Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
: 21 sie 2020, 9:52
Firletko, jak stawiasz granice? Jak się bronisz przed poniżaniem?
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
https://www.kryzys.org/
Sama musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie. Ja uważam, że nie warto i dlatego nie walczę o moje. Wczoraj i przedwczoraj mój mąż znowu zadawał mi pytanie czy nic nie można zrobić, żeby uratować nasze małżeństwo. Odpowiedziałam przecząco. Dla mnie nie ma możliwości powrotu do tego, co było. Ale może u Ciebie będzie inaczej.
OK - rozumiem też takie podejście, choć użyłbym innego słowa niż "walka"...
Tak Wiedźminie, masz rację. Zranił mnie tak bardzo-- najpierw wieloletnim ograniczaniem mi bliskości, intymności, co zaowocowało moją utratą wiary w swą kobiecą atrakcyjność, a potem długotrwałym ukrywanym romansem, kłamstwami, zbywaniem mnie, że chciałabym, aby nasze dalsze kontakty były ograniczone do niezbędnego minimum. Dzięki Bogu nie mamy nieletnich dzieci, więc odpada ustalanie opieki, kontaktów itp. Niech widuje się z pełnoletnim synem jak najwięcej, ale poza domem.
Wiesz, że twój mąż jest uzależniony, nie jest sobą? on w tej chwili czuje tylko złość, irytację, poczucie winy,nic więcej. Wszystko u niego kręci się wokół alkoholu, ty nie masz na to wpływu, to nie twoja wina i najlepszym rozwiązaniem jest traktowanie jego docinków jak powietrze. To jest najlepsza granica, nie wchodzenie w dyskusję, bo to i tak nie rozmowa, a on jest chory i nie zdaje sobie sprawy, że krzywdzi. Może większość z tego nawet nie pamięta, bo urywa mu się film.Firletka pisze: ↑21 sie 2020, 14:43 Al la:modlę się, oczywiście, że się modlę. Ale jestem już też psychicznie wykonczona. Nic się na lepsze nie zmienia... A trwa to już od lutego.
Nirwanna: na samym początku odpowiadałam pięknym za nadobne. I jeśli nazywał mnie chora psychicznie, ja go również.
Kiedy przeszedł na bardziej wulgarne słowa nie dalam rady. Mówiłam, że to co mówi nie jest prawdą... sprawia mi przykrość, i że czuję się obrażoną. W zamian słyszałam, że ciągle tylko moje uczucia są ważne. A gdy pytałam co czuje on słyszałam: nie interesuj sie.
Później po prostu wychodziłam... A że on każda rozmowa kończyła sie wulgaryzmami z jego strony też mnie to wykańcza psychicznie... Jak można żyć nie odzywając się.
Wczoraj gdy mój mąż oznajmił mi, że jestem podła. Powiedziałam, że wiem, że tak o mnie myśli. Ze ja się z tym nie zgadzam i spytałam w czym mogę mu pomóc? Wyszedł on...
Boli mnie, że on nie chce rozmawiać...
Kochana Firletko.Firletka pisze: ↑22 sie 2020, 14:29 Może i nie jest sobą, a może jest.. Poczucie winy? I z tego poczucia winy nadal spotyka się z kowalska?
On nic nie czuje, bo nie ma empatii, honoru....Wczoraj powiedział, a dziś powtórzył że doprowadzi moja mamę do 3 zawałów (moi rodzice do tej pory traktowali go jak syna)...
Mam dość takiego życia, chodzi, śmieje mi się w twarz, mówi, że się z domu nie wyprowadzi, szepcze wulgaryzmy, umawia się na spotkania z kowalska.... I powiedzcie mi, Bóg chciałby, żebym z pokorą to znosiła, pokazywała dzieciom jak to jest nieszanować ich własnej matki ...
Super - od tego możemy wyjść. Zobacz, że przeszłaś różne etapy stawiania granic, czy w zasadzie uczenia się - jakie są dobre, zdrowe i chroniące Ciebie. Na razie - te powyższe nie działają, czyli nie są ani zdrowe, ani dobre, ani Cię nie chronią.Firletka pisze: ↑21 sie 2020, 14:43 Nirwanna: na samym początku odpowiadałam pięknym za nadobne. I jeśli nazywał mnie chora psychicznie, ja go również.
Kiedy przeszedł na bardziej wulgarne słowa nie dalam rady. Mówiłam, że to co mówi nie jest prawdą... sprawia mi przykrość, i że czuję się obrażoną. W zamian słyszałam, że ciągle tylko moje uczucia są ważne. A gdy pytałam co czuje on słyszałam: nie interesuj sie.
Później po prostu wychodziłam... A że on każda rozmowa kończyła sie wulgaryzmami z jego strony też mnie to wykańcza psychicznie... Jak można żyć nie odzywając się.
Wczoraj gdy mój mąż oznajmił mi, że jestem podła. Powiedziałam, że wiem, że tak o mnie myśli. Ze ja się z tym nie zgadzam i spytałam w czym mogę mu pomóc? Wyszedł on...
Boli mnie, że on nie chce rozmawiać...