Sytuacja beznadziejna

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

Jacku - dziękuję :D

Przepraszam Was za tę chwilę zwątpienia w modlitwę. Już stawiam się do pionu 🙂.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
jacek-sychar

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: jacek-sychar »

Lenka pisze: 12 sie 2017, 18:44 Przepraszam Was za tę chwilę zwątpienia w modlitwę. Już stawiam się do pionu
Lenka
Chwile zwątpienia i okresy gorszego nastroju to nasza specjalność. :lol:
Na szczęście zdarzają się coraz rzadziej, trwają coraz krócej i mają coraz mniejszą intensywność.
Mnie też czasami zdarzają się okresy gorszego nastroju. :P
Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

Ciągle przewijają mi się przez głowę słowa męża: "mogę z tobą zostać, jak mnie zmusisz, ale chcesz mieć męża, który cię zdradza? Przecież będę tam jeździł, dalej będę cię zdradzał, wytrzymasz to? Nawet jak zostanę, to i tak myślami i sercem będę z nimi."
Myślę sobie, że może to taka gra z jego strony, żebym głośno stwierdziła, że to bez sensu, żeby został i będzie mu łatwiej odejść. Wiele razy prosiłam go, żebyśmy ratowali nasze małżeństwo, ale czy jest sens z taką jego postawą? Strasznie irytuje mnie ten jego spokój, ta ignorancja, lekceważenie moich uczuć.
Boże, dodaj sił ...
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

Ostatnio dość długo rozmawialiśmy. Kiedyś twierdził, że gdyby dziecka nie było, to bez większego problemu zostałby w domu. Teraz, że nie będzie umiał bez nich żyć, że nie poradzi sobie tylko odwiedzając, nie umiałby trzymać się od niej z daleka.
Zapytałam, co by zrobił, gdyby kochanka nie naciskała go, nie wysyłała 100 000 sms-ów dziennie z wyrzutami, ze zdjęciami dziecka i swoimi (m.in. zdjęcia miesięcznego dziecka z koncertu-mamusia musiała naładować akumulatory, ostatnio półnaga sesja jej i 2- miesięcznego dziecka w zbożu), odwołując się do jego poczucia odpowiedzialności, a jednocześnie uświadamiając mu, jak u nas wszystko już jest skończone i bez szans. Jak to tutaj nie ma żadnej przyszłości, a tam żłobek, przedszkole, spacery i jej wizje wspólnego życia. Zapytałam, co by zrobił, gdyby napisała lub powiedziała, że uszanuje jego wybór, jeśli chce ratować swoje małżeństwo i nie będzie mu robić problemów w kontaktach z dzieckiem. Nie wiedział co odpowiedzieć, stwierdził tylko, że mieszam mu w głowie. Ale myślę, że gdyby nie był przez nią naciskany, to chciałby zostać.

Zastanawiam się tylko, dlaczego nic do niego nie dociera, dlaczego jest taki ślepy. Kowalska ma 32 lata i 10- letnią córkę z pierwszego związku, mąż jest 15 lat od niej starszy. K... czesto obraża mnie i rodzinę męża. Wg niego-ona walczy, wg mnie-skutecznie, od roku niszczy nasze małżeństwo. Nie tak dawno mówił, że pytała po co dziecko? Mogli jeździć na imprezy, spotykać się, poseksić. Nikt by o niczym nie wiedział i byłoby fajnie.
Ale z pewnością to ja nie jestem "na czasie". Teraz dla kasy i łatwego seksu się żyje, a tu jakaś zaściankowość: wierność, uczciwość, ahhhhh ...
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Unicorn2 »

Lenka pisze.

Modliły się również inne osoby z rodziny, znajomi i nic.

