Widzę, że zaczęły się rozmowy o powrocie do siebie (ewentualnym) właśnie w momencie gdy sama się zastanawiam ostatnio co bym zrobiła gdyby mąż stanął pewnego dnia w drzwiach i powiedział "zmieniłem zdanie- wróciłem". Na samym początku tego chciałam (za wszelką cenę), ale teraz nie jestem pewna.
Nie jestem pewna ponieważ dalej czuję się mocno przez męża zraniona jego czynami jak i słowami, które albo wciąż mi dźwięczą w uszach albo wciąż je widzę gdy czytałam jego pozew i odpowiedz do sądu.
Nie jestem pewna bo on ciągle postępuje tak jak zawsze - jego dobro, jego interes się liczy - nasz tj. dziecka i mój czas, uczucia, sprawy nie są ważne. Dalej nie ma czasu dla dziecka a jak już znajdzie to informuje z jednodniowym wyprzedzeniem lub znienacka się pojawia. Tak było wczoraj - zadzwonił czy idziemy na różaniec, odpowiedziałam że nie bo ja mam robotę domową a syn jest u kolegi więc się nie wybieramy, on zdziwiony bo zawsze ostatnio byliśmy - zorientowałam się, że mu się dni tygodnia pomyliły i mówię "dziś nie czwartek i mieliśmy inne plany na popołudnie, ale jak on ma możliwość to może iść" (na marginesie - w taką deszczową pogodę ani mi się nie chcę kolejny raz moknąć a i dziecko ciągle moknie chodząc do szkoły więc wolę się nie przeziębić, a mąż nam przecież auta nie zostawił - chciałabym mieć taką odwagę jak niektóre panie tutaj, że zabierały samochód bo przecież im i dzieciom jest potrzebny). Mąż przyszedł do nas wieczorem, ale syna jeszcze nie było, więc chwilę pogadaliśmy - pochwalił moje prace remontowe, akurat porządkowałam papiery więc mnie pochwalił (wg niego jestem nieuporządkowana i bałaganiara - przyznaje nie muszę mieć idealnego porządku i nie czuję potrzeby zarywania nocy bo trzeba uporządkować gruntownie np. kuchnie - mam czas to robię, natomiast on swoje śrubki i narzędzia non stop układał w pudełeczkach więc czasami moje "nieuporzadkowanie go uwierało, ale zamiast pomóc w domowych porządkach wolał uciec), skręciliśmy na temat mieszkania w którym mieliśmy mieszkać, a gdzie niby od kilku miesięcy mąż mieszka (choć nikt go tam nie widywał) i nagle mąż jednak będzie tam mieszkał, tylko musi sobie ogrzewanie wymienić bo to co tam jest się nie nadaje - nie wiem czy myślał, że mu powiem "to śpij u nas?" Chyba bez słowa "przepraszam" z jego ust nie dam rady go przyjąć.
Nie piszę już scenariuszy na przyszłość bo mnie zawsze "rozwala" psychicznie rzeczywistość a także to, że fakt że mąż nagle ma więcej czasu dla nas i miłych słów dla mnie to zazwyczaj wynika z tego, że chce coś osiągnąć. Zresztą po kilku takich miłych dniach nastają dni pretensji i obojętności.
W wolnych chwilach czytam różne wątki forum i zawsze trafiałam na opis męża, który zachowywał się egoistycznie, manipulował itd. I wiem, że trudno zmienić taką osobę, a ja nie chcę powtórki z małżeństwa w którym robiłam wiele pod dyktando męża, gdzie byłam wykorzystywana czasowo i pieniężnie, gdzie nie liczyły się moje potrzeby, uczucia, ból i choroby...
Kochani, piszę ten post i nagle dzwoni mąż - z pytaniem "czy chodzę na terapię małżeńską?" (Kiedyś mówiłam mu abyśmy poszli) - zatkało mnie ... Po dłuższej chwili odpowiedziałam, że raczej w pojedynkę na terapię małżeńską się nie chodzi, na co mąż zapytał "czy moglibyśmy pójść na taką terapię,bo on wiele przemyślał, pogubił się i chciałby zacząć od nowa".
Pół roku temu byłabym szczęśliwa, a teraz mu nie ufam, po prostu nie ufam... Jest teraz nieszczęśliwy to mu się o rodzinie przypomniało?! Wspomniał, że ruszyło go m.in. jak syn ostatnio nerwowo reagował na porażkę - ja o tym mówię od kilku miesięcy. Nawet 3 tyg temu jak wracaliśmy ze spotkania przed Komunią to go pytałam jak to sobie wyobraża, dalej chce rozwodu,? Mówił, że tak. A teraz podobno był na kilku spotkaniach u psychologa bo sobie nie radzi ze wszystkim i tam zauważył jak wiele zranień ma z dzieciństwa (wymagający ojciec zrobił wiele).
Nie wiem jak mam teraz postępować - jak za szybko zacznę mu pozwalać się zadomowić to może być powtórka, a drugi raz tego sobie i dziecku zrobić nie chcę. A jak zacznę trzymać go na dystans to on się zniechęci.
I jeszcze w tym momencie w radio leci piosenka ze słowami "...nie da się tak szybko zacząć jeszcze raz..." 🥴