Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

tata999 pisze: 27 lip 2020, 23:53
Ruta pisze: 27 lip 2020, 19:37 Nie bardzo mam pomysł, co autor wątku mógłby zrobić, aby odwieść żonę od flirtów i poświęcania czasu innym mężczyznom, poza podjęciem próby uczynienia ich relacji atrakcyjną i radosną dla żony - i dla siebie.
Taka postawa mam też wrażenie ma o wiele większe szanse powodzenia, niż wymuszanie zmiany postawy i postępowania żony rozmowami o rozwodzie i kobietach, którym wystarczy tylko mąż, czy wręcz tłumie tych kobiet. Żona raczej nie zrezygnuje pod wpływem bardziej lub mniej zawoalowanej groźby, że mąż znajdzie sobie inna żonę. To drugie zwykle prowadzi do porażki, nie odnowy relacji.
Ten fragment wydaje mi się niespójny. Jeśli dobrze rozumiem to przesłanie jest takie, że wymuszanie jest niewskazane. Przy czym, jak mąż wymuszać krytyką zmianę postawy to źle, a jak żona wymuszać flirtem zmianę postawy to dobrze? Z opisu wnioskuję, że obie taktyki zawiodły. Myślę, że autor niewiele może zrobić "aby odwieść żonę od flirtów i poświęcania czasu innym mężczyznom", a niezależnie może "podjąć próbę uczynienia ich relacji atrakcyjną i radosną dla żony - i dla siebie". To, że żona sama może, a jednostronnie nie chce się odwieść od flirtów nie będzie mieć związku z podjęciem jednostronnie próby uczynienia relacji atrakcyjną.

Tata
Chyba jestes w błedzie - żona Wigtona niczego na nim nie wymusza. Ona się zajęła sobą i nie ma zamiaru odpuścić, bo jej z tym jest dobrze ( byc moze nareszczcie jest jej dobrze).
Czy jej zalezy na zmianie zachowania męża? Myslę, że na dziś - nie.
Kto w tej sytuacji czuje dyskomfort? Nie zona.

To nie jest wymuszanie, to co napisała Ruta. To jest "pojscie po rozum do głowy" i zrobienie ze soba czegoś, żeby przywrócić relacji zamarłą już świetnośc, ważnośc i atrakcyjnośc.
Póki mąż czuje sie zmuszony - nic z tego nie bedzie.
Ktoś musi chcieć zmian na lepsze, ktos musi byc ten pierwszy, ktos musi zacząć...i komus musi zależec.
Póki co widac jak na dłoni, że za bardzo to nikomu nie zależy.
Zona ma panów i swoje zycie - maż woli się rozstać.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: mare1966 »

Po mojemu
za bardzo sobie bierzesz "do pamięci" słowa piszących .
To w dużej mierze naturalne i dotyczy prawie każdego "nowego" .
Zakładając wątek jesteś niejako "obiektem badań" .
Z drugiej strony masz dostęp do spojrzenia na twój problem
wielu innych osób .
Moim zdaniem opłaca się , warto tylko zachować anonimowość .


Moim zdaniem bardzo szybko odpuszczasz , poddajesz się jeszcze przed zawodami .
"Próbowałem , nie udało się , muszę urządzić sobie życie z lepszą panią" .
Tego kwiatu pół światu , więc tu wcale nie wątpię , że coś znajdziesz .
Inna rzecz , że jak się dalej potoczy też nie masz gwarancji .
Tak więc do starego problemu możesz sobie dołożyć nowy ,
bo żona nie zniknie z twojego życia ( wspólne dzieci , podział majątku itd. )
Marzenia sobie , a rzeczywistość sobie .
A czas szybko płynie , życie niepewne i krótkie .
Czy to się opłaci w perspektywie wieczności ( skoro jesteś wierzący ) .


