Strona 4 z 7

Re: Sytuacja beznadziejna

: 25 sie 2017, 22:43
autor: renta11
Nie powiem ci, czy podejmować jakieś tematy.
U mnie było tak, że stan zawieszenia trwał ponad rok. Pewnie po pół roku czekałam tylko na podjecie przez niego decyzji, nie miałam potem siły walczyć, nie było już sensu. Zadbałam o sprawy majątkowe, rozdzielność mieliśmy ustaloną pewnie od 3,4 miesięcy. Szybko ogarnęłam notariusza po jego wyprowadzce. 5 dnia potwierdził, 9 wieczorem napisał maila, że nie będzie u notariusza, bo podział jest niesprawiedliwy i przypomina, że majątek dzielimy na 2 osoby, a nie na 4 (miał odpuścić każdemu dziecku jakąś kasę). Po 3 tygodniach poszliśmy do notariusza i podzieliliśmy majątek na 2 części, tak jak chciał. Więc jak widzisz, ustalenia iluś miesięczne nic nie dały, bo on zmienił zdanie, tak po prostu. Dla niego nie istniałam już od prawie 3 lat, od kiedy miał kowalską, tylko poczucie winy sprawiało, że coś tam od czasu do czasu drgało.Poczucie winy skończyło się, kiedy doszło do dzielenia kasy. No cóż, kowalska kosztuje.

Nie wierz w nic, co on mówi. Nie ufaj nawet temu, co widzisz.

Jeśli uda Ci się zaciągnąć go do notariusza, to zrób to szybko. Bo jego poczucie winy będzie szybko maleć, a Ty będziesz winna zaraz wybuchu pierwszej, drugiej, a nawet trzeciej wojny światowej, choć nawet jej jeszcze nie było. Ten kto zdradza, kłamie, manipuluje, perfidnie realizuje plan i odchodzi z reguły jest małym, słabym, tanim człowiekiem. I takie jest także jego zachowanie. Dopóki nie sięgnie swojego dna i nie nawróci się, to z takiego człowieka pożytku raczej nie będzie. No bo z czego? Bóg puka tam do jego sumienia od dołu, ale jak wiesz te tryby mielą powoli. Czasami nawet życia nie starczy. Ojciec syna marnotrawnego pozwolił mu doświadczyć wszystkiego, czego chciał syn. Dobson pisze, otwórz dłoń, klatkę i pozwól mu odfrunąć. Ciekawe jak on będzie fruwać? :oops: Bo jeśli Ty zostaniesz z Bogiem, to Ty fruwać możesz niczym orlica. Po całym niebie. :D

Re: Sytuacja beznadziejna

: 25 sie 2017, 23:10
autor: Unicorn2
Lenka pisze.

Tylko jak rodzice wpoją dziecku prawdziwą wiarę, skoro sami żyją w grzechu?
Czy taki wzorzec rodziny będzie dobry dla jej rozwoju duchowego? Wg mnie, raczej nie.

Lenka czy Ty się tak naprawde przejmujesz rozwojem duchowym dziecka twojego męźa ?
Jakoś trudno mi to pojąć.
Chcesz go z powrotem to zrozumiałe ale nie przelewaj złości na to biedne dziecko , ono naprawde nic nie jest winne .
Znam wiele osób które pochodzą z takich rodzin źe powinno być złymi ludzmi a jest zupełnie odwrotnie.
Znam teź rodzine która źyje w grzechu ale są wspaniałymi rodzicami i dzieci są kochane i super się rozwijają duźo lepiej niź w niejednej rodzinie źyjącej bez grzechu.
Uwaźamy się za tą strone dobrą wspaniała źyjącą w zgodzie z bogiem ale jednak ktoś nas olał ..Czy za to pójdą do piekła ? Tego nie jestem taki pewien.

Re: Sytuacja beznadziejna

: 25 sie 2017, 23:30
autor: Faustyna
Wg mnie Lence chodziło o wzorzec rodziny. O to, ze dziecko często powtarza takie wzorce bo jest wychowywane w niesakramentalnym związku i takie wartości wynosi , w przyszłości moze powielić.

