Małżeństwo a schizofrenia

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

klopot_16 pisze: 14 mar 2018, 12:50 Staram się, ale to nie jest takie proste. To tak jakby ktoś mi podmienił męża i powiedział: teraz żyj z tym człowiekiem aż do śmierci
Zdaję sobie sprawę, że nie proste ale myślę, że skoro nas coś dopada to damy radę to unieść. Sama po swoim życiu widzę, że gdybym widziała swą przyszłość z różnymi bolesnymi wydarzeniami to wzdrygałabym się przed pójściem naprzód. Ale dzień po dniu, krok po kroku i człowiek daje radę.
Przyszło mi do głowy coś jeszcze, mianowicie: ta sytuacja jakby przypiera Cię do muru. Popatrz na TAKIEGO męża i na TAKIEGO BOGA.
Obydwaj dla Ciebie w nowej odsłonie. Jeśli chodzi o męża: przestał dostarczać zaspokajania Twoich oczekiwań. Jeśli chodzi o Boga , również.
Nie ma emocji, wrażeń, duchowych podniet, odlotów. Jest krzyż. Trud. Cierpienie.
Być może tam na tych charyzmatycznych spotkaniach to nie był prawdziwy Bóg, ale Jego atrapa.
Postanowił Ci się więc ukazać w cierpieniu. W trudzie codzienności i kochania drogą trudniejszą niż do tej pory.
Czy przyjmujesz takiego męża? Takiego Boga? Czy chcesz kochać?
Przeklinanie różnych ciężkich sytuacji wyniszcza człowieka. Może pora przestać?
Zapytaj męża czy zechce na rekolekcje pójść, ze spowiedzi skorzystać? Niech wie, że się troszczysz i jesteś. Miej świadomość, ze cokolwiek dolega Twojemu mężowi jest On nadal Twoim mężem, z którym szłaś przez życie i z którym masz dzieci. Kawał życia za Wami. I jeszcze trochę przed Wami. Bóg prostuje ścieżki gdy człowiek pragnie w sercu dobra i chce kochać.
klopot_16 pisze: 14 mar 2018, 12:50 Najgorszy jest brak nadziei, że coś się może zmienić na lepsze, bo dopóki człowiek ma nadzieję, to walczy, a jak już tej nadziei zabraknie, to się poddaje.
Nie trać nadziei. Życie się dla Was nie skończyło.
Lawendowa
Posty: 7692
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Lawendowa »

krople rosy pisze: 14 mar 2018, 13:23
Zapytaj męża czy zechce na rekolekcje pójść, ze spowiedzi skorzystać? Niech wie, że się troszczysz i jesteś.
Akurat z takimi pomysłami wobec osoby, która ma urojenia na tle religijnym, byłabym baaardzo ostrożna. Może być z tego wiecej szkody niż pożytku. Najlepiej byłoby przedyskutować z jakimś specjalistą co, jak i kiedy mówić, a jakie tematy dla dobra chorego omijać szerokim łukiem.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

Lawendowa pisze: 14 mar 2018, 14:58 Akurat z takimi pomysłami wobec osoby, która ma urojenia na tle religijnym, byłabym baaardzo ostrożna. Może być z tego wiecej szkody niż pożytku
Czyli że co? Do spowiedzi już ten człowiek i do kościoła pójść nie może?
Lawendowa pisze: 14 mar 2018, 14:58 . Najlepiej byłoby przedyskutować z jakimś specjalistą co, jak i kiedy mówić, a jakie tematy dla dobra chorego omijać szerokim łukiem.
Myślę, ze warto też nie pomijać samego zainteresowanego zamiast chodzić wkolo niego szerokim łukiem. Nadal jest człowiekiem, mężem ....z jakąś niezdiagnozowaną do końca dolegliwością.
Liczą się również własne odczucia, obserwacje i intuicja. Specjaliści to nie bogowie.
Takie moje spostrzeżenia. Nie ma przymusu się z nimi liczyć czy zgadzać.
Lawendowa
Posty: 7692
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Lawendowa »

Lawendowa pisze: 14 mar 2018, 14:58 ... jakie tematy dla dobra chorego omijać szerokim łukiem.
Tematy,
krople rosy pisze: 14 mar 2018, 15:14Myślę, ze warto też nie pomijać samego zainteresowanego zamiast chodzić wkolo niego szerokim łukiem. Nadal jest człowiekiem, mężem ....z jakąś niezdiagnozowaną do końca dolegliwością.
.
... a nie człowieka.

Akurat mąż kłopot_16 jest zdiagnozowany. Ja nie jestem specjalistą, więc nie odważyłabym się dawać konkretnych rad, by nie zaszkodzić. Zainteresowana wyciągnie z naszej dyskusji to, co będzie adekwatne do jej sytuacji i wiedzy.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

krople rosy pisze: 14 mar 2018, 13:23 Zapytaj męża czy zechce na rekolekcje pójść, ze spowiedzi skorzystać?
I właśnie w tym jest cały problem, że jak Jacek napisał "mąż ma manię na tle religijnym" i jego trzeba raczej zniechęcać do takich praktyk. Jak był w fazie manii to całymi dniami się modlił, przesiadywał godzinami w kościele, a do spowiedzi chodził prawie codziennie. Wciąż jeździł na rekolekcje, po których wracał jeszcze bardziej utwierdzony co do swojego opętania. Dlatego uważam swoją sytuację za trudniejszą od innych, bo to co innym pomaga - spowiedź, uczestnictwo w rekolekcjach - mojemu mężowi szkodzi. Argument mojego męża, jak prosiłam, żeby nie jechał na kolejne rekolekcje, był taki: uważasz, że Bóg mi może zaszkodzić? I koniec dyskusji. Żadne argumenty do niego nie docierają, on wie swoje.
krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

Lawendowa pisze: 14 mar 2018, 15:51 Akurat mąż kłopot_16 jest zdiagnozowany. Ja nie jestem specjalistą, więc nie odważyłabym się dawać konkretnych rad, by nie zaszkodzić.
Nikt na tym forum specjalistą nie jest i każdy kto decyduje się wpisać w dany wątek ma tego świadomość. Wysuwa swoje spostrzeżenia, wnioski, sugestie i dzieli się tym, co uważa za stosowne. Nic więcej.
Ja specjalistą nie jestem ale też nie mam jakiegoś nabożnego stosunku do różnej maści specjalistów. Jedni pomagają, inni nie, jeszcze inni szkodzą.
Ktoś z mojej rodziny jest na lekach na depresję od bardzo wielu lat. Do tego dochodzą leki uspokajające i nasenne. Z zalecenia specjalisty.
Aktualnie dzieje się coś z mięśniami , które odmawiają funkcjonowania i osoba ta jest znów diagnozowana w szpitalu neurologicznym.
Szukają przyczyn kolejnych dysfunkcji organizmu. Czy ktoś ze ,,specjalistów'' jest w stanie stwierdzić jaki wpływ na mózg i całokształt funkcjonowania organizmu człowieka faszerowanie się latami garściami leków? Tak naprawdę przecież nikt nie leczy przyczyn choroby a jedynie symptomy. Po drugie byłam niedawno w rodzinnych terenach. Okazało się, że prawie połowa miejscowości w której mieszkałam stwierdzoną ma schizofrenię. I wszyscy są na rencie. Jeden od drugiego wie, jakimi dolegliwościami i objawami trzeba się wykazać by stwierdzono chorobę i przyznano zasiłek.
Nie piszę tego po to, by przyrównać w jakiś sposób tamte sytuacje do sytuacji autorki ale wytłumaczyć skad takie moje a nie inne spojrzenie na różnych specjalistów.
klopot_16 pisze: 14 mar 2018, 15:55 Dlatego uważam swoją sytuację za trudniejszą od innych, bo to co innym pomaga - spowiedź, uczestnictwo w rekolekcjach - mojemu mężowi szkodzi.
Bo ona jest trudna. Może warto byłoby jakoś wypośrodkować te potrzeby męża i mieć je pod kontrolą? Bo szczerze mówiąc trudno mi sobie wyobrazić, że lepsze dla niego jest leżenie w łóżku i wegetowanie zamiast podejmowania jakichś normalnych kroków.
Może ten Jego marazm i nic nie robienie to jakaś forma buntu i zamanifestowania swojej siły: że skoro jest uważany za chorego to taki właśnie będzie. Nic zatem nie można od niego wymagać ani nic mu zarzucić. Jest przecież zdiagnozowany i ciężko chory.
Nie wiem....głośno myślę, podsuwam coś, co mi przyjdzie do głowy. Trudno mi sobie wyobrazić i samego chorego, i Autorkę wątku i ich życie.
Nie rozumiem, jak można przeskoczyć z normalnego życia, z wychowaniem kilkoro dzieci, z wiary , która była wsparciem rodzinie do schizofrenii . Co takiego się wydarzyło, że tak nagle pogorszył się stan człowieka?
To chyba wszystko, co chciałam w tym temacie powiedzieć.
Mirakulum
Posty: 2759
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Mirakulum »

polecam do przesłuchania ks Grzywocza "Patologia duchowości" i "Mistyka chrześcijańska".

wiele mi to wyjaśniło
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

krople rosy pisze: 14 mar 2018, 17:48
Nie rozumiem, jak można przeskoczyć z normalnego życia, z wychowaniem kilkoro dzieci, z wiary , która była wsparciem rodzinie do schizofrenii . Co takiego się wydarzyło, że tak nagle pogorszył się stan człowieka?
Nic się nie wydarzyło. Schizofrenia jest chorobą, której przyczyny ciągle nie są znane. Niektórzy naukowcy jako przyczynę podają uszkodzenie kodu genetycznego. Z wiarą to raczej nie miało nic wspólnego, po prostu mąż ma takie akurat objawy, ale równie dobrze mógłby się upierać że np. mówią do niego kosmici albo ktoś mu nadaje sygnały z Moskwy.
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

krople rosy pisze: 14 mar 2018, 13:23
Czy przyjmujesz takiego męża? Takiego Boga? Czy chcesz kochać?
Dzięki krople rosy za te słowa. Dużo czasu potrzebowałam, żeby odpowiedzieć sobie na te pytania. Najłatwiej byłoby przestać kochać, odejść. Znacznie trudniej jest zostać i każdego dnia walczyć o tę odrobinę miłości w swoim sercu. Podobno pod koniec życia będziemy sądzeni z miłości. A więc: TAK, CHCĘ KOCHAĆ.
SAMOA
Posty: 157
Rejestracja: 20 lut 2017, 9:43
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: SAMOA »

Kłopot choć to baaardzo trudne ...

posłuchaj
to https://www.youtube.com/watch?v=DYLIy0Io0qA
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Dzięki Samoa. Ojciec Szustak jak zwykle trafia w sedno. Właśnie tak się czuję - jak pelikan na pustyni.
krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

klopot_16 pisze: 08 lip 2018, 23:44 Dzięki krople rosy za te słowa. Dużo czasu potrzebowałam, żeby odpowiedzieć sobie na te pytania. Najłatwiej byłoby przestać kochać, odejść. Znacznie trudniej jest zostać i każdego dnia walczyć o tę odrobinę miłości w swoim sercu. Podobno pod koniec życia będziemy sądzeni z miłości. A więc: TAK, CHCĘ KOCHAĆ.
Kłopot_16 do mnie też czasem dociera coś dopiero za jakiś czas. Dojrzewam do zrozumienia i przyjęcia różnych prawd i Bogu dziękuję że jest tak cierpliwy.
Na początku jest bunt i złość ...no i pragnienie by się wszystko poukładało od razu...już....bo boli.
Trzeba spokojnie ten czas bólu przeczekać, bo to z niego właściwie przyjętego rodzi się wewnętrzna siła, pokój i miłość.
Gdy się człowiek ,,podpina''pod Boga to niczego mu nie braknie. I ciągle będzie szedł do przodu.

Cieszę się bardzo z Twojej wewnętrznej decyzji. Pozdrawiam.
krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: acine »

krople rosy pisze: 14 mar 2018, 13:23
klopot_16 pisze: 14 mar 2018, 12:50 Staram się, ale to nie jest takie proste. To tak jakby ktoś mi podmienił męża i powiedział: teraz żyj z tym człowiekiem aż do śmierci
Zdaję sobie sprawę, że nie proste ale myślę, że skoro nas coś dopada to damy radę to unieść. Sama po swoim życiu widzę, że gdybym widziała swą przyszłość z różnymi bolesnymi wydarzeniami to wzdrygałabym się przed pójściem naprzód. Ale dzień po dniu, krok po kroku i człowiek daje radę.
Przyszło mi do głowy coś jeszcze, mianowicie: ta sytuacja jakby przypiera Cię do muru. Popatrz na TAKIEGO męża i na TAKIEGO BOGA.
Obydwaj dla Ciebie w nowej odsłonie. Jeśli chodzi o męża: przestał dostarczać zaspokajania Twoich oczekiwań. Jeśli chodzi o Boga , również.
Nie ma emocji, wrażeń, duchowych podniet, odlotów. Jest krzyż. Trud. Cierpienie.
Być może tam na tych charyzmatycznych spotkaniach to nie był prawdziwy Bóg, ale Jego atrapa.
Postanowił Ci się więc ukazać w cierpieniu. W trudzie codzienności i kochania drogą trudniejszą niż do tej pory.
Czy przyjmujesz takiego męża? Takiego Boga? Czy chcesz kochać?
Przeklinanie różnych ciężkich sytuacji wyniszcza człowieka. Może pora przestać?
Zapytaj męża czy zechce na rekolekcje pójść, ze spowiedzi skorzystać? Niech wie, że się troszczysz i jesteś. Miej świadomość, ze cokolwiek dolega Twojemu mężowi jest On nadal Twoim mężem, z którym szłaś przez życie i z którym masz dzieci. Kawał życia za Wami. I jeszcze trochę przed Wami. Bóg prostuje ścieżki gdy człowiek pragnie w sercu dobra i chce kochać.
klopot_16 pisze: 14 mar 2018, 12:50 Najgorszy jest brak nadziei, że coś się może zmienić na lepsze, bo dopóki człowiek ma nadzieję, to walczy, a jak już tej nadziei zabraknie, to się poddaje.
Nie trać nadziei. Życie się dla Was nie skończyło.
Jaka Ty jestes madra Krople Rosy, jestem pod wrazeniem i to nie tylko tego postu ale i paru poprzednich
Amica

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Amica »

No tak, mąż deklaruje głęboką wiarę, zapewne czuje ją zarówno na poziomie emocjonalnym, duchowym, a co z podejściem intelektualnym? Może przez te drzwi jakoś próbować docierać do męża?

Bo przecież... wiara zakłada, że Jezus zwyciężył świat, w tym także zło. Prawda?

Jeśli więc rzekomy zły duch "wygrywa" i modlitwy, sakramenty, a nawet egzorcyzmy nie pomagają, bo człowiek i tak cierpi, to cóż. Albo Bóg jest słabszy od Szatana, albo... problemem nie jest zły duch, ale choroba psychiczna. Może warto byłoby spróbować wykorzystać dobry moment u męża i w ten sposób z nim porozmawiać?

Jezus zdeptał węża i jest Panem Wszechświata. I choć nie wolno lekceważyć zagrożeń, to jednak moc Boga jest daleko silniejsza od wszelkich złych duchów, pokus itd. Skoro zatem jest ta wiara, to jest i narzędzie. Może w ten sposób?

Bożych Łask życzę i pozdrawiam serdecznie!
ODPOWIEDZ