Zresztą , nawet tak czysto praktycznie .
Najpierw sprawdź czy by starej żony nie ponaprawiać skoro jeszcze na chodzie .
Już wiesz co masz przynajmniej .
Skoro przez te 18 lat była do przyjęcia , to może za wcześnie chcesz zezłomować .
To tak obrazowo .:)

Z tym aerobikiem , to wcale nie taka "super sprawa" .
............ dla ciebie przynajmniej
No przecież ona chce tylko jeszcze podnieść swoją wartość .
( potem się okaże , że ten aerobik to siłownia np. )

Moim zdaniem rób tak aby żonie nie opłacało się iść w tamtą stronę .
Nie chodzi tylko o kwestie finansowe .
Wszystko to bilans zysków i strat , małżeństwo też .
"Miłość "..... a jakże . Niech żona zamieści jakieś zdjęcie mniej udanej koleżanki
a zobaczymy ilu będzie adoratorów .

P.s.
Tak nawiasem , żony raczej nie chwalą się adoratorami przed mężem .
Powiedział bym nawet , że jest dokładnie przeciwnie .
Robią wszystko , aby się mąż nie dowiedział .
Już pisałem , może twoja za nastolatki się nie wyszumiała
i teraz dopiero zbiera żniwo komplementów "chłopaków" .
Nawiasem - takich przypadków PO OBU STRONACH
w dobie internetu jest mnóstwo .

Ktoś tam u was musi zacząć myśleć , ale działać SPOKOJNIE i rozważnie acz stanowczo
i nie dolewać oliwy do ognia .
A co będzie to będzie , ale przynajmniej powiesz - próbowałem .
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: tata999 »

lustro pisze: 28 lip 2020, 9:59
tata999 pisze: 27 lip 2020, 23:53
Ruta pisze: 27 lip 2020, 19:37 Nie bardzo mam pomysł, co autor wątku mógłby zrobić, aby odwieść żonę od flirtów i poświęcania czasu innym mężczyznom, poza podjęciem próby uczynienia ich relacji atrakcyjną i radosną dla żony - i dla siebie.
Taka postawa mam też wrażenie ma o wiele większe szanse powodzenia, niż wymuszanie zmiany postawy i postępowania żony rozmowami o rozwodzie i kobietach, którym wystarczy tylko mąż, czy wręcz tłumie tych kobiet. Żona raczej nie zrezygnuje pod wpływem bardziej lub mniej zawoalowanej groźby, że mąż znajdzie sobie inna żonę. To drugie zwykle prowadzi do porażki, nie odnowy relacji.
Ten fragment wydaje mi się niespójny. Jeśli dobrze rozumiem to przesłanie jest takie, że wymuszanie jest niewskazane. Przy czym, jak mąż wymuszać krytyką zmianę postawy to źle, a jak żona wymuszać flirtem zmianę postawy to dobrze? Z opisu wnioskuję, że obie taktyki zawiodły. Myślę, że autor niewiele może zrobić "aby odwieść żonę od flirtów i poświęcania czasu innym mężczyznom", a niezależnie może "podjąć próbę uczynienia ich relacji atrakcyjną i radosną dla żony - i dla siebie". To, że żona sama może, a jednostronnie nie chce się odwieść od flirtów nie będzie mieć związku z podjęciem jednostronnie próby uczynienia relacji atrakcyjną.

Tata
Chyba jestes w błedzie - żona Wigtona niczego na nim nie wymusza. Ona się zajęła sobą i nie ma zamiaru odpuścić, bo jej z tym jest dobrze ( byc moze nareszczcie jest jej dobrze).
Czy jej zalezy na zmianie zachowania męża? Myslę, że na dziś - nie.
Kto w tej sytuacji czuje dyskomfort? Nie zona.