Re: Sytuacja beznadziejna

: 26 sie 2017, 13:58
autor: Lenka
Renta11 - dziękuję za poradę :) Nie wiem, jak bardzo Kowalska miesza mu w głowie i co za chwilę wymyśli "dla dobra dziecka". Może większe mieszkanie, kolejny kredyt. Więc chyba nie mam wyjścia, jak ruszyć te sprawy.
Może ktoś jeszcze się odezwie i coś doradzi.

Unicorn2 pisze: 25 sie 2017, 23:10 Chcesz go z powrotem to zrozumiałe ale nie przelewaj złości na to biedne dziecko, ono naprawdę nic nie jest winne.
Nie wiem, czy przejmuję się rozwojem duchowym tego dziecka. Kocham mojego męża pomimo tego, jak bardzo mnie zranił i chyba nie jest mi obcy los jego dziecka. Mogłabym go nawet przygarnąć :D , jak każde inne zresztą.
I nie, nie czuję do niego złości. Dlaczego odebrałeś takie wrażenie?
Natomiast mam ogromny żal do męża, jestem na niego wściekła, bo dokładnie wiedział co robi, w jakie dni to robi i robił to świadomie - wiele razy mi to udowadniał.
Unicorn2 pisze: 25 sie 2017, 23:10 Uważamy się za tę stronę dobrą wspaniała żyjącą w zgodzie z bogiem ale jednak ktoś nas olał ..Czy za to pójdą do piekła ? Tego nie jestem taki pewien.
Nie uważam się za osobę wspaniałą, ale za dobrą tak :lol:
Wcześniej starałam się żyć w zgodzie z Bogiem, im dłużej byliśmy małżeństwem, im więcej było niepowodzeń i nieporozumień, tym bardziej mi na tym zależało. Niekoniecznie wychodziło.
Znając mojego męża myślę, że nie będzie umiał żyć bez Boga, czego nie łączę z powrotem do mnie. Chociaż nie wiem, jak bardzo szary namieszał mu w głowie. Może się mylę. I wierzę, że będzie zbawiony.

Faustyna pisze: 25 sie 2017, 23:30 Wg mnie Lence chodziło o wzorzec rodziny. O to, ze dziecko często powtarza takie wzorce bo jest wychowywane w niesakramentalnym związku i takie wartości wynosi , w przyszłości może powielić.
Dokładnie tak - dziękuję Faustynko :)
Jedno pytanie nakręcało zresztą drugie. Dodatkowo takie pytania nasuwają mi się po czytaniu waszych postów oraz argumentowi mojego męża "przecież ktoś musi to dziecko wychować w wierze" (bo kochanka nie chodzi do kościoła).
Nie wiem, może ja źle przekazuję informacje, skoro są odbierane inaczej, niż chciałabym. Ale po niektórych odpowiedziach czuję się tak, jakbym to ja rozwalała piękną, kochającą się rodzinkę ;)

Re: Sytuacja beznadziejna

: 26 sie 2017, 14:03
autor: Lenka
To forum to niezły pożeracz czasu, zamiast się czymś zająć, to siedzę tu i nie mogę się odkleić :lol:
Ale już się zbieram, zrobię sobie małą przyjemność i coś pysznego upiekę :D

Re: Sytuacja beznadziejna

: 26 sie 2017, 20:35
autor: Faustyna
Lenko,
Piszesz czytelnie.
Co do męża to mozesz spodziewać sie teraz zachowań nieznanych, dziwnych wręcz. Jego poglądy mogą sie całkowicie zmienić, nawet kwestie dotyczące wiary. Ale ty trwaj przy Bogu, dziękuj Mu, oddawaj wszystko , co dobre i co zle
Kiedyś , inga chyba napisała, o modlitwie skargi
Zaufaj Mu

Re: Sytuacja beznadziejna

: 26 sie 2017, 21:26
autor: Lenka
Coś kojarzę, muszę odszukać ten wpis :)

Re: Sytuacja beznadziejna

: 20 sie 2018, 20:17
autor: Lenka
Wracam po roku ...
Nie wiem co robić, czego się spodziewać i bardzo proszę Was o radę, ale może najpierw krótko napiszę co u mnie.
Rok temu,we wrześniu, 3 miesiące po urodzeniu się dziecka mój mąż wyprowadził się. Dał sobie ten czas - 3 miesiące - żeby stwierdzić, czy jest w stanie odwiedzać dziecko i być ojcem na odległość. Zapewniałam go, że nie będę stała na przeszkodzie odwiedzin u dziecka, czy też przywożenia go tutaj. Po tym czasie stwierdził, że nie da rady żyć bez dziecka i jego matki. Warunek kochanki był: albo jest z nimi, albo sądownie sprawy załatwi i ograniczy mu kontakty z dzieckiem. Przyznał się, że zdradzał w czasie ciąży i po ciąży mimo, że został, żeby ratować nasze małżeństwo.
Obiecywał w tym czasie, że gdy odejdzie, to nie zostawi mnie bez pomocy i będzie płacił połowę kredytu mieszkaniowego (ukochane franki), po czym przez rok przelał tylko połowę jednej raty. Na moje pytania, dotyczące tych spłat uznał, że nie mieszka, to nie płaci. Przez ten rok widzieliśmy się tylko raz. Od marca w ogóle się nie odzywa: nie pisze, nie dzwoni, nie interesuje się, czy żyję i jak sobie radzę. Listy chciał, żeby zostawiać mu w skrzynce, a sprawy załatwiał przez sąsiada. Nawet, gdy pisałam, że może coś tam wziąć, jak będę w domu, to nie przychodził, tylko wtedy, gdy mnie nie było. Ok. czerwca sms-em naciskał na załatwienie rozdzielności majątkowej, bo nie może realizować własnych planów, na co ja nie wyraziłam zgody. Więc stwierdził, że nie można się ze mną dogadać i wyznaczy osobę upoważnioną do kontaktu ze mną. Po czym nastąpiła ponowna cisza. Dziwi mnie, że po 14 latach małżeństwa nie potrafi przyjść i porozmawiać jak dorosły człowiek. Załatwić osobiście tak ważne sprawy.
W piątek dostałam awizo i dzisiaj pełna złych przeczuć poszłam na pocztę z nadzieją, że może jednak to jakieś upomnienie. List niestety jest z kancelarii notarialnej. No i nie odebrałam.
Przepraszam, chaotycznie piszę, ale jestem jeszcze roztrzęsiona. W miarę już się poskładałam do kupy, a tu znów kopniak. Nie wiem co robić.
Zakładam, że to coś wspólnego z rozdzielnością, ale zastanawiam się, czy taki list od notariusza może być wnioskiem rozwodowym?
Czy mogę go nie odebrać? Jak taki brak odbioru jest traktowany? Myślałam, żeby przed odebraniem wysłać sms-a albo zadzwonić i zapytać, co wysłał, bo dostałam awizo i dlaczego nie przyjdzie i nie porozmawia, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Mam mętlik w głowie.

Re: Sytuacja beznadziejna

: 20 sie 2018, 21:19
autor: Monti
List od notariusza to dośc dziwna sprawa. Notariusze raczej nie zajmują się wysyłaniem korespondencji, tylko spisują akty, jak ktoś się u nch stawi i jest zgoda obu stron. Z pewnością nie jest to pozew rozwodowy, bo ten otrzymałabyś z sądu. Ja bym odebrał korespondencję, bo awizowanie nic Ci nie daje, a może dotyczy to czegoś zupełnie innego i niepotrzebnie się denerwujesz.

Re: Sytuacja beznadziejna

: 20 sie 2018, 21:45
autor: klopot_16
List od notariusza nie ma żadnej mocy prawnej. Możesz go spokojnie odebrać lub nie odbierać, jak wolisz. Podejrzewam, że to może być tylko informacja na kiedy mąż umówił się na rozdzielność. Notariusz nie ma prawa kogokolwiek wzywać do kancelarii, bo nie jest sądem. W kancelarii notarialnej podpisuje się umowy tylko i wyłącznie za zgodą obu stron. To jest pewnie tylko w celu zastraszenia Cię przez męża. Nie przejmuj się zupełnie tym pismem, nie poniesiesz żadnych konsekwencji. To na pewno nie jest wniosek rozwodowy, bo notariusze nie piszą wniosków, robią to adwokaci i inni prawnicy.

Re: Sytuacja beznadziejna

: 20 sie 2018, 21:57
autor: twardy
Skoro nie jest to pismo w sprawie rozwodu, bo tak jak pisali inni, tym nie zajmuje się notariusz tylko sąd i nie może to też być pismo w sprawie rozdzielności majątkowej, bo na taką (podpisywaną u notariusza, a nie w sądzie) musiałabyś się zgodzić, to proponuję odebrać list.
Jeśli nie odbierzesz pomimo dwukrotnego awizo, to i tak zgodnie z prawem list będzie uznany za odebrany, a może tam jest jednak coś ważnego i nie odbierając go zawalisz jakąś sprawę?

Re: Sytuacja beznadziejna

: 20 sie 2018, 22:13
autor: klopot_16
Rozdzielności majątkowej nie powinnaś się obawiać, ponieważ jest to tylko dokument, który stwierdza iż od momentu podpisania małżonków obowiązuje rozdzielność majątkowa. Oznacza to, że to co nabyliście wspólnie do tej pory teraz będzie po 1/2 części, a od tego momentu nie ma majątku wspólnego tylko majątki osobiste. A to Ciebie chroni również, ponieważ gdyby mężowi przyszło do głowy np. wziąć kredyt (a jakiś parabank by mu samemu udzielił) to odpowiadacie za ten dług wspólnie. Natomiast gdyby kiedyś mąż do Ciebie wrócił to zawsze można przywrócić wspólność ustawową majątkową małżeńską.

Re: Sytuacja beznadziejna

: 20 sie 2018, 22:31
autor: Lenka
Monti, klopot_16,twardy - dziękuję bardzo za szybką odpowiedź :D, strasznie spanikowałam. Teraz sama się zastanawiam co widziałam. U góry raczej była pieczątka notariusza. Czyli rozumiem, że jeśli byłby to wniosek, to pieczątka powinna być sądu lub kancelarii adwokackiej, tak? Chyba jutro jeszcze raz podjadę na pocztę. Emocje są okrutne.
Od początku mąż radził się tego notariusza, który jest znajomym jego kolegi-prawnika i z nim ustalał co robić i robił wstępne wyceny majątku. Rzeczy wspólne wycenił najwyżej, a firmę tylko częściowo - wg mnie. Busa, który wziął w leasing w ogóle nie brał pod uwagę, bo jak twierdził, jest własnością leasingodawcy i nie należy do majątku wspólnego, mimo, że umowę również musiałam podpisać. Gdy dowiedziałam się o zdradzie i dziecku sama chciałam tę rozdzielność załatwić, głównie z obawy, że zaciągnie kolejne kredyty, a potem się z nich wymiksuje, tak jak z tego, który teraz mamy. Potem zmieniłam zdanie.
Mąż twierdził, że rozdzielność może uzyskać bez mojej zgody, bo mój sprzeciw oznacza, że sprawiam mu trudności w rozwoju firmy, a rozwód to dla sądu będzie formalność, skoro w innym związku ma dziecko i z nimi żyje, a u nas dzieci nie było.
Nie wiem jaki będzie kolejny jego krok, jestem przerażona.

Re: Sytuacja beznadziejna

: 20 sie 2018, 22:45
autor: Lenka
A czy po podpisaniu rozdzielności będę mogła w jakikolwiek sposób wyegzekwować od męża spłatę połowy kredytu mieszkaniowego? W tym momencie, po 12 latach, wartość kredytu jest wyższa, niż w dniu zawarcia. Wiem, że dla banku nie jest ważne, kto spłaca, oby raty wpływały, ale gdzieś tu na forum wyczytałam, że bank na wniosek jednej strony, w przypadku rozdzielności, może podzielić taki kredyt i żądać spłaty od każdego oddzielnie. Nie wiem tylko, czy tak jest faktycznie.
Myślałam, że gość zmądrzeje i się ocknie, a tu ...

Re: Sytuacja beznadziejna

: 20 sie 2018, 23:46
autor: Lenka
Boję się też, że zgoda na rozdzielność majątkową będzie dla niego zachętą do kolejnych kroków 😞.