Niechęć do żony
Moderator: Moderatorzy
Re: Niechęć do żony
Witajcie . Przepraszam za nieobecność lecz nie zauważyłem że są inne strony i myślałem że nikt nie odpowiada. Więc dziękuję za taką aktywność i wszelkie rady i częste zrozumienie.
Zacznę od pytań:
Czy jestem czysty? W dziecinstwie miałem problemy z pornografią być może z racji braku więzi z rodzicami. Po latach wróciło w małżeństwie w kryzysie ale chyba tylko dlatego że zona mnie pobudzala za dnia a potem obrażala się gdy np wieczorem ja nie zainicjowalem pożycia. Więc niedomowienia czasem i brak rozmów o swoich potrzebach sprawiał że wracałem do grzechu. Pisze tak bo uważam się za osobę bardzo wierzaca. Od razu powstawalem i raz na rok upadam. Więc nie wiem czy można nazwać to czystością. Pewno tak ale nieuporzadkowana.
Chce fantazjowac o zonie i czasem to robie choć czasem nie da się nie spojrzeć na piękną kobietę. Ale raczej nie fantazjuje o nich. Staram się zachować czysty umysł i być ok.
Moja nadwaga była chwilowa około 4 kg ale juz jest ok.
Pyt o seksapil . Tak wg mnie bardzo związany z pociągiem. Jak już pisałem staram się kochać żonę poprzez kwiaty, pomoc w pracy np chodzę często za nią posprzątać do firmy gdy zmęczona, zabieram dzieci itd.
Czy porównuje z innymi kobietami? Chyba tak bo jestem wzrokowcem. Tz ze najbardziej podniecala mnie zona będąc szczupła. To najbardziej i wówczas seks był częsty. Ale podniecal mniejej dotyk zapach itd. To działa do teraz. Tz kochamy się rzadziej też dzięki tym innym bodzcom seksualnym czy też z tęsknoty miłości itp. Ale najbardziej brakuje mi bym to ja chcial inicjowac bo faktycznie mam spore pragnienia.
Na diecie Dąbrowskiej oszukiwalem bo byłem szczupły wtedy i potrzebowałem energii do nowej pracy za kółkiem . Bałem się ze zasłabne. Ale żona nie wiedziała a nawet tylko chciała by ja wspierać. Schudła sporo ale to było przy pierwszym dziecku.
Żona sama widzi problem i często sama źle o sobie mówi. Jest dla mnie tez odpychająca poprzez obrażanie mnie słowami bo jest wybuchowa.
Sądzę ze będę z żoną nawet jak niedaj Boże będzie sparalizowana. Wówczas będę się nią opiekował jak Bóg pozwoli ale nie będę jej chyba wówczas pragnąc seksualnie. Będę ja kochać nadal gdy bedzie stsra babcia ale nie seksualnie. Tak chyba jest też teraz. Sądzę ze też dzięki mojej nieuporzadkowanej seksualności.
Dziękuję jeszcze raz za wszelkie rady
Zacznę od pytań:
Czy jestem czysty? W dziecinstwie miałem problemy z pornografią być może z racji braku więzi z rodzicami. Po latach wróciło w małżeństwie w kryzysie ale chyba tylko dlatego że zona mnie pobudzala za dnia a potem obrażala się gdy np wieczorem ja nie zainicjowalem pożycia. Więc niedomowienia czasem i brak rozmów o swoich potrzebach sprawiał że wracałem do grzechu. Pisze tak bo uważam się za osobę bardzo wierzaca. Od razu powstawalem i raz na rok upadam. Więc nie wiem czy można nazwać to czystością. Pewno tak ale nieuporzadkowana.
Chce fantazjowac o zonie i czasem to robie choć czasem nie da się nie spojrzeć na piękną kobietę. Ale raczej nie fantazjuje o nich. Staram się zachować czysty umysł i być ok.
Moja nadwaga była chwilowa około 4 kg ale juz jest ok.
Pyt o seksapil . Tak wg mnie bardzo związany z pociągiem. Jak już pisałem staram się kochać żonę poprzez kwiaty, pomoc w pracy np chodzę często za nią posprzątać do firmy gdy zmęczona, zabieram dzieci itd.
Czy porównuje z innymi kobietami? Chyba tak bo jestem wzrokowcem. Tz ze najbardziej podniecala mnie zona będąc szczupła. To najbardziej i wówczas seks był częsty. Ale podniecal mniejej dotyk zapach itd. To działa do teraz. Tz kochamy się rzadziej też dzięki tym innym bodzcom seksualnym czy też z tęsknoty miłości itp. Ale najbardziej brakuje mi bym to ja chcial inicjowac bo faktycznie mam spore pragnienia.
Na diecie Dąbrowskiej oszukiwalem bo byłem szczupły wtedy i potrzebowałem energii do nowej pracy za kółkiem . Bałem się ze zasłabne. Ale żona nie wiedziała a nawet tylko chciała by ja wspierać. Schudła sporo ale to było przy pierwszym dziecku.
Żona sama widzi problem i często sama źle o sobie mówi. Jest dla mnie tez odpychająca poprzez obrażanie mnie słowami bo jest wybuchowa.
Sądzę ze będę z żoną nawet jak niedaj Boże będzie sparalizowana. Wówczas będę się nią opiekował jak Bóg pozwoli ale nie będę jej chyba wówczas pragnąc seksualnie. Będę ja kochać nadal gdy bedzie stsra babcia ale nie seksualnie. Tak chyba jest też teraz. Sądzę ze też dzięki mojej nieuporzadkowanej seksualności.
