Samotność w małżeństwie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

Drodzy,
Czytam Was od kilku dni i jestem pod wrażeniem jak silną grupa wsparcia jesteście. Trafiłam tutaj z oczywistego powodu. Moje małżeństwo jest w kryzysie a czasem nawet myślę, że kryzys trwa od ślubu czyli od 8 lat. Dużym problemem jest brak swobodnej komunikacji z moim mężem (czytałam tutaj wątki o podobnych problemach, dużo mi to pomogło). Kiedyś nawet to milczenie omal nie stało się przyczyną rozpadu naszego małżeństwa. Myślę, że mąż mnie karze swoja ciszą i czeka na to aż znów ze łzami w oczach będę go prosić o zgodę, albo nie wytrzymam i zrobię kolejna awanturę, powiem za dużo i finalnie znów wrócę do niego ze łzami w oczach. Ostatni rok był dla nas wyjątkowo trudny. Z końcem roku w kłótni mąż powiedział mi, że mnie już nie chce, nie chce się rozwieść, nie chce odejść, po prostu (chyba) żyć jak ze współlokatorem. Z nowym rokiem przyjęłam zupełnie inna postawę niż zawsze. Uznałam, że skupię się na dzieciach i sobie, a nie na nim. Udaję, że wszystko jest ok, śmieje się z dziećmi a tak naprawdę jest to śmiech przez łzy. Najpierw był wściekły, odzywał się tylko zdawkowo, teraz jest różnie, czasem się odezwie coś więcej, częściej wygląda na smutnego niż obrażonego. Wiem, że mnie kocha, wiem, że potrzebuje mojej bliskości a jego upór nie pozwala mu się do mnie zbliżyć. Ile to będzie trwać... Sama jestem zagubiona. Czasem myślę, że to wszystko moja wina, że Bóg mnie każe za to, że od początku nie umiałam zadbać o małżeństwo, o atmosfere w domu taka, by dzieci były szczęśliwe. Za to, że w trudnych chwilach naszego związku szukałam innych mężczyzn zamiast się modlić o swoją rodzinę. Pewnych spraw też nie umiem za sobą zostawić, mąż w zeszłym roku bardzo mnie zranił. Okropne jest to, że ostatnio pomyślałam sobie, że może gdybym zachorowała na jakąś poważna chorobę, to mąż by dostrzegł, że życie jest takie kruche i nagle wszystko co mamy: zdrowie, dzieci, stabilność finansową, wszystko to może runąć, więc nie warto tygodniami, miesiącami się obrażać o błahe sprawy. Leczyłam się psychiatryczne ale w porozumieniu z lekarzem zakończyłam leczenie, myślę by do tego wrócić ale boje się, że uzależnie się od leków. Jestem bardzo wrażliwa, co mąż wielokrotnie wyśmiewał. Jak go znam, to wiem, że on tak naprawdę tylko udaje twardziela, a w środku jest może nawet bardziej czuły niż ja.
Zapisałam się na kurs Alpha, macie jakieś doświadczenia? Trochę się obawiam, bo na internecie czytałam różne opinie. Poza tym pewnie spotkam trochę ludzi z okolicy i nie będę się tam swobodnie czuć. Chętnie przyszłabym na spotkanie Waszej wspólnoty ale niestety nie mam nigdzie blisko. Od dawna słucham i czytam Ojca Szustaka, czytałam też książki ks.Jana Kaczkowskiego i myślę sobie nie raz (w gwoli marnego pocieszenia), że życie i tak minie, w dobrym czy złym małżeństwie i tak wszyscy skończymy tak samo, że może po prostu przyjąć to co życie daje i jakoś wegetować. Inne pocieszenie jakie stosuje to takie, że nie można mieć wszystkiego a skoro mam zdrowie, cudowne dzieci, wspierających rodziców, dużą grupę znajomych to jeszcze gdybym chciała szczęśliwe małżeństwo to wymagam już chyba za dużo.
Dziwne to moje małżeństwo. Z boku wydaje się, że mamy wszystko czego potrzebujemy, a wogole nie możemy się dogadać. Często ktoś mówi mi, że w małżeństwie są lepsze i gorsze chwile a ja mam wrażenie, że nas dotyczą tylko te drugie.
Możecie mi poradzić co robić? Błagać męża o wybaczenie i na siłę ratować nasze relacje czy nadal żyć po swojemu z ryzykiem, że mąż nawet latami nie będzie próbował się do mnie zbliżyć ale mimo to "Nie troszczyć się zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie...".
Starałam się krótko opisać moja sytuacje, by nie absorbować za bardzo swoją żałosną sytuacja a i tak wyszedł długi post.... Wybaczcie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Nirwanna »

Witaj, Gaea na forum :-)
Za chwilę zapewne Sycharki pospieszą z pomocą, ja tylko krótko zagaję o tym, abyś pamiętała o wpisach maksymalnie anonimowych, abyś nie została Ty lub twoja rodzina rozpoznana w realu.
Jak daleko masz do najbliższego Ogniska? U nas w diecezji drohiczyńskiej są sycharki dojeżdżające regularnie na spotkania Ogniska od kilku lat po 50-70km. Może się wybierzesz na Rekolekcje dla Kobiet: viewtopic.php?f=77&p=220584#p213827 ?
Zmierzam do tego, że zadajesz sporo pytań o przyszłość, której nikt z nas nie zna, za wyjątkiem Boga, natomiast będąc regularnie i na stałe we wspólnocie uczymy się odkrywać Boży plan na każdego na nas. A tak się składa że Boży plan jest jednocześnie tym planem dającym szczęścia i radochy na maksa.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: MaryM »

Witaj Gaea. Potwona samotność w małżeństwie była także moim udziałem. Wiem jedno- obydwoje takiej wegetacji nie zaakceptujecie, zwłaszcza gdy dzieci podrosną. Mojego męża zachęciła do rozwoju prawdopodobnie kowalska, do której maż sie nie przyznaje. Dobrze, że sie ocknełaś i zajełaś sobą. Może macie jeszcze szansę!
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

Nirwanna, dziękuję za zaproszenie, takie rekolekcje są wręcz moim marzeniem, niestety na ten moment trudno mi się wybrać gdzieś na dłużej niż kilka godzin, moje młodsze dziecko to kilkumiesięczne niemowlę. Dlatego Ognisko oddalone ode mnie raptem 40km i tak nie wchodzi na razie w grę. Może za jakiś czas, gdy dzieci podrosną.

MaryM - witam Cię serdecznie, bardzo dużo czytałam Twoich postów, bo w części te same problemy mnie dotyczą. Przede wszystkim milczenie męża i brak zainteresowania dziećmi. Dodać też mogę życie daleko od Kościoła... Z kolei zawsze byłam dla niego atrakcyjną kobieta, rzadko mówił to wprost ale jak było między nami dobrze to okazywał to zawsze, to mnie dowartościowywalo. Myślę, że bardzo chciałby się do mnie zbliżyć, bo sfera intymna była dla niego zawsze ważna ale duma mu na to nie pozwala. Jak go znam to prędko nie posunie się do zdrady albo go jeszcze dobrze nie znam...
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Triste »

Gaea to co opisujesz jest mi bardzo bliskie.
Ja również w małżeństwie byłam bardzo samotna. Z różnych przyczyn. Z racji problemów jakie nas dotknęły, oczywiście z powodu problemów z komunikacją aż w końcu dlatego że mój mąż po prostu jest człowiekiem niezwykle zamkniętym, skrytym, nie potrafiącym rozmawiać z drugą osobą bo wtedy się zacina, blokuje i nie jest zdolny żeby cokolwiek z siebie wykrzesać.

To bardzo męczy. Przynajmniej mnie to psychicznie dobijało.
Ale teraz warto postawić sobie pewne pytania - dlaczego tak jest ?
Jak to było między Wami kiedyś ? Przed ślubem ?
Jaką osobą jest mąż ? Jak z jego emocjami ? Czy jest uczuciowy ? Czy ma w sobie empatię ?

Czy przyjrzałaś się sobie ? Czy nie jest czasem tak że rozmawiasz z mężem w sposób atakujący ?
Może zbyt mocno go krytykujesz ? A może wygłaszasz słowotok i nie pozwalasz mężowi dojść do słowa ?

Jak wyglądają Wasze rozmowy ?

To co mi się rzuca po przeczytaniu Twojego pierwszego postu - wyrobiliście sobie schemat.
Mąż wie że przyjdziesz się pokajać. Że będziesz przepraszać i to z Twojej strony wyjdzie chęć pogodzenia.
On nie czuje potrzeby żeby uczynić jakikolwiek ruch bo wie że Ty i tak to zrobisz.
Gaea pisze: 29 sty 2020, 14:03 Za to, że w trudnych chwilach naszego związku szukałam innych mężczyzn zamiast się modlić o swoją rodzinę. Pewnych spraw też nie umiem za sobą zostawić, mąż w zeszłym roku bardzo mnie zranił.
Czy to znaczy że zdradzałaś ?
Czy mąż ma świadomość jak bardzo Cię zranił ? Czy coś z tym zrobił, próbował zadośćuczynić ?

Jestem pewna że im dłużej będziecie zamiatać to wszystko pod dywan tym szybciej to wszystko runie jak domek z kart.
Pierwszy ważny krok już uczyniłaś - pojawiłaś się tutaj na forum szukając pomocy.
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

Triste dziękuję, czytałam też trochę o Twoich problemach, całego wątku nie udało mi się jeszcze prześledzić ale widziałam, że też spotkało Cię sporo cierpienia w małżeństwie. Trudno mi coś doradzić, sama jestem totalnie zagubiona. Jedynie albo aż tyle co mogę zrobić to wesprzeć duchowo i w modlitwie.
Triste pisze: 30 sty 2020, 7:30 Jak to było między Wami kiedyś ? Przed ślubem ?
Jaką osobą jest mąż ? Jak z jego emocjami ? Czy jest uczuciowy ? Czy ma w sobie empatię ?
Zawsze się kłóciliśmy ale wracaliśmy do siebie. Nawet gdy stanowczo próbowałam zakończyć nasz związek jeszcze przed ślubem to mąż (wtedy potrafił) przyjeżdżał, rozmawiał i ponownie byliśmy razem. Jest bardzo uczuciowy ale z biegiem lat coraz mniej o tym mówi.
Triste pisze: 30 sty 2020, 7:30 Czy przyjrzałaś się sobie ? Czy nie jest czasem tak że rozmawiasz z mężem w sposób atakujący ?
Może zbyt mocno go krytykujesz ? A może wygłaszasz słowotok i nie pozwalasz mężowi dojść do słowa ?

Jak wyglądają Wasze rozmowy ?
Oboje jesteśmy nerwowi. Faktycznie wiele rozmów wyglądało tak jak odpisałaś + obelgi, wyzwiska, straszenie. Dlatego gdy zaczęłam być na skraju wyczerpania psychicznego, często czułam ucisk w klatce piersiowej, nie spałam postanowiłam się leczyć. Ale zakończyłam leczenie wróciły problemy, nerwy... I (bardzo trudno mi się do tego przyznać) przypomniałam sobie o Bogu. Myślę więc, że słowa z postu "w złote ramki oprawić słowa Kasi" u mnie się sprawdzają a mianowicie "że Bóg dobrze wie, co robi, odsuwając od nich partnera czy małżonka. Tak bez oceniania, właśnie z radością sobie myślę. Bo zobaczcie ile osób dopiero w kryzysie prawdziwie zwraca się do Boga, a przecież chyba o to chodzi w naszym życiu, prawda?".
Triste pisze: 30 sty 2020, 7:30 Czy to znaczy że zdradzałaś ?
Czy mąż ma świadomość jak bardzo Cię zranił ? Czy coś z tym zrobił, próbował zadośćuczynić ?
Tak, zdradzalam, mogłabym się tu rozwodzić nad tym czym tak naprawdę jest zdrada fizyczną i gdzie jest granica ale mimo wszystko biorę to na klatę. Zdradzalam a do tego piłam alkohol a raczej w odwrotnej kolejności. Niestety do alkoholu czasem wracam.
Mąż nie może mi zadośćuczynić. Ma świadomość, że zrobił źle, że w bardzo ważnych dla mnie momentach życia nie tylko zostawiał mnie samą co wręcz utrudniał normalne funkcjonowanie.

