Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Nirwana, dziękuję

Z teściowa się nie spotykam, zero kontaktu. Dzieci do niej jeżdżą od czasu do czasu - nad czym ubolewam. W ogóle przypomniało mi się jak kiedyś moja 10 letnia wówczas córka była u niej na weekend. Poszły do kościoła. I wieczorem córa mówi, że była u komunii, bo babcia kazała. Pytam czy była u spowiedzi, bo co najmniej od 2 miesięcy nie była i od kilku niedziel nie przyjmowała komunii. A córa mi na to, że nie, ale babcia kazała, bo powiedziała, że takie dzieci nie grzeszą... Pytam teściowej co za bzdury opowiada, to ona mi jeszcze powiedziala, że jestem zla matka, bo się czepiam, że dziecko komunie przyjęło, a ksiądz na kazaniu u nich pozwala bez spowiedzi...
Co do przemocy, to też się zgodzę. 2 razy wezwana policja skutecznie ochłodziła podnoszenie rąk na mnie przez mojego męża. Rozwód pozwoli mi wyprowadzić męża z domu, bo przecież on ciągle ze mną mieszka.
W ogóle jestem przekonana, że pozew trochę mu otworzy oczy, bo naprawdę dowody mam solidne.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: elena »

Firletko, a jak wyglada u Ciebie sytuacja mieszkaniowa? Pewnie już o tym wspominałaś, ale dopytam jeszcze. Mieszkacie razem z mężem? A jak to będzie po ewentualnym rozwodzie? Gdy słyszę o sytuacjach przemocowych to pierwsze co mam w głowie- izolacja od osoby stosującej przemoc.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Avys »

Firletka pisze: 16 paź 2021, 23:46 rozwód to wisienka na torcie
Firletka, naprawdę? Staram się zrozumieć, że rozwód Twoim zdaniem to obrona konieczna z powodu ogromnej przemocy (tę przemoc znasz dobrze tylko Ty, nikt z nas), ale to zdanie jest bardzo niepokojące. Wisienka na torcie to coś co smakuje. Tak jakbyś pielęgnowała do męża nienawiść. Pisałaś kiedyś, że nienawiść, mszczenie się na mężu Cię niszczy:
Firletka pisze: 09 kwie 2020, 14:12 Na moim mężu już się mszcze, niszcząc w ten sposób siebie
Wtedy z tym walczyłaś i zwracałaś się do Boga o pomoc. A jak teraz?
Nowiutka

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Nowiutka »

Firletka pisze: 17 paź 2021, 13:59 W ogóle jestem przekonana, że pozew trochę mu otworzy oczy, bo naprawdę dowody mam solidne.
Z autopsji wiem, że nie:) to tylko pozwoli mu żyć dalej bez ciebie z kochanką/kochankami bo przecież nie jesteście razem. Przemoc = niebieska karta, więcej tym zdziałasz niż rozwodem. Zabezpiecz się prawnie separacją, daje te same efekty.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Avys, to chyba źle się wyraziłam. Z tą wisienka chodziło mi, że to taka kropka nad i.
Ja nie czuje do niego już nic. Nienawiści chyba też juz nie.
Po prostu nic.


A teraz... czasem się zwracam do Boga, ale tylko o to aby dał mi cierpliwości i szybciej to zakończył.
Ja nie chce być już z moim jeszcze mężem.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Elena: mieszkam w domu, który aktem notarialnym jest mój. Został wybudowany w większej mierze z pieniędzy moich (spadki i darowizny), jeszcze mąż włożył tu ciut ponad 100 tys. Tyle jestem, w stanie mi oddać, ale on nie chce.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Nowiutka: ale ja nie chce z nim być. Jest mi obojętne czy on będzie z kochanka czy bez. Oby jak najdalej ode mnie.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

A co do niebieskiej karty. W moim przypadku to kpina. Musiałam się mocno uprzec, żeby ją założyć. Pan nie chciał przyjąć mojego zgłoszenia (a nawet nie wiedział o co chodzi), później karta została zamknięta, a mój mąż przyznał, że bardzo mu w tym pomógł jego przelozony. Po rzekomej próbie powieszenia się (smsy z taką informacja wysłał do dzieci i do mnie) powinna zostać ponownie wszczęta procedura niebieskiej karty. Nie zostala... A dlaczego, a dlatego, że mój jeszcze ma jest mundurowym.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Nirwanna »

Firletko, mam nadzieję, że masz świadomość, że rozwód nie załatwia tematu finansów? Podzielenie majątku rzadko jest zasądzane włącznie z rozwodem, najczęściej potrzebna jest na to odrębna sprawa sądowa.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Nirwana, tak wiem.
Nowiutka

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Nowiutka »

No to z kartą faktycznie grubo. Co do tego, że nie chcesz z nim być: wierzę w to, ale nie wiem czy tak masz na stałe czy chwilowo. Bo ja osobiście i nie chciałam z nim być, i nie kochałam go już, i uważałam, że mnie oszukał przez swoją agresję (pisałam jednocześnie do sądu biskupiego, ale skierowalam sprawe tylko cywilnie). I chciałam innego byle nie jego. Nawet miałam żal, że żyje, bo łatwiej byłoby być wdową niż rozwódką. Ale jak afekt mi przeszedł to się okazało, że jednak chcę naprawiać. Może masz inaczej.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Ruta »

Firletko, procedury typu niebieska karta nie działają zawsze jak należy. A jeśli chodzi o służby mundurowe przemoc jest często zamiatana pod dywan, także w taki sposób jak opisujesz. Nie tylko w ramach niebieskiej karty, ale i procedur karnych.

Część służb mundurowych ma swoje wewnętrzne komórki związane z przemocą swoich funkcjonariuszy wobec rodziny. Z wielu powodów, po pierwsze osoby mundurowe z racji pełnionych funkcji często stosują i mają do czynienia z przemocą w pracy. I to przenoszą do rodzin. Nie każdy mundurowy stosuje przemoc w swojej rodzinie, ale ryzyko przemocy w rodzinach osob mundurowych jest większe. A możliwości ukrywania tej przemocy, blokowania zwykłych cywilnych i karnych procedur większe. I często robią to przełożeni, by nie stracić dobrego funkcjonariusza, na którego "uwzięła się żona". Problemem jest też to, że ponieważ ewentualna sprawa karna za przemoc niesie ze sobą dla mężczyzny znacznie większe konsekwencje, jak choćby utrata pracy, z którą się zwykle bardzo identyfikuje, to jest on zdecydowany za wszelka cene do tego nie dopuścić. Co oznacza więcej przemocy wobec żony i dzieci.

Tak więc wychodzenie z przemocy w rodzinie mundurowej to jest problem bardziej zlozony, niz wychodzenie z przemocy w rodzinie cywilnej. O czym czesto specjalisci zapominaja, albo o czym nie zawsze wiedza.. Na przyklad mowiac o niebieskiej karcie i traktujac ja jako rozwiazanie.

Te komórki wewnetrzne pomagają ochronić rodzinę, i przy rozwodzie i gdy małzonkowie rozwodu nie chca. Nie wiem czy akurat w tych sluzbach to funkcjonuje. Ale warto sie dowiedziec. Jesli taka jest w sluzbach meza, mialabys szanse uzyskac pomoc, takze w sytuacji gdy bedziesz zdecydowana na rozwod. Jesli nie ma, poszukaj kontaktow do organizacji zon mundurowych przeciw przemocy. Sa takie. Dostaniesz porady jak sobie poradzic, takze w sytuacji, gdyby przemoc w sytuacji rozwodu sie nasilila.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Ruta, wiem. Na pierwszą interwencję poprosiłam o to aby oprócz zwykłego patrolu przyjechał ich wewnętrzny nadzor. Przyjechał. Ja panu puszczam nagrania, jak mąż mnie wyzywa a pan do mnie mówi, że to... nie przemoc. Trochę zmienił zdanie jak spytałam czy interwencja jest nagrywana...

Takie mamy realoa, ale.. Ja naprawdę nie odpuszczę mu tego co mi zrobił. Poniesie konsekwencje każdego wyzwiska.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Hej,
dawno nie pisałam, a dziś pomyślałam,że powinnam to zrobić. Na początku zaznaczę,że rozwod w toku, jeszcze mąż mieszka razem, jego kowalska w ciazy (w ich pracy robią zakłady z kim, z jej mężem czy innym kowalskim -mój jeszcze mąż podobno nie jest brany pod uwage ;))

Generalnie tak:
- jeszcze mąż dostał pozew, w szoku był...
- ja w jeszcze większym jak mi na niego odpisał ( w życiu nie czytałam większego steku bzdur,np.,że od lat codziennie mam myśli samobójcze(ja -w życiu nie miałam), że on chce rozwodu z wyłącznie mojej winy, bo.... brzydko się ubieram, nie chodze na siłownię i nie biegam codziennie (tak jak on) I...przyznaje,że od lat codziennie pije, ale przecież sie nie upija i takie picie,cytuje "nie nosi znamion alkoholizmu". Ponadto to ja blokuje dzieciom wizyty u psychologa (sama je osobiście umawiam, a on wmawia corce,że matka chce z niej zrobić psychicznie chora)...
-zażyczył sobie mediacji

W międzyczasie kowalska go rzuciła, bo zaszła w ciążę z kimś (może i z nim kto to wie)...
No i "jeszcze mąż" oznajmia,że...No jak ja mogę chcieć zrujnowac rodzinę. Powtarza dzieciom,że matka rozbija rodzinę,że chce źle itd. W tym wszystkim błagał mnie o szanse. Błagał, wyzwał, był perfidny, nie wykazywal żadnej skruchy, nic...najlepiej byłoby gdybym zapomniała o wszystkim, wycofała pozew, bo przecież on mnie tak kocha, a z Kowalska się pomylił. Kowalska wyzywa na każdym kroku (na równi ze mna) (byłam tak miła,że wysłałam jej screeny tych rozmów, a co tam, jest taka sama jak on, ale niech wie...)
Na pierwszych mediacjach kolejny szok, jego szok...mediator, nie zarzucając mu nic, nie oskarżając, stwierdzajac tylko fakty wbił go w ziemię. Moja pewność siebie, staniwczosc, dowody....Nie pomogły. Wyszedl stamtąd zdruzgotany. Najlepsze było to,że powiedział,że to on jest winny,że miał romans, że mnie wyzywal itd i że nie chce rozwodu. A na moje,że ja chce i to z jego winy odpowiedzial,że w takim razie musi być z mojej winy, bo jednak....źle było i on musiał mieć romans. Jak mediator pytal jaka moja wina, nie wiedział i stwierdził,że ok to niech będzie obupolna. Na mój zarzut, że w odpowiedzi na pozew jest stek bzdur powiedział,że...Tak mu adwokat napisała, bo musi być dramatycznie...Oni to pisali w stresie.
Na mediacjach dogadaliśmy się tylko co do kontaktów z dziećmi..zgodziłam.sie na te które wypisal wnodpowiedzi na pozew,tylko,że....podczas mediacji nie wiedział co tam napisał, a ja nie zamierzakam mu ułatwiać życia i ...powiedziałam że niech dyktuje...w sumie z tego co było w odpowiedzi o z tego co wymyślił na mediacjach, uciął co najmniej 1/3 kontaktów... No cóż...

Między pierwszymi i drugimi mediacjami miał się starać. Zdziwiony był,że nie wypunktowalam mu co to znaczy, więc:,
-kupowal mi kwiaty (nawet ich nie tykałam)
-Nie wyzywal mnie
Cała reszta bez zmian. Na moje pytanie co robi,żeby pokazać mi,że chce ratować rodzinę odpowiedzial "jestem lepsza wersja siebie)

W związku z tym,że w pracy nie chcieli podpisać mu badań u psychologa, poszedł na terapię . Był 2 razy i stwierdził,że Pan mu tak pomógł,że więcej chodzić nie musi.

Wczoraj gdy zwróciłam mu uwage,ze nie chce żeby używał moich kosmetyków (wystarczy,że nie płaci za rachunki, dzieciom kupuje może 1/3 tego co potrzeba) to....zaczął wyc, plakac, szlochac i zarzucać mi że zle go traktuje. Dzieci spały to je pobudził. Chciałam wezwać policję lub karetkę to jeszcze gorzej sie rozwrzeszczał. Płakał tak i szlochal "ojeje,ojejj, nie wzywaj na mnie policji, dlaczego ty taką jesteś, boję się ciebie..." w oczach miał szaleństwo...
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: renta11 »

Firletka

W sumie masz rację.
Z Bogiem
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
ODPOWIEDZ