Dziękuję jeszcze raz za wszelkie rady
Re: Niechęć do żony
Viko,
Dzięki za odpowiedzi - to cenne bo dajesz się lepiej poznać.
Jednak z drugiej strony ja tu wyczuwam odrobinę tryb tłumaczenia się...
Nie to, że Cię podburzam - ale warto przystanąć czasem i zastanowić się - czy chcę zachowywać się jak uczniak przywołany do tablicy/do odpowiedzi.
Każdy z nas jest różny.
Różne są też potrzeby i ich natężenie.
W wielu przypadkach (i moim też) jest faktycznie tak, że miłość sprawia, że naprawdę przestaje się zauważać, że ... (i tu krótsza lub dłuższa lista cech, które u innych nam przeszkadzają - a u żony / męża nie). Ale przecież wcale nie musi być tak w każdym przypadku.
Myślę też, że tytuł wątku może wprowadzać w błąd.
O ile dobrze zrozumiałem, Ty nie masz niechęci do żony - tak "ogólnie" - tzn. nie chodzi o to, że masz niechęć aby zjeść wspólnie posiłek, pójść do sklepu czy do znajomych czy na spacer... - a niechęć dotyczy seksu tak?
Bo wartoby doprecyzować - ... w ostatnim poście wspomniałeś, że:
Ja zupełnie Ci się nie dziwię, że nie masz ochoty na seks z żoną, która (całkiem niezależnie od tego, czy jest chuda czy gruba) rano Cię obraża.
Re: Niechęć do żony
No i właśnie o to chodziło, jednak wygląd nie jest na pierwszym miejscu. U mnie najprawdopodobniej chodzenie bez uśmiechu i radości życia powodowało niechęć do zbliżeń. A ja nie zbliżałam się, bo od rana mąż już był zły i schodzilam mu z drogi. Koło się zamykało, a teraz to nie wiem co będzie dalej w tym temacie.
Re: Niechęć do żony
Raczej sie nie tlumaczylem a chcialem odpowiedzieć kazdemu byście mieli lepszy obraz mojej osoby.
Ale być może z punktu psychologii tak jest ☺
Jedna rada byla by nie ujawniac zbyt duzo . Zaklam ze to standardowy wpis bo raczej nie podawalem nic konkretnego .
Mysle ze wybuchowe zachowanie żony spowodowane jedt moim podejściem do jej wyglądu. Tz nakrecamy i obwiniamy sie nawzajem. Sadze jenak że moim problemem jest wygląd zony, oczywiscie w kontekscie zblizen. W pozostałych sprawach jesteśmy zgodni. np odnosnie wychowania, mamy bardzo dobre relacje z dziećmi, chodzimy na spacery, tez sami, oglądamy sami wieczorem filmy, planujemy wakacje, mieszkanie itd. byc może inne czynniki jak małe mieszkanie i nowa praca żony też mają wpływ na jej zachowanie i niechec do dbania o siebie. więc też pomagam jej lecz nie tyle zapewne ile by chciała.
Chciałbym by zona pociagala mnie bardziej i mam nadzieję ze nie jest to sprawa tyko łaski a ze byc moze mogę coś tu zrobić sam. Osobiście mam tu mieszane uczucia. Z jednej str mam świadomość że pornografia z dzieciństwa może się tu odzywać a z drugiej ze biologi też nie oszukam i tu chyba nie umiem rozeznać i zrozumieć co naturalne a za co się obwiniać i z czego wyleczyć.
Fajne by było gdybyście napisali że jest ok ze mna ale po to też się tu otwieram byście pomogli mi doszukać sie jakiejś drogi na bazie waszego doświadczenia psychologicznego czy życiowego. Zresztą też kilka osób wskazywało na podobne problemy i dostrzegłem tam żal i cierpienie. Też zauważam do u żony ale też u siebie.
Ale być może z punktu psychologii tak jest ☺
Jedna rada byla by nie ujawniac zbyt duzo . Zaklam ze to standardowy wpis bo raczej nie podawalem nic konkretnego .
Mysle ze wybuchowe zachowanie żony spowodowane jedt moim podejściem do jej wyglądu. Tz nakrecamy i obwiniamy sie nawzajem. Sadze jenak że moim problemem jest wygląd zony, oczywiscie w kontekscie zblizen. W pozostałych sprawach jesteśmy zgodni. np odnosnie wychowania, mamy bardzo dobre relacje z dziećmi, chodzimy na spacery, tez sami, oglądamy sami wieczorem filmy, planujemy wakacje, mieszkanie itd. byc może inne czynniki jak małe mieszkanie i nowa praca żony też mają wpływ na jej zachowanie i niechec do dbania o siebie. więc też pomagam jej lecz nie tyle zapewne ile by chciała.
Chciałbym by zona pociagala mnie bardziej i mam nadzieję ze nie jest to sprawa tyko łaski a ze byc moze mogę coś tu zrobić sam. Osobiście mam tu mieszane uczucia. Z jednej str mam świadomość że pornografia z dzieciństwa może się tu odzywać a z drugiej ze biologi też nie oszukam i tu chyba nie umiem rozeznać i zrozumieć co naturalne a za co się obwiniać i z czego wyleczyć.
Fajne by było gdybyście napisali że jest ok ze mna ale po to też się tu otwieram byście pomogli mi doszukać sie jakiejś drogi na bazie waszego doświadczenia psychologicznego czy życiowego. Zresztą też kilka osób wskazywało na podobne problemy i dostrzegłem tam żal i cierpienie. Też zauważam do u żony ale też u siebie.
