Mi również dość bliskie jest to co napisała Marylka.
Zacznę natomiast od pytania lustro, czy ktoś przeżył podobną sytuację.
Odpowiem:
Ja nie, ale mój starszy brat tak miał. Jego ówczesna dziewczyna, matka jego dziecka wyglądała po urodzeniu mniej atrakcyjnie, co prawda minęły „tylko” 3 lata. No i zaczął swą uwagę, platonicznie, kierować na zewnątrz. Skarżył się, że się zaniedbała.
Po jakimś czasie to ona kogoś poznała i ich związek się rozleciał. Powodów tego było oczywiście dużo więcej, ale to co chciałem przekazać - gdy ona go zostawiła, jakoś nagle przestało mu przeszkadzać, że nie jest już taka atrakcyjna i go nie pociąga.
Rozpaczliwie próbował ratować. Zabrakło mu wytrwałości, nie miał też takiego szczęścia jak ja (chociaż szczęściu trzeba pomóc) i nie trafił na Sychar.
Napiszę również jak to wygląda u nas.
Nie wiem ile to 25kg i jak dużą różnicę w wyglądzie to powoduje, bo pewnie różnie to bywa.
Moja żona urodziła mi czwórkę dzieci.
Jej ciało jest inne niż przed. To normalne.
Mój główny problem w związku z tym polega na tym, że to ona czuje się mniej atrakcyjna, że oczekuje czegoś wg mnie niemożliwego.
Czyli - to w sumie ona ma z tym problem, ja natomiast obrywam rykoszetem za jej poczucie własnej wartości które wg mnie nazbyt opiera się na fizyczności i niewłaściwych oczekiwaniach (ale jako że jestem mężczyzną biorę pod uwagę, że „się nie znam” i te „mądrości” zachowuje dla siebie
).
Ja wyraźnie jej mówię, że mi się podoba, że mnie pociąga dokładnie tak samo albo i bardziej i nie mam z tym żadnego problemu. Wręcz przeciwnie - to mi przypomina jak wielką robotę zrobiła przy ciążach i porodach.
Wygląd jest istotny, ale wszyscy się starzejemy i finalnie będziemy „średnio” atrakcyjni, więc wg mnie jest jak w świecie zwierząt - służy przede wszystkim zwabieniu partnera/partnerki.
Później, wg mnie dużo ważniejsze jest to co w środku.
Nie chcę sugerować, że twój problem jest nieważny, dla jasności.
Natomiast warto zrewidować swoje myślenie.
I znaleźć subtelne sposoby na zachęcenie żony do zadbania o fizyczność. Krok po kroku.
Bo to kwestia zmiany stylu życia, diety i nade wszystko - systematyczności.
O ile ta Nadwaga to wynik braku dbania o siebie a nie kwestie hormonalne, czy inne mniej lub wcale od niej zależne. Nie kojarzę czy się odniosłeś do tego, a z komórki teraz nie sprawdzę.
Aha, czy twoja żona ma czas i energię na to by się za to zabrać?