Brak seksu i intymności w małżeństwie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: Sarah »

Mąż niestety zachowuje się bardzo nieładnie, robi z siebie ofiarę, próbuje manipulować synem, widać, że pomimo deklaracji nie czuje skruchy i żalu, właściwie nie rozumie chyba, że zrobił coś złego. Cóż, przez 1,5 roku (tak przynajmniej twierdzi) zdradzania, oszukiwania, ukrywania się musiał zracjonalizować sobie wiele rzeczy i dużo przemyśleć. To już nie jest ten sam człowiek, którego znałam jeszcze niedawno. Wygląda tak samo, ale to już nie on, co jest tym bardziej bolesne. Psycholog porównała to do żałoby po kimś bliskim. Doszło do tego, że zaczęłam się bardzo źle czuć w swoim domu, gdy on też tam był. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że uciekam z domu, kiedy tylko mogę... Ja czułam się jak intruz, a człowiek, który rozwalił naszą rodzinę i wszystko, co budowałam przez całą swoją dorosłość i większość swojego życia miał właściwie komfort - mieszkał sobie wygodnie i jestem pewna, że wbrew deklaracjom nie zerwał kontaktu z kochanką. Zresztą jak można zerwać, kiedy za miesiąc czy mniej urodzi się ich wspólne dziecko? Nawet gdybym z nim była, to przecież już przez resztę życia miałabym gdzieś obok to dziecko i pośrednio tę kobietę. Nie zrobił nawet badań na choroby weneryczne, o co go kilkakrotnie prosiłam i co było jednym z warunków jego pozostania w domu. Doszło więc do ostrej konfrontacji i wyprowadził się. Zaproponowałam mu, żeby przepisał na naszego syna swoją część mieszkania - które, jak chyba już kiedyś pisałam, zostało kupione w całości przez moich rodziców. Nie zgodził się, czego zresztą się spodziewałam. W takim wypadku nie widzę już żadnej możliwości porozumienia i, może wbrew linii tego forum, wnoszę o rozwód z orzekaniem o jego wyłącznej winie.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13358
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: Nirwanna »

Sarah, co da Ci rozwód, czego nie da separacja? Rozważałaś to?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: tata999 »

Wiem, co czujesz Sarah. Związki za bardziej kruche niż się wydaje i chciałoby, żeby były. Wiele trudności przechodzi się z dumą. Wierzy się, że najgorsze rzeczy to u innych, a u nas szacunek panuje, dobra komunikacja, wspólne cele, zaangażowanie, dobre wychowanie, odpowiedzialność itp. Potem przychodzi zderzenie z rzeczywistością. Wszyscy robią głupoty, popełniają grzechy, upadają itp. a my nie jesteśmy żadnym wyjątkiem, nasz związek też nie bardzo inny. Myślę, że niewiele da się z tym zrobić. Iść do przodu i pracować nad sobą nieustannie można. Do tego zachęcam i sam staram się tak postępować.

Rozwód i inne formalne kroki są widocznym, ale w gruncie rzeczy niewiele znaczącym gestem. Myślę, że dużo bardziej zależałoby nam wielu na rozstaniu w dobrej atmosferze, w poczuciu sprawiedliwości (rozliczeniu), spędzeniu wspólnego czasu radośnie, przeżywaniu wspólnie osiągnięć potomstwa, usłyszeniu dobrych słów, brak kolejnych krzywd itp. mimo wszystko, w tym rozstania (tudzież separacji formalnej lub nieformalnej lub rozwodu). Jednakże do tego potrzeba zgodnej woli dwóch stron, a zwykle jest wojna i eskalacja dodatkowo podsycana przez postronne osoby.
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: Sarah »

