czy zapytać meza czy zaluje. Niby rozmawiamy ale nie umiem przełamać się i konkretnie zapytać czy zaluje ze wszystko niszczy. Jak rozmawiamy to udaje że jest szczęśliwy A może tak jest może tylko ja przeżywam że właśnie mi się rozpada rodzina która z nim budowałam , gdyby nie było córki pewnie byłoby mi łatwiej a tak Boże jak ciężko.... dla niej zrobilabym wszystko... może powinnam zapytać czy jest szczęśliwy, ale boję się że powie że tak A to będzie cios który na zawsze oddali nadzieję o jego powrocie.
Czemu chcesz pytać czy mąż żałuję i czy jest szczęśliwy? To nie jest dobre pytanie na kryzys, danie sobie po głowie.Ja nie potrzebuję takich informacji, wybaczając mężowi nie myślę o tym co było, tworzę nową rzeczywistość, teraźniejszość, przyszłość dla mnie. Mogę mu tylko oznajmić że mi bardzo zależy na nim i synu, tego się wstydzę powiedzieć.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 25 maja 2020, 11:30
autor: Caliope
Jestem dzis zła, mąż dziś mnie pouczał, powiedziałam mu to, a powiem też żeby mi nie ojcował znowu. Chodzi i robi co chce, mężem jest tylko na papierze. Jakoś zaczyna mi to coraz bardziej ciążyć i mam też świadomość że powiedzenie oczekiwań będzie łączyć się z odejściem. Niestety nie wierzę zbytnio w jakieś lepsze intencje ,nie ma zmian w mężu tylko powrót do starych zachowań, a ja stawiam granice i jest mi ciężko.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 25 maja 2020, 21:19
autor: Nino
Caliope, trzymaj sie! Masz po prostu gorsze dni. Ja tez. Nie wierze, aby moj maz zmienil sie, ale po co wtedy ta cala moja modlitwa? Podziwiam Ukasza, ze kocha zone pomimo wszystko....

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 25 maja 2020, 22:29
autor: tata999
Nino pisze: 25 maja 2020, 21:19 Podziwiam Ukasza, ze kocha zone pomimo wszystko....
Podziwiasz? Czy Ty tak byś nie mogła lub nie możesz?