Małżeństwo a schizofrenia

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

klopot_16 pisze: 22 sie 2017, 8:47 Na jego prośbę umawiają go do egzorcysty albo kontaktują z innymi księżmi, którzy nie znając całej sytuacji utwierdzają go w jego urojeniach. To wszystko pogarsza tylko jego stan. Prosiłam kilku jego znajomych, żeby przestali się z nim kontaktować, ale oni nie chcą tego uszanować. No bo skoro mój mąż prosi ich o pomoc, to jak oni mogą to zignorować? Jak to będzie o nich świadczyć? Nie dociera do nich, że mąż jest chory, że "pomagając" mu robią mu tak naprawdę krzywdę, a przy okazji całej naszej rodzinie. Od męża też ciągle słyszę wyrzuty, że nie chcę go zawieźć do egzorcysty i że kiedyś odpowiem za to przed Bogiem.
klopot_16 pisze: 17 sie 2017, 10:52 Mąż był u dwóch egzorcystów. Żaden z nich nie potwierdził opętania, obydwaj wskazali na problemy psychiczne
Dlaczego ten fakt nie przemawia do męża i do znajomych? Skoro już korzystał z pomocy egzorcystów to dlaczego nadal chwyta się tego pomysłu?
klopot_16 pisze: 17 sie 2017, 7:51 Nie ma między nami żadnej więzi emocjonalnej, mąż jest dla mnie jak obca osoba
A wcześniej była?
Dareck
Posty: 21
Rejestracja: 26 lut 2018, 20:49
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Dareck »

Każdy może tak powiedzieć o swojej. Uwierz, brak bliskich ze swojego otoczenia czy rodziny nie znaczy, że nie ma ich tu klopotku_16. Ja wierzę, że tu działa Duch Święty. Widać to w życzliwych słowach, modlitwie, wsparciu, trwaniu z bliźnim w kryzysie. Kiedy otwieramy się na drugą osobę nasz problem przestaje być tylko naszym zmartwieniem, zaczyna żyć w sercu myślach drugiego. Wyrzucenie tego co w nas siedzi, co nas męczy i nie daje spokoju bardzo pomaga, przeminia zmienia perspektywę. Pisałaś o tym, że choroba męża wzięła się z fascynacji rekolekcjami charyzmatycznymi. To może dowodzić, że szukanie takiej formy religijności nie zawsze jest dobre. Jest sporo na ten temat w sieci, ja nie czuje się na siłach, żeby się na ten temat wypowiadać. Widzę, że zaglądasz tu regularnie na forum. Jak nie na forum ogólnym to jest możliwość pisania prywatnych wiadomości do użytkowników. Zaufaj Bogu. Życzę Tobie i całej Twojej Rodzinie wszelkich Bożych Łask.
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Mąż nie ma poczucia choroby, na wszystko ma wytłumaczenie - egzorcyści się pomylili, nie rozpoznali opętania, byli niedoświadczeni, itp. Znajomi na razie dali spokój, dzięki moim prośbom i telefonom się odczepili. Co do więzi to oczywiście była, mąż był zupełnie innym człowiekiem, choroba go bardzo zmieniła. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, do życia z chorym na schizofrenię też, ale jest to bardzo trudne życie, nieustanne zmaganie się z chorobą, pilnowanie, żeby brał leki, uważanie na słowa, żeby go przypadkiem czymś nie zdenerwować, odpuszczenie sobie wszelkich wyjazdów, spotkań ze znajomymi. Nie myślę o przyszłości, nic nie planuję, o niczym nie marzę, bo to przynosi tylko rozczarowanie i żal.
Choroba męża nie była spowodowana rekolekcjami, tylko się wtedy ujawniła. Gdybyśmy nie jeździli na rekolekcje, prawdopodobnie i tak by się ujawniła, tylko może w trochę inny sposób. Taka choroba rozwija się latami, tylko do pewnych zachowań człowiek się przyzwyczaja i nie widzi w nich nic niepokojącego. Dopiero potem składa się wszystko w jedną całość. Czasu nie da się cofnąć. Czy to grzech myśleć, że żałuję, że za niego wyszłam?
krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

Ja do rekolekcji charyzmatycznych mam sceptyczny stosunek. Podchodzę z dystansem do wszelkiej maści uzdrowien, tańców, uwielbień, itp.
Trzymam sie od tego z daleka. Bóg uczy mnie że nie wszystkim duchom i prorokom ufać należy.
Skoro mąż nalega może warto jeszcze raz spróbować z tym egzorcystą? Może mężowi potrzebne jest poczucie ,że jesteś z nim w zdrowiu i w chorobie i że zrobisz wszystko co dobre by Mu pomóc ? O więź małżeńską nie przestawaj dbać. Jeśli Go kochasz.
Zdaję sobie sprawę że trudna ta miłość.....ale to podobno najlepszy egzorcyzm.
Bóg Ci sił uzyczy.
krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

klopot_16 pisze: 03 mar 2018, 20:36 Czy to grzech myśleć, że żałuję, że za niego wyszłam?
Myślę, że każdy ma swoją ogniową próbę miłości.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Lawendowa »

krople rosy pisze: 03 mar 2018, 19:20
Dlaczego ten fakt nie przemawia do męża i do znajomych? Skoro już korzystał z pomocy egzorcystów to dlaczego nadal chwyta się tego pomysłu?
Bo jest chory. A co za tym idzie, ma zaburzony ogląd rzeczywistości.
Znajomi nie są z nim cały czas i widzą tylko to, co im pokazuje.

klopot_16 uważam, że warto zadbać o wsparcie dla siebie - psycholog, grupa wsparcia dla rodzin chorych, ogniska Sychar (w realu).
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Lawendowa jest dokładnie tak jak napisałaś. Jeżeli chodzi o grupy wsparcia, to mieszkam w małej miejscowości i u nas takich nie ma. A do większego miasta nie jestem w stanie pojechać, bo mam małe dziecko, którego przecież nie zostawię z mężem. Może ktoś słyszał o internetowych grupach wsparcia dla rodzin z chorym na schizofrenię?
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: Lawendowa »

Może spróbuj zadzwonić do najbliższego PCPR, na Telefon Zaufania - tam podpowiedzą gdzie taką pomoc znajdziesz. Najważniejsze byś nie była z tym sama.
Tutaj masz kilka wątków ze starego forum, może znajdziesz tam coś dla siebie:
http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.ph ... sc&start=0
http://archiwum.kryzys.org/archiwum2015 ... sc&start=0
http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.php?p=359962
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Dzięki Lawendowa. Trochę sobie poczytałam, ale okazuje się, że mój przypadek jest jedyny w swoim rodzaju, ponieważ objawy męża są bardzo nietypowe. On nic złego nie robi, nie zdradza, nie bije, nie chce rozwodu... on się tylko bardzo dużo modli i uważa głos w swojej głowie za głos złego ducha. Bardzo trudno jest mi zrozumieć sens i logikę jego choroby, trudno zachować wiarę po czymś takim. Jego choroba może być dla niewierzących argumentem za tym, że nie warto wierzyć, bo można od tego "zwariować".
krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

klopot_16 pisze: 13 mar 2018, 12:51 mój przypadek jest jedyny w swoim rodzaju, ponieważ objawy męża są bardzo nietypowe. On nic złego nie robi, nie zdradza, nie bije, nie chce rozwodu... on się tylko bardzo dużo modli i uważa głos w swojej głowie za głos złego ducha
Dlaczego więc brałaś pod uwagę odejście od męża? Choćby ....teoretycznie?
Co najtrudniej Tobie zaakceptować w ,,dzisiejszym'' mężu?
krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

klopot_16 pisze: 13 mar 2018, 12:51 Jego choroba może być dla niewierzących argumentem za tym, że nie warto wierzyć, bo można od tego "zwariować".
Nie wiem jak tam u niewierzących ale dla mnie wiara to nie jest wchodzenie we wszystko gdzie wystarczy powiedzieć: ,, O tam jest Jezus, o i tam też...''. Wszystko zależy czego się w wierze szuka: czy naprawdę Boga i pragnienia życia według Jego praw czy tylko emocjonalnych doznań które imitują bliską więź z Bogiem, dają poczucie wybraństwa, lepszości i misji.
Zdrowy rozsądek w wierze też wskazany.
jacek-sychar

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: jacek-sychar »

Kłopot

Wygląda na to, że Twój mąż ma manię na tle religijnym. Nie jest to chyba takie całkiem rzadkie.
Najgorsze jest to, że to co widzi czy słyszy w swojej głowie, to jest dla niego realne. To jest jego życie.
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

krople rosy pisze: 13 mar 2018, 13:15 Dlaczego więc brałaś pod uwagę odejście od męża? Choćby ....teoretycznie?
Ponieważ jestem egoistką, która chciałby mieć normalną rodzinę, męża, który byłby podporą a nie ciężarem, który zapewniałby mi i dzieciom bezpieczeństwo a nie stanowił zagrożenie i z którym można byłoby normalnie porozmawiać i w miarę normalnie żyć. Obecnie mąż przyjmuje leki, po których jest zobojętniały na wszystko, nic mu się nie chce, cały czas leży w łóżku. Fizycznie jest obecny, ale myślami przebywa w swoim własnym świecie.
krople rosy

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: krople rosy »

klopot_16 pisze: 13 mar 2018, 20:30 Ponieważ jestem egoistką, która chciałby mieć normalną rodzinę, męża, który byłby podporą a nie ciężarem, który zapewniałby mi i dzieciom bezpieczeństwo a nie stanowił zagrożenie i z którym można byłoby normalnie porozmawiać i w miarę normalnie żyć.
Do niedawna tak było. Mąż dawał Tobie to, czego pragnęłaś i oczekiwałaś. Nieco się pozmieniało, pokrzyżowało. Role się odwróciły.
I trzeba się zastanowić co można dalej z tym dobrego zrobić.
klopot_16 pisze: 13 mar 2018, 20:30 Obecnie mąż przyjmuje leki, po których jest zobojętniały na wszystko, nic mu się nie chce, cały czas leży w łóżku. Fizycznie jest obecny, ale myślami przebywa w swoim własnym świecie.
Tak działa dzisiejsza , cudowna medycyna. Leki , które mają za zadanie zmienić coś w organizmie paraliżują inne obszary w naszym ciele i w mózgu.
Kłopot_16 , skoro mąż nie stanowi żadnego zagrożenia dla Twojej rodziny to może spróbuj na Niego popatrzeć z wdzięcznością za minione lata i z miłością, na tyle, na ile jesteś w stanie. Być może w jakiś sposób ,,uleczysz'' Go swoją postawą dawania....już nie oczekiwań.
klopot_16
Posty: 47
Rejestracja: 16 sie 2017, 21:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo a schizofrenia

Post autor: klopot_16 »

Staram się, ale to nie jest takie proste. To tak jakby ktoś mi podmienił męża i powiedział: teraz żyj z tym człowiekiem aż do śmierci. Najgorszy jest brak nadziei, że coś się może zmienić na lepsze, bo dopóki człowiek ma nadzieję, to walczy, a jak już tej nadziei zabraknie, to się poddaje.
ODPOWIEDZ