Nirwanna pisze: 17 sie 2020, 10:25 Sarah, co da Ci rozwód, czego nie da separacja? Rozważałaś to?
Nirwanna, chcę to zakończyć definitywnie. Poza tym miałabym możliwość uzyskania od niego alimentów, z powodu obniżenia standardu życia.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Bławatek
Posty: 1672
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: Bławatek »

tata999 pisze: 17 sie 2020, 10:47
Rozwód i inne formalne kroki są widocznym, ale w gruncie rzeczy niewiele znaczącym gestem. Myślę, że dużo bardziej zależałoby nam wielu na rozstaniu w dobrej atmosferze, w poczuciu sprawiedliwości (rozliczeniu), spędzeniu wspólnego czasu radośnie, przeżywaniu wspólnie osiągnięć potomstwa, usłyszeniu dobrych słów, brak kolejnych krzywd itp. mimo wszystko, w tym rozstania (tudzież separacji formalnej lub nieformalnej lub rozwodu). Jednakże do tego potrzeba zgodnej woli dwóch stron, a zwykle jest wojna i eskalacja dodatkowo podsycana przez postronne osoby.
Tata999, nie wiem czy dobrze odebrałam Twoją wypowiedź, ale poczułam się zaniepokojona, ponieważ zrozumiałam tak jakby można bez problemu się rozwieść bo to nic nie znaczy, byle tylko mieć dalej z sobą dobre relacje. Myśmy z mężem nigdy nie byli za rozwodem, więc jego odejście i nagłe naleganie na rozwód od samego początku spowodowało u mnie niezgodę na rozwód (zresztą jak u całej jego rodziny). Wiem, że dalej będziemy małżeństwem sakramentalnym dopóki śmierć nas nie rozdzieli, natomiast dla niektórych (nawet wierzących jak mój mąż - no chyba, że już z wiarą katolicką nie ma nic wspólnego) uzyskanie rozwodu może być bodźcem do zawarcia nowego związku cywilnego - o czym nie raz wspomina ks. Dziewiecki?

Nie chcę walczyć z mężem, nie dał rady być mężem i ojcem - OK, mógł zamieszkać osobno i wtedy byśmy żadnych relacji nie popsuli (przez jego kroki osłabiły się również więzi między nim a jego rodzicami i rodzina, a ja nie wiem jak w stosunku do jego rodziny się zachowywać), ale czy od razu trzeba się rozwodzić?
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: tata999 »

Bławatek pisze: 17 sie 2020, 12:28
Tata999, nie wiem czy dobrze odebrałam Twoją wypowiedź, ale poczułam się zaniepokojona, ponieważ zrozumiałam tak jakby można bez problemu się rozwieść bo to nic nie znaczy, byle tylko mieć dalej z sobą dobre relacje.
Mniej więcej dobrze. Myślę, że pasuje analogicznie przyklad z udanym związkiem bez ślubu cywilnego. W szczególności wierzę, że można mieć dobre relacje bez takiego ślubu, a np. jedynie ślub kościelny i obojgu będzie tak dobrze.

Gwoli ścisłości, nie sądzę, że "można bez problemu się rozwieźć". To zawsze rodzi mniejsze lub większe problemy. Przez wyraz "rozwieźć" mam na myśli otrzymanie z sądu powszechnego orzeczenia o rozwiązaniu związku małżeńskiego na prawie cywilnym.

To, czy dla kogoś rozwód jest bodźcem do zawarcia nowego związku cywilnoprawnego, czy czegokolwiek innego, to ich odpowiedzialność, im to pozostawiam.
Wiedźmin

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: Wiedźmin »

Bławatek pisze: 17 sie 2020, 12:28 [...]

Nie chcę walczyć z mężem, nie dał rady być mężem i ojcem - OK, mógł zamieszkać osobno i wtedy byśmy żadnych relacji nie popsuli (przez jego kroki osłabiły się również więzi między nim a jego rodzicami i rodzina, a ja nie wiem jak w stosunku do jego rodziny się zachowywać), ale czy od razu trzeba się rozwodzić?
"Od razu rozwodzić" ... - a co to dla Ciebie Bławatku oznacza?

Zależy na czym komu zależy. Dla mnie etykietka (kwitek) wydawana przez USC nie ma magicznej mocy.
Co to za związek małżeński, jak małżonkowie "OK, mogą zamieszkać osobno" ...