To nie jest wymuszanie, to co napisała Ruta. (...)
Nie wiem, jak żona Wingtona. Chciałem odnieść się jedynie do sugestii Ruty. O żonie najwięcej będzie wiedział Wington, ona sama, ich bliscy lub terapeuci. Ani ja, ani nikt z forumowiczów.
lustro pisze: 28 lip 2020, 9:59 To jest "pojscie po rozum do głowy" i zrobienie ze soba czegoś, żeby przywrócić relacji zamarłą już świetnośc, ważnośc i atrakcyjnośc.
Póki mąż czuje sie zmuszony - nic z tego nie bedzie.
Ktoś musi chcieć zmian na lepsze, ktos musi byc ten pierwszy, ktos musi zacząć...i komus musi zależec.
Póki co widac jak na dłoni, że za bardzo to nikomu nie zależy.
Zona ma panów i swoje zycie - maż woli się rozstać.
Zgadzam się z tym fragmentem.
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: vertigo »

Obecna sytuacja w małżeństwie Wigtona jako żywo przypomina mi przypadek opisany przez terapeutkę Ewę Woydyłło w książce "Buty szczęścia":

Mimo że groźne i mściwe oblicze zazdrości jest im znane, wiele kobiet manipuluje nią, aby osiągnąć różne cele. Najczęstszym jest wspomniana chęć przyciągnięcia uwagi partnera, gdy obojętnieje lub przestaje się swoją kobietą interesować. Wtedy kobiety wzbudzają zazdrość również po to, żeby ukarać partnera za zachowania, które wzbudziły zazdrość w nich samych. Inne dodają sobie poczucia wartości poprzez inscenizowanie rywalizacji pomiędzy potencjalnymi „zdobywcami”. Najgorzej jest oczywiście wtedy, gdy kobieta chce wzbudzić zazdrość i przypływ namiętności, a jej partner zamiast tego odwraca się i odchodzi, korzystając z pretekstu, że ktoś inny się nią zainteresował.

Znam osobiście taki przypadek. Finał pozornie niewinnej gry okazał się fatalny. Po serii jej popisowych flirtów pewnego dnia mąż oznajmił, że ustępuje miejsca rywalom. Ona wtedy zaczęła walczyć o ocalenie związku, ale było za późno. O ironio, po rozwodzie mąż szybko znalazł następną partnerkę, żona zaś do tej pory żyje samotnie. Jej pokazowe flirty nie wzmogły zainteresowania męża, lecz jej samej dały gorzką nauczkę, by nie igrać z uczuciami partnera. Na ogół nie uchodzi to bezkarnie.


Może jest jeszcze czas, by nie okazało się, że to będzie następny taki przypadek - jeśli żona Wigtona liczy, że on wiedząc o legionie adoratorów, jako "mądry mąż będzie ją teraz zdobywać i uwodzić po raz drugi" (jak to zaproponowała Ruta), to może przeliczyć się i niedługo zostanie zaskoczona listem od męża. Ale nie na romantyczny wyjazd we dwoje...
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Wiedźmin

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Wiedźmin »

lustro pisze: 28 lip 2020, 9:59 [
Tata
Chyba jestes w błedzie - żona Wigtona niczego na nim nie wymusza. Ona się zajęła sobą i nie ma zamiaru odpuścić, bo jej z tym jest dobrze ( byc moze nareszczcie jest jej dobrze).
[...]
Kto w tej sytuacji czuje dyskomfort? Nie zona.
lustro pisze: 28 lip 2020, 9:59 To jest "pojscie po rozum do głowy" i zrobienie ze soba czegoś, żeby przywrócić relacji zamarłą już świetnośc, ważnośc i atrakcyjnośc.
[...]
Zona ma panów i swoje zycie - maż woli się rozstać. [...]
A ja się nie zgadzam ;).
To raczej nie jest "zajęcie się sobą" ... które promowane jest tu na forum.
Uważam, że nie chodzi o to, aby zająć się sobą przy pomocy wianuszka adoratorów "z zewnątrz"... którzy będą uzupełniać braki te czy inne. Przywoływana tu przez lustro "Ukaszowa żona" również "zajmuje się sobą" w sposób który w moim rozumieniu, nie jest słuszny - bo żeby jak pisze lustro "poczuć że wreszcie jest jej dobrze" - potrzebuje atencji adoratorów z klubu.

