Po zdradzie żony
Moderator: Moderatorzy
Re: Po zdradzie żony
W miarę normalny człowiek, który ma poczucie własnej wartości na jakimkowiek poziomie - ma - albo inaczej wg. mnie powinien mieć - głęboko w... nosie "szacunek innych do siebie". A w ogole to po co? Żeby mile łechtać własne ego? "O jestem szanowany, ważnym obywatelem" Ja stoje na stanowisku, że im mniejsze ego tym lepiej i lepiej go nie łechtać
A wracając do tego, czego się już raz czepiłem czyli do: "Szanuj siebie, to będziesz szanowany przez innych".
to może jeszcze idźmy analogicznie i: "Kochaj siebie, to będziesz kochany przez innych" ? ) Równie słabe
A wracając do tego, czego się już raz czepiłem czyli do: "Szanuj siebie, to będziesz szanowany przez innych".
to może jeszcze idźmy analogicznie i: "Kochaj siebie, to będziesz kochany przez innych" ? ) Równie słabe
Re: Po zdradzie żony
Chociaż mnie nie... to kochaj siebie w sumie jakoś bardziej mi pasuje niż, szanuj siebie
Choć na pewno warto siebie szanować, ale nie dla innych - tylko właśnie dla siebie
Choć na pewno warto siebie szanować, ale nie dla innych - tylko właśnie dla siebie
Re: Po zdradzie żony
Aleksander
Nie odrzucaj , tylko zastanów się głębiej .
Mylisz szacunek z wyniosłością i pychą .
Szacunek jest podstawą KAŻDEJ relacji .
np. wielu Polaków nie szanuje ani siebie ani siebie nawzajem
i dlatego nie są szanowani np. na Zachodzie
A człowiek który kocha siebie
będzie szukał relacji dobrych dla siebie
tym samym zwiększy szansę , że będzie kochany .
Przeciwnie , prawdziwe i logiczne ."A wracając do tego, czego się już raz czepiłem czyli do: "Szanuj siebie, to będziesz szanowany przez innych".
to może jeszcze idźmy analogicznie i: "Kochaj siebie, to będziesz kochany przez innych" ? ) Równie słabe "
Nie odrzucaj , tylko zastanów się głębiej .
Mylisz szacunek z wyniosłością i pychą .
Szacunek jest podstawą KAŻDEJ relacji .
np. wielu Polaków nie szanuje ani siebie ani siebie nawzajem
i dlatego nie są szanowani np. na Zachodzie
A człowiek który kocha siebie
będzie szukał relacji dobrych dla siebie
tym samym zwiększy szansę , że będzie kochany .
Re: Po zdradzie żony
Zgoda mare, właśnie dlatego, napisałem, że z tym "Kochaj siebie" to już lepiej to brzmi
No ale odbiegliśmy od tematu tak czy siak .
Trzeba by dodać kilka konkretnych rad dla autorki wątku.
Ktoś jakiś pomysł?
No ale odbiegliśmy od tematu tak czy siak .
Trzeba by dodać kilka konkretnych rad dla autorki wątku.
Ktoś jakiś pomysł?
-
- Posty: 3
- Rejestracja: 31 sty 2017, 15:32
- Płeć: Kobieta
Re: Po zdradzie żony
Dziekuję za tak liczny odzew.
Czytałam "Miłość potrzebuje stanowczości"
Staram się rozmawiać z mężem o tym , ze taka sytuacja nie może już dłużej trwać. Kilka razy byłam o krok od tego by wyprowadzić się z dziećmi do rodziców ale boję się tego zrobić bo on grozi, że wtedy już będzie po wszystkim i żadnych powrotów nie będzie. Poza tym nie chcę ponownie krzywdzić córki, która świata poza ojcem nie widzi. Moja obrona przed jego agresją to wychodzenie do drugiego pomieszczenia ale rzadko to robię, generalnie gdy on zaczyna mnie wyzywać to zaczynam płakać i prosić by przestał ale to przynosi raczej odwrotny skutek.
Czytałam "Miłość potrzebuje stanowczości"
Straszne jest to, że on nie potrafi się pohamować nawet przy dzieciach. Nasza 3 letnia córka często mówi, że tata już nie kocha mamy bo ona "jeździła do lasu z Kowalskim" w tym miejscu cytuje właściwe nazwisko Kowalskiego, które już doskonale zapadło jej w pamięć. Córka nie raz prosi tatę by "przestał opowiadać mamie głupoty"
Z tym od zawsze był problem i w mojej ocenie to właśnie brak poczucia wartości zaprowadził mnie do tego co zrobiłam. Zawsze swoją wartośc uzależniałam od mojego męża bo on był jedynym facetem w moim życiu tak naprawdę od zawsze bo poznalismy się jako nastolatkowie. Gdy mieliśmy kryzys i mąż zle mnie traktował ja się totalnie załamałam. Wtedy pojawił się Kowalski, który okazał zainteresowanie.
Myślę, że coś w tym jest. Mąż ma bardzo złe relacje ze swoją matką, od której nigdy nie doświadczył pełnej miłości i akceptacji. Mama urodziła go w późnym wieku, kilka lat wcześniej jej starszy syn popełnił samobójstwo, któremu mąż nigdy nie był w stanie dorównać i spotykał się z krytyką.
Tutaj muszę trochę sprostować, bo to co napisałam zostało chyba trochę źle zrozumiane. Owszem, mój mąż robi teraz co chce, cały czas chodzi na jakieś imprezy, bawi się i poznaje z kobietami. Wiem, że z niejedną już pisał i były jakieś spotkania ale nie mam pewności co do tego by sypiał z którąś. On sam mówi mi, że kogoś szuka i także chce mnie zdradzać ale nie przyznaje się by to już nastąpiło.
Re: Po zdradzie żony
Zacznę od dyskusji Panów:
Jednocześnie warto podkreślić to co napisał Aleksander, a co często tu powtarzamy - szanować, kochać siebie (tak jak z całą pracą nad sobą), należy dla siebie samego, nie otoczenia.
Teraz już bardzie bezpośrednio do żony i matki:
Zacznę od końca Twego postu.
Twoje poczucie własnej wartości to Twoja działka. I warto się jak najszybciej tym zająć. Warto abyś zasygnalizowała psycholog, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś, że chciałabyś się tym zająć. Po raz kolejny tylko przypominam, że dobór psychologa jest bardzo istotny.
S_zona podała Ci trzy tytuły, które i wg mnie są najbardziej trafione w Twojej sytuacji w obecnym czasie.
Skoro jedną z nich juz przeczytałaś, polecam zająć sie pozostałymi dwiema.
I może bardziej przerabiać je w sobie niż tylko czytać. No i wprowadzać w życie.
Boisz się? Rozumiem, też się bałem wprowadzać stanowcze rozwiązania.
Jednocześnie, bezczynnością możesz doprowadzić do poważnych konsekwencji.
U siebie.
I u dzieci.
Bo jak zestawiam to co napisałaś:
Przyzwolenie na złe traktowanie przez mężczyzn, przecież to nomalne, tak było w domu.
Niskie poczucie wartości.
Brak umiejętności stawiania granic.
Twój mąż takim zachowaniem krzywdzi nie tylko Ciebie ale i córki.
Twoim obowiązkiem jest je chronić. One nie powinny być wplątywane w Wasze bagno, powinniście je przed tym z całych sił chronić.
Znam to doskonale, bo ja i moi bracia wplątywani w podobne szambo byliśmy. Także to nie tylko teoria z mojej strony.
To co zrobiłaś nie determinuje całego przyszłego życia, nie oznacza, że masz pozwalać sobie na takie traktowanie w ramach żle pojmowanej pokuty.
Żeby była jasność, ja nie mam na myśli, że musisz koniecznie uciekać od męża, odchodzić.
Po mojemu, najpierw powinnaś stanąć na nogi, ogarnąć siebie (zwłaszcza poczucie wartości, równowaga emocjonalna, kwestie granic oraz przebaczyć sobie jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś).
Jeżeli jednak gdy już te kwestie "ogarniesz" a mąż będzie zachowywał się tak samo, moim zdaniem w ramach obrony siebie i dzieci, należałoby się odseparować. Po uprzednim postawieniu granic i w tym obszarze.
Do wszystkiego trzeba się przygotować.
Na koniec:
Twoje wychodzenie do innego pomieszczenia (o ile nie jest włściwie zakomuniowane), odbierane może być jako słabość i/lub objaw braku szacunku do niego.
Płacz pewnie zaś go złości i nakręca.
Skoro sama widzisz, że przynosi to raczej odwrotny skutek, może warto zmienić metody obrony?
Przychylam się (obie opcje:szacunek i kochanie) do tego, co napisał Mare o kochaniu. Mając szacunek do siebie, kochając siebie - zwiększamy szanse, że otoczenie będzei nas kochać/szanować."Ja stoje na stanowisku odmiennym od powszechnie przyjętego.
Często daje się słyszeć: "Szanuj siebie, to będziesz szanowany przez innych".
Dla mnie to totalnie nietrafione.
Ja uważam: "Mając szacunek do siebie, będziesz portafić szanować innych".
Jednocześnie warto podkreślić to co napisał Aleksander, a co często tu powtarzamy - szanować, kochać siebie (tak jak z całą pracą nad sobą), należy dla siebie samego, nie otoczenia.
Teraz już bardzie bezpośrednio do żony i matki:
Zacznę od końca Twego postu.
Twoje poczucie własnej wartości to Twoja działka. I warto się jak najszybciej tym zająć. Warto abyś zasygnalizowała psycholog, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś, że chciałabyś się tym zająć. Po raz kolejny tylko przypominam, że dobór psychologa jest bardzo istotny.
S_zona podała Ci trzy tytuły, które i wg mnie są najbardziej trafione w Twojej sytuacji w obecnym czasie.
Skoro jedną z nich juz przeczytałaś, polecam zająć sie pozostałymi dwiema.
I może bardziej przerabiać je w sobie niż tylko czytać. No i wprowadzać w życie.
Boisz się? Rozumiem, też się bałem wprowadzać stanowcze rozwiązania.
Jednocześnie, bezczynnością możesz doprowadzić do poważnych konsekwencji.
U siebie.
I u dzieci.
Bo jak zestawiam to co napisałaś:
i to:żona i matka pisze: ↑16 lip 2017, 0:24 Straszne jest to, że on nie potrafi się pohamować nawet przy dzieciach. Nasza 3 letnia córka często mówi, że tata już nie kocha mamy bo ona "jeździła do lasu z Kowalskim" w tym miejscu cytuje właściwe nazwisko Kowalskiego, które już doskonale zapadło jej w pamięć. Córka nie raz prosi tatę by "przestał opowiadać mamie głupoty"
Jeżeli córka nie widzia świata poza tatą, a tato tak traktuje jej mamę, to co mała przyswoi?żona i matka pisze: ↑16 lip 2017, 0:24 Poza tym nie chcę ponownie krzywdzić córki, która świata poza ojcem nie widzi.
Przyzwolenie na złe traktowanie przez mężczyzn, przecież to nomalne, tak było w domu.
Niskie poczucie wartości.
Brak umiejętności stawiania granic.
Twój mąż takim zachowaniem krzywdzi nie tylko Ciebie ale i córki.
Twoim obowiązkiem jest je chronić. One nie powinny być wplątywane w Wasze bagno, powinniście je przed tym z całych sił chronić.
Znam to doskonale, bo ja i moi bracia wplątywani w podobne szambo byliśmy. Także to nie tylko teoria z mojej strony.
To co zrobiłaś nie determinuje całego przyszłego życia, nie oznacza, że masz pozwalać sobie na takie traktowanie w ramach żle pojmowanej pokuty.
Żeby była jasność, ja nie mam na myśli, że musisz koniecznie uciekać od męża, odchodzić.
Po mojemu, najpierw powinnaś stanąć na nogi, ogarnąć siebie (zwłaszcza poczucie wartości, równowaga emocjonalna, kwestie granic oraz przebaczyć sobie jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś).
Jeżeli jednak gdy już te kwestie "ogarniesz" a mąż będzie zachowywał się tak samo, moim zdaniem w ramach obrony siebie i dzieci, należałoby się odseparować. Po uprzednim postawieniu granic i w tym obszarze.
Do wszystkiego trzeba się przygotować.
Na koniec:
żona i matka pisze: ↑16 lip 2017, 0:24 Moja obrona przed jego agresją to wychodzenie do drugiego pomieszczenia ale rzadko to robię, generalnie gdy on zaczyna mnie wyzywać to zaczynam płakać i prosić by przestał ale to przynosi raczej odwrotny skutek.
Twoje wychodzenie do innego pomieszczenia (o ile nie jest włściwie zakomuniowane), odbierane może być jako słabość i/lub objaw braku szacunku do niego.
Płacz pewnie zaś go złości i nakręca.
Skoro sama widzisz, że przynosi to raczej odwrotny skutek, może warto zmienić metody obrony?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Po zdradzie żony
Wszyscy jesteśmy słabi. Katolik to ten,kto się chlubi ze swych słabości. Jak ma Bóg działać w naszym życiu, skoro tyle pomysłów naszych? To w ogóle po co Ten Bóg? Czyż nie jest miłością? To Jego KREW nas uwalnia, bez niej nie ma przebaczenia! Jeśli kto wierzy to idzie za Nim. A kto chce być Jego uczniem niech się zaprze samego siebie, weżmie krzyż swój i niech idzie za mną.
Re: Po zdradzie żony
Dokładny cytat z Ewangelii brzmi: Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje (Łk 9, 23)
Dar73, pozwoliłam sobie wkleić ten cytat, bo inaczej z Twojego zdania wynika coś odwrotnego do Ewangelii A na pewno Twoja intencja była inna
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Po zdradzie żony
Dzięki Nirwanna. Nie cytowałem dokładnie, tylko napisałem co mi w duszy gra. Staram się wsłuchiwać w Ducha Św. Na ile uzna człowiek swą słabość przed Bogiem i odda tę słabość ,na tyle Bóg wypełni swą mocą. Bez pokory wobec Boga żadne "dobre rady" nie przyniosą oczekiwanego efektu. Przecież Bogu zależy nieskończenie więcej na ocaleniu każdego ze współmałżonków."Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości,niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając"( J1,3)
Re: Po zdradzie żony
Jestem w separacji nieformalnej z żoną ,nie umiałem sobie poradzić z Jej agresja ,poniżaniem mnie i zdradami . Popełniłem błąd wciągając w to dzieci , dziś żałuję że tek późno zareagowałem ,nie stawiałem granic i pozwalałem na przemoc wobec siebie która była nie tylko brakiem miłości wobec mnie jako męża ale również i wobec żony .Pozwalanie na to by zło się rozszerzało to nie miłość , czasem trzeba stanowczo powiedzieć NIE ,odseparować się od człowieka który nie radzi sobie z emocjami i bólem , zranieniem. Wg mnie to nic złego ,a daje możliwość przemyślenia ,dystansu , uspokojenia oraz czasu . Kochając siebie ,nie pozwalam na zło wobec siebie ,ale też nie ranię tego kto mnie kocha mimo że on mnie rani ,jedynie stawiam granicę która chroni mnie i w jakiś sposób jego . Każdy jest wolny ,jeśli będzie chciał to zdradzi , moja żona też obiecała mi zemstę za moją przemoc , mimo mojego zadośćuczynienia po kilkunastu latach zrealizowała to , w mojej ocenie nie zrobiła tego w pełni świadomie ,ale nieprzebaczenie przygotowało odpowiedni grunt, i znaleźli się pocieszyciele...
Zadbaj o siebie i dzieci ,to nie znaczy przestań kochać męża ,tzn. zabezpiecz swoje zdrowie i zdrowie dzieci , znajdź bezpieczny dla siebie kąt w którym będziesz mogła w wolności i szacunku odbudowywać siebie ,jeśli to nie wymaga wyprowadzki to dobrze ,ale jeśli w waszym mieszkaniu nie możesz oczekiwać na szacunek i miłość oraz zagwarantowanie swoich granic to morze trzeba na jakiś czas się odseparować . Zdrada bardzo boli ,miej też świadomość ,że nie każdy człowiek może to znieść ,każdy z Was potrzebuje czasu i spokoju . Pozdrawiam , Niech Was Pan błogosławi i strzeże .
Zadbaj o siebie i dzieci ,to nie znaczy przestań kochać męża ,tzn. zabezpiecz swoje zdrowie i zdrowie dzieci , znajdź bezpieczny dla siebie kąt w którym będziesz mogła w wolności i szacunku odbudowywać siebie ,jeśli to nie wymaga wyprowadzki to dobrze ,ale jeśli w waszym mieszkaniu nie możesz oczekiwać na szacunek i miłość oraz zagwarantowanie swoich granic to morze trzeba na jakiś czas się odseparować . Zdrada bardzo boli ,miej też świadomość ,że nie każdy człowiek może to znieść ,każdy z Was potrzebuje czasu i spokoju . Pozdrawiam , Niech Was Pan błogosławi i strzeże .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Po zdradzie żony
Ozeasz
Jeżeli chcesz pisać na naszym forum, to może wydzielimy Ci oddzielny wątek?
Jeżeli chcesz pisać na naszym forum, to może wydzielimy Ci oddzielny wątek?
Re: Po zdradzie żony
Biorę udział w warsztatach 12 kroków ,tu wchodzę sporadycznie , może po skończeniu warsztatów ....Jacek-sychar pisze:Jeżeli chcesz pisać na naszym forum, to może wydzielimy Ci oddzielny wątek?
Z tego co wiem zdrady ok. 3 lat - z pięcioma , ale może nie wiem o innych , podobnie i agresja ze strony żony ,przemoc psychiczna , pastwienie się nade mną (ale to dlatego że miała podatny grunt-moja uległość i brak granic) poważny kryzys parę lat wstecz , taki w którym słyszałem o rozwodzie , alimentach i takie tam ...Aleksander pisze:ozeasz... a długo trwała ta aresja i zdrady? Mógłbyś zakreśłić jakieś ramy czasowe?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II