Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka
: 03 lip 2020, 13:28
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
https://www.kryzys.org/
Cwana gapa - mój mąż też mnie tak podchodził - że ma nadzieje, że nasze stosunki będą koleżenskie, ale ja powiedziałam, że nie jestem jego koleżanką, tylko żoną. A tak na marginesie, dla nich to nalepsze rozwiązanie - no przecież żona się zgodziła bez szemrania:-) Ja jestem w porzadku!elena pisze: ↑20 lip 2020, 13:03 Mąż powiedział, że musimy porozmawiać, bo już mija rok odkąd nie mieszkamy razem, żebym zabrała resztę swoich rzeczy z jego domu, żebym nie liczyła, że kiedyś będziemy razem no i cytat: "mam nadzieję, że się zgodzisz na rozwód i nie będziesz robić problemów, zachowujmy się jak dorośli ludzie". Czy ja muszę się godzić na rozwód? Jeśli wiem, że kocham męża i jestem wierna przysiędze złożonej przed Bogiem to czy moja niezgoda na rozwód oznacza, że robię komuś problemy i nie zachowuję się jak dorosła osoba?
Smutek mnie ogarnął i jakieś poczucie bezsilności...
Dziękuję Ci za te słowa! Podbudowały mnie bardzo, zwłaszcza, że zaczynałam wątpić w słuszność mojej postawy i już zaczynałam myśleć „jejku, przecież to psycholog, ma wykształcenie, doświadczenie, może ona ma rację”.Pavel pisze: ↑21 sie 2020, 14:04 Cóż, terapeutka podąża za tym co dyktuje współczesny świat.
W mojej ocenie to co powiedziała jest nie tylko szkodliwe, nieprofesjonalne a także nieprawdziwe. Chyba, że trafiła ci się taka która potrafi przewidywać przyszłość.
Osobiście zmieniłbym po czymś takim specjalistę, ale jeśli to z pewnych powodów byłoby niemożliwe, zaznaczyłbym swoje stanowisko w tych sprawach i poprosił o uszanowanie go.
To był wspaniały dzień tak, jak napisałaś.
Jak wyżej: "to był wspaniały dzień"... i dobrze.
To nie, co terapeutka uważa, a rodzice jest istotne. Nigdy nie mów nigdy i nie baw się w jasnowidza.elena pisze: ↑21 sie 2020, 13:46 Terapeutka uważa, ze rodzice powinni razem powiedzieć dziecku, ze się rozwodzą i nigdy nie będą razem, ale ze to nie wina dziecka i trzeba zapewnic o miłości do dziecka. W przeciwnym razie dziecko żyje w zawieszeniu. Co myślicie o tym? Ja nie umiem powiedzieć dziecku, ze nigdy nie będzie mieć normalnego domu. Nie lubię używać słów „nigdy” i „zawsze”, przerażają mnie jakoś.
Czy naprawde to dla Ciebie takie zaskoczenie?elena pisze: ↑21 sie 2020, 13:46
Synek był szczęśliwy.
Ale jak powiedziała moja terapeutka takie wspólne chwile mogą być bardzo trudne, bo pokazują mi jak wiele traci dziecko, które nie ma rodziców na codzień. Rzeczywiście synek zaczął dopytywać się kiedy zamieszkamy z tatą, mówił, ze on tęskni, ze mu smutno, ze już nie pamięta naszych dawnych wspólnych wyjazdów.
(...)
Jest mi ciężko, gdy patrzę na cierpienie dziecka, nie myślałam, ze taki wyjazd wzbudzi w nim tyle emocji. I teraz nie wiem czy wspólne wyjścia, spotkania we trójkę są czymś dobrym, czy rozbudzają nadzieję, ze rodzice się pogodzą.
Ty to poczulas.
Mysle, ze tak chyba jest lepiej.
A czy w tym ukladzie jaki jest, dziecko nie zyje w zawieszeniu?
Dziękuję za Twój wpis. Myśle, ze terapeutka chciała zwrócić moją uwagę na dziecko, jego odczucia i ze to ono najbardziej cierpi z powodu rozstania rodziców.lustro pisze: ↑21 sie 2020, 18:15Czy naprawde to dla Ciebie takie zaskoczenie?elena pisze: ↑21 sie 2020, 13:46
Synek był szczęśliwy.
Ale jak powiedziała moja terapeutka takie wspólne chwile mogą być bardzo trudne, bo pokazują mi jak wiele traci dziecko, które nie ma rodziców na codzień. Rzeczywiście synek zaczął dopytywać się kiedy zamieszkamy z tatą, mówił, ze on tęskni, ze mu smutno, ze już nie pamięta naszych dawnych wspólnych wyjazdów.
(...)
Jest mi ciężko, gdy patrzę na cierpienie dziecka, nie myślałam, ze taki wyjazd wzbudzi w nim tyle emocji. I teraz nie wiem czy wspólne wyjścia, spotkania we trójkę są czymś dobrym, czy rozbudzają nadzieję, ze rodzice się pogodzą.
Czy to dziwne, ze dziecko czuje sie w tym pogubione? Ze odzywają emocje, które juz trochę "przyschly"? Ze czuje bol, zal, tesknote i traci orientacje jak wlasciwie z tymi jego rodzicami jest?
Ty to poczulas.
Ale Ty jestes dorosla i potrafisz to sobie wytlumaczyc. Ulozyc w sobie.
Co ma z tego zrozumiec dziecko?
Taki zawrot glowy i serca... I tworzenie iluzji....nie jestem przekonana, czy to najlepsze dla kogokolwiek
Mysle, ze tak chyba jest lepiej.
A czy w tym ukladzie jaki jest, dziecko nie zyje w zawieszeniu?
I czy to dobry stan?
Dorosli maja z tym ogromny problem. Jak czekac nie czekajac?
Bo to ogromne psychiczne obciążenie.
A obciazenia psychiczne mocno przekladaja sie na stan zdrowia.
Myślę, moze sie myle, ze terapeutka próbuję uświadomić Ci sytuację dziecka.
A nie naklania do rozwodu.
Skoro nie chcesz mowic o rozwodzie dziecku (bo sama sie z rozwodem nie godzisz) - powiedz o rozstaniu.
Jezeli nie chcesz uzywac slow typu "nigdy" i "zawsze" powiedz, ze nie wiesz co bedzie, ale na dzis rodzice nie beda mieszkac razem.
I mysle, ze dobrze by było, zebys o tym porozmawiala z terapeutka zamiast od razu wieszac na niej psy.