Traktuje obecną sytuację jako moją karę za to wszystko zło, które ja mu uczyniłam. On o tym nie wie ale nie dość, że go zdradzalam to jeszcze ciągle narzekałam na niego i oczernialam go do znajomych nawet wspólnych.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Triste »

Gaea no to sporo pracy przed Tobą.
Męża zostawiłabym na tą chwilę trochę z boku.

Ty musisz zająć się porządnie sobą, swoimi uzależnieniami oraz swoim zdrowiem psychicznym.
Bez tego nie widzę szans abyś ruszyła dalej.
Zmiany trzeba zacząć od siebie. Porządna terapia jest tu bardzo potrzeba.

Mówisz że mąż wyrządził Ci krzywdę - ty o tym wiesz.
Ty zdradzałaś męża o czym on nie wie.
Oboje macie sporo za uszami więc ..... trzeba chyba zacząć od wybaczenia sobie, mężowi.
Musisz naprawdę popracować na sobą, nad tym co dla ciebie ważne, jakie masz wartości. Na swoim poczuciem wartości także.

Jesteś w tej dobrej sytuacji że mąż nadal z Tobą jest, mieszka z Tobą.
Być może pod wpływem Twoich zmian, Twojego większego spokoju on także odczuje potrzebę zmian w sobie, zacznie stopniowo się otwierać na Ciebie.

To dobrze że odnalazłaś Boga w swoim życiu, późno bo późno ale ...jednak.
Ta wiara to powinien być solidny fundament dla Ciebie teraz.
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

Wydaje mi się, że nie umiem wybaczyć ani sobie ani mężowi, próbuje ale to wraca. Ja pierwsza do stawiania osądów na forum na temat niewierności - kwintesencja hipokryzji. Mąż, który nie wykazał się odrobiną empatii i wsparcia w trudnych chwilach, wyzywający mnie od najgorszych i ojciec w zasadzie żaden.
Kiedyś gdy było mi bardzo ciężko wyzalilam się na jakimś kobiecym forum, wylano na mnie wiadro pomyj, że jestem dewota, że dawno powinnam się rozwieść, bo moje małżeństwo to jedna wielka patologia a ja jeszcze zmusilam męża do kolejnego dziecka... Byłam wtedy w ciąży, coś okropnego.
Muszę chyba odnaleźć mojego spowiednika i się wybrać do niego, cudowny ksiądz, bardzo mi pomógł w zeszłym roku ale wyjechał kilka miesięcy temu.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: s zona »

Gaea pisze: 30 sty 2020, 19:22 Wydaje mi się, że nie umiem wybaczyć ani sobie ani mężowi, próbuje ale to wraca. Ja pierwsza do stawiania osądów na forum na temat niewierności - kwintesencja hipokryzji. Mąż, który nie wykazał się odrobiną empatii i wsparcia w trudnych chwilach, wyzywający mnie od najgorszych i ojciec w zasadzie żaden.
Kiedyś gdy było mi bardzo ciężko wyzalilam się na jakimś kobiecym forum, wylano na mnie wiadro pomyj, że jestem dewota, że dawno powinnam się rozwieść, bo moje małżeństwo to jedna wielka patologia a ja jeszcze zmusilam męża do kolejnego dziecka... Byłam wtedy w ciąży, coś okropnego.
Muszę chyba odnaleźć mojego spowiednika i się wybrać do niego, cudowny ksiądz, bardzo mi pomógł w zeszłym roku ale wyjechał kilka miesięcy temu.
Witaj Gaea,
dziewczyny sporo juz powiedzialy .. mnie juz niewiele zostalo :)

A na powaznie .. Dobra spowiedz, to wg mnie podstawa do dalszej wspolpracy z Opatrznoscia :)Mnie w listopadzie taka godzina ze spowiednikiem bardzo pomogla ...

