I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Moderator: Moderatorzy
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Eleno dziękuję za Twój wpis. Możesz być dumna z siebie za swoją postawę. Chwała Panu
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Eleno, chwała Panu . Zerknelam co ciekawego na forum i tak szybko przeczytałam bo jestem w pracy.I powiem ci ze, rzadko zdarzają się takie słowa od sądu. Super, macie trochę czasu być może, w mężu coś się zmieni przez ten czas.
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Pięknie Eleno . Chwała Panu.
I nareszcie rozsądne słowa sądu .
Owocnych medjacji i terapii. Dałaś radę , brawo .
Pogody ducha.
I nareszcie rozsądne słowa sądu .
Owocnych medjacji i terapii. Dałaś radę , brawo .
Pogody ducha.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Eleno, chwała Panu
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Elena, chwała Panu!
Za wsparcie i siłę, którą od Niego dostałaś!
Za wsparcie i siłę, którą od Niego dostałaś!
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Kochani, niedługo trwał spokój. Wczoraj męża zabrało pogotowie i jest na oddziale psychiatrycznym, od rodziny męża wiem, ze załamał się po naszej rozprawie.
Rozmawiałam z mężem przez tel trochę wcześniej, mówił ze przeżył okropny stres, ze wszystko przeze mnie, chciał żebym przyjechała, ale w tle słyszałam teściową, która mówiła „nie proś jej, to ona zabrała dziecko, nie dzwoń”. Więc wtedy nie pojechałam, tylko później poczułam,żeby przejechać się pod dom i sprawdzić czy wszystko ok i akurat w tym czasie zadzwonili, żebym przyjechała, bo meza zabrało pogotowie. Szczegółów nie znam, rodzina meza nie chce mi przekazywać informacji za bardzo, myśle, ze obwiniają mnie za tę sytuację.
Nie wiem jak się w tym odnaleźć, nie panikuję, nie rozpaczam, chcę pomóc, ale boję się, że mogę zaszkodzić…
Rozmawiałam z mężem przez tel trochę wcześniej, mówił ze przeżył okropny stres, ze wszystko przeze mnie, chciał żebym przyjechała, ale w tle słyszałam teściową, która mówiła „nie proś jej, to ona zabrała dziecko, nie dzwoń”. Więc wtedy nie pojechałam, tylko później poczułam,żeby przejechać się pod dom i sprawdzić czy wszystko ok i akurat w tym czasie zadzwonili, żebym przyjechała, bo meza zabrało pogotowie. Szczegółów nie znam, rodzina meza nie chce mi przekazywać informacji za bardzo, myśle, ze obwiniają mnie za tę sytuację.
Nie wiem jak się w tym odnaleźć, nie panikuję, nie rozpaczam, chcę pomóc, ale boję się, że mogę zaszkodzić…
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Pisałaś na początku wątku, że mąż nadużywa alkoholu. Po rozprawie gdzie nie poszło po myśli męża i jego matki jak widzę, toksycznej osoby ,mógł nie wytrzymać i zacząć pić. A to mogło doprowadzić do zatrucia alkoholem i nieracjonalnego zachowania w tym agresji. To się kwalifikuje na oddział odwykowy w szpitalu psychiatrycznym. Załamanie nie jest kwalifikacją na oddział, chyba że targnął się na życie, nie wziął leków na chorobę psychiczną i jest agresywny. Nic nie zrobisz, ale możesz zadzwonić do szpitala i zapytać o stan zdrowia jeśli mąż nie zastrzegł kto ma otrzymywać info.
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Zapytałam czy mąż był pod wpływem alkoholu to żona brata zaczęła mi przysięgać, ze żadnego alkoholu nie było. Trochę ciężko bylo mi uwierzyć, bo to były akurat urodziny męża.Caliope pisze: ↑14 wrz 2021, 0:34 Pisałaś na początku wątku, że mąż nadużywa alkoholu. Po rozprawie gdzie nie poszło po myśli męża i jego matki jak widzę, toksycznej osoby ,mógł nie wytrzymać i zacząć pić. A to mogło doprowadzić do zatrucia alkoholem i nieracjonalnego zachowania w tym agresji. To się kwalifikuje na oddział odwykowy w szpitalu psychiatrycznym. Załamanie nie jest kwalifikacją na oddział, chyba że targnął się na życie, nie wziął leków na chorobę psychiczną i jest agresywny. Nic nie zrobisz, ale możesz zadzwonić do szpitala i zapytać o stan zdrowia jeśli mąż nie zastrzegł kto ma otrzymywać info.
