isia pisze: ↑24 lis 2017, 18:39
Unikorn2 Nie chodzi o to, by szukać winy, ale o to by nie usprawiedliwiać zdrajców. Sprowadzamy się do poziomu, że winę za zdradę powinien odpokutować zdradzony. Dość,że dostał nóż w plecy to jeszcze go podepczmy. Wtedy już z bezsilności uwierzy we wszysko! Na wojnie delikwent, za zdradę ( tu ojczyzny) był rozstrzeliwany albo wyklęty. A zdrada rodziny nie jest aż tak ważna?.....Wygodne bo można ją tłumaczyć zakochaniem, sytuacją i innymi bzdurami .....Człowiek to istota rozumna z emocjami .Niech używa rozumu , wnioskuje, przewiduje etc.
Isia - słuchaj - mi jeszcze rana w plecach od noża nieco krwawi - owszem - to jedno (a może i najgorsze?) co może nas w życiu spotkać. Masz racje, że rozstrzeliwano za zdradę... oraz kamienowano. OK zgoda.
Ale tak po ludzku, to dziwisz się zdradzaczowi, że się broni? Każdy się broni - nawet morderca ma prawo do obrony.
Jasne, że zdradzacz szuka usprawiedliwienia - to chyba normalne. Gorzej by chyba było, jakby w ogóle nie szukał - wówczas w ogóle jakiś psychol, albo człowiek bez sumienia.
Piszesz - "Niech używa rozumu" ... a ja przewrotnie zapytam, gdzie był mój albo Twój rozum jak w małżeństwie robiliśmy (bądź nie robiliśmy) tego, co robić powinniśmy... gdzie był mój i Twój rozum, który nie pozwolił nam być idealnym partnerem?
Nie usprawiedliwiam zdradzaczy, bo to największe "przewinienie" na skali małżeńskich przestępstw - dużo większe, niż "nie zabranie żony do na szaloną imprezę" czy "nie pojechanie z mężem na ryby". Nie usprawiedliwiam - ale po ludzku - rozumiem. I wraz ze zrozumieniem (przynajmniej u mnie tak jest) odchodzi Ci ochota na kamienowanie, na brodzenie wciąż w swym bólu.. na tkwienie w totalnej roli ofiary.
Zrozumienie u mnie uwolniło mnóstwo złych emocji, które tkwiły we mnie głęboko - i tak naprawdę robiło to krzywdę wyłącznie mi. Czyli że tak górnolotnie nieco zakończę: ZROZUMIENIE = WOLNOŚĆ
Więc przy okazji - dużo wolności dla każdego na nadchodzący weekend