Ja zdecycowanie wolałbym mieć dobre realcje bez tego "aktu" z USC - niż brak relacji (bądź wręcz złe relacje - popsute nienawiścią, żalami i pretensjami... czy zdradami ) ale by na papierze wciąż w systemie widnieć jako "żonaty".
Bławatek
Posty: 1672
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: Bławatek »

Rozwodzić - rozwiązywać relację, zależności, wymazać wspólność. Tak to na tę chwilę rozumiem.

Mój mąż oddalał się SAM ode mnie jak to ujął od 2 lat i zamiast od początku próbować coś wspólnie naprawiać to nie, obrał taktykę - zwracania mi ciągle uwagi, mówienie mi że ja mam się zmienić ( według m.in. terapeutki i psychiatry moje zachowania wtedy były właściwe tylko mąż miał wypaczony odbiór małżeństwa, żony). I to najbardziej boli bo ja jego zachowanie (milczenie, uciekanie do garażu, obrażanie się) wiązałam z jego kłopotami w pracy, a chyba zawsze on chciał spokoju a nie angażowania jego osoby w małżeńskie czy rodzicielskiej obowiazki. (Tu mi się nasuwają różne zaburzenia osobowości, ale nie mam jak męża zdiagnozować)

Wiedźminie czytałam połowę Twojego wątku - Twoja żona potrafiła wracać do domu i być normalnie dla dzieci matką a moj mąż podobnie jak często wielu innych wyszedł z domu i za każdym razem podkreślał że nas nie ma. Niby najlepszy kolega zainteresowany naszymi sprawami i tym co słychać w naszych rodzinach a wbijający szpile - np. jak nie umiałam nas rozliczyć wspólnie bo w rozliczeniu PIT przygotowanym przez US nie wchodził jego PESEL - kilka godzin się męczyłam, a jak do niego zadzwoniłam czy nie rozliczył się może indywidualnie to usłyszałam - "widzisz, nawet US wie, że nie powinniśmy być razem". Nawet nie wiesz jak takie słowa bolą. Nawet teraz jak o tym wszystkim myślę i piszę.

Napisałam - mieszkać osobno bo wielu ludziom na dobre nieraz wychodzi jak nie mają z sobą codziennie styczności, bo jedno pracuje na zmiany lub w innym oddalonym mieście i kontakty np tylko weekendowe im bardziej odpowiadają. Mój mąż zawsze był typem samotnika, ja mam grono wielu znajomych (choć przez mojego męża uszczupliło się), a mój mąż mając tylko kilku znajomych to nawet nie miałby z kim pójść na 'soczek'. Jemu byłoby dobrze na bezludnej wyspie - tylko musiałby mieć dobrze zaopatrzony garaż i kilka samochodów do reperacji.

Już w grudniu mój mąż zaczął mówić o wyjeździe do sanatorium lub do pracy za granicę (choć wcześniej nigdy takich planów nie miał). Dla mnie to była chęć ucieczki - tylko pytanie czy od tego małżeństwa, czy tak jak mąż autorki tego wątku 'nabroił' z kowalską i wszystko go przerosło?!

Przed poznaniem mojego męża kręciło się koło mnie kilku rozwodników i kawalerów, którzy w razie rozczarowania małżeństwem byli za rozwodem. Ze względu na moją wiarę i przekonania nie mogłabym z takimi osobami się związać małżeńsko.

I dodatkowo dopowiem - mam dużą rodzinę, większość jeśli chodzi o wiarę jest letnia tj. sakramenty: małżeństwa, chrzest, bierzmowanie 'trzeba zaliczyć, odhaczyc', ale niekoniecznie modlitwa, msza święta jest w ich życiu na codzien. I oni potrafią trwać w małżeństwie- a różowo u nikogo nie ma, a my niejako dawani innym za wzór, wybierani często na rodziców chrzestnych, jako pierwsi się rozwodzimy. Ot, przewrotność życiowa.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: lustro »

tata999 pisze: 17 sie 2020, 10:47
Rozwód i inne formalne kroki są widocznym, ale w gruncie rzeczy niewiele znaczącym gestem. Myślę, że dużo bardziej zależałoby nam wielu na rozstaniu w dobrej atmosferze, w poczuciu sprawiedliwości (rozliczeniu), spędzeniu wspólnego czasu radośnie, przeżywaniu wspólnie osiągnięć potomstwa, usłyszeniu dobrych słów, brak kolejnych krzywd itp. mimo wszystko, w tym rozstania (tudzież separacji formalnej lub nieformalnej lub rozwodu). Jednakże do tego potrzeba zgodnej woli dwóch stron, a zwykle jest wojna i eskalacja dodatkowo podsycana przez postronne osoby.
To o czym piszesz tata999 zdarza się i to wcale nie tak rzadko. Ale nie na tym forum.
W chwili, kiedy jedna ze stron kategorycznie odmawia jakiegokolwiek rozwodu i mowi NIE, trudno o zachowanie dobrej atmosfery i relacji na teraz i na przyszłość.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: mare1966 »

Sarah pisze: 17 sie 2020, 12:22
Nirwanna pisze: 17 sie 2020, 10:25 Sarah, co da Ci rozwód, czego nie da separacja? Rozważałaś to?
Nirwanna, chcę to zakończyć definitywnie. Poza tym miałabym możliwość uzyskania od niego alimentów, z powodu obniżenia standardu życia.

Trudno się dziwić , że faceci nie chcą się żenić .
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: tata999 »

lustro pisze: 17 sie 2020, 17:15 W chwili, kiedy jedna ze stron kategorycznie odmawia jakiegokolwiek rozwodu i mowi NIE, trudno o zachowanie dobrej atmosfery i relacji na teraz i na przyszłość.
Myślę, że w takich sytuacjach wyrażenie odmowy rozwodu to mały gest w porównaniu do innych problemów i nieporozumień. Dla mnie byłby to ostatni punkt do uzgodnienia spośród wszystkich innych, które psułyby możliwość złagodzenia upadku. W zachowanie (podtrzymanie) dobrej atmosfery przy i po rozwodzie wcale nie liczyłbym patrząc na przypadki z i spoza Sycharu.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: Ruta »

lustro pisze: 17 sie 2020, 17:15 W chwili, kiedy jedna ze stron kategorycznie odmawia jakiegokolwiek rozwodu i mowi NIE, trudno o zachowanie dobrej atmosfery i relacji na teraz i na przyszłość.
Lustro, nie bardzo rozumiem. Sądzisz, że zgoda na rozwód może spowodować dobrą atmosferę i dobrą relację w przyszłości?
Moje doświadczenie jest inne. Albo po rozwodzie zapada głucha cisza, często ze strony występującej o rozwód (także wobec dzieci), albo nadal toczy się walka o pieniądze, dzieci, kto co komu udowodni. Tu na forum spotykam budujące przykłady osób, które w oparciu o wiarę i piękną postawę, pracując nad sobą potrafią to wszystko przerwać. Bez zgadzania się na rozwód.
Słyszałam wprawdzie opowieści o osobach, które podobno się rozwiodły, pozakładały nowe rodziny i wychowują dzieci w patchworkach i naprzemiennie. Ale takie osoby i szczęśliwe patchworkowe rodziny widziałam dotąd tylko na filmach, głównie produkcjach Disneya, które kiedyś puszczali jako kino dla dzieci w TV przy weekendach. Znam sporo osób rozwiedzionych. Nie znam żadnej, której rozwód poprawił relacje małżeńskie. Szczególnie, gdy u boku jest kowalska lub kowalski, którzy rozwodem byli żywotnie zainteresowani. Wtedy zwykle konflikt jest gwarantowany na lata.
Nie wiem, może to kwestia walki o zasoby i może w bogatszych społecznościach, gdzie ludzi stać na alimenty dla "byłych" rodzin i utrzymanie "nowych" przebiega to inaczej, mniej jest powodów do wojen. Gdy czytam kolejne historie w tle wszystkich zawiłości i problemów jest też bardzo konfliktogenna sprawa podziału majątku, alimentów.
W przypadku moim i męża finanse także mają znaczenie. Ja nawet rozumiem, że mężowi przy jego dochodach może być trudno rozstawać się z kwotą zasądzonych alimentów (więc zwykle się nie rozstaje). Jednak z drugiej strony nie widzę powodu, żeby mąż sobie swoje życie układał moim kosztem. Nie widzę powodu, bym ja miała pracować na dwa etaty, by utrzymać nasze dziecko, które wtedy nie miałoby ani taty, ani mamy na codzień.
Nie sądzę natomiast by moja zgoda na rozwód i na warunki męża cokolwiek zmieniła. Atmosfera od tego raczej się nie poprawi. Choć był moment, że mąż mnie do tego przekonywał.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: lustro »

tata999 pisze: 17 sie 2020, 19:31
lustro pisze: 17 sie 2020, 17:15 W chwili, kiedy jedna ze stron kategorycznie odmawia jakiegokolwiek rozwodu i mowi NIE, trudno o zachowanie dobrej atmosfery i relacji na teraz i na przyszłość.
Myślę, że w takich sytuacjach wyrażenie odmowy rozwodu to mały gest w porównaniu do innych problemów i nieporozumień. Dla mnie byłby to ostatni punkt do uzgodnienia spośród wszystkich innych, które psułyby możliwość złagodzenia upadku. W zachowanie (podtrzymanie) dobrej atmosfery przy i po rozwodzie wcale nie liczyłbym patrząc na przypadki z i spoza Sycharu.
Uwazasz, ze odmowa zgody na rozwód, kiedy wspolmalzonek przychodzi i mowi, ze chce sie rozstac w sposób kulturalny, bez orzekania o winie, polubownie ustalic sprawy rozstania i sie rozejść...jest bez znaczenia?
Kiedy druga strona mowi NIE, to kończy sie kulturalne rozstanie. Zaczyna sie ustalanie winy, wyciąganie brudów i caly gnój...

No ale ok... Skoro uwazasz, ze to bez znaczenia
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: Pavel »

Według mnie "Kulturalnie rozstać" to się można z sympatią, ewentualnie narzeczoną/narzeczonym nawet.
Z mężem/żoną, o ile poważnie się do małżeństwa podchodziło - to bzdura i zakłamywanie samych siebie, ewentualnie skrzywione spojrzenie.
Rozumiem natomiast, że faktycznie sprzeciw wobec rozwodu pozwala ściągnąć maski poprawności politycznej i ukazanie prawdziwej twarzy - kogoś kto po trupach zrealizuje swój cel.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Brak seksu i intymności w małżeństwie

Post autor: lustro »

Ruta

Zgoda na kulturalne rozstanie (i proszę innych o powstrzymanie gromow na moją głowę) to nie poprawa istniejacych relacji. To raczej ich zachowanie.

Nie twierdze, ze czesto sie zdarza cos takiego uzyskać, ale nie jest to tez bajkowa sytuacja z filmow dla dzieci.
Sama mam przyjaciolke, ktorej rodzicom udalo się rozstać z powodu zdrady meza, z dzieckiem i nowa partnerką w tle, w sposob spokojny, zachowujac dobre relacje. Co pozwolilo wychowac im wspoldecydujac i dzielac opiekę, dzieci (szczególnie najmłodsze) i pozostac w przyjaznej relacji po kres dni (smierc ojca).
Nie byli to bogaci ludzie. Mimo to podzielili, co wspolnie wypracowali, bez afer.
Znam tez kilka takich małżeństw troche dalej. Gdzie ku zdumueniu otoczenia - zachowali w stosunku do siebie życzliwość i nawet sie odwiedzają towarzysko.

Nie, nie jestem zwolenniczka rozwodów.
Za to obserwatorem zycia.
A ono bywa różne.
Można dalej zyc nie skaczac sobie do oczu a mozna tez, w imie zasad i wartosci, wywolac wojne domową. Malo to taki wojen na tym tle zniszczylo panstwa...i mikro wojen - rodziny?

I tylko tyle.
ODPOWIEDZ