tata999 pisze: ↑27 lip 2020, 23:53Ten fragment wydaje mi się niespójny. Jeśli dobrze rozumiem to przesłanie jest takie, że wymuszanie jest niewskazane. Przy czym, jak mąż wymuszać krytyką zmianę postawy to źle, a jak żona wymuszać flirtem zmianę postawy to dobrze? Z opisu wnioskuję, że obie taktyki zawiodły. Myślę, że autor niewiele może zrobić "aby odwieść żonę od flirtów i poświęcania czasu innym mężczyznom", a niezależnie może "podjąć próbę uczynienia ich relacji atrakcyjną i radosną dla żony - i dla siebie". To, że żona sama może, a jednostronnie nie chce się odwieść od flirtów nie będzie mieć związku z podjęciem jednostronnie próby uczynienia relacji atrakcyjną.Ruta pisze: ↑27 lip 2020, 19:37 Nie bardzo mam pomysł, co autor wątku mógłby zrobić, aby odwieść żonę od flirtów i poświęcania czasu innym mężczyznom, poza podjęciem próby uczynienia ich relacji atrakcyjną i radosną dla żony - i dla siebie.
Taka postawa mam też wrażenie ma o wiele większe szanse powodzenia, niż wymuszanie zmiany postawy i postępowania żony rozmowami o rozwodzie i kobietach, którym wystarczy tylko mąż, czy wręcz tłumie tych kobiet. Żona raczej nie zrezygnuje pod wpływem bardziej lub mniej zawoalowanej groźby, że mąż znajdzie sobie inna żonę. To drugie zwykle prowadzi do porażki, nie odnowy relacji.
Tata
Chyba jestes w błedzie - żona Wigtona niczego na nim nie wymusza. Ona się zajęła sobą i nie ma zamiaru odpuścić, bo jej z tym jest dobrze ( byc moze nareszczcie jest jej dobrze).
Czy jej zalezy na zmianie zachowania męża? Myslę, że na dziś - nie.
Kto w tej sytuacji czuje dyskomfort? Nie zona.
To nie jest wymuszanie, to co napisała Ruta. To jest "pojscie po rozum do głowy" i zrobienie ze soba czegoś, żeby przywrócić relacji zamarłą już świetnośc, ważnośc i atrakcyjnośc.
Póki mąż czuje sie zmuszony - nic z tego nie bedzie.
Ktoś musi chcieć zmian na lepsze, ktos musi byc ten pierwszy, ktos musi zacząć...i komus musi zależec.
Póki co widac jak na dłoni, że za bardzo to nikomu nie zależy.
Zona ma panów i swoje zycie - maż woli się rozstać.