Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Wyrzucona pisze: 08 lip 2020, 11:58 Malgosiu nie wiem dlaczego tak myslisz. Robilam co maz chcial bo bylam w stanie silnego kryzysu psychicznego nadawalam sie wtedy na oddzial nie mozna od takiej osoby wymagac ze przeciwwstawi sie mezowi ktory w dodatku pastwi sie psychicznie. To ja go kochalam ponad wszystko i pomijam osoby trzecie ktore o tym wiedza ale sam Bog mi swiadkiem jak mi zalezalo na ratowaniu tego makzenstwa ile znioslam ile przemodlilam ile swieczek w naszej intencji odpalilam. Chodzi mi o to ze teraz w trakcie terapi i spotkan z psychiatra dowiedzialam sie ze maz nie moze mnie tak traktowac on ma bardzo silna osobowosc i to wykorzystuje ja jestem bardzo krucha i nie potrafie zawalczyc o swoje . Minie kilka miesiecy mojej terapi zanim bede mogla stanac z nim jak rowny z rownym do dialogu, to sa moje deficyty ale taka sie urodzilam . Przykro mi ze uwazasz ze od poczatku chcialam zakonczenia tego malzenstwa.
A jak można rozumieć te słowa:
"Dzisiaj stracilam nadzieje, uswiadomilam sobie ze nie moge i nie chce byc zona czlowieka ktory tak klamie. Plakalam za nim dzien w dzien przez tyle miesiecy ale dzis uswiadomilam sobie ze nie chce juz byc jego zona."

Wprost napisałaś, że nie chcesz tego małżeństwa i w kontekście wszystkiego co tutaj piszesz, dla mnie wygląda to tak, jakbyś już dawno spisała małżenstwo na straty. Zauważ, że jestem kompletnie obcą osobą, nie znam ani Ciebie, ani Twojego męża. Patrzę na historię przedstawioną przez Ciebie wyłącznie na podstawie zamieszczonych tutaj treści. Czy rozumiesz, że właśnie tak jak ja to odbieram, może odebrać to również sąd? Jeżeli, pomimo bólu i chwilowych zwątpień, NAPRAWDĘ zależy Ci na Waszym małżeństwie - a właściwie, na walce o nie - to bardzo ważne jest mocne, głębokie przekonanie, że mimo wszystko warto jest walczyć o tego człowieka, mojego męża. Jeżeli w głębi duszy będziesz miała zwątpienie i niechęć do bycia z takim człowiekiem, to w sądzie wyjdzie to od razu i Twój brak zgody na rozwód zostanie odebrany jako złośliwość. To będzie działało na Twoją niekorzyść. Najważniejsze, żeby mieć spójną postawę, nawet jeżeli boli, nawet jeżeli teraz swojego męża widzisz w czarnych barwach - jako kłamcę i manipulatora.
A na początku pisałaś, że między Wami było tak cudownie. Czy faktycznie tak było? Jeżeli tak, to myśl bardziej o tamtym czasie, nie oceniaj męża przez pryzmat jego aktualnej "choroby" duszy. On ma prawo mieć silną osobowość, Ty masz prawo być krucha. Te cechy nie wykluczają dobrego i udanego małżeństwa. Przemyśl to proszę, nie poddawaj się pomimo całej Twojej słabości. To żaden grzech być słabym, po to m.in. jest to forum, żeby dostać umocnienie i zobaczyć, że nie jest się samemu w tych trudnościach, bez względu na to jaki ma się charakter i jaki charakter mają nasi małżonkowie.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Witajcie, nie bylo mnie jakis czas. Staram sie zyc normalnie ale jest mi bardzo ciezko, czasem juz nawet modlic sie nie mam sily. Dobijaja mnie nawracajace wspomnienia i mysl ze maz sie dobrze bawi korzystajac z urokow zycia. On oplywa w luksusy a ja bieduje. On sie bawi a ja placze. Tak mi teskno za naszym wspolnym zyciem. Staram sie odpychac te mysli ale to silniejsze. Pomodlcie sie prosze za mnie jesli ktos moze.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Nirwanna »

Pod Twoją obronę....
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
wertor1
Posty: 102
Rejestracja: 24 lut 2017, 6:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: wertor1 »

Uciekamy się Święta Boża rodzicielko
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Monti »

... Naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Bławatek »

...ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: s zona »

...Panno chwalebna i błogosławiona....

a moze do sw Wenantego warto uderzyc ...viewtopic.php?f=14&p=261851#p261851
novenna ... viewtopic.php?f=16&t=2347&p=166764#p166764
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Lawendowa »

... o Pani nasza, Orędowniczko nasza...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza. Z Synem swoim nas pojednaj, Synowi swojemu nas polecaj, swojemu Synowi nas oddawaj.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Bog zaplac Wam wszystkim
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Bławatek »

Witaj,
Korzystasz z jakiejś terapii? Mi rozmowy z terapeutką bardzo pomagają zrozumieć całą moją sytuację, mam z kim przegadać moje wątpliwości a i pracuję nad własnym rozwojem. Moja terapeutka jest osobą wierząca a poradnia przy kościele i słyszę od niej, że mnie podziwia, że mimo tego co przeszłam jestem silna. I że mam prawo walczyć o prawdę oraz pomyśleć o życiu w pojedynkę bo widzi, że z 'takim' moim mężem ja szczęśliwa nie będę. A ja dzięki powrocie na ścieżkę głębszej wiary i dzięki temu forum zrozumiałam, że życie mamy tylko jedno, a najważniejszym naszym zadaniem jest nasze zbawienie.

Nieraz jest mi bardzo ciężko jak sobie przypomnę nasze dobre chwile i wiem że mogą już nie wrócić. Ale czasami nie warto za dużo analizować czy myśleć o przeszłości bo często można wpaść w doły. Trzeba myśleć o teraźniejszości i powoli planować przyszłość, choć na wiele zdarzeń wpływu nie mamy.

Często pamiętam o Tobie w modlitwach.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dziekuje Ci blawatku tez sie za Ciebie pomodle.
Pisze dzisiaj bo mam straszne poczucie niesprawiedliwosci, zal do Boga ze widzi to wszystko i na to pozwala. Maz zyje sobie dostatnio a ja nadal jestem pograzona w poczuciu zalu, tesknoty i przesladujacych mnie wspomnien naszych pieknych chwil. Tak mi strasznie smutno, pierwszy kryzys i juz rozwod. Maz traktuje mnie jak niedorajde zyciowa a ja staram sie znalezc prace choc mam z tym problemy bo mialam 7 lat przerwy w zyciu. Staram sie nierozmemlywac zbytnio choc nie jest latwo. Wszyscy mi mowia ze mam za dobre serce , sa nawet momenty kiedy mysle sobie ze nie warto byc dobrym czlowiekiem gdy wszyscy inni to wykorzystuja. Mam wrazenie ze zlo caly czas wygrywa, zwlaszcza jak sie patrzy na przypadki z otoczenie gdzie porzucone zony przezywaja a mezczyzni hulaja z nowymi kobietami .
Boli mnie najbardziej to ze maz nie dal mi zadnej szansy, ze z dnia na dzien stalam sie dla niego obcym czlowiekiem. Tak bardzo jestem samotna.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ruta »

Wyrzucona pisze: 19 sie 2020, 10:19 Dziekuje Ci blawatku tez sie za Ciebie pomodle.
Pisze dzisiaj bo mam straszne poczucie niesprawiedliwosci, zal do Boga ze widzi to wszystko i na to pozwala. Maz zyje sobie dostatnio a ja nadal jestem pograzona w poczuciu zalu, tesknoty i przesladujacych mnie wspomnien naszych pieknych chwil. Tak mi strasznie smutno, pierwszy kryzys i juz rozwod. Maz traktuje mnie jak niedorajde zyciowa a ja staram sie znalezc prace choc mam z tym problemy bo mialam 7 lat przerwy w zyciu. Staram sie nierozmemlywac zbytnio choc nie jest latwo. Wszyscy mi mowia ze mam za dobre serce , sa nawet momenty kiedy mysle sobie ze nie warto byc dobrym czlowiekiem gdy wszyscy inni to wykorzystuja. Mam wrazenie ze zlo caly czas wygrywa, zwlaszcza jak sie patrzy na przypadki z otoczenie gdzie porzucone zony przezywaja a mezczyzni hulaja z nowymi kobietami .
Boli mnie najbardziej to ze maz nie dal mi zadnej szansy, ze z dnia na dzien stalam sie dla niego obcym czlowiekiem. Tak bardzo jestem samotna.
Rozumiem bardzo dobrze z czym się mierzysz i rozumiem także moment, w którym pojawia się żal do Boga. Wtedy jednak od razu pojawia się także poczucie samotności. Także mi bardzo trudno było się w tym odnaleźć.
Jako pakiet ratunkowy z całego serca polecam ci książkę księdza Dziewieckiego "Bóg vs cierpienie". Pomaga ułożyć sobie wszystko, rozeznać co w moim życiu pochodzi od Boga, a co od Niego nie pochodzi i nie dać się wciągnąć, a raczej odciągnąć od Boga. Podtytuł brzmi: Dlaczego Bóg nie chce żebyś cierpiał.
Ja kupiłam tą książkę po wysłuchaniu konferencji Księdza Marka, w której tłumaczył, że Bóg nie zsyła
nam krzyży. Ulga jaką poczułam była niesamowita. Postaram się odnaleźć tą konferencję i wrzucić link do niej. To jak drogowskaz w chwili, gdy bardzo cierpimy i łatwo wtedy zbłądzić.

Jeden z rozdziałów książki którą ci polecam brzmi: Masz prawo wykrzyczeć Bogu swój ból.
"Bóg nie zsyla nam żadnej formy cierpienia. (...)Gdy juz wiemy, że Bóg przynosi nam radość a nie cierpienie, to i tak mogą być sytuacje, w których wykrzyczymy do Niego nasz ból. (...)Bywa tak, że ktoś bliski, ukochany opuszcza nas nie z powodu śmierci, lecz na przykład dlatego, że przestaje kochać, wchodzi w kryzys, zdradza nas, łamie złożone nam obietnice.(...) Co w takich sytuacjach mówi nam Jezus? Otóż ON DAJE NAM PRAWO DO PRZEŻYWANIA BÓLU I ŻAŁOBY. Nie musimy zgrywac bohatera. Nie musimy udawać, że nie boli nas to, co się stało. (...) To, że wykrzyczales swój ból Bogu, nie czyni z ciebie człowieka watpiacego w Bożą miłość czy przekonanego, że Bóg cię skrzywdził. Wręcz przeciwnie, to oznacza, że Bóg jest dla Ciebie największym przyjacielem, choćbyś sobie z tego w tym momencie nie zdawał sprawy".

Przytulam Cię mocno. Całym sercem zaświadczam, że Bóg jest przy nas, także w naszych kryzysach, choć czasem Go przez nasze łzy i ból nie widzimy. Bóg nie odwraca się od nas także wtedy gdy wykrzykujemy Mu swój ból, gdy Go oskarżamy. On nas kocha i doskonale rozumie. Jest gotowy nas objąć, przytulić i poprowadzić. Doświadczyłam tego.
Modlitwa (z tego samego rozdziału)
Jezu Chryste, jesteś mi najbardziej bliski wtedy, gdy wykrzykujesz swój ból na krzyżu i gdy wołasz do Ojca w taki sposób, jakby to On Ciebie skrzywdził i opuścił. Dziękuję Ci za to, że dajesz mi prawo do naśladowania Twojego krzyku i emocjonalnego buntu, gdy ktoś z ludzi drastycznie krzywdzi mnie lub kogoś z moich bliskich. Jestem już pewien, że w takich sytuacjach rozumiesz mnie lepiej, niż ja jestem w stanie zrozumieć samego siebie. Pomagaj mi szukać u Ciebie pomocy wtedy, gdy jej najbardziej potrzebuję. Proszę o to teraz i na zawsze. Amen.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Witajcie,
Minął już rok odkąd pierwszy raz trafiłam na to forum, wiem ze długo mnie nie było. Na początku chciałam podziękować wszystkim tym, którzy wtedy mnie wspierali bo Sychar był pierwszą instytucją od której mogłam uzyskać pomoc. Od przeszło roku jestem pod opieką psychiatry i psychologa i udało mi się wyjść z naprawdę wielkiej zapaści psychicznej. To co było a co jest teraz to w zasadzie bez porównania. Piszę to gdyż wiem że niektórzy maja opory przed skorzystaniem z takiej pomocy choć ja uważam że warto , wiem jednak że trzeba mieć trochę szczęścia żeby trafić na właściwe osoby. Z mężem jesteśmy już po rozwodzie. Rozprawa trwała 10 min ( po wcześniejszych burzliwych mediacjach) . Doszłam do wniosku że nie zatrzymam tego człowieka na siłę choć pozostaje mi ogromny niesmak moralny. Mąż w zasadzie od początku zerwał ze mną jakiekolwiek kontakty, nie szpieguję go choć mam wrażenie że on od dawna toczy nowe życie. Nawet teraz gdy jestem w trudnej sytuacji materialnej nie obchodzi go to wcale. Od dłuższego czasu nie mogę znaleźć pracy choć bardzo się staram co jest też mocno dołujące. Sąd wprawdzie zasądził mi alimenty ale to nie wystarcza nawet na skromne życie więc w zasadzie muszę korzystać z oszczędności. Nie należę też do tych żon, które domagają się nie wiadomo ile kasy choć to strasznie ciężko przełknąć że osoba z którą było się tyle lat ma cie kompletnie w nosie. Staram się jednak radzić sama. Teraz w zasadzie najbardziej dokucza mi samotność. Mam 2 koleżanki ale to obie zapracowane kobiety z 2 małych dzieci więc nie mają dla mnie zbyt wiele czasu zwłaszcza że dzieli nas spora odległość. Na terapii nadal pracuję nad sobą i nad tym by jakoś wymazać z pamięci te wszystkie wspomnienia. Nawet nie sądziłam że będzie to taka trudna praca. Strasznie ciężko zamknąć taki etap w życiu by móc iść dalej przez życie w miarę normalnie. Chętnie pogadam z kimkolwiek jeśli znajdą się takie osoby.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: burza »

Wyrzucona, przykro mi z powodu twojego rozwodu że, tak się zakończyło. Czytając na początku dziś twój post myślałam że, jednak może się udało uratować się to wasze małżeństwo. Cieszę się że, już lepiej się czujesz po tym wszystkim. Musisz wierzyć że, prace z pomocą Bożą , znajdziesz. Życzę Ci wszystkiego dobrego.
ODPOWIEDZ