Osobiscie zaczelabym od tego .. zeby oddac Bogu "w prezencie" to, co nas przerasta a samemu brac sie do tego ,co mozemy W SOBIE zmienic ..
Mnie bardzo pomaga modlitwa sw Arabki do Ducha Sw :
https://www.karmel.pl/przyzywac-z-maryj ... -swietego/
Duchu Święty, natchnij mnie.
Miłości Boża, pochłoń mnie.
Drogą prawdy prowadź mnie!
Maryjo, Matko moja spojrzyj na mnie.
Z Jezusem błogosław mnie!
Od wszelkiego zła,
Od wszelkiego złudzenia,
Od wszelkiego niebezpieczeństwa, zachowaj mnie!


i modlitwa o Pogode Ducha

O Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

http://sychar-12krokow.blogspot.com/200 ... ducha.html
.. obok NP i egzorcyzmu malzenskiego przetrwalismy - mam nadzieje- z Boza pomoca kryzys ...

A bylo strasznie ...W trudnych momentach staralam sie " na sile zapelnic szklanke do polowy " ... Ale wydaje mi sie ,ze dopiero ten moj czas na pisaniu Krokow pomogl mi spojrzec na wiele spraw tak troche z boku .. i czesc tych zlych nalecialosci we mnie naprostowac .. na reszte czekam ..
Polecam, warto sie zapisac :)
Kiedys sie doczekasz ....

Moze jeszcze to,jak piszesz,ze maz jest " zlym Ojcem" .. ale czy pozwalasz mu sie wykazac przy dzieciach .. moze warto .. Sama zrobilam ten blad kilka razy, przy kazdym kolejnym dziecku robilam wszystko sama .. a przy ostatniej dwojce to juz na cale 100% :(
Wydaje mi sie, ze przy kilkumiesiecznym dziecku to dalby rade, moze warto zachecic na poczatek .. to Wasze wspolne dzieci .. wspolne obowiazki ..szkoda tracic te relacje meza z dziecmi .. z nastolatkami trudniej....ciezko nadrobic ...
Przy okazji .." obowiazek malzenski".... nie jest dobrze,jak ta sfera lezy odlogiem .. Sama to czujesz ...
Westchne w modlitwie :)

ps znasz jezyk milosci meza i swoj ?
https://mk-pl.github.io/5-jezykow-milosci/
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

s zona dziękuję, modlitwę o pogodę ducha znam ale modlitwy sw Arabki do Ducha Sw nie, więc chętnie zastosuje.
Co to znaczy "moj czas na pisaniu Krokow"? Przeszłaś przez ten program?
Mąż wogole nie chciał dzieci, pierwszemu jeszcze jakoś nie był przeciwny ale przy drugim powiedział wprost (gdy już byłam w ciąży), że nie będzie się angażował, że zmusilam go do tej ciąży, że to moja odpowiedzialność. Czułam się winna nosząc to dziecko Boże, głaskałam brzuch i myślałam "będę cię kochać za dwoje aniołku", patrzę teraz na to roześmiane niemowlę i dziękuję Bogu, że mi je dał, a jednocześnie staram się by jak najmniej wadziło (okropnie to brzmi) mężowi. On wie, on chyba źle się z tym czuje, szczególnie z uwagi na to, że wielokrotnie wygarnialam mu to co mówił, czego nie robił, co robił... Może to wszystko zdarza się i w innych małżeństwach ale ja w moim nie umiem tego ogarnąć, czuję się jak samotna matka z dziećmi, które tak naprawdę mu przeszkadzają mimo, że widzę, że je kocha.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: nałóg »

Gaea, a po co piłaś?po co pijesz?co Ci dawał/daje alkohol? A pro po Twojego wątku...... jesteś w dobrym miejscu,aplikujesz do elitarnego klubu tych którzy radzą sobie już - w różnym stopniu i z różnym skutkiem-z kryzysem w relacji małżeńskiej i rodzinnej.Pisz, wywalaj z siebie, wentyluj emocje aby Cię nie rozsadziły od wewnątrz.Dostaniesx tu wsparcie emocjonalne i czasami będzie to wsparcie bolało bo i „kubeł zimnej wody.... i paluch w oku” się znajdzie,lecz nie będzie to po to aby Ci dokopać np.za szwendanie się po cudzych ogródkach i łóżkach.Tu dostaniesz wsparcie i sugestie , tu forumowicze podzielą się swoimi odczuciami jak się czuli gdy byli/ są krzywdzeni i jak sami krzywdzili.To dobre miejsce.PD
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: mare1966 »

Samotność w małżeństwie
to dość częsta przypadłość .

Nie bardzo rozumiem .
Ty zdradzałaś , a mąż wie czy nie wie ?
( tak nawiasem nawet jeżeli nie wie , to pewnie coś tam jednak wie ,
ale jednak dopytam )
Dla mnie to kluczowa sprawa .
Ja po jego niechęci wnioskuję , że jednak coś wie .
Zwykle chłop może się kłócić za dnia , ale wieczorem szuka ugody .
A skoro taki honorowy , to musi mieć bardzo twardy argument PRZECIW .
A zdrada skutecznie go hamuje i oddala .
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

nałóg pisze: 30 sty 2020, 22:37 Gaea, a po co piłaś?po co pijesz?co Ci dawał/daje alkohol?
Złudne rozładowanie emocji
mare1966 pisze: 30 sty 2020, 22:38 Nie bardzo rozumiem .
Ty zdradzałaś , a mąż wie czy nie wie ?
( tak nawiasem nawet jeżeli nie wie , to pewnie coś tam jednak wie ,
ale jednak dopytam )
Dla mnie to kluczowa sprawa .
Ja po jego niechęci wnioskuję , że jednak coś wie .
Zwykle chłop może się kłócić za dnia , ale wieczorem szuka ugody .
A skoro taki honorowy , to musi mieć bardzo twardy argument PRZECIW .
A zdrada skutecznie go hamuje i oddala .
Nie wie. To było dawno, kilka lat temu, a po tym były dobre okresy miedzy nami, choć krótkie. To też nie było tak jak w filmie, że umawiałam się na schadzki z kochankami. Po prostu bezmyślnie wdałam się w znajomość, niby w przyjaźń, ktora zaczęła iść w złym kierunku, zdradziłam bardziej chyba emocjonalnie niż fizycznie. Popełniłam ogromny błąd i muszę z tym żyć.
Myślę, że on po prostu czeka aż znów się złamię i będę go prosić o miłość. Argumentem jest za pewne to, że robiłam awantury i wygadywalam mu jaki jest beznadziejny...
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: mare1966 »

Gaea
"Myślę, że on po prostu czeka aż znów się złamię i będę go prosić o miłość. Argumentem jest za pewne to, że robiłam awantury i wygadywalam mu jaki jest beznadziejny..."

Nie wiem , ale ja się wcale nie dziwię ,
że mąż się dystansuje .
Woli "pozorny spokój" niż emocjonalne jazdy ,
nawet kosztem nocnej samotności , a to mocno frustrujące
i dodatkowo nie pomaga .
A słów o "beznadziejności" się nie zapomina ,
nawet jeżeli 100 razy zaprzeczysz .
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: nałóg »

Gaea pisze: 31 sty 2020, 3:42 Złudne rozładowanie emocji
czyli regulowanie emocji i uczuć przy pomocy używki . To może świadczyć o pewnych skłonnościach do uzależnienia się od substancji a w przypadku zdrad emocjonalnych i fizycznych, romansowania, flirtowania od zachowań .
Zanim pójdziesz w dalsze rozliczanie męża może czas zacząć od siebie?
Gaea pisze: 30 sty 2020, 19:22 Wydaje mi się, że nie umiem wybaczyć ani sobie ani mężowi, próbuje ale to wraca

Taką dość sprawdzoną ścieżką jest zajęcie się sobą i swoimi postawami, zaletami(bo masz je na pewno-możesz je wyartykułować, nazwać?) i wadami charakteru. Rozeznać co jest u Ciebie wadą, po co te wady pielęgnujesz, co one Ci dają? jaka przyjemność? z jakich archetypów zaczerpnęłaś określone postawy w relacji z mężem i z innymi 'adoratorami" z którymi zdradzałaś męża. To forum to kopalnia wiedzy popartej własnymi doświadczeniami uczestników z sytuacji podobnych do Twoich . Potem może jakieś wsparcie terapeutyczne?
PD
ODPOWIEDZ