Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Moderator: Moderatorzy
Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Chyba będzie długo...
Jesteśmy małżeństwem od 14 lat. Mam 2 dzieci. Do tej pory wydawało mi się, że co jak co, ale bardzo się kochamy. Kłóciliśmy się, były zgrzyty, ale była też miłość. A tu dowiedziałam się, że... On tylko tak mówil, bo bal się moje reakcji.
Ale do rzeczy. Na początku lutego czułam, że coś jest nie tak. Drążyłam, drążyłam i doszłam... jeździł do koleżanki na kawę wieczorami (gdy jej mąż był w pracy). Podobno był kilka razy. Podobno to były tylko rozmowy. Kiedy już wiedziałam na pewno, że mnie oszukuje i jeździ gdzieś... wypierał się patrząc mi w oczy. Ale w końcu się przyznał. Wymusiłam na nim imię i nazwisko. Podał, po miesiacu okazało się, że nie te. Trafiliśmy nawet na sesję terapeutyczna. Ale z powodu koronawirusa odbyła się tylko jedna. Fakt jest taki, że zadręczała siebie i męża pytaniami...dlaczego? Jak mógł itd. Na początku mówił, że kocha, że żałuję itp. itd. Obiecał, że już nie będzie (prawie po miesiacu o okazalo się, że jednak piszą, może sie spotykają w pracy, w jej domu raczej nie) Z czasem dowiedziałam się, że mnie nie kocha. Powiedział, że cieszy się, że mi to powiedział..... Ze może coś odbudujemy, a może nie... Z mojej strony emocje szalały/szaleją? Raz popadam w furię, raz w rozpacz... U niego też nie kocha mnie to mi powtarza, choć potrafi się przytulić, pocałować... raz mówi, że mamy szansę, raz, że nie... Nosi obrączkę... Powiedział, ze mnie nie kocha, bo go traktowałam jak... źle po prostu. Ja nie mogę zrozumieć dlaczego tak mówi... Tak mocno go kochalam/kocham... Tego co jest źle nie łączy z tą kobietą... A ja jak najbardziej... Boję się...
Jesteśmy małżeństwem od 14 lat. Mam 2 dzieci. Do tej pory wydawało mi się, że co jak co, ale bardzo się kochamy. Kłóciliśmy się, były zgrzyty, ale była też miłość. A tu dowiedziałam się, że... On tylko tak mówil, bo bal się moje reakcji.
Ale do rzeczy. Na początku lutego czułam, że coś jest nie tak. Drążyłam, drążyłam i doszłam... jeździł do koleżanki na kawę wieczorami (gdy jej mąż był w pracy). Podobno był kilka razy. Podobno to były tylko rozmowy. Kiedy już wiedziałam na pewno, że mnie oszukuje i jeździ gdzieś... wypierał się patrząc mi w oczy. Ale w końcu się przyznał. Wymusiłam na nim imię i nazwisko. Podał, po miesiacu okazało się, że nie te. Trafiliśmy nawet na sesję terapeutyczna. Ale z powodu koronawirusa odbyła się tylko jedna. Fakt jest taki, że zadręczała siebie i męża pytaniami...dlaczego? Jak mógł itd. Na początku mówił, że kocha, że żałuję itp. itd. Obiecał, że już nie będzie (prawie po miesiacu o okazalo się, że jednak piszą, może sie spotykają w pracy, w jej domu raczej nie) Z czasem dowiedziałam się, że mnie nie kocha. Powiedział, że cieszy się, że mi to powiedział..... Ze może coś odbudujemy, a może nie... Z mojej strony emocje szalały/szaleją? Raz popadam w furię, raz w rozpacz... U niego też nie kocha mnie to mi powtarza, choć potrafi się przytulić, pocałować... raz mówi, że mamy szansę, raz, że nie... Nosi obrączkę... Powiedział, ze mnie nie kocha, bo go traktowałam jak... źle po prostu. Ja nie mogę zrozumieć dlaczego tak mówi... Tak mocno go kochalam/kocham... Tego co jest źle nie łączy z tą kobietą... A ja jak najbardziej... Boję się...
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Witaj, Firletko, na naszym forum.
Dobrze, że podzieliłaś się swoją historią, to pierwszy krok na drodze do poszukiwania prawdy.
Czy znasz naszą stronę wspólnotową, na której możesz znaleźć różne pomocne informacje http://sychar.org/pomoc/
Zapraszam też do wysłuchania konferencji z naszych rekolekcji sycharowskich http://www.rekolekcje.sychar.org/
Jesteś na forum dla małżonków sakramentalnych, jak wygląda Twoja relacja z Bogiem?
Pozdrawiam i mam nadzieję, że uzyskasz wsparcie dla swoich problemów.
Dobrze, że podzieliłaś się swoją historią, to pierwszy krok na drodze do poszukiwania prawdy.
Czy znasz naszą stronę wspólnotową, na której możesz znaleźć różne pomocne informacje http://sychar.org/pomoc/
Zapraszam też do wysłuchania konferencji z naszych rekolekcji sycharowskich http://www.rekolekcje.sychar.org/
Jesteś na forum dla małżonków sakramentalnych, jak wygląda Twoja relacja z Bogiem?
Pozdrawiam i mam nadzieję, że uzyskasz wsparcie dla swoich problemów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Dzień dobry Jestem praktykującą katoliczka, oczywiście po ślubie kościelnym. Mąż też jest wierzący, ale nie zawsze mu z Bogiem po drodze...Teraz to w ogóle przychodzi mi do głowy, że on jest jak zniewolony przez szatana...
W jednej chwili zachowuje się jakby chciał walczyć... O nas...a w drugiej... Jak nie on...jakby ktoś obcy nim kierował. Ja już może zwariowałam od tego wszystkiego i głupoty widzę.
W jednej chwili zachowuje się jakby chciał walczyć... O nas...a w drugiej... Jak nie on...jakby ktoś obcy nim kierował. Ja już może zwariowałam od tego wszystkiego i głupoty widzę.
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Czytaj wątki na forum, polecane lektury, może jakieś punkty z listy Zerty. A może Twój mąż chciałby tu zajrzeć? Albo sam skorzystać z tych lektur?
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Niestety, na pewno nie... Krytykuje mnie, że ja czytam psychologiczne bzdury...
Jak Wy dajecie radę, wiedząc, że ta Wasza kochana osoba Was nie kocha? A może nawet kocha kogoś innego? Boję się, że mi serce pęknie...
Jak Wy dajecie radę, wiedząc, że ta Wasza kochana osoba Was nie kocha? A może nawet kocha kogoś innego? Boję się, że mi serce pęknie...
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Firletka - wiesz, na to składa się kilka spraw.
- jeśli pokochasz bardziej siebie, "odbożkowisz" męża, wówczas nie będziesz warunkować swojego istnienia i swojego szczęścia tym, czy ktoś Ci kocha czy nie...
- jeśli pochylisz się i odpowiednio mocno zajmiesz pracą nad sobą, wówczas nie bardzo będziesz już miała siły i czas, aby myśleć co druga osoba ma w głowie... i co do Ciebie czuje
- człowiek nie zwierzę i do wszystkiego się przyzwyczai
Tak więc niektórzy dają radę kilkanaście tygodni, inni kilkanaście miesięcy, a jeszcze inni kilkanaście lat Uszy do góry
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Firletko i mnie było podobnie mąż na początku dziwnie się zachowywałbył ciągle zły naburmuszony ja zaczęłam wypytywac co ci jest to mówił "lepiej nie pytaj".W końcu gdy nalegalam to powiedział ze mi się coś wypalił i podobnie były wzloty i upadki gdy płakałam to mówił że będzie dobrze na drugi dzień że nic nie będzie dobrze.Myślę że miał jakieś wątpliwości albo wyrzuty sumienia w końcu porzucił mnie i synów szybko wniósł o rozwód.Bardzo ciężko to przeżyłam.Trafiłam na to forum i radzono mi zajmij się sobą.Nie rozumiałam tego bo chciałam żeby mąż był tu i teraz zaraz.Ale z perspektywy czasu po pięciu latach czuję się szczęśliwa nie potrzebuje męża Bóg mi pomaga i czuję że miał swój plan dla mnie On wie co jest najlepsze dla naszego zbawienia.Tak jak ci inni poradzą spróbuj nie zajmować się mężem choć serce krwawi glowa do góry liczysz się tylko ty .
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Dziękuję, że piszecie...
Tak czytam i czytam i... przeraża mnie to... Mało komu stąd... udało się posklejac małżeństwo...
U mnie raz lepiej raz gorzej...
Boli...
Cała izolacja też nie sprzyja
Tak czytam i czytam i... przeraża mnie to... Mało komu stąd... udało się posklejac małżeństwo...
U mnie raz lepiej raz gorzej...
Boli...
Cała izolacja też nie sprzyja
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
oj bardzo nie sprzyja... nie jesteś w tym sama, faktycznie niewiele historii z posklejanym małżeństwem. Ale wiele historii, które doprowadziły do wzmocnienia samego siebie. Mi też się udało pokonać rozpacz i strach, chociaż mąż realizuje plan całkowitego wyeliminowania mnie ze swojego życia.... Nie jest różowo, po ludzku nie mam już nadziei, to jednak wiara czyni cuda i od jakiegoś czasu znowu czuję prawdziwa radość życia. Czekanie bez czekania jest bardzo trudne, ale możliwe.... Nie czekam. Ale jesli mąż kiedyś tam może zapragnie cos odbudować, chce być na to gotowa...... Nie wiem, co napisać, by Cię pocieszyć...
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Dziękuję... Ja sama nie wiem co mam myśleć, żeby się pocieszyć. Na pewno wzmacniam relacje z Bogiem. Sprawdza się przysłowie "Jak trwoga to do Boga"...
Radość? Mam wrażenie, że nigdy jej nie poczuje.
Przeraża mnie myśl, że z przyjemnością zemscilabym się na tej babie, która przyjmowała mojego męża pod nieobecność swojego...
Na moim mężu już się mszcze, niszcząc w ten sposób siebie... Ciągle drążę temat, a on zrzuca winę na mnie...Mam.metlik w głowie...
Radość? Mam wrażenie, że nigdy jej nie poczuje.
Przeraża mnie myśl, że z przyjemnością zemscilabym się na tej babie, która przyjmowała mojego męża pod nieobecność swojego...
Na moim mężu już się mszcze, niszcząc w ten sposób siebie... Ciągle drążę temat, a on zrzuca winę na mnie...Mam.metlik w głowie...
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Firletka, rozumiem, że trudno Ci to przyjąć, ale mogę Cię zapewnić, że jeszcze będziesz szczęśliwa i radosna.
Czas izolacji to czas przemyśleń i okazja do podjęcia pracy nad sobą, zobaczenie siebie w świetle kryzysu,
swojej odpowiedzialności za kryzys.
Dobry też czas na zbliżenie się do Boga.
Masz prawo mieć różne myśli, złość, gniew, nienawiść to uczucia, które pokazują prawdę o Tobie,
Twoich oczekiwaniach co do małżeństwa i w ogóle do życia.
Proponuję, abyś zapoznała się z etapami przeżywania straty https://m.katolik.pl/przebaczenie-jako- ... 16,cz.html
Pogody Ducha!
Czas izolacji to czas przemyśleń i okazja do podjęcia pracy nad sobą, zobaczenie siebie w świetle kryzysu,
swojej odpowiedzialności za kryzys.
Dobry też czas na zbliżenie się do Boga.
Masz prawo mieć różne myśli, złość, gniew, nienawiść to uczucia, które pokazują prawdę o Tobie,
Twoich oczekiwaniach co do małżeństwa i w ogóle do życia.
Proponuję, abyś zapoznała się z etapami przeżywania straty https://m.katolik.pl/przebaczenie-jako- ... 16,cz.html
Pogody Ducha!
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Chciałbym wlać trochę optymizmu w tym niełatwym czasie i przypomnieć że są tutaj małżeństwa, które się mimo wszystko zeszły. Pewnie w mniejszości, ale jednak tak jest. Cierpliwości, a wiara czyni cuda. Przecież On wszystko może!
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Niewiele jest tu małżeństw, które udało się odbudować, ale też większość osób trafia tu w momencie, gdy druga strona dąży już zdecydowanie do rozstania. U Ciebie tak źle nie jest. Masz czas i dobrą przestrzeń na pracę nad sobą. Nie zastanawiaj się nad szansami, szczególnie tymi na zmianę postawy męża, tylko od zaraz weź się za siebie. Tu szanse masz wielkie, jak pisze MaryM - tu jest dużo historii z dobrym zakończeniem, choć nie takim, o jakim myśleliśmy na początku. I tak naprawdę to żadna z tych historii się nie skończyła, wszystkie się toczą.
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
To nie do końca tak. Forum, w przeważającej większości, to taki kryzysowy SOR. To tutaj dostajemy pierwszą pomoc, wsparcie, widzimy możliwe kierunki działania, ale ważne co zrobimy dalej. Czy zatrzymamy się na tym, czy jednak zaczyna się konkretna praca nad sobą (spotkania w realu w Ogniskach, 12 Kroków, rekolekcje, warsztaty, grupy wsparcia, terapia itd).
W Ogniskach mamy dużo małżeństw, które przychodzą razem, są takie które kryzys już przezwyciężyły, a i takich które są ponownie razem nawet po rozwodzie nie brakuje. Sęk w tym, że większość z nich otrzymawszy tutaj na Forum pierwszą pomoc i będąc we wspólnocie w Ogniskach, już na tym realnym życiu i odbudowie się skupia. Czasami wracają tutaj na chwilę by dać świadectwo, ale i tak zdecydowanie częściej robią to na spotkaniach Ognisk, rekolekcjach sycharowskich czy innych spotkaniach wspólnotowych.
Część osób zostaje na Forum na dłużej, by oddać innym dobro, którego tutaj doświadczyły, a i tak zwykle są wtedy mocno zakorzenione we wspólnocie w Ogniskach.
Teraz jest szczególny czas, ale warto już teraz rozejrzeć się gdzie są najbliższe Ogniska, nawiązać kontakt i spróbować dołączyć do spotkań na Skype (sporo Ognisk już w tej formie spotkania prowadzi).
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."