Re: Niechęć do żony
Viko, ja już wczesniej napisałam, że wzajemne żale będą powodowału frustrację i żal z dwóch stron i będziecie się od siebie oddalać a przecież oboje tego nie chcecie. Kobieta zawsze będzie reagowała jakimś bólem i urazą na brak akceptacji ze strony meżczyzny i na odrzucenie bo jakby nie było to tę fizyczną w niej stronę odrzucasz. Nie twierdzę, że robisz to cynicznie i złośliwie , po prostu masz pewne wymagania i wyobrażenia którym zona na obecną chwilę nie jest w stanie sprostać.
Mając tę swiadomość będzie odczuwała urazę , a na powtarzajace się z Twej strony komunikaty negatywne pojawi się agresja i chęć odwetu stąd pewnie niecenzuralne słowa którymi Cię raczy. Ją boli to w poczuciu bezradności żalu też chce by bolało Ciebie.
Sam przyznajesz że i z Twoich ust wychodzą obrazliwe słowa a je się często pamięta bardziej niż jakiś uczynek.
Wchodzą w umysł, zapadają w serce i wyłażą w najmniej oczekiwanym momencie zatruwając wnętrze człowieka i relację.
To już bardzo dużo. Wiele Was łączy. I na pewno OBOJE byście chcieli by łączyła WAS też relacja intymna. Z tego, co piszesz, żonie też na tym zalezy więc trzeba się gdzieś w pół drogi spotkać. Ty chcesz jej pożądać, ona jako kobieta chce się Tobie podobać i być pożądana.
Macie wspólny cel. Potrzeba spokojnej rozmowy w życzliwym klimacie by sobie razem odpowiedzieć na pytanie: co OBOJE możemy w tej kwetii zrobić? co poprawić? przecież oboje chcemy tego samego.
Żona na pewno inaczej zareaguje na pozytywne podejście niż to krytykujące wiecznie. Myślę, że każdy z nas woli podejść do problemu zadaniowo i pozytywnie a nie na zasadzie presji i krtytyki. Może zaproponuj żonie metodę małych kroków, np: nie podjadam w nocy, gdy mi się chce coś przekąsić jem owoc albo popijam wodę, ograniczam białe pieczywo, makarony, itp.
Więcej się ruszam.
Myslę też że zakup wagi i częste z niej korzystanie może dopingować do zmian.
Ale to wszystko w wolności żony. Bez presji i malkontenctwa.
Mogę Ci też podać stronę na fb gdzie kobiety się wzajemnie motywują do schudniecia i pokazują swoje efekty. Ale to na priv jesli chcesz.
Re: Niechęć do żony
Zacznę od spraw technicznych, Tutaj jest instrukcja cytowania: viewtopic.php?f=20&t=229
To bardzo poprawia czytelność postów.
Na ten moment zbyt szczegółowo nie piszesz.
Teraz warto przyjrzeć się zakresowi tego za co odpowiada żona, tego za co Ty odpowiadasz i temu gdzie to się zazębia.
Padało to pytanie i sugestia kilkakrotnie, ale nie było konkretnej odpowiedzi, więc spróbuje inaczej...
Po pierwsze wygląda na to, że problemy z wagą nie pojawiły się po drugim, ale już po pierwszym dziecku.
Istotne też jest, jaka to faktycznie jest skala problemu, bo czym innym jest zmiana np. z 50 na 75 kg przy 175 cm wzrostu, a czym innym z 55 na 80 kg przy 155cm. I nie chodzi mi o to byś podawał dokładne dane, ale określi do której z tych opcji bliżej.
I dalej najistotniejsze. Czy żona szukała przyczyn i nie mam na myśli blogów, wlogów i innych internetowych poradników, a konkrety: dietetyk, endokrynolog, badania itd.? Z reguły nadwaga nie bierze się z niczego.
Z Twoich wpisów wygląda na to, że żona sporo prób podejmowała łącznie z tak drakońską dietą jak Dąbrowskiej. Sam się przekonałeś jak ciężka jest ta dieta, a skoro nadal 25 kg jest do zrzucenia, to znaczy, że problemu trzeba szukać gdzieś dalej.
Kupienie żonie wagi to będzie dla niej komunikat "jesteś za gruba". Ona wie, że tak uważasz, więc może lepiej jej nie dobijaj. Jeśli Cię o taki zakup wyraźnie poprosi wtedy tak.
Bardzo przestrzegam przed bezmyślnym korzystaniem z internetowych diet, domorosłych "dietetyczek", blogów itd. Dość widziałam, by stwierdzić, że częściej przynoszą szkodę niż pożytek. Nie ma uniwersalnych diet, planów treningowych itd itp dla wszystkich. To prosta droga do frustracji i zrujnowania sobie zdrowia. Bez dotarcia do przyczyn, może okazać się, że to co u jednej kobiety spowodowało spadek wagi o 10 kg, u innej (np. Twojej żony) spowoduje przyrost o 15 kg.
Warto mieć na uwadze, że nawet intensywny trening (zwłaszcza ze zbyt rygorystyczną dietą) przy niektórych problemach metabolicznych może spowodować gwałtowny przyrost wagi i niestety nie są to mięśnie, a tkanka tłuszczowa.
I tutaj warto rozdzielić to co Twoje i co żony. Ty za nią nie schudniesz, a stosując dotychczasową strategię efekty są odwrotne od oczekiwanych.
Jej siostra z nadwagą to dla żony przykład, że się da.
Ty Robisz wykład, a to nie działa. Porównywaniem żony do jej młodszej (może na dokładkę bezdzietnej) siostry możesz jedynie sprawiać, że poczuje się gorsza. Skutkować może to nawet zniszczeniem ich relacji.
Co Ty możesz? Skoro jesteś w trakcie terapii indywidualnej, to tam warto dokopać się do tego co zależy od Ciebie, a więc do tego kim jesteś, na jakim etapie, do przyczyn akurat takiego postrzegania żony jakie obecnie masz, nauczyć się właściwych form wsparcia itd. Prawda jest taka, że pracy nad sobą nigdy dość, a uczciwe zajęcie się sobą sprawia, że mniej będziesz się skupiał na zmienianiu zony, bo... zwyczajnie czasu już na to nie będziesz miał.
To bardzo poprawia czytelność postów.
Ta uwaga, jak i dotycząca prywatnej korespondencji, miała konkretny cel dotyczący całokształtu Twojej bytności na forum i dalszych wpisów. Chodzi o zachowanie zdrowych proporcji, tak by pisać na tyle szczerze i szczegółowo, by można było pełniej zobaczyć Waszą sytuację, ale bez podawania zbyt szczegółowych i charakterystycznych danych i sytuacji np. imiona żony i dzieci, miejsce zamieszkania itd. Jako moderatorzy, niestety miewamy co jakiś czas do czynienia z takimi sytuacjami, gdy użytkownicy mierzą się z konsekwencjami własnej zbytniej niefrasobliwości w tym zakresie.
Na ten moment zbyt szczegółowo nie piszesz.
A to nie Ty sam na trzeciej stronie pisałeś?
Teraz warto przyjrzeć się zakresowi tego za co odpowiada żona, tego za co Ty odpowiadasz i temu gdzie to się zazębia.
Viko pisze: ↑24 maja 2020, 23:05Na diecie Dąbrowskiej oszukiwalem bo byłem szczupły wtedy i potrzebowałem energii do nowej pracy za kółkiem . Bałem się ze zasłabne. Ale żona nie wiedziała a nawet tylko chciała by ja wspierać. Schudła sporo ale to było przy pierwszym dziecku.
Żona sama widzi problem i często sama źle o sobie mówi.
Zakwasy nie motywują, to wygląda na trening zrobiony pod Ciebie, a nie pod możliwości żony... Niestety...
Padało to pytanie i sugestia kilkakrotnie, ale nie było konkretnej odpowiedzi, więc spróbuje inaczej...
Po pierwsze wygląda na to, że problemy z wagą nie pojawiły się po drugim, ale już po pierwszym dziecku.
Istotne też jest, jaka to faktycznie jest skala problemu, bo czym innym jest zmiana np. z 50 na 75 kg przy 175 cm wzrostu, a czym innym z 55 na 80 kg przy 155cm. I nie chodzi mi o to byś podawał dokładne dane, ale określi do której z tych opcji bliżej.
I dalej najistotniejsze. Czy żona szukała przyczyn i nie mam na myśli blogów, wlogów i innych internetowych poradników, a konkrety: dietetyk, endokrynolog, badania itd.? Z reguły nadwaga nie bierze się z niczego.
Z Twoich wpisów wygląda na to, że żona sporo prób podejmowała łącznie z tak drakońską dietą jak Dąbrowskiej. Sam się przekonałeś jak ciężka jest ta dieta, a skoro nadal 25 kg jest do zrzucenia, to znaczy, że problemu trzeba szukać gdzieś dalej.
Kupienie żonie wagi to będzie dla niej komunikat "jesteś za gruba". Ona wie, że tak uważasz, więc może lepiej jej nie dobijaj. Jeśli Cię o taki zakup wyraźnie poprosi wtedy tak.
Bardzo przestrzegam przed bezmyślnym korzystaniem z internetowych diet, domorosłych "dietetyczek", blogów itd. Dość widziałam, by stwierdzić, że częściej przynoszą szkodę niż pożytek. Nie ma uniwersalnych diet, planów treningowych itd itp dla wszystkich. To prosta droga do frustracji i zrujnowania sobie zdrowia. Bez dotarcia do przyczyn, może okazać się, że to co u jednej kobiety spowodowało spadek wagi o 10 kg, u innej (np. Twojej żony) spowoduje przyrost o 15 kg.
Warto mieć na uwadze, że nawet intensywny trening (zwłaszcza ze zbyt rygorystyczną dietą) przy niektórych problemach metabolicznych może spowodować gwałtowny przyrost wagi i niestety nie są to mięśnie, a tkanka tłuszczowa.
I tutaj warto rozdzielić to co Twoje i co żony. Ty za nią nie schudniesz, a stosując dotychczasową strategię efekty są odwrotne od oczekiwanych.
Bo liczy się przykład, a nie wykład.Viko pisze: ↑21 maja 2020, 15:32 Ale nawet argumenty zdrowotne z mojej strony to atak. Gdy czyni to jej siostra jest ok więc jest to chyba dowód na to ze raczej nie ma ochoty dbać o siebie dla mnie.
Przyznaje ze porównuje żonę do siostry bo obie były z nadwagą lecz młodsza się wzięła za siebie. Jest bardziej wymagająca.
A ja chyba tego oczekiwałem od zony ze będzie dbac o siebie dla mnie.
Jej siostra z nadwagą to dla żony przykład, że się da.
Ty Robisz wykład, a to nie działa. Porównywaniem żony do jej młodszej (może na dokładkę bezdzietnej) siostry możesz jedynie sprawiać, że poczuje się gorsza. Skutkować może to nawet zniszczeniem ich relacji.
Co Ty możesz? Skoro jesteś w trakcie terapii indywidualnej, to tam warto dokopać się do tego co zależy od Ciebie, a więc do tego kim jesteś, na jakim etapie, do przyczyn akurat takiego postrzegania żony jakie obecnie masz, nauczyć się właściwych form wsparcia itd. Prawda jest taka, że pracy nad sobą nigdy dość, a uczciwe zajęcie się sobą sprawia, że mniej będziesz się skupiał na zmienianiu zony, bo... zwyczajnie czasu już na to nie będziesz miał.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Niechęć do żony
Dzięki za obie wypowiedzi. Co do mojego wpisu na str 3 to proste. Była to odpowiedź na ostatni post z 1 str. Ja czekałem sądząc ze jeszcze post nie zatwierdzony a Wy w między czasie pisaliscie a post wszedł pomiędzy.
Co do wagi to faktycznie nie zastosuje bo już niestety kiedyś był podobny źle odebrany prezent. dlatego tak trudno mi zacząć i raczej nic żonie nie proponuje poza przykładem.
Wiem też ze dużo pracy przede mną i dzięki wam za motywację.
Co do wagi to faktycznie nie zastosuje bo już niestety kiedyś był podobny źle odebrany prezent. dlatego tak trudno mi zacząć i raczej nic żonie nie proponuje poza przykładem.
Wiem też ze dużo pracy przede mną i dzięki wam za motywację.
Re: Niechęć do żony
Mi się wciąż wydaje, że problem tkwi w relacji, a brak pociągu seksualnego jest symptomem. Powtarzam pytanie o książkę G. Chapmana "Pięć języków miłości".
I drugie - jak to jest, że kochasz żonę, ona chce bliskości, a Ty masz problem z okazaniem jej czułości? Między innymi dlatego wracam do tamtej książki, bo autor ładnie rozróżnia seks od dotyku jako języka miłości.
I drugie - jak to jest, że kochasz żonę, ona chce bliskości, a Ty masz problem z okazaniem jej czułości? Między innymi dlatego wracam do tamtej książki, bo autor ładnie rozróżnia seks od dotyku jako języka miłości.
Re: Niechęć do żony
A nie moze być brak pociagu symptomem problemu jakim jest nieakceptacja wyglądu zony?
Skoro żona moze nie miec ochoty sypiac z męzem cuchnącym alkoholem...i pomimo, że go kocha, nie jest w stanie sie przemóc. I nie ma męza alkoholika robiacego awantury, tylko nieznosi zapachu "wczorajszego przemiału".
To moze nie trzeba doszukiwac sie drugiego dna?
Sam wewnetrzny opór, niezalezny od nas, jest wystarczającym problemem w relacji.
No tak to czasem widać bywa, że mozna kogoś kochac i nie czuc pociagu fizycznego.
A akt seksualny traktować jako "obowiązek małżeński" ( swoją droga skądś sie wzieło takie określenie).
Przerasta wyobrażenie ? Dlaczego ?
Skoro miłośc jest decyzją, a nie emocją czy uczuciem...to skąd to zdziwienie?
Autor nie mówi, że nie sypia z zona, ale mówi, że nie ma do tego pociągu, i że zbliżenia wymagają od niego swego rodzaju samozaparcia. czyli sa poświeceniem - oddaniem siebie wbrew sobie.
Ma z tym problem, bo nie tak by się chciało, żeby było. I w dzisiejszych czasach nie uważa sie takiego stanu rzeczym za właścicwy i normalny.
Viko
Ja tu w róznych sytuacjach radzę - oddaj to Bogu jak prezent. Podaruj MU.
Spakuj mentalnie do pudełka na prezenty, zawiąż wstążką...i podaruj Bogu.
Powiedz mu, że prezntów sie nie oddaje, że Ty tego nie chcesz, bo Cie to przerasta, ale ON sobie z tym da radę.
Zapakuj swoją niechęc do zbliżeń z zoną, oddaj to Bogu i poproś o zmianę tego w pragnienie.
To tak dla Ciebie, dla Twojego wnetrza.
Niezaleznie od tego jak to działa, to działa. I warto tak zrobić.
czasem pakowac trzeba kilka razy, bo cos tam sie nie spakowało i trzeba dopakowac. Tym sie nie zniechęcaj.
Wagi nie kupuj...no chyba nie ma gorszej obelgi dla kobiety z nadwagą, jak waga w prezencie.
Ale może pozachwycaj sie nią, kobietą, tak na codzień...zobacz to, co Ci sie pomimo to podoba. I powiedz jej...że jej do twarzy w tym kolorze, że dzis ma taka ładną cerę, ze jej skóra jest taka miekka i miła w dotyku...ze ładnie pachnie...ze tak fajnie porusza biodrami jak chodzi...ze tylko ona tak uroczo opiera stopę o podłogę, jak stoi przy kuchennym blacie...ze ma taki zmysłowy głos przez telefon...
poszukaj w żonie, co moglbys w całkiem niekłamany sposob powiedziec jej miłego, co Ci sie w niej podoba.
Skup sie na szukaniu powodów do pochwał
To bardzo dobrze zrobi Twojej zonie (nawet jak cos tam burknie zaskoczona czy zawstydzona...w pierwszym momencie - nie zniechecaj się) i sam zobaczysz, że dorze tez zrobi Tobie.
No...Alleluja i do przodu dasz radę.
Re: Niechęć do żony
Wiesz Viko...ja caly czas twierdze, że rozmiar to nie problem.
Problem jest gdzie indziej.
Kiedy czytam Ciebie nasuwa mi sie obraz meżczyzny, który.....zachowuje sie niemesko.
Czy Ty czujesz sie meżczyzną?
Kapitanem rodziny?
Wiesz dlaczego mysle, że zachowujesz sie niemesko?
Bo czesto piszesz, że pomagasz żonie. Bardzo czesto o tym piszesz.
I jeszcze - że żona krzyczy na Ciebie
I najważniejsze - powinno byc na pierwszym miejscu - uprawiasz - TONIEJATOONI
Wiesz co to jest?
Zrzucasz odpowiedzialnosc z siebie pokazujac jaki jestes fajny i przykladny maż i meżczyzna a jeśli cos nie tak idzie - to to na pewno jest nie przez Ciebie.
Ponieważ to jest mega ważne podam Ci przyklady dlaczego tak to widzę
Nie jestes winny.
Jestes czysty - no to takie...nieuporzadkowanie
Zawsze to lepiej brzmi niż przyznanie, że to TY jestes winny prawda?
No to fantazjujesz czy nie?
Raczej niewinny jestes -prawda?
No taka natura wzrokowca.
Czyli - najważniejsze - nie TY jestes winny
Nie, że wymiekłeś i pofolgowałeś sobie.
Po prostu bales sie o swoje zdrowie i życie.
Winna? Natura i cheć przeżycia
Przy okazji....nie myslaleś że i żona może zaslabnać i zejsć z tego świata na takiej diecie?
Diete Dąbrowskiej znam - chociaż mysle, że chodzi Ci o post a nie o diete bo to dwie rożne sprawy. I osoby z prawidlowa waga na poscie nie traca tyle kg co osoby otyle wiec nic Ci nie grozilo.
Te przyklady pokazuja mi jak bardzo chcesz i uciekasz od odpowiedzialnosci tzn nie bierzesz na klate swoich grzechow i nie rozprawiasz sie z nimi tylko tak tłumaczysz przerożnymi okolicznosciami uniewinniajac siebie.
To sie przeklada na Twoje zachowanie.
Kto pisze że pomaga żonie????
Przecież to TWOJ DOM I TWOJA RODZINA!
No to jak to jest?
Źona wychowuje dzieci a Ty jej pomagasz?
Ona prowadzi dom a Ty pomagasz?
Itd?
No to kim Ty jesteś w domu?
Czym rożnisz sie od tych swoich dzieci?
Czy czasem nie jestes w tym samym szeregu co one?
Gotowe pomagac mamie?
Bo wiesz....wszystko fajnie ale....z mama sie nie sypia
Inna sprawa - to juź nastepstwo Twojego pomagania
I wiesz....może TU jest źrodło niecheci Twojej do żony.
No bo jak ona tak na Ciebie krzyczy, jak Ty jej tak pomagasz - to ja rozumiem że ona ma założone portki w tym domu i to ona Ci mowi o co Cie dzisiaj poprosi.
Do tego nalożyć Twoje grzechy ktore sprawiaja, że czujesz sie winny....
Tak Viko
Jakbys sie poczul jakby żona raz w roku siadala przed kompem i ogladala meźczyzne ktory by takie akrobacje wyrabial, że ona by osiagala najwiekszy szczyt podniecenia?
Czy nie uważalbys tego za zdradę?
A jeżeli tego nie uważasz, bo tak niewinnie o tym piszesz - to może odpowiedz - czy Twoja żona wie o tym, co przynajmniej raz w roku robisz?
Człowiek przed kompem chce sie poczuc wlasnie jak samiec alfa bo w realu nie może sie tak poczuc.
Czyli - on decyduje kogo bedzie ogladal w jakich pozach i w jakis sposob bedzie w tym uczestniczył.
Dlatego to sa zaburzenia seksualnosci, ktore zaczynaja sie w głowie a powtarzane prowadza do mega niebezpiecznego nałogu.
Więc - zapytam - czego szukasz raz w roku?
Pytam bo ja na przyklad nie mam potrzeby i do glowy mi nie przyjdzie żeby raz w roku sztachnać sie czy zażyć narkotyku -bo po co?
A jak czegos człowiekowi brakuje w realu to zamiast probowac to osiagnac w realu to co slabszy zadowala sie kikutem w necie.
Dalej...
Grzechy sprawiaja, że czujesz sie wobec żony winny. To z kolei powoduje, że przybierasz postawe służalcza w domu. A trudno w takich okolicznościach byc samcem alfa w łóżku.
Dlatego caly czas probujac Ci pomoc znalezć przyczyne niecheci do żony - pomysl czy choc troche nie mam racji. Może jakies ziarno prawdy odnajdziesz
Odnosnie wagi....
Mysle że znalazles taki "slaby" punkt w żonie, gdzie możesz byc lepszy skoro piszesz że nie masz nadwagi i tego sie trzymasz.
A reszte dziedzin życia to źona ogarnia
I już tam lepszy sie nie czujesz
Wage zdecydowanie odradzam kupic
Natomiast jesli juź jakiegos podstepu chcesz użyć to predzej zaproszenie na jakis wyjazd gdzie w stroju kapielowym trzeba paradować - jezioro, morze. Mysle że wtedy sama sie zmobilizuje a Ty nie musisz jej o tym wspominac ani ja wspierać
Tobie sugerowałabym zajecie sie swoimi słabszymi obszarami.
Wiesz....ja już pisalam że traktuje problem poważnie, bo poważnie Ciebie traktuje.
Kaźdy z nas utyka na takim czy innym polu.
Dlatego zachecam Cie do przyjrzenia sie problemowi pod tym katem.
Może to bedzie sedno?
Co myslisz?
Pozdrawiam
Problem jest gdzie indziej.
Kiedy czytam Ciebie nasuwa mi sie obraz meżczyzny, który.....zachowuje sie niemesko.
Czy Ty czujesz sie meżczyzną?
Kapitanem rodziny?
Wiesz dlaczego mysle, że zachowujesz sie niemesko?
Bo czesto piszesz, że pomagasz żonie. Bardzo czesto o tym piszesz.
I jeszcze - że żona krzyczy na Ciebie
I najważniejsze - powinno byc na pierwszym miejscu - uprawiasz - TONIEJATOONI
Wiesz co to jest?
Zrzucasz odpowiedzialnosc z siebie pokazujac jaki jestes fajny i przykladny maż i meżczyzna a jeśli cos nie tak idzie - to to na pewno jest nie przez Ciebie.
Ponieważ to jest mega ważne podam Ci przyklady dlaczego tak to widzę
Kto winny?- rodziceW dziecinstwie miałem problemy z pornografią być może z racji braku więzi z rodzicami.
Kto winny? ŻonaPo latach wróciło w małżeństwie w kryzysie ale chyba tylko dlatego że zona mnie pobudzala za dnia a potem obrażala się gdy np wieczorem ja nie zainicjowalem pożycia.
Czyli?Od razu powstawalem i raz na rok upadam. Więc nie wiem czy można nazwać to czystością. Pewno tak ale nieuporzadkowana.
Nie jestes winny.
Jestes czysty - no to takie...nieuporzadkowanie
Zawsze to lepiej brzmi niż przyznanie, że to TY jestes winny prawda?
Raczej?Chce fantazjowac o zonie i czasem to robie choć czasem nie da się nie spojrzeć na piękną kobietę. Ale raczej nie fantazjuje o nich. Staram się zachować czysty umysł i być ok.
No to fantazjujesz czy nie?
Raczej niewinny jestes -prawda?
Kto winny?Czy porównuje z innymi kobietami? Chyba tak bo jestem wzrokowcem
No taka natura wzrokowca.
Czyli - najważniejsze - nie TY jestes winny
Czyli?Na diecie Dąbrowskiej oszukiwalem bo byłem szczupły wtedy i potrzebowałem energii do nowej pracy za kółkiem . Bałem się ze zasłabne.
Nie, że wymiekłeś i pofolgowałeś sobie.
Po prostu bales sie o swoje zdrowie i życie.
Winna? Natura i cheć przeżycia
Przy okazji....nie myslaleś że i żona może zaslabnać i zejsć z tego świata na takiej diecie?
Diete Dąbrowskiej znam - chociaż mysle, że chodzi Ci o post a nie o diete bo to dwie rożne sprawy. I osoby z prawidlowa waga na poscie nie traca tyle kg co osoby otyle wiec nic Ci nie grozilo.
Te przyklady pokazuja mi jak bardzo chcesz i uciekasz od odpowiedzialnosci tzn nie bierzesz na klate swoich grzechow i nie rozprawiasz sie z nimi tylko tak tłumaczysz przerożnymi okolicznosciami uniewinniajac siebie.
To sie przeklada na Twoje zachowanie.
Kto pisze że pomaga żonie????
Przecież to TWOJ DOM I TWOJA RODZINA!
No to jak to jest?
Źona wychowuje dzieci a Ty jej pomagasz?
Ona prowadzi dom a Ty pomagasz?
Itd?
No to kim Ty jesteś w domu?
Czym rożnisz sie od tych swoich dzieci?
Czy czasem nie jestes w tym samym szeregu co one?
Gotowe pomagac mamie?
Bo wiesz....wszystko fajnie ale....z mama sie nie sypia
Inna sprawa - to juź nastepstwo Twojego pomagania
Mysle że ta wybuchowosc spowodowana jest tym, że miales byc partnerem a nie pomocnikiem.Żona sama widzi problem i często sama źle o sobie mówi. Jest dla mnie tez odpychająca poprzez obrażanie mnie słowami bo jest wybuchowa.
I wiesz....może TU jest źrodło niecheci Twojej do żony.
No bo jak ona tak na Ciebie krzyczy, jak Ty jej tak pomagasz - to ja rozumiem że ona ma założone portki w tym domu i to ona Ci mowi o co Cie dzisiaj poprosi.
Do tego nalożyć Twoje grzechy ktore sprawiaja, że czujesz sie winny....
Tak Viko
Jakbys sie poczul jakby żona raz w roku siadala przed kompem i ogladala meźczyzne ktory by takie akrobacje wyrabial, że ona by osiagala najwiekszy szczyt podniecenia?
Czy nie uważalbys tego za zdradę?
A jeżeli tego nie uważasz, bo tak niewinnie o tym piszesz - to może odpowiedz - czy Twoja żona wie o tym, co przynajmniej raz w roku robisz?
Człowiek przed kompem chce sie poczuc wlasnie jak samiec alfa bo w realu nie może sie tak poczuc.
Czyli - on decyduje kogo bedzie ogladal w jakich pozach i w jakis sposob bedzie w tym uczestniczył.
Dlatego to sa zaburzenia seksualnosci, ktore zaczynaja sie w głowie a powtarzane prowadza do mega niebezpiecznego nałogu.
Więc - zapytam - czego szukasz raz w roku?
Pytam bo ja na przyklad nie mam potrzeby i do glowy mi nie przyjdzie żeby raz w roku sztachnać sie czy zażyć narkotyku -bo po co?
A jak czegos człowiekowi brakuje w realu to zamiast probowac to osiagnac w realu to co slabszy zadowala sie kikutem w necie.
Dalej...
Grzechy sprawiaja, że czujesz sie wobec żony winny. To z kolei powoduje, że przybierasz postawe służalcza w domu. A trudno w takich okolicznościach byc samcem alfa w łóżku.
Dlatego caly czas probujac Ci pomoc znalezć przyczyne niecheci do żony - pomysl czy choc troche nie mam racji. Może jakies ziarno prawdy odnajdziesz
Odnosnie wagi....
Mysle że znalazles taki "slaby" punkt w żonie, gdzie możesz byc lepszy skoro piszesz że nie masz nadwagi i tego sie trzymasz.
A reszte dziedzin życia to źona ogarnia
I już tam lepszy sie nie czujesz
Wage zdecydowanie odradzam kupic
Natomiast jesli juź jakiegos podstepu chcesz użyć to predzej zaproszenie na jakis wyjazd gdzie w stroju kapielowym trzeba paradować - jezioro, morze. Mysle że wtedy sama sie zmobilizuje a Ty nie musisz jej o tym wspominac ani ja wspierać
Tobie sugerowałabym zajecie sie swoimi słabszymi obszarami.
Wiesz....ja już pisalam że traktuje problem poważnie, bo poważnie Ciebie traktuje.
Kaźdy z nas utyka na takim czy innym polu.
Dlatego zachecam Cie do przyjrzenia sie problemowi pod tym katem.
Może to bedzie sedno?
Co myslisz?
Pozdrawiam
Re: Niechęć do żony
Ksiazke juz znalazlem w bibliotece i na dniach wypozycze. Co do relacji to pewno masz rację bo oboje jesteśmy z trudnych rodzin. Mam tego świadomość ale to za mało. Książka może zmieni myslenie i oby coś więcej we mnie wskrzesila.
Re: Niechęć do żony
Porównanie męża cuchnącego alkoholem do żony z nadmiarem kilogramów uważam za duże nadużycie i co najmniej nietakt, który może ranić wiele osób.lustro pisze: ↑26 maja 2020, 12:24A nie moze być brak pociagu symptomem problemu jakim jest nieakceptacja wyglądu zony?
Skoro żona moze nie miec ochoty sypiac z męzem cuchnącym alkoholem...i pomimo, że go kocha, nie jest w stanie sie przemóc. I nie ma męza alkoholika robiacego awantury, tylko nieznosi zapachu "wczorajszego przemiału".
To moze nie trzeba doszukiwac sie drugiego dna?
Sam wewnetrzny opór, niezalezny od nas, jest wystarczającym problemem w relacji.
By alkoholem nie cuchnąć wystarczy nie pić.
Nadmiar kilogramów często jest:
- w ciąży (zniknąć ją sobie trzeba na potrzeby współżycia?),
- niezwykle często w trakcie leczenia hormonalnego, by w ciążę w ogóle zajść (im młodsze pokolenie tym częściej)
- w trakcie chemii
- w chorobach autoimmunologicznych, i nie tylko, leczonych sterydami
- skutkiem ubocznym leków (tak u kobiet jak i mężczyzn)
i z wielu innych, kompletnie niezależnych od danego człowieka powodów.
I to miałoby usprawiedliwiać odrzucenie i niechęć do współmałżonka?
Takie postrzeganie może świadczyć o jakimś problemie w relacji, skoro kogoś kogo kochamy akceptujemy wyłącznie na podstawie spełniania pewnych kryteriów wyglądu.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Niechęć do żony
Nie wiem dlaczego się tak niektorzy wagi przestraszyli. Normalne urządzenie przydatne w życiu.
U nas kupił ją mąż i wszyscy włącznie z dziećmi korzystaliśmy.
To nie musi być prezent.
Może stać sobie w łazience.
Ale nie namawiam
Re: Niechęć do żony
....albo jako skutek niepohamowania w jedzeniu. Co jest jakby nie było jednym z grzechów głównych.Lawendowa pisze: ↑26 maja 2020, 17:12 Nadmiar kilogramów często jest:
- w ciąży (zniknąć ją sobie trzeba na potrzeby współżycia?),
- niezwykle często w trakcie leczenia hormonalnego, by w ciążę w ogóle zajść (im młodsze pokolenie tym częściej)
- w trakcie chemii
- w chorobach autoimmunologicznych, i nie tylko, leczonych sterydami
- skutkiem ubocznym leków (tak u kobiet jak i
Podobnie jak brak pohamowania w piciu.
Otyłość ma różne przyczyny więc warto byłoby dodać również tę.
Re: Niechęć do żony
Brawo Ty! Pamiętaj jednak, że oprócz wypożyczenia warto też przeczytać i przerobić Mam nadzieję, że mi wybaczysz ten mały żart
O różnicy między przeczytaniem a przerobieniem pisałam już swego czasu tu: viewtopic.php?f=10&t=2869&p=211505#p210268
Książki z biblioteki nie mazać jednakowoż, lepiej sfocić sobie potrzebne fragmenty....książkę przeczytać, a przerobić i wdrożyć do własnych postaw - oj... sporo litrów potu i kilometrów drążenia w sobie dzieli te dwie rzeczywistości.
Przeczytać - jakieś dwa do pięciu wieczorów metodą PO (przeczytać i odłożyć na półkę)
Przerobić - przeczytać raz, żeby mieć zielone pojęcie; przeczytać drugi raz zaznaczając coś z czym się bardzo zgadzam i chcę tak robić, oraz wręcz przeciwnie - nie zgadzam się i nie chcę tak robić (nie skupiać się na "nie umiem"!!); zacząć wdrażać codziennie to z czym się zgadzam i chcę tak robić, zaglądając w razie potrzeb do książki, czyli mieć ją wciąż pod ręką; weryfikować, czy to na co mam niezgodę, może zaczyna do mnie przemawiać i być do zastosowania, badać czemu tak jest, czyli "co mi Panie Boże chcesz powiedzieć o mnie samej"; można postępować w ten sposób z kilkoma książkami na raz, równolegle mając co dzień styczność ze Słowem Bożym (przeczytać choć dwa wersety, chodzić z nimi cały dzień).
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II