Lenka nie chce usprawiedliwiać twojego męźa
ale facet mógł nie czuć się komfortowo .
Nie chce myśleć co bym odczuwał gdybym nie mógł mieć dzieci a wszyscy znajomi się za mnie modlili.Facet chce być facetem a nie fajtłapą.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Nirwanna »

Unicorn2 pisze: 13 sie 2017, 19:03 Lenka nie chce usprawiedliwiać twojego męźa
ale facet mógł nie czuć się komfortowo .
Nie chce myśleć co bym odczuwał gdybym nie mógł mieć dzieci a wszyscy znajomi się za mnie modlili.Facet chce być facetem a nie fajtłapą.
Unicorn, a może jednak spróbuj pomyśleć, i na dokładkę opisać? Sądzę, że mniej będzie domysłów, co Ty miałeś na myśli, a i może pomóc to Lence zrozumieć ewentualne myślenie jej męża.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: bosa »

Lenka pisze: 13 sie 2017, 14:30 Ciągle przewijają mi się przez głowę słowa męża: "mogę z tobą zostać, jak mnie zmusisz, ale chcesz mieć męża, który cię zdradza? Przecież będę tam jeździł, dalej będę cię zdradzał, wytrzymasz to? Nawet jak zostanę, to i tak myślami i sercem będę z nimi."
Myślę sobie, że może to taka gra z jego strony, żebym głośno stwierdziła, że to bez sensu, żeby został i będzie mu łatwiej odejść. Wiele razy prosiłam go, żebyśmy ratowali nasze małżeństwo, ale czy jest sens z taką jego postawą? Strasznie irytuje mnie ten jego spokój, ta ignorancja, lekceważenie moich uczuć.
Boże, dodaj sił ...
Lenko, ja nauczyłam się tego m.in. ,że jak facet mówi, to nie ma na myśli jakiś gierek, domysłów,tylko to jest dokładnie to co on mówi.
Dlatego te słowa męża są prawdziwe na ten czas. Ty powinnaś zachować godność, klasę , nie błagać go .Czy naprawdę chciałabyś żeby z Tobą został ,tylko dlatego ,że to wybłagałaś? Czy czuła byś się kochana wiedząc, że został z łaski, z poczucia winy? Czy chciałabyś faceta,który zdradza i zostawia żonę?
Kochankom to widocznie wszystko jedno, biorą co leci, ale kobiecie z klasą nie powinno być wszystko jedno.
Przepraszam,może bredzę, ale takie mam przemyślenia.

Ja bliskość z Bogiem budowałam najpierw "klepiąc" modlitwy,litanie, inaczej nie byłam w stanie, modliłam się i "ryczałam", wysyłałam intencje modlitewne do różnych zakonów.Nie wiem czy moja bliskość z Bogiem jest teraz na "dobrym poziomie", nie wiem czym to się mierzy..,ale wiem że cokolwiek się zdarzy Bóg mnie kocha, i dziękuję Mu za wszystko.
Niedawno przeczytałam słowa .."a co ,jeśli obudziłbyś się rano tylko z tym, za co wczoraj podziękowałeś?..,dla mnie mocne.
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Unicorn2 »

Nirwana są granice których nie powinno się przekraczać.
Źaden facet nie chce aby o nim mówiono publicznie
źe nie moźe mieć dzieci.Kobiety za to uwielbiają takie roztrząsanie problemu i nie są zbytnio dyskretne.Niejednokrotnie byłem świadkiem takich rozmów , jak się czuł ten o którym mówiono moźna się tylko domyśleć.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Nirwanna »

Unicorn - dziękuję za doprecyzowanie :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

Chyba muszę sprostować informacje na temat naszych starań, bo zaczynają się snuć niepotrzebne domysły.

Szukanie przyczyn braku potomstwa zaczęliśmy 2 lata po ślubie. Wszystkie badania wychodziły raczej w normie, poza moimi hormonami, które regulowałam lekami. Lekarze nie widzieli powodu, dlaczego się nie udaje. Twierdzili, że nie ma przyczyny medycznej, aż do ostatnich badań. Postanowiliśmy, że to będzie ostatnie już nasze działanie i odpuszczamy. I etap leczenia trwał 6 tygodni z bardzo bolącymi dla mnie zabiegami. W tym czasie mój mąż prowadził sms-owy flirt z Kowalską (o czym jeszcze nie wiedziałam), a gdy mieliśmy jechać na wizytę z wynikami badań był u niej (oficjalnie na szkoleniu, o dziecku jeszcze nie było u nich mowy). Gdy dzwoniłam i prosiłam, żeby wrócił i ze mną pojechał, bo to dość daleko, to stwierdził, że już nie widzi sensu tych zabiegów, już go to chyba nie interesuje :( . Pojechałam sama. Lekarz zachęcał, żeby nie odpuszczać, bo są duże szanse szczególnie, że inne badania były w porządku, a dla mnie to już ostatni dzwonek. Oczywiście gwarancji nie dawał, bo nikt takiej nie da.
Unicorn2 pisze: 13 sie 2017, 22:40 Żaden facet nie chce aby o nim mówiono publicznie, że nie może mieć dzieci.Kobiety za to uwielbiają takie roztrząsanie problemu i nie są zbytnio dyskretne.Niejednokrotnie byłem świadkiem takich rozmów, jak się czuł ten o którym mówiono można się tylko domyśleć.
Unicorn2 - Nikt nigdy nie powiedział, że przyczyna leży po stronie męża. Zarówno on jak i ja, gdy ktoś pytał odpowiadaliśmy po prostu, że dzieci nie mamy, bez komentarzy. Bolało - pieruńsko. W rodzinie i wśród znajomych każdy ma dzieci. Pojawiają się kolejne ciąże, nawet teraz. Ale byliśmy w tym razem i było łatwiej. Nikt nigdy nikogo nie oskarżał. Mój mąż widział, że zależy mi na tym bardzo, widział jak szukam i jak się modlę. Wiedział, że jego mama się modli i tyle (to ja wiem o innych osobach). Nigdy nie roztrząsaliśmy i nie opowiadaliśmy publicznie co się u nas dzieje w tym temacie - przynajmniej ja nie jestem osobą, która upublicznia swoje problemy - poza tym forum oczywiście. Może Cię to zdziwi, ale dla niektórych kobiet to również są bardzo trudne i krępujące sprawy. U nas to mąż więcej mówił, zaskoczył mnie, gdy dowiedziałam się, jakie szczegóły naszego życia i leczenia zdradzał kochance. To był kolejny szok. Więc przykro mi bardzo, ale ja nie zgodzę się z Tobą. Uważam, że zrobił mi straszne świństwo.
No chyba, że sam się obwiniał, chociaż najczęściej to właśnie on mnie stopował. Mówił, że dzieci nie są najważniejsze, że będziemy żyć razem, odwiedzać rodzinę itd. Kiedyś pojawił się nawet temat adopcji, tylko ja chciałam najpierw wykorzystać jeszcze tę jedną szansę, a on tematu nie drążył. Teraz mi to wypomina. Myślę sobie, że gdyby mu tak bardzo zależało, to wracałby do niego, zaproponowałby wizytę w ośrodku, czy cuś - sama nie wiem. W którejś z ostatnich rozmów stwierdził, że już dawno odpuścił - szkoda, że mi o tym nie powiedział.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

Bosa - dziękuję za Twoje budowanie bliskości :)

Nie błagam, nie klęczę przed nim, ...
Oczywiście nie chcę, aby został z litości. Chcę, aby chciał walczyć o swoje małżeństwo, ale sama widzę, że to bez sensu.
Emocji i łez nie jestem jeszcze w stanie powstrzymać.
Napisałam, że może to gra, bo często słyszałam, że mówi mi to, co ja chciałabym usłyszeć, żeby mieć spokój i uniknąć awantur. Staram się go zrozumieć, widzę jego emocje i rozumiem chęć bycia z dzieckiem. Nie zmuszam do porzucenia go, a nawet, gdyby zdecydował się zostać, potrafię zaproponować możliwości odwiedzin. Niestety ja wykluczam bliskie kontakty i wspólne łóżeczko z Kowalską, a on wyklucza hotel.
Moje dobre chęci i uczucia zmieniają się drastycznie.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

Trudny ten dzisiejszy dzień, choć Świątecznie taki piękny ...

Czytam stare fora, w których piszecie o zamieszaniu w Waszych domach z dzieciakami, pracą, praniem, lekcjami, brakiem czasu itd.
Domyślam się, że jest trudno, ale zazdroszczę ... :( Oj, jak bardzo.
Właśnie o tym zawsze marzyłam, o pełnej rodzinie, o takim kociołku.
Dowiedziałam się dzisiaj, że moja bratowa spodziewa się trzeciego dziecka. Staram się z nimi cieszyć i dziękuję za to Bogu.
U mnie czasu aż zanadto, cicho, pusto - dzisiaj kończy mi się urlop :lol:
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

bosa pisze: 13 sie 2017, 21:00 Lenko, ja nauczyłam się tego m.in. ,że jak facet mówi, to nie ma na myśli jakiś gierek, domysłów,tylko to jest dokładnie to co on mówi.
Więc czemu ciągle przyłapuję go na kłamstwach.
Ostatnio np. do swojej bratowej, powiedział, że zdradził mnie, bo chciał mieć dzieci, że już nie mieszka w domu, a ja kontaktuję się ciągle z jego kochanką, chociaż nigdy z nią nie rozmawiałam. Bo niby o czym? Nie chcę z nią żadnego kontaktu. Jedynie, gdy dowiedziałam się o zdradzie, wysłałam do niej tylko jednego sms-a z jego telefonu z prośbą, aby nie niszczyła naszego małżeństwa. Tyle i nic więcej - nigdy. Pomyślałam, że może nie wie, że jest żonaty (obrączki nie nosił) i uważam, że to był błąd. Odpowiedź była jednym wielkim obrażaniem mnie, że jestem niby taka i jeszcze taka .... . I trzeba było dbać o męża, gdy się go miało, a nie teraz gdy chce odejść, itd....
bosa pisze: 13 sie 2017, 21:00 Czy naprawdę chciałabyś żeby z Tobą został ,tylko dlatego ,że to wybłagałaś? Czy czuła byś się kochana wiedząc, że został z łaski, z poczucia winy? Czy chciałabyś faceta,który zdradza i zostawia żonę?
Kochankom to widocznie wszystko jedno, biorą co leci, ale kobiecie z klasą nie powinno być wszystko jedno.
Prawdę mówiąc to teraz wolałabym, żeby się wyprowadził i zniknął mi z oczu.
Nawet powiedziałam mu dzisiaj, że jeśli chce mieszkać tutaj, to po to, żeby ratować swoje małżeństwo, a jeśli sypia z nią (do dzisiaj kłamał, że ona jest zła na niego i nic od niego nie chce) to ja nie chcę, aby mieszkał tutaj. Odpowiedział, że to też jego mieszkanie. Gdy zapytałam, czy długo jeszcze ma zamiar mnie poniżać i ranić, odpowiedział, że nie poniża mnie i nie chce mnie ranić i nic złego mi nie robi.
Wg niego, jeżeli jest grzeczny, nie awanturuje się, nie obraża słowami to jest wszystko ok. Od dłuższego czasu w ogóle się do mnie nie odzywa, odpowiada tylko na pytania krótko, na sms-y nie odpisuje. Zachowuje się jakby mieszkał w hotelu. A to, że ja nie mogę znieść, że jeździ tam i robi co robi, a potem przyjeżdża przenocować przed kolejnym wyjazdem, to już mój problem.
Powiedziałam mu, że to mnie rani i nie zgadzam się na takie traktowanie mnie, ale co z tego. Jak się zachować?
Nie potrafię zrozumieć jeszcze jednej rzeczy. Ostatnio wziął swoją obrączkę. Powiedział, że na palec jej nie włoży, ale chce ją mieć przy sobie. Po co? Zeby za chwilę powiedzieć, że nie działa? Rozmawialiśmy wcześniej, że obrączka chroni i jest egzorcyzmem itd.
O co mu chodzi?
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
analogia
Posty: 26
Rejestracja: 02 sie 2017, 19:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: analogia »

Mój mąż też uważa,że jeśli opiekuje się dziećmi,robi zakupy do domu czasami i jest uprzejmy dla mnie,to mnie nie krzywdzi i jest dobrym człowiekiem. To chyba taki sposób na zabicie wyrzutów sumienia.
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: bosa »

Może wziął obrączkę ,bo się boi żebyś nie robiła jakieś "czary mary" ;) .
Mój jak odszedł ,to też przyszedł kiedyś i upomniał się o swoją obrączkę... :shock: a nie nosił jej nie pamiętam nawet ile czasu..

Lenko,będę z modlitwą, ciężkie to wszystko.
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
ODPOWIEDZ