Będę dowiadywać się od lekarza, tak jak powiedziała moja prawnik, ze mam prawo do informacji o stanie męża, chyba ze mąż zastrzegł w szpitalu, żeby mnie nie informować.
Tylko ze po rozprawie mąż na spokojnie podszedł do mnie, pytał o syna, rozmawialiśmy o wycieczce. Spokojnie i normalnie. Nie widziałam wtedy złości.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Obawiam się, że żona brata nie powiedziała prawdy, bo nie wierzę, że twój mąż w swoje urodziny nie wypił alkoholu. Sama mu pewnie go kupiła na te urodziny. Dlatego też nawet nie myśl, ,że coś jest przez Ciebie ja słyszałaś od teściowej. To takie typowe mechanizmy współyzależnionych z uzaleznionymi, krycie nawzajem.elena pisze: ↑14 wrz 2021, 8:20Zapytałam czy mąż był pod wpływem alkoholu to żona brata zaczęła mi przysięgać, ze żadnego alkoholu nie było. Trochę ciężko bylo mi uwierzyć, bo to były akurat urodziny męża.Caliope pisze: ↑14 wrz 2021, 0:34 Pisałaś na początku wątku, że mąż nadużywa alkoholu. Po rozprawie gdzie nie poszło po myśli męża i jego matki jak widzę, toksycznej osoby ,mógł nie wytrzymać i zacząć pić. A to mogło doprowadzić do zatrucia alkoholem i nieracjonalnego zachowania w tym agresji. To się kwalifikuje na oddział odwykowy w szpitalu psychiatrycznym. Załamanie nie jest kwalifikacją na oddział, chyba że targnął się na życie, nie wziął leków na chorobę psychiczną i jest agresywny. Nic nie zrobisz, ale możesz zadzwonić do szpitala i zapytać o stan zdrowia jeśli mąż nie zastrzegł kto ma otrzymywać info.
Będę dowiadywać się od lekarza, tak jak powiedziała moja prawnik, ze mam prawo do informacji o stanie męża, chyba ze mąż zastrzegł w szpitalu, żeby mnie nie informować.
Tylko ze po rozprawie mąż na spokojnie podszedł do mnie, pytał o syna, rozmawialiśmy o wycieczce. Spokojnie i normalnie. Nie widziałam wtedy złości.
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Eleno,
wspieram modlitwą. Mam nadzieję, że uda ci się uzyskać jakieś informacje o stanie męża. I że twój mąż wkrótce poczuje się lepiej.
Bardzo mi przykro, że mierzysz się z oskarżeniami o stan męża. To nie jest tak, że swoim postępowaniem możemy kogoś "doprowadzić" do załamania psychicznego. Rozwód jest stresującym przeżyciem. Na tyle stresującym, że u niektórych osób może dojść do różnych epizodów i załamań w życiu psychicznym. To jak człowiek sobie z tak trudnym doświadczeniem radzi, zależy od konkretnej osoby, jej zasobów, trudności, od tego czy i jakie ma wsparcie w swoim otoczeniu, czy potrafi szukać wsparcia i od mnóstwa innych czynników.
Czuję się bardzo poruszona twoją sytuacją, gdyż jako bardzo młoda kobieta, w zasadzie jeszcze dziewczynka, zostałam oskarżona przez rodzinę ojca o jego załamanie psychiczne. Mój tata nie jadł i nie spał od kilku dni, rodzina zadzwoniła po mnie. Widząc jego stan, zdecydowałam o wezwaniu karetki. Mój tata spędził wtedy długi czas w szpitalu. Potem słyszałam o sobie, że najpierw doprowadziłam ojca do załamania psychicznego, a potem jeszcze zamknęłam go w szpitalu. Długo żyłam w poczuciu winy, które bezkrytycznie na siebie wzięłam. Dopiero gdy byłam starsza, zaczęłam inaczej patrzeć na wydarzenia. Mój tata potrzebował pomocy na wiele lat wcześniej, zanim doszło do ostergo kryzysu psychicznego. I nie miało to nic wspólnego ze mną.
Nawet niewielka ilość alkoholu u osoby w silnym stresie może spowodować nieracjonalne zachoawnie, agresję. Szczególnie jeśli osoba ta ma już w swojej historii regulowanie sobie uczuć alkoholem. Takie sytuacje jak święta, urodziny, imieniny, jako daty znaczące także często są czynnikiem sprzyjającym zaostrzeniu się trudnych stanów psychicznych.
wspieram modlitwą. Mam nadzieję, że uda ci się uzyskać jakieś informacje o stanie męża. I że twój mąż wkrótce poczuje się lepiej.
Bardzo mi przykro, że mierzysz się z oskarżeniami o stan męża. To nie jest tak, że swoim postępowaniem możemy kogoś "doprowadzić" do załamania psychicznego. Rozwód jest stresującym przeżyciem. Na tyle stresującym, że u niektórych osób może dojść do różnych epizodów i załamań w życiu psychicznym. To jak człowiek sobie z tak trudnym doświadczeniem radzi, zależy od konkretnej osoby, jej zasobów, trudności, od tego czy i jakie ma wsparcie w swoim otoczeniu, czy potrafi szukać wsparcia i od mnóstwa innych czynników.
Czuję się bardzo poruszona twoją sytuacją, gdyż jako bardzo młoda kobieta, w zasadzie jeszcze dziewczynka, zostałam oskarżona przez rodzinę ojca o jego załamanie psychiczne. Mój tata nie jadł i nie spał od kilku dni, rodzina zadzwoniła po mnie. Widząc jego stan, zdecydowałam o wezwaniu karetki. Mój tata spędził wtedy długi czas w szpitalu. Potem słyszałam o sobie, że najpierw doprowadziłam ojca do załamania psychicznego, a potem jeszcze zamknęłam go w szpitalu. Długo żyłam w poczuciu winy, które bezkrytycznie na siebie wzięłam. Dopiero gdy byłam starsza, zaczęłam inaczej patrzeć na wydarzenia. Mój tata potrzebował pomocy na wiele lat wcześniej, zanim doszło do ostergo kryzysu psychicznego. I nie miało to nic wspólnego ze mną.
Nawet niewielka ilość alkoholu u osoby w silnym stresie może spowodować nieracjonalne zachoawnie, agresję. Szczególnie jeśli osoba ta ma już w swojej historii regulowanie sobie uczuć alkoholem. Takie sytuacje jak święta, urodziny, imieniny, jako daty znaczące także często są czynnikiem sprzyjającym zaostrzeniu się trudnych stanów psychicznych.
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Eleno, Twój mąż jest w napięciu, zapewne szedł na rozprawę pewny, że się z Tobą rozwiedzie a tu wyszło inaczej, pewnie jego rodzina przed i po mu głowę "suszyła" i niestety za dużo mu się skumulowało. Może Twój mąż po tym zdarzeniu zacznie dostrzegać u siebie rzeczy do zmiany, może to będzie dla niego punkt zwrotny.
Mój brat od młodości ma problem z alkoholem i mając lekko ponad 20 lat zamieszkał z dziewczyną i wtedy to już miał super bo mógł do woli imprezować i pić i śmiać mi się chciało, że babcia najeżdżał na jego dziewczynę "że przez nią mój brat pije", a tego, że miał problem wcześniej nigdy nie widziała, a mieszkała z nami - taka głupia miłość chroniąca, wybaczająca, nie widząca . Więc nie daj sobie wmówić, że to co się stało z Twoim mężem to przez Ciebie. Twój mąż sam na to sobie zapracował.
Sił Ci życzę i spokoju.
Mój brat od młodości ma problem z alkoholem i mając lekko ponad 20 lat zamieszkał z dziewczyną i wtedy to już miał super bo mógł do woli imprezować i pić i śmiać mi się chciało, że babcia najeżdżał na jego dziewczynę "że przez nią mój brat pije", a tego, że miał problem wcześniej nigdy nie widziała, a mieszkała z nami - taka głupia miłość chroniąca, wybaczająca, nie widząca . Więc nie daj sobie wmówić, że to co się stało z Twoim mężem to przez Ciebie. Twój mąż sam na to sobie zapracował.
Sił Ci życzę i spokoju.
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Dziękuję za modlitwę. Dzwoniłam do szpitala, ktoś z rodziny jest upoważniony, więc pani z izby przyjęć zadzwoniła na oddział spytać czy mąż zgadza się, żeby szpital udzielił żonie informacji a mąż powiedział, ze ma telefon i żebym zadzwoniła do niego, wtedy się dowiem. Dzwoniłam, nie odbiera. Nic nie wiem i ciężko mi z tą niewiedzą, czuje się bezradna.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
W tym czasie może być obchód lekarzy, nie ma co się denerwować. Mąż nie za bardzo chce rozmawiać, bo wie, że będzie się wstydził ,może nie wie co powiedzieć, a też może być, że nie może rozmawiać, bo na odtruciu rozmowy telefoniczne są zabronione.elena pisze: ↑14 wrz 2021, 13:06Dziękuję za modlitwę. Dzwoniłam do szpitala, ktoś z rodziny jest upoważniony, więc pani z izby przyjęć zadzwoniła na oddział spytać czy mąż zgadza się, żeby szpital udzielił żonie informacji a mąż powiedział, ze ma telefon i żebym zadzwoniła do niego, wtedy się dowiem. Dzwoniłam, nie odbiera. Nic nie wiem i ciężko mi z tą niewiedzą, czuje się bezradna.
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Masz rację, niepotrzebnie sie denerwuje. Tylko ze brat męża mówił wczoraj, żebym nie dzwoniła, bo mąż nie ma telefonu. Więc mam sprzeczne informacje. No i nie wiem na 100% czy jest na odtruciu, czy to inny oddział.Caliope pisze: ↑14 wrz 2021, 13:27W tym czasie może być obchód lekarzy, nie ma co się denerwować. Mąż nie za bardzo chce rozmawiać, bo wie, że będzie się wstydził ,może nie wie co powiedzieć, a też może być, że nie może rozmawiać, bo na odtruciu rozmowy telefoniczne są zabronione.elena pisze: ↑14 wrz 2021, 13:06Dziękuję za modlitwę. Dzwoniłam do szpitala, ktoś z rodziny jest upoważniony, więc pani z izby przyjęć zadzwoniła na oddział spytać czy mąż zgadza się, żeby szpital udzielił żonie informacji a mąż powiedział, ze ma telefon i żebym zadzwoniła do niego, wtedy się dowiem. Dzwoniłam, nie odbiera. Nic nie wiem i ciężko mi z tą niewiedzą, czuje się bezradna.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
Mąż zawsze źle znosił stresujące sytuacje, nie radził sobie ze stresem i problemami, sięgał po alkohol,żeby się odstresować. Nie myslalam, ze po rozprawie tak będzie przeżywać, zwłaszcza, ze to on złożył pozew i znał moje stanowisko od dawna.Bławatek pisze: ↑14 wrz 2021, 11:34 Eleno, Twój mąż jest w napięciu, zapewne szedł na rozprawę pewny, że się z Tobą rozwiedzie a tu wyszło inaczej, pewnie jego rodzina przed i po mu głowę "suszyła" i niestety za dużo mu się skumulowało. Może Twój mąż po tym zdarzeniu zacznie dostrzegać u siebie rzeczy do zmiany, może to będzie dla niego punkt zwrotny.
Mój brat od młodości ma problem z alkoholem i mając lekko ponad 20 lat zamieszkał z dziewczyną i wtedy to już miał super bo mógł do woli imprezować i pić i śmiać mi się chciało, że babcia najeżdżał na jego dziewczynę "że przez nią mój brat pije", a tego, że miał problem wcześniej nigdy nie widziała, a mieszkała z nami - taka głupia miłość chroniąca, wybaczająca, nie widząca . Więc nie daj sobie wmówić, że to co się stało z Twoim mężem to przez Ciebie. Twój mąż sam na to sobie zapracował.
Sił Ci życzę i spokoju.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski