Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Przed nami trudny czas - Komunia syna. Mam nadzieję, że Bóg da mi siły aby przez te parę tygodni dobrze to wszystko przejść. Na razie mąż współpracuje, jest chętny robić zakupy itd. Ale ta świadomość, że nie jesteśmy jednością trochę dobija. No cóż, na chwilę obecną on nie chce w swojej postawie nic zmieniać, a ja nie jestem w stanie być posłuszną i uległą we wszystkim co on by chciał.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

I z jednej strony jak Was wszystkie czytam, to mi smutno, że tyle osób przechodzi to co ja (piszę osób, aby żaden Pan się nie obraził), a z drugiej strony takie to trochę pocieszające, że jest kilka osób na tym świecie, które mimo wszystko trwają w złożonej przysiędze. Bo dzisiejszy świat wskazuje inne wzorce - szybki rozwód, nowa miłość, nowe życie... Czasami ciężko się w tym odnaleźć.
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Załamana »

elena pisze: 30 kwie 2021, 12:48
Załamana pisze: 30 kwie 2021, 11:16
Bławatek pisze: 30 kwie 2021, 9:59 Miałam okazję zapytać męża - odwiesił sprawę w sądzie więc pewnie za niedługo przyjdzie informacja o rozprawie.

Mój mąż już sprawę zamknął z nami. Wg niego wszystko jest OK. I teraz jest moim najlepszym przyjacielem. W głowie mi się to nie mieści. Nie znam człowieka za którego wyszłam.
Oj Bławatku przykro mi znowu... Takie mysli które masz, ja mam parę razy w ciągu dnia. Czy znam go czy przez te 15 w sumie 25 lat był prawdziwy czy teraz to jest on...? Co sie stało z tym człowiekiem? A ta przyjaźń to chyba tez klasyka bo moj by też tak chciał. Pozdrawiam Cię serdecznie trzymaj się
Załamana to wy znacie się z mężem od 25 lat? To szmat czasu! Mozliwe, ze już nie pamiętasz nawet swojego życia przed poznaniem męża. Ja znam męża prawie 8 lat, to bez porównania, doskonale pamietam swoje życie zanim byliśmy parą, radziłam sobie wtedy całkiem dobrze, dlatego teraz nie jest mi aż tak ciężko.

Blawatku, mi również przykro, myslalam, ze Twój mąż pojdzie po rozum do głowy.

I mam tak samo jak wy dziewczyny, nie chce być dobrą koleżanką własnego męża, wiec zachowuje dystans, modlę się, jest w moim sercu i tyle.
Tak Eleno znamy się 25 lat, od końca szkoły podstawowej. Był moim towarzyszem ,przyjacielem, pierwszą tą młodzieńczą i potem poważną , prawdziwą miłością a teraz jest obcy... To boli, że mógł tak szybko przekreślić te lata.... A kiedyś jak byliśmy młodsi, zabiegał kochał i ja to czułam😓
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Koniec z byciem głupią i naiwną. Zło dobrem zwyciężaj, ale nie daj się wykorzystać - tak będę teraz myśleć. Koniec z pobłażaniem i byciem miłą. Dziś we mnie coś pękło. Mamy mieć przyjęcie komunijne w domu i trzeba wszystko przygotować, na szczęście catering mamy zamówiony, ale trzeba odmalować niektóre ściany i sufity. Ostatnio pomalowałam przedpokój, a ponieważ zabrakło mi trochę farby więc poprosiłam męża czy może mi farbę przywieźć. Przywiózł w czwartek, ale nawet nie zapytał czy mi pomóc w malowaniu, bo przecież to nie jego dom, to co się będzie wysilał. Przecież zawsze sama to robiłam, bo on nigdy nie miał czasu i chęci. Za to narzekać na brud potrafił, a niestety ani się samo nie posprząta ani nie zreperuje, ani nie pomaluje. Dziś skończyłam malować przedpokój i zabrałam się za łazienkę. Mąż miał przyjść - dopiero po południu znalazł czas - aż 1,5 godziny, trochę z synem pograł, trochę pobył z nim na podwórku i jak zwykle zniknął do swojego życia. Na moją uwagę (miłą), że krótko był tylko zrobił niezadowolona minę w stylu "znów się czepiasz" i wyszedł. A mi się wyć chciało, ale przecież przy dziecku nie mogę. Jak zwykle ze wszystkim zostałam sama. Do późna sprzątałam i jeszcze przed spaniem grałam z synem na konsoli bo mu obiecałam. Mąż ma przyjść i posprzątać pod wiatą, abyśmy mogli w razie ładnej pogody być na przyjęciu komunijnym na dworze i mam wielkie postanowienie, że mu wtedy nie będę pomagać. Koniec z byciem głupią. Niech się sam pomęczy. A jak będzie marudził to chyba nie będzie mile widziany już u mnie. I będzie musiał zabrać z podwórka swoje auta.

Do komunii będę neutralna, ale zaraz po, dam mężowi kartkę, aby się określił w jakie dni i na ile będzie mógł przyjść. I niech też określi jedną sobotę i niedzielę, bo ja też mam prawo do odpoczynku i chcę w końcu mieć możliwość zaplanowania czegoś a nie ciągle czekać kiedy pan i władca znajdzie dla nas czas.

Moi wujkowie i kuzyni potrafią więcej zrobić dla mnie i mojego syna niż mój mąż.

Mam już na prawdę dość. Fizycznie szczególnie.

Tylko jak być stanowczym gdy się tego nigdy nie robiło. Boże daj mi siły.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Nirwanna »

Bławatek pisze: 01 maja 2021, 23:32 Tylko jak być stanowczym gdy się tego nigdy nie robiło. Boże daj mi siły.
Ćwicząc nieznaną/mało znaną umiejętność ;-) i wykorzystując sytuacje, które Ci Bóg podsuwa. Dopiero gdy wchodzisz z decyzją w tę sytuację - On zsyła siły do niej. Potrzebna jest do tego jednak właśnie najpierw Twoja decyzja i pierwszy krok.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Blondynka55 »

Bławatek pisze: 01 maja 2021, 23:32 Koniec z byciem głupią i naiwną. Zło dobrem zwyciężaj, ale nie daj się wykorzystać - tak będę teraz myśleć. Koniec z pobłażaniem i byciem miłą. Dziś we mnie coś pękło. Mamy mieć przyjęcie komunijne w domu i trzeba wszystko przygotować, na szczęście catering mamy zamówiony, ale trzeba odmalować niektóre ściany i sufity. Ostatnio pomalowałam przedpokój, a ponieważ zabrakło mi trochę farby więc poprosiłam męża czy może mi farbę przywieźć. Przywiózł w czwartek, ale nawet nie zapytał czy mi pomóc w malowaniu, bo przecież to nie jego dom, to co się będzie wysilał. Przecież zawsze sama to robiłam, bo on nigdy nie miał czasu i chęci. Za to narzekać na brud potrafił, a niestety ani się samo nie posprząta ani nie zreperuje, ani nie pomaluje. Dziś skończyłam malować przedpokój i zabrałam się za łazienkę. Mąż miał przyjść - dopiero po południu znalazł czas - aż 1,5 godziny, trochę z synem pograł, trochę pobył z nim na podwórku i jak zwykle zniknął do swojego życia. Na moją uwagę (miłą), że krótko był tylko zrobił niezadowolona minę w stylu "znów się czepiasz" i wyszedł. A mi się wyć chciało, ale przecież przy dziecku nie mogę. Jak zwykle ze wszystkim zostałam sama. Do późna sprzątałam i jeszcze przed spaniem grałam z synem na konsoli bo mu obiecałam. Mąż ma przyjść i posprzątać pod wiatą, abyśmy mogli w razie ładnej pogody być na przyjęciu komunijnym na dworze i mam wielkie postanowienie, że mu wtedy nie będę pomagać. Koniec z byciem głupią. Niech się sam pomęczy. A jak będzie marudził to chyba nie będzie mile widziany już u mnie. I będzie musiał zabrać z podwórka swoje auta.

Do komunii będę neutralna, ale zaraz po, dam mężowi kartkę, aby się określił w jakie dni i na ile będzie mógł przyjść. I niech też określi jedną sobotę i niedzielę, bo ja też mam prawo do odpoczynku i chcę w końcu mieć możliwość zaplanowania czegoś a nie ciągle czekać kiedy pan i władca znajdzie dla nas czas.

Moi wujkowie i kuzyni potrafią więcej zrobić dla mnie i mojego syna niż mój mąż.

Mam już na prawdę dość. Fizycznie szczególnie.

Tylko jak być stanowczym gdy się tego nigdy nie robiło. Boże daj mi siły.
Bławatku rozumiem Cię , że potrzebujesz pomocy tym bardziej teraz na czas tak ważnego wydarzenia w waszej Rodzinie.
Również przygotowuję się do przyjęcia mojej córki i niestety na pomoc mojego męża nie mogę liczyć w żadnej materii zarówno organizacyjnej jak i wychowawczej co ma się stosunkowo do naszych dzieci.
Uznałam, że nie będę szarpać się z tym wszystkim skoro mąż dobrowolnie rezygnuje i nie chcę w czym kolwiek uczestniczyć to przecież ja go do niczego nie zmuszę, jest dorosłych człowiekiem i powinien być na tyle odpowiedzialny i dojrzały w tych kwestiach.
Może mu poprostu tak wygodnie i dla tego zachowuje się tak, a nie inaczej co nie zmienia faktu , że powinien uczestniczyć w takich wydarzeniach.
Dobrze, że otrzymujesz pomoc od rodziny to bardzo ważne, że są ludzie na których można zawsze polegać.
Życzę Ci dużo sił i wytrwałości w tym wszystkim, a przede wszystkim pokoju serca.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Nirwanna pisze: 02 maja 2021, 7:37
Bławatek pisze: 01 maja 2021, 23:32 Tylko jak być stanowczym gdy się tego nigdy nie robiło. Boże daj mi siły.
Ćwicząc nieznaną/mało znaną umiejętność ;-) i wykorzystując sytuacje, które Ci Bóg podsuwa. Dopiero gdy wchodzisz z decyzją w tę sytuację - On zsyła siły do niej. Potrzebna jest do tego jednak właśnie najpierw Twoja decyzja i pierwszy krok.
Tych pierwszych kroków swoich się boję, bo mąż na wszelkie moje próby reaguje ucieczką i wtedy nasz syn cierpi bo tata znika. Trudno i tak ze wszystkim jestem sama.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Caliope »

Dla mnie podstawą jest pewność siebie, swoich racji i moja siła, że mogę wszystko zrobić sama. U mnie działa mówienie mężowi, że jestem sama i daję sobie radę i widzę, że jego to motywuje by być potrzebnym na razie synowi, może kiedyś mi samej.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1541
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Niepozorny »

Bławatek pisze: 01 maja 2021, 23:32 Mamy mieć przyjęcie komunijne w domu i trzeba wszystko przygotować, na szczęście catering mamy zamówiony, ale trzeba odmalować niektóre ściany i sufity. Ostatnio pomalowałam przedpokój, a ponieważ zabrakło mi trochę farby więc poprosiłam męża czy może mi farbę przywieźć. Przywiózł w czwartek, ale nawet nie zapytał czy mi pomóc w malowaniu, bo przecież to nie jego dom, to co się będzie wysilał. Przecież zawsze sama to robiłam, bo on nigdy nie miał czasu i chęci.
Dlaczego jesteś rozczarowana? Nie robił tego wcześniej, więc nie dziwię się, że teraz nawet o tym nie pomyślał. Poprosiłaś o przywiezienie farby i to zrobił. Prosiłaś o pomoc w przygotowaniach/malowaniu?
Mąż miał przyjść - dopiero po południu znalazł czas - aż 1,5 godziny, trochę z synem pograł, trochę pobył z nim na podwórku i jak zwykle zniknął do swojego życia. Na moją uwagę (miłą), że krótko był tylko zrobił niezadowolona minę w stylu "znów się czepiasz" i wyszedł.
Jak wyglądała twoja "miła" uwaga?
Z braku rodzi się lepsze!
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Zapytałam po prostu "tak wcześnie idziesz?". Nie tak dawno mąż potrafił być nawet 3 godziny u nas. No tak, ale przecież jego nigdy nie interesowało pomaganie innym, czy ułatwianie mi pracy. Zresztą jego rodzice też mają podobny styl działania. Tylko, że mąż zawsze gdy mnie prosił o pomoc to ja mu pomagałam lub wyręczałam. I przez ostatnie miesiące mu mówiłam czego bym oczekiwała od niego. Widać nic nie dociera. Zresztą wygodnie wpaść na chwilę, zaliczyć wizytę i zniknąć. Dobrze, że pokwitowania od nas nie chce.
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Załamana »

Bławatek pisze: 01 maja 2021, 23:32 Koniec z byciem głupią i naiwną. Zło dobrem zwyciężaj, ale nie daj się wykorzystać - tak będę teraz myśleć. Koniec z pobłażaniem i byciem miłą. Dziś we mnie coś pękło. Mamy mieć przyjęcie komunijne w domu i trzeba wszystko przygotować, na szczęście catering mamy zamówiony, ale trzeba odmalować niektóre ściany i sufity. Ostatnio pomalowałam przedpokój, a ponieważ zabrakło mi trochę farby więc poprosiłam męża czy może mi farbę przywieźć. Przywiózł w czwartek, ale nawet nie zapytał czy mi pomóc w malowaniu, bo przecież to nie jego dom, to co się będzie wysilał. Przecież zawsze sama to robiłam, bo on nigdy nie miał czasu i chęci. Za to narzekać na brud potrafił, a niestety ani się samo nie posprząta ani nie zreperuje, ani nie pomaluje. Dziś skończyłam malować przedpokój i zabrałam się za łazienkę. Mąż miał przyjść - dopiero po południu znalazł czas - aż 1,5 godziny, trochę z synem pograł, trochę pobył z nim na podwórku i jak zwykle zniknął do swojego życia. Na moją uwagę (miłą), że krótko był tylko zrobił niezadowolona minę w stylu "znów się czepiasz" i wyszedł. A mi się wyć chciało, ale przecież przy dziecku nie mogę. Jak zwykle ze wszystkim zostałam sama. Do późna sprzątałam i jeszcze przed spaniem grałam z synem na konsoli bo mu obiecałam. Mąż ma przyjść i posprzątać pod wiatą, abyśmy mogli w razie ładnej pogody być na przyjęciu komunijnym na dworze i mam wielkie postanowienie, że mu wtedy nie będę pomagać. Koniec z byciem głupią. Niech się sam pomęczy. A jak będzie marudził to chyba nie będzie mile widziany już u mnie. I będzie musiał zabrać z podwórka swoje auta.

Do komunii będę neutralna, ale zaraz po, dam mężowi kartkę, aby się określił w jakie dni i na ile będzie mógł przyjść. I niech też określi jedną sobotę i niedzielę, bo ja też mam prawo do odpoczynku i chcę w końcu mieć możliwość zaplanowania czegoś a nie ciągle czekać kiedy pan i władca znajdzie dla nas czas.

Moi wujkowie i kuzyni potrafią więcej zrobić dla mnie i mojego syna niż mój mąż.

Mam już na prawdę dość. Fizycznie szczególnie.

Tylko jak być stanowczym gdy się tego nigdy nie robiło. Boże daj mi siły.
Bławatku doskonale rozumiem Cię. Ja też właśnie zmieniłam taktykę już drugi raz gdyż już przed świętami wielkanocnymi też tak postępowałam, potem Święta u mnie troche namieszały. Dosyć bycia koleżanką... Dość. Mam spory dystans jestem w kontakcie neutralna , ale nie rozmawiam sama, jak coś zapyta odpowiadam jednym zdaniem. A on zdziwione że sobie przysłowiowej kawy nie wypijemy. Nie nie wypijemy i to jego wina... Jaki był nie zadowolony. Ale ja mówię dość, musi wiedzieć że to sa konsekwencje jego wyborów i tyle. Bo tak to ja mam wrażenie 2 razy w tygodniu ,,pobawi" się w rodzine, porozmawia , podyskutuje ... a resztę tam z kowalską o nie dosyć. Oczywiście bede dbała o to żeby mial kontakt z córką bo ona go potrzebuje ale ja już nie ze mną, bo ta jego manipulacja za dużo mnie kosztuje, a na bycie koleżanką zgody nie daje...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Caliope »

Pora się odwiesić na dobre Bławatku i nie oczekiwać od męża, dalej jesteś w poczuciu krzywdy. Ja nie oczekuję, jak potrzebuję robię sobie sama i tylko pokazuję, że zrobiłam. Nie mam już potrzeby by nawet myśleć, że kiedyś tak się poświęciłam i że teraz mąż musi mi to zrekompensować. Wcale nie musi, ja też nic nie muszę, teraz działam całkiem bezinteresownie, choć z początku było to bardzo trudne.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: elena »

Tez przyjęłam takie myślenie: nie oczekuję nic, nie bawię się w koleżeństwo, nie daję się wciągać w gry i manipulacje. Czasem mam wrażenie, ze nasi małżonkowie lubią pograć z nami w jakieś niezrozumiałe dla mnie gierki, raz zachowują się tak, potem zmieniają taktykę, później znów coś innego wychodzi.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Ruta »

elena pisze: 02 maja 2021, 23:17 Tez przyjęłam takie myślenie: nie oczekuję nic, nie bawię się w koleżeństwo, nie daję się wciągać w gry i manipulacje. Czasem mam wrażenie, ze nasi małżonkowie lubią pograć z nami w jakieś niezrozumiałe dla mnie gierki, raz zachowują się tak, potem zmieniają taktykę, później znów coś innego wychodzi.
Myślę, że czasem na takim zachowaniu coś udaje się na skołowanej żonie ugrać. A czasem to po prostu jakieś emocje, reminescencje, chęć by przez chwilę było w porządku. Może czasem jest to też forma zaleczania wyrzutów sumienia, no bo skoro wszystko jest dobrze, no to... jest dobrze.

Mam taką cichą nadzieję, że gdy skończy się sprawa w sądzie, to część takich zachowań męża minie. Bo obserwuję jeszcze jeden powód dziwnych i niezrozumiałych zachowań - to stosowanie się do porad prawników, ale także porad domorosłych specjalistów od rozwodów i "doradców" alimentacyjnych oraz "miszczów" psychologii z otoczenia.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: elena »

Ruta pisze: 03 maja 2021, 0:39 Myślę, że czasem na takim zachowaniu coś udaje się na skołowanej żonie ugrać. A czasem to po prostu jakieś emocje, reminescencje, chęć by przez chwilę było w porządku. Może czasem jest to też forma zaleczania wyrzutów sumienia, no bo skoro wszystko jest dobrze, no to... jest dobrze.

Mam taką cichą nadzieję, że gdy skończy się sprawa w sądzie, to część takich zachowań męża minie. Bo obserwuję jeszcze jeden powód dziwnych i niezrozumiałych zachowań - to stosowanie się do porad prawników, ale także porad domorosłych specjalistów od rozwodów i "doradców" alimentacyjnych oraz "miszczów" psychologii z otoczenia.
Masz rację, tez to obserwuje. Jakis rok temu zagadalam do chrzestnej naszego syna (z rodziny męża) usłyszałam od niej słowa, których nie rozumiałam wtedy, zabolały mnie i nie pisałam do niej więcej. Gdy po paru miesiącach dostałam pozew, zobaczyłam daty na pełnomocnictwie i innych odpisach- pokrywały się z czasem gdy rozmawiałyśmy. Wszystko było jasne, a słowa których użyła w rozmowie były napisane w pozwie. Czasem mąż mówi do mnie używając tekstów, które nie są jego, to słowa prawniczki, doradców z rodziny czy znajomych po rozwodach. Teraz to widzę, wcześniej miałam klapki na oczach.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
ODPOWIEDZ