helenast pisze: ↑11 wrz 2017, 12:41
Trzeba również być czujnym i uważać by ten strach , bojaźń , o której piszesz nie przyblokowała wspólnego uzdrowienia.
Tak zgadzam się. Ja chciałem tylko zasygnalizować, że taki problem może zaistnieć. Zresztą na forum czasami ten problem się przewija w postach tych, którzy do siebie wrócili.
lustro pisze: ↑11 wrz 2017, 10:58
tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.
Czasem łatwiej jest wybaczyć niż się myśli. Ale o tym, to by może trzeba pogadać z moim mężem.
Czasem łatwiej jest wrócić niż zostać...często nawet.
Wybaczenie jest aktem woli. Więc każdy może zrobić to, na co co stać.
Lustro
Ja właśnie nie byłem jeszcze sprawdzony w sytuacji powrotu mojej małżonki i jak dobry analityk, próbuję przewidzieć różne możliwe scenariusze i zagrożenia.
Sprawdzony zostałem w obecnej sytuacji i tu chyba zdałem egzamin, bo trwam.
Wybaczenie a właściwie jego szybkość często zależy od temperamentu (charakteru) danej osoby. Już tu kilka razy polecałem książki Jerzego Grzybowskiego, głównie "Małżeńskie temperamenty:
http://www.tolle.pl/pozycja/malzenskie-temperamenty
Tam jest to dokładniej wyjaśnione.
Jak choleryk szybko się nakręca, tak i szybko zapomina. Flegmatyk odwrotnie. pamiętajmy o tym, że nasza wola jest ważna, ale nie zapominajmy o naszej konstrukcji.
Nikt nie próbuje traktorem starować w wyścigach formuły 1, ale też bolidów formuły 1 nie używamy do prac polowych. Po prostu inna konstrukcja. Podobnie jest z naszą psychiką. Nie zawsze wolna wola daje sobie z tym radę.
Co z tego, że wybaczę, jak ciągle będę np. wypominał? No oczywiście możemy sobie zadać pytanie,czy to było właściwe wybaczenie, ale to nie zmienia problemu.
Pamiętam, jak męczyłem się na początku kryzysu, że mam w sobie tyle złości (delikatnie mówiąc
) na moją żonę. na to mój spowiednik i w tamtym czasie przewodnik duchowy mówił, żebym nie przyśpieszał procesu przebaczenia. To musi potrwać. No i się jakoś tam sprawdziło.