czy jest jeszcze szansa?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

analogia
Posty: 26
Rejestracja: 02 sie 2017, 19:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: analogia »

Tak po ludzku to szansy na jego powrót i naprawę małżeństwa to już nie ma. Mój mąż w tym momencie jest ode mnie bardzo daleko -emocjonalnie i psychicznie.
Bardzo trudno jest mi w tym tkwić. Czekam już na to mieszkanie z utęsknieniem -może uda mi się zyskać trochę spokoju. Chociaż zdaję sobie sprawę,że moja wyprowadzka oddali nas jeszcze bardziej.
Czas chyba uznać moją całkowitą bezradność. Czas oddać wszystko Bogu.
Za tydzień mamy 12. rocznicę ślubu i zamówioną mszę świętą. Mój mąż się na nią wybiera-z tchórzostwa,bo nie był w stanie powiedzieć o swojej decyzji księdzu,który był też kiedyś jego przyjacielem. Sama nie wiem czy dam radę iść na tę mszę i udawać,że wszystko w porządku. Zastanawiam się czy nie pójść porozmawiać z księdzem. Bo wydaje mi się,że przez to,że nikomu o naszej sytuacji nie mówię,daję mężowi komfort udawania przed ludźmi,że jest w porządku.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: Pavel »

Myślę, że rozmowa z księdzem może być dobrym pomysłem, zwłaszcza jeśli jest przez męża darzony szacunkiem.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
analogia
Posty: 26
Rejestracja: 02 sie 2017, 19:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: analogia »

Bardzo długo nie pisałam, ale na forum byłam obecna.
U mnie długo było bez zmian, odcięłam się od męża. Przestałam mu gotować, prać itd. Ale jednocześnie byłam uprzejma na dystans.
No i ostatnio coś drgnęło. Mój mąż zaczął mnie zagadywac, mówi mi gdzie wychodzi i kiedy wróci. Kilka dni temu na urodziny kupił mi prezent i bukiet róż. Powoli zaczynamy rozmawiać. Ale z tym największy problem - on twierdzi że nie jest gotowy na rozmowę, a ja bez rozmowy boję się otworzyć.
Są też konkrety - powiedział że z kowalską nie jest. Złożył cv do innej firmy-to był mój nieodwolalny warunek powrotu.
A ja jestem z jednej strony pełna nadziei, ale boję się wykonać jakikolwiek gest w jego stronę. Jestem sparaliżowana. No i nie planuję nad emocjami.
Proszę o modlitwę.
Trudny czas przed nami.
I
Faustyna
Posty: 237
Rejestracja: 04 maja 2017, 10:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: Faustyna »

Analogio,
Racja- trudny czas przed tobą, wami...
Zaufanie Bogu i cierpliwość- to najważniejsze.
Powroty sa mega trudne, to nie amerykański film i "happy end" i " motyle w brzuchu". To ciężka praca nad sobą. Nie da sie samemu włączyć przycisku " erase" ("usuń") w głowie.
Najważniejsze to ustawienie Pana Boga na pierwszym miejscu.
Kowalska moze jeszcze "ciągnąć" i "wzywać" pomimo deklaracji ...
analogia
Posty: 26
Rejestracja: 02 sie 2017, 19:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: analogia »

Tak, wiem. Jest okropnie trudno. Ja już osiagnelam etap względnego spokoju, a tu teraz totalne rozwalenie emocji na nowo. Łatwo nie jest. Nawet nie wiem czy z kowalska on skończył czy ona z nim. On nie chce rozmawiać. Chciałby zobaczyć że mi zależy, a ja jestem sparalizowana strachem. Boję się, że to będzie znowu jakaś ułuda. Że czeka mnie kolejne rozczarowanie i jego zmiana decyzji. Boję się wykonać w jego stronę jakikolwiek gest z obawy przed odrzuceniem. Jestem strasznie poraniona. Jemu też łatwo nie jest.
Strasznie się boję ☹️
isia
Posty: 40
Rejestracja: 09 lis 2017, 17:22
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: isia »

Trzymam kciuki oby sie udało wszystko uratować . Dzieci batdzo cierpią przy rozstaniu rodziców. Mój mąż nie zwracał uwagi na nic. Moja osoba budzi w nim tylko zle emocje. Święta obojętność też nie pomogła.
Obecnie wyprowadził sie z domu. Ja już nie daje rady. To jest ponad moje siły. Zupelnie nie wiem co robic. W niczym nie widzę sensu😕
analogia
Posty: 26
Rejestracja: 02 sie 2017, 19:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: analogia »

Isia, mój mąż też w pewnym momencie nie zwracał uwagi na nic. Moje istnienie było dla niego wyrzutem sumienia, dlatego go irytowalam. Nie widział krzywdy dzieci,nic.
Teraz jest odrobinę lepiej, zajmuje się dziećmi. Rozmawiamy. Ale szczerze mówiąc nadal nie mam pojęcia, jakie ma plany na przyszłość, czy zamierza z nami się przeprowadzić w lutym itp. Brakuje mi szczerej rozmowy i jakiejkolwiek deklaracji z jego strony.
Dwa dni temu na urodziny mnie przytulił, wczoraj poglaskal po głowie - takie ochłapy 😐
Nie wiem czy to nie był z jego strony po raz kolejny taki zryw (my już kilka razy podejmowalismy decyzję o ratowaniu małżeństwa, a potem pojawiała się kowalska) Czekam na jego świadoma decyzję i się wykanczam psychicznie przy okazji.
isia
Posty: 40
Rejestracja: 09 lis 2017, 17:22
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: isia »

Na początek dziękuję, że jesteście tu. Jestem sama jak palec.Nikt nie zrozumie tego co przeżywamy jeśli sam tego nie doświadczy. Niby są znajomi, ale tylko wtedy gdy się uśmiecham \ a nie zawsze mi to wychodzi \. Wydaje mi się,że tak po ludzku wszystkiego spróbowałam, aby ratować moje małżeństwo. Nie udało mi się, niestety. Przemoc psychiczna / jest okrutna/ doprowadziła do fizycznej,zdrady i niekończąca się lista pretensji spowodowały, iż się poddaje. Mam nadzieję, że to wszystko co Cię spotkało wytrzymasz i wyjdziecie obronną ręką z tej matni. Może drobnymi krokami coś drgnie do przodu. Warunek jednak , mąż musi chcieć, a Ty musisz to widzieć, że mu zależy. Wtedy się uda.
Faustyna
Posty: 237
Rejestracja: 04 maja 2017, 10:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: Faustyna »

analogia pisze: 12 lis 2017, 10:15 Czekam na jego świadoma decyzję i się wykanczam psychicznie przy okazji.
Analogio,
Nie szkoda ci siebie ?
Spróbuj zawierzyć małżeństwo Bogu i poddaj sie Jego woli.
Zajmij sie sobą, naprawą siebie, rób coś dobrego dla siebie i dzieci...
Nic nie da ciagłe myślenie, oczekiwanie co zrobi/ myśli mąż.... Nie masz na niego wpływu.
Ale na siebie masz😀
isia
Posty: 40
Rejestracja: 09 lis 2017, 17:22
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: isia »

Analogia, mnie jest przykro , bardzo , ale najbardziej zal mi dzieci. Nie popelnij tego samego błedu co ja. Dlugo to wszystko wytrzymywalam aż dotkliwie to odczułam pod kazdym względem. Zawierzyłam Panu Bogu wszystko. Nie moge się otrząsnąć jednak. Mam podstawy by skladac o stwierdzenie nieważności małżeństwa ale do tego potrzebny jest rozwód cywilny czego nie chcę robić bo trudno mi az tak obciążać swoje sumienie. Jest jeszcze pytanie moje : czy to zgodne z nauką kościoła? A z drugiej strony czuje frustracje dlaczego i ile można dawac się tak poniewierać drugiemu człowiekowi?
analogia
Posty: 26
Rejestracja: 02 sie 2017, 19:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: analogia »

Tak, masz rację. Dobrze mi wychodziło zajmowanie się sobą, jak nie widziałam szansy. W momencie, kiedy ta szansa się pojawiła, pogubilam się w zalewie swoich emocji.
Poczułam się po chwilowej poprawie odczucona na nowo przez męża. On tymczasem powiedział mi wczoraj, że wcale mnie nie odrzuca, tylko potrzebuje czasu i trochę dystansu. Więc znowu zachowanie męża chciałam przełożyć na swoje odczucia 😐 a to oczywiście nie wychodzi. Do pracy nad sobą się biorę w takim razie😊
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: Nirwanna »

Mam podstawy by skladac o stwierdzenie nieważności małżeństwa ale do tego potrzebny jest rozwód cywilny czego nie chcę robić bo trudno mi az tak obciążać swoje sumienie.
Tak dla uszczegółowienia - do rozpoczęcia procesu badania ważności małżeństwa rozwód nie jest potrzebny, przepisy tak nie stanowią.
Inną sprawą jest, że badanie ważności małżeństwa jako metoda na rozwiązanie kryzysu, nie jest dobrym pomysłem. Taka decyzja - życiowa przecież - powinna być solidnie rozeznana, przemodlona, a co najważniejsze - nie podejmowana w emocjach.

Isiu- zajmij się na ten czas sobą, swoimi emocjami, tym aby ta sytuacja nie sprowadzała Cię notorycznie do poziomu podłogi, wzmocnij siebie, wzmocnij swoją relację z Bogiem. Wiem, że to trudne, zwłaszcza rozpoczęcie stawania na nogi - ale da się :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
isia
Posty: 40
Rejestracja: 09 lis 2017, 17:22
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: isia »

Tak to prawda ,ze nad sobą trzeba pracować, pewnie i całe życie.... Ale czy to aby nie Twój mąż powinien coś zrobić ze swoim zachowaniem?? :oops: Przerobiłam cale 19 lat na chwilowych poprawach i nadziejach. Potem zong. W miom przypadku nic to nie dało. Czasem sie zastanawiam czy to nie prawo natury ,nieodzowna chęć człowieka dowartościowania się, poprzez krzywdę innych.....
isia
Posty: 40
Rejestracja: 09 lis 2017, 17:22
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: isia »

Nirwanna , niby przepisy nie stanowią, ale niestety jest to podstawowe wymaganie w polskiej kurii. Niby rozwod cywilny nijak się ma do procesu kościelnego a jednak bez tego ani rusz. Czy to już moja naiwność , nie wiem, ale wszystko jest sprzeczne. Walka o podnoszenie się " z podłogi" przez wiele lat pokazała mi tylko tyle, że nie zawsze czas działa na naszą korzyść.
Wiedźmin

Re: czy jest jeszcze szansa?

Post autor: Wiedźmin »

No to prawda, że czas nie zawsze działa na naszą korzyść.
Widzę to co roku (co dzień?) przeglądając się w lustrze :P :D ;)

Udanego tygodnia mimo marnej pogody za oknem :)
ODPOWIEDZ