Dla mnie jest to wciąż uzależnianie swojego samopoczucia od przychylności (bądź nieprzychylności) osób trzecich... - nie tak rozumiem "zrobienie czegoś ze sobą" / zajęcie się sobą.

Poza tym, nie wiem dlaczego zgadujesz, że żona Wigtona nie czuje dyskomfortu?
Może czuje, ale jej potrzeba doładowania się spojrzeniem, rozmową, dotykiem... z zewnątrz jest (na tę chwilę) po prostu silniejsza.

W końcu nawet osoby które zwiedzały inne ogródki przez kilka lat (niektóre z tych osób) - jednak wracają do tych "starych mężów" czy "starych żon" ... czyli wnioskuję, że otaczanie się fanami z zewnątrz... jednak (tym powracającym osobom) docelowo szczęścia, spokoju i harmoni... tak oczekiwanego na początku... nie przyniosło.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: mare1966 »

Wiedźmin
ty mylnie interpretujesz to "ona się zajęła sobą" Lustra .
Lustro tylko stwierdza fakt co żona robi ale wcale tego nie przedstawia za wzór
do naśladowania . Dla mnie to oczywiste .
Opisała tylko stan JEJ DUCHA .
I wkurza ją , że facet się poddaje jeszcze przed walką .

Analogicznie jak ja kiedyś napisałem , że żona się z autorem wątku nudzi .
Też stwierdziłem fakt , a ty wywnioskowałeś z tego , że oceniłem go jako nudziarza .


Na mnie to "powodzenie" żony nie robi wrażenia .
To raczej dziecinada ( dobre co najwyżej dla gimnazjalistki 12-13 no może 15 lat )
Amanci bardzo kiepskiej jakości , jak i całe te zaloty .
Jeżeli to ma na celu wzbudzenie zazdrości u męża , to raczej wzbudza politowanie .
Oczywiście - mąż leci na emocjach i sam wpada w ten emocjonalny wir .

Tym niemniej my tu bardziej spekulujemy .
Dla mnie liczą się FAKTY , a tych mało .
Bo może być , że żona tylko niezbyt mądrze się bawi flirtami ,
na serio poczuła misję pomagania ( najmniej prawdopodobne ) ,
albo po prostu jak napisała Lustro " robi go w konia" ( i przy okazji dobrze się bawi ) .

Ale co naprawdę się dzieje to powinien zbadać SAM AUTOR .
Bez tego nie bardzo jest o czym mówić i działać .
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

Wiedźmin pisze: 28 lip 2020, 13:22
lustro pisze: 28 lip 2020, 9:59 [
Tata
Chyba jestes w błedzie - żona Wigtona niczego na nim nie wymusza. Ona się zajęła sobą i nie ma zamiaru odpuścić, bo jej z tym jest dobrze ( byc moze nareszczcie jest jej dobrze).
[...]
Kto w tej sytuacji czuje dyskomfort? Nie zona.
lustro pisze: 28 lip 2020, 9:59 To jest "pojscie po rozum do głowy" i zrobienie ze soba czegoś, żeby przywrócić relacji zamarłą już świetnośc, ważnośc i atrakcyjnośc.
[...]
Zona ma panów i swoje zycie - maż woli się rozstać. [...]
A ja się nie zgadzam ;).
To raczej nie jest "zajęcie się sobą" ... które promowane jest tu na forum.

A ja napisalam, ze jest?
Gdzie?
Wiedźmin pisze: 28 lip 2020, 13:22 Uważam, że nie chodzi o to, aby zająć się sobą przy pomocy wianuszka adoratorów "z zewnątrz"... którzy będą uzupełniać braki te czy inne. Przywoływana tu przez lustro "Ukaszowa żona" również "zajmuje się sobą" w sposób który w moim rozumieniu, nie jest słuszny - bo żeby jak pisze lustro "poczuć że wreszcie jest jej dobrze" - potrzebuje atencji adoratorów z klubu.
No i z czym się nie zgadzasz?
Z istniejacymi faktami, w postaci zachowan ww zon?
Czy z tym, ze ja nigdzie nie napisalam, ze tak nalezy?
Wiedźmin pisze: 28 lip 2020, 13:22 Dla mnie jest to wciąż uzależnianie swojego samopoczucia od przychylności (bądź nieprzychylności) osób trzecich... - nie tak rozumiem "zrobienie czegoś ze sobą" / zajęcie się sobą.
A jakie to ma znaczenie dla zony Wigtona, jak Ty rozumiesz zajęcie się sobą, ze odnosisz sie do właściwości jej zachowań?
Poza tym - tu rozmawiamy z Wigtonem. A on ma wpływ na siebie i może zmieniac siebie. To on ma zająć się soba w sposób dobry i konstruktywny, a nie iść na łatwiznę w postaci rozwodu.

Wiedźmin pisze: 28 lip 2020, 13:22 Poza tym, nie wiem dlaczego zgadujesz, że żona Wigtona nie czuje dyskomfortu?
Może czuje, ale jej potrzeba doładowania się spojrzeniem, rozmową, dotykiem... z zewnątrz jest (na tę chwilę) po prostu silniejsza.
Bo tak wnioskuje z jej zachowania w tej konkretnej sytuacji, ze teraz ona jest zadowolona.
Nie wiem dlaczego zgadujesz, ze jest inaczej?
Za to czula, tak mysle, dyskomfort w małżeństwie i jak widac, znalazla sposób na uzupelnienie braków jakie jej doskwieraja.
Wiedźmin pisze: 28 lip 2020, 13:22 W końcu nawet osoby które zwiedzały inne ogródki przez kilka lat (niektóre z tych osób) - jednak wracają do tych "starych mężów" czy "starych żon" ... czyli wnioskuję, że otaczanie się fanami z zewnątrz... jednak (tym powracającym osobom) docelowo szczęścia, spokoju i harmoni... tak oczekiwanego na początku... nie przyniosło.
I uważasz, ze wróciły do "starego modelu", który nic w sobie nie zmienil i nic nie zrozumial?
Jezeli tak Ci sie zdaje, to jestes w bledzie.
Ja wróciłam do meza, ale do męża bezrefleksyjnego, któremu bylo d9brze jak bylo i lekcewazyl mnie-żonę oraz potrzeby moje-żony
nie wrocila bym.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

vertigo pisze: 28 lip 2020, 12:10 Obecna sytuacja w małżeństwie Wigtona jako żywo przypomina mi przypadek opisany przez terapeutkę Ewę Woydyłło w książce "Buty szczęścia":

Mimo że groźne i mściwe oblicze zazdrości jest im znane, wiele kobiet manipuluje nią, aby osiągnąć różne cele. Najczęstszym jest wspomniana chęć przyciągnięcia uwagi partnera, gdy obojętnieje lub przestaje się swoją kobietą interesować. Wtedy kobiety wzbudzają zazdrość również po to, żeby ukarać partnera za zachowania, które wzbudziły zazdrość w nich samych. Inne dodają sobie poczucia wartości poprzez inscenizowanie rywalizacji pomiędzy potencjalnymi „zdobywcami”. Najgorzej jest oczywiście wtedy, gdy kobieta chce wzbudzić zazdrość i przypływ namiętności, a jej partner zamiast tego odwraca się i odchodzi, korzystając z pretekstu, że ktoś inny się nią zainteresował.

Znam osobiście taki przypadek. Finał pozornie niewinnej gry okazał się fatalny. Po serii jej popisowych flirtów pewnego dnia mąż oznajmił, że ustępuje miejsca rywalom. Ona wtedy zaczęła walczyć o ocalenie związku, ale było za późno. O ironio, po rozwodzie mąż szybko znalazł następną partnerkę, żona zaś do tej pory żyje samotnie. Jej pokazowe flirty nie wzmogły zainteresowania męża, lecz jej samej dały gorzką nauczkę, by nie igrać z uczuciami partnera. Na ogół nie uchodzi to bezkarnie.


Może jest jeszcze czas, by nie okazało się, że to będzie następny taki przypadek - jeśli żona Wigtona liczy, że on wiedząc o legionie adoratorów, jako "mądry mąż będzie ją teraz zdobywać i uwodzić po raz drugi" (jak to zaproponowała Ruta), to może przeliczyć się i niedługo zostanie zaskoczona listem od męża. Ale nie na romantyczny wyjazd we dwoje...
Moze i tak być.
W sumie, czytajac Wigtona, ma się wlasnie takie wrazenie.
Maz nie ma chęci...do niczego.
No i o czym to swiadczy?
wigton
Posty: 62
Rejestracja: 22 lip 2020, 15:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: wigton »

lustro pisze: 28 lip 2020, 18:55
vertigo pisze: 28 lip 2020, 12:10 Obecna sytuacja w małżeństwie Wigtona jako żywo przypomina mi przypadek opisany przez terapeutkę Ewę Woydyłło w książce "Buty szczęścia":

Mimo że groźne i mściwe oblicze zazdrości jest im znane, wiele kobiet manipuluje nią, aby osiągnąć różne cele. Najczęstszym jest wspomniana chęć przyciągnięcia uwagi partnera, gdy obojętnieje lub przestaje się swoją kobietą interesować. Wtedy kobiety wzbudzają zazdrość również po to, żeby ukarać partnera za zachowania, które wzbudziły zazdrość w nich samych. Inne dodają sobie poczucia wartości poprzez inscenizowanie rywalizacji pomiędzy potencjalnymi „zdobywcami”. Najgorzej jest oczywiście wtedy, gdy kobieta chce wzbudzić zazdrość i przypływ namiętności, a jej partner zamiast tego odwraca się i odchodzi, korzystając z pretekstu, że ktoś inny się nią zainteresował.

Znam osobiście taki przypadek. Finał pozornie niewinnej gry okazał się fatalny. Po serii jej popisowych flirtów pewnego dnia mąż oznajmił, że ustępuje miejsca rywalom. Ona wtedy zaczęła walczyć o ocalenie związku, ale było za późno. O ironio, po rozwodzie mąż szybko znalazł następną partnerkę, żona zaś do tej pory żyje samotnie. Jej pokazowe flirty nie wzmogły zainteresowania męża, lecz jej samej dały gorzką nauczkę, by nie igrać z uczuciami partnera. Na ogół nie uchodzi to bezkarnie.


Może jest jeszcze czas, by nie okazało się, że to będzie następny taki przypadek - jeśli żona Wigtona liczy, że on wiedząc o legionie adoratorów, jako "mądry mąż będzie ją teraz zdobywać i uwodzić po raz drugi" (jak to zaproponowała Ruta), to może przeliczyć się i niedługo zostanie zaskoczona listem od męża. Ale nie na romantyczny wyjazd we dwoje...
Moze i tak być.
W sumie, czytajac Wigtona, ma się wlasnie takie wrazenie.
Maz nie ma chęci...do niczego.
No i o czym to swiadczy?

Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Po co w takim razie moje posty na tym forum? Żeby oszukać sumienie i udać, że coś robię, choć tak naprawdę nic mnie to nie obchodzi? Podziwiam gotowość wystawienia diagnozy mimo ze w ogóle mnie nie znasz i nie wiesz, ile rozmów przeprowadziłem z żoną, żeby sytuacja wróciła do rzeczywistości, którą mieliśmy przez 18 lat?
Wiem, że muszę pogodzić się z obecnością tych mężczyzn w życiu mojej żony bo ona tego chce. Nie zamierzam się zmieniać, bo będzie to niezgodne z moją naturą. Jestem jaki jestem, taki byłem przed ślubem i takiego żