Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Bławatek »

Wyrzucona, ja też wolę indywidualne spotkania. W grupie na początku czuje się niepewnie, ale zazwyczaj po paru spotkaniach nabieram pewności, umiem się otworzyć. Może u Ciebie jest podobnie. Nigdy nie byłam na terapii grupowej, jedynie mam doświadczenia z grup parafialnych z młodości (dzięki którym wychodziłam z mojej skorupy niepewności, wiary w swoje możliwości). Może warto przemyśleć to co napisały przedmówczynie. Może dałabyś radę odkręcić i wrócić na tą terapię. Przemyśl i zastanów się co Ci może dać grupa. Może dzięki temu nabralabys pewności siebie, budowania relacji, otwartości...

Miłego Poniedziałku Wielkanocnego
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ruta »

Wyrzucona, wracaj na terapię. W grupie siła. Korzystam z terapii grupowej, wspartej terapią indywidualną. Warto. Nawet mimo początkowych oporów. I postępy też są szybsze niż w relacji jeden na jeden z terapeutką.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dziewczyny rozumiem wasze dobre checi ale podjelam taka a nie inna decyzje. Nie moge tez tu na forum podac wszystkich szczegolow tej decyzji. Czy gdybym dzis miala podjac decyzje to czy zrezygnowalabym -tak. Mowie to juz ochlonieta z wczesniejszych emocji.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ruta »

Okej, nie każdemu służy terapia grupowa. Masz jakieś inne wsparcie? To bardzo potrzebne w kryzysach. Tak z troski piszę. Z początku mojego kryzysu nie umiałam z nikim o tym co się w moim życiu dzieje rozmawiać. Nie wiedziałam nawet co się dzieje. Bardzo źle wspominam ten czas. W sumie zaczęłam przełamywanie się od opowiadania o tym Bogu. Co nie było złym pomysłem. Weszłam do Kościoła, był wystawiony Najświętszy Sakrament, nikogo nie było - i tak opowiadałam. O swoim bólu. O nadziejach. O tym, o co proszę.
Z czasem nauczyłam się też gadać z ludźmi. Najpierw w kontakcie z lekarką. Potem na forum. Potem na terapii i na końcu po porsotu z ludźmi w mim życiu, w tym i z moim męzem. I terapia także jest dla mnie pomocna, by się jakoś wygrzebać. Może pogadaj ze swoją terapeutką, wyjasnij jej, żebyś nie została całkiem bez wsparcia terapeutycznego? Może da ci wtedy czas, by dorosnąc do grupowej?
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: burza »

Wyrzucona, co u ciebie słychać dobrego, jak sobie radzisz. Dawno, ciebie tu nie było.
Pozdrawiam ☺️
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Witajcie
Wracam tutaj do Was na to forum po 3 latach z nieco inna sprawą.
Na początku chciałam Wam wszystkim podziękować za wsparcie, które tutaj otrzymałam . Dziś już doszłam do siebie w pełni z wyjątkiem jednej rzeczy ale o tym później.
Żyję sobie całkiem ok choć sama ale mam fajną pracę i bardzo fajne relacje z ludźmi co jest plastrem na moją duszę. Staram się rozwijać , uczę się nowych rzeczy , doceniam to co mam Ta grupa sprawiła, że wróciłam do kościoła autentycznie i teraz moja obecność w nim jest zupełnie inna bo nie wynika z obowiązku lecz z chęci. Często tam zaglądam i cieszę się, że są tam fajni ludzie. Mam jeszcze jednak jeden problem który mnie męczy. Wiem, że to forum dla małżonków ale temat dotyczy relacji z rodzicami. Piszę głownie po to, gdyż to nie są tematy do rozmowy ze znajomymi ale też i w nadziei, że Ci którzy tutaj są, a są już dalej doświadczeniem lub Ci którzy mają podobne historie podzielą się swoją jak to trafnie nazwał mój obecny terapeuta (warto było zmienić) instrukcją obsługi. Tak więc mam terapeutę ale problem też w tym że od dłuższego czasu tkwimy w miejscu a on nie ma żadnego innego pomysłu poza stawianiem granic i asertywnością czego już uczyłam się wszelkimi możliwymi sposobami. Choć społecznie jest to już chyba level master to w relacji z rodzicami kiepsko idzie.
Tak bardzo w skrócie nie miałam odwagi się tym z Wami wtedy podzielić ale w naszym domu nie było dobrze. Alkoholu nie było nigdy ale zachowania przemocowe na porządku dziennym. Ja musiałam to wszystko znosić i siedzieć cicho. Problem w tym że na zewnątrz przykładna rodzina. Potrzebowałam rok terapii żeby to wyznać terapeucie . Nie jest mi łatwo bo to jednak rodzice i nie chodziło o zaufanie lecz to że mówiąc to czuję się trochę jak zdrajca z drugiej strony wiem że to co robią jest niefajne. Przed Świętami doszło do nieplanowanej konfrontacji ale mleko się wylało i nie było już potem wyjścia. Oczywiście rozjuszyli się na maxa. Wszystkiego się wyparli. Uważają oczywiście że ja mam problemy psychiczne i wołam o pomoc. Powtarzają to często od tego czasu. Tata się wszystkiego wyparł a mama powiedziała że żałuje że mnie za mało biła i że nie stosowała metody pysk pyskuje pysk dostaje bo tak robiła jej koleżanka i ona ma teraz takie fajne dzieci a ja odstawiam cyrk. O ile jestem w stanie zrozumieć że każdy popełnia błędy o tyle trudno mi zaakceptować że takie słowa mówi matka do dorosłej córki. Mam wzorzec podporządkowania (wiem z testów) i ustalanie z nimi relacji idzie mi jak krew z nosa. Chodzi też o to że oni oczekują cotygodniowych wizyt na obiad. Bo rodziców należy kochać, szanować, troszczyć się i rodzinę należy odwiedzać. Ja się w zasadzie z tym zgadzam ale oni nie zdają sobie sprawy że ich zachowanie jest ciężkie do zniesienia. W zasadzie jedyny temat tych spotkań to ich oczekiwanie byśmy ich o wszystkim informowali i oczekiwali ich zgody. To nie są moje domysły to słowa wypowiedziane. Cytuję : na wszystko powinna być zgoda starszyzny a my dzieci będziemy mieli prawo głosu jak przeżyjemy życie i będziemy w ich wieku. I tak to wygląda. Stałe komentowanie i ocenianie wszystkich naszych kroków, porady, ostrzeżenia + czasem wylanie ojca frustracji na cały świat psychologów i psychiatrów. Ciągle słyszę że mam się opamiętać . Zionie wściekłością od kiedy wie że mam terapeutę. Ostatnio musiałam wysłuchać jego tyrady o tym że psychologia propaguje kult selfizmu . I tak w bardzo dużym skrócie wyglądają nasze spotkania rodzinne bo przecież z rodziną należy utrzymywać regularne relacje. Kiedy mówię, że nie przyjdę to zaraz że coś się zaczyna ze mną dziać, izoluję się. Rodzice nie radzą sobie z lekiem więc dla nich informacja np. o jakimś lekarzu to od razu powód do stresu a potem obwinianie że oni przez nas mają tyle zmartwień. Wstydzą się też chyba nas bo nam się w życiu nie udaje. Choć to nie prawda . Ja tak nie uważam. Stosunek rodzeństwa: siostra jeszcze bardziej spacyfikowana niż ja a brat powiedział że się w to nie miesza, powiedział nawet że dramatyzuje. Z kolei kiedy brat poinformował że chce się przeprowadzić to mu się dostało że chce rozbić rodzinę i zostawić rodziców i siostrę a to przecież dorosły mężczyzna. Jest to psychicznie obciążające. Gdybym nie miała kontaktu ze światem zewnętrznym to bym chyba tego nie zniosła ale że jestem mocno zakorzeniona społecznie to jakoś daje radę. Może są tu osoby które mają jakiś sposób na rozmowę albo stawianie granic takim rodzicom? W związku się tak nie zachowywali choć może dlatego iż trafił mi się mąż o wyjątkowo silnej osobowości teraz to oni mnie traktują jak dziecko dosłownie. Nie potrafię jakoś się im stanowczo postawić choć bardzo się staram a jeśli to robię to na dużym obciążeniu stresem.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Mam podobnie toksyczną matkę, ona mi wrzuca, krzyczy, a po postawieniu przeze mnie granic, robi z siebie ofiarę. Jedyny sposób u mnie, to się odciąć na jakiś czas, nie odbierać telefonu lub pisać tylko SMS z informacjami, że jest mi przykro jak mi to robisz, bo jestem dorosła i nie chcę byś mnie tak traktowała.. Polecam przerobienie tego wszystkiego z terapeutą, bo to jest ogromnie ciężkie.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dziekuje Ci Caliope, to sama wiesz jakie to trudne. Ludzie ktorzy tworza rodzine potrafia sie tak ranic. Fajnie jak sie ma obok kogos z podobnym doswiadczeniem bo jak widac dostepne metody i tak nie dzialaja. Dla mnie obciazajace jest to ze oni potrafia w stosunku do innych zachowywac sie ok, czyli jednak panuja nad tym. Ale w stosunku do nas obowiazuja inne zasady. Dlugo tu mnie nie bylo i nie zagladalam na Twoj watek ale mam nadzieje ze jakos Ci sie uklada.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Wyrzucona pisze: 02 kwie 2023, 11:18 Dziekuje Ci Caliope, to sama wiesz jakie to trudne. Ludzie ktorzy tworza rodzine potrafia sie tak ranic. Fajnie jak sie ma obok kogos z podobnym doswiadczeniem bo jak widac dostepne metody i tak nie dzialaja. Dla mnie obciazajace jest to ze oni potrafia w stosunku do innych zachowywac sie ok, czyli jednak panuja nad tym. Ale w stosunku do nas obowiazuja inne zasady. Dlugo tu mnie nie bylo i nie zagladalam na Twoj watek ale mam nadzieje ze jakos Ci sie uklada.
Wiesz, na to nie ma metody, bo ich nie zmienisz. Możesz zmienić tylko siebie i swoje życie by nie pozwalać na kolejne rany. Jeśli jest was więcej możecie wszyscy iść na terapię i wzajemnie się wspierać. U mnie też matka dla innych jest super, tylko nie dla mnie. Jak mówię co ona mi robi, ludzie mi nie wierzą i pukają się w czoło. Ja jakoś żyję, wiem jedno zajęcie się sobą, pracą, to sens życia. Nikt za nas życia nie przeżyje, jak jest Bóg obok jest łatwiej przez wszystko przejść ,ale nie jest łatwo.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Nirwanna »

Witaj, Wyrzucona, ponownie :-) dobrze czytać, że u Ciebie lepiej, ale... Pan Bóg prowadzi tak, że gdy chcesz coś Mu poddać do uleczenia, to On nie idzie na półśrodki. On chce uleczyć całość. Włącznie z ranami pochodzącymi z rodziny pierwotnej. Zna też On możliwości człowieka, więc skoro dałaś radę po jakimś czasie wyznać swój trud terapeucie, oraz zdecydowałaś się napisać tutaj, to widocznie jesteś gotowa do zmian :-)
Wprost nie napisałaś - czy wciąż mieszkasz z rodzicami? czy może w innym miejscu? Ten czynnik jest dość istotny, jeśli chodzi o naprawę relacji z rodzicami w duchu czwartego przykazania. Bo rzeczywiście zaprasza ono do czci (w tym jest i miłość i szacunek), ale w duchu Bożym, tj. też miłości do siebie, czyli nie zgadzania się na przemoc, pilnowania swoich granic i obowiązku budowania swojego życia wg pomysłu Pana Boga, a nie rodziców.

Masz wg mnie do rozważenia, czy ten terapeuta, który Ci teraz towarzyszy, jest w stanie pomóc Ci w tym procesie dalej, czy może jednak coś zmienić i wybrać np. innego. Sądzę też, że bardzo warto dołączyć tu wymiar duchowy, i rozeznać to, o czym napisałam zdanie wcześniej, ale też - czy to w stałym spowiedniku, czy to w kierowniku duchowym - znaleźć kogoś, kto pomoże Ci od strony duchowej, kto pomoże zobaczyć wymiar miłości dziecka do rodziców, który czasem ma prawo przybrać postać twardej miłości.

Nastaw się też na to, że jeśli chcesz coś zmienić, to bez "dużego obciążenia stresem" się nie obejdzie. Co nie zmienia faktu, że warto przez taki stres przejść, aby potem żyć piękniej, w wolności. Warto wykorzystać tu wszystko to, co piszemy o wychodzeniu z kryzysu małżeńskiego - o poszukaniu grupy wsparcia, o wsparciu duchowym, czasem o wsparciu medycznym.

Powodzenia, niech Cię Duch Święty prowadzi :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Bławatek »

Witaj po przerwie.

Żadne kontakty z "toksycznymi" osobami nie są dobre. Może twoi rodzice tak byli wychowywani, może uważają was za swoje własności, może mają takie osobowości... Jednakże ich zachowanie nie jest dobre. Sama to czujesz. I my czytając twój opis też tak czujemy.

Byłoby dobrze z szacunkiem im wytłumaczyć, że ich postępowanie i wymóg byście - wy, ich dzieci - będąc dorosłymi dalej we wszystkim pytali o ich zgodę nie jest dobre. Owszem należy się im jako rodzicom szacunek ale niekoniecznie poddaństwo. Od razu przypomina mi się jak mój mąż opacznie rozumiał słowa 'żony bądźcie poddane mężom' i wypominał mi, że nie jestem dobrą żoną bo mu nie służę, bo go we wszystkim nie słucham. No nie słuchałam bo swój rozum mam.

Może na początek warto ograniczyć czasowo kontakty np. wpaść na chwilę i wychodzić do swoich zadań i planów. Na początku może być trudno bo będą robić wymówki, ale z czasem może uda ci się odzyskać wolność. A czas nie spędzany z rodzicami wykorzystać na siebie, swoje marzenia, rozwój. Zapewne zdrowsza i szczęśliwsza wtedy będziesz.

Mialam niedawno obok siebie w pracy toksyczną koleżankę, która na różne sposoby utrudniała mi funkcjonowanie i pracę. Odechciało mi się chodzić do pracy. Na szczęście przeszła do innego działu a ja odżyłam. Bo nikt mnie już nie gnębi, nie umniejsza moich działań. Aż znów z radością chodzę do pracy, a był już moment że chciałam się zwolnić, żyć mi się nie chciało. Dobrze nie mieć wokół siebie krzywdzących ludzi.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Witajcie
Chciałam Was dzisiaj poprosić o jakieś słowo wsparcia. Ostatnio mam trudniejszy okres . Za niedługo kończy mi się umowa na zastępstwo i muszę znalezć nowa. W moich regionach nie jest o prace tak łatwo więc jest stres związany z brakiem stabilizacji. Z uwagi na powyższe musiałam zawiesić terapie bo nie mam na to pieniążków co też jest smutne bo teraz najbardziej by mi sie przydała. Nie chciałabym rezygnować z tego procesu zmiany, za daleko juz zaszłam w tym żeby teraz się cofać. Brakuje mi jednak kontaktu z ludzmi o podobnych problemach. Z rodzicami staram sie konsekwentnie wprowadzać nowe zasady ale im to ogromnie cieżko przychodzi a mnie tez kosztuje to sporo stresu. Jeśli mogę Was poprosić o modlitwę w tej intencji będę wdzięczna.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Nirwanna »

Pod Twoją obronę...
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Julit »

Uciekamy się Święta Boża Rodzicielko
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Al la »

...naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych...
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
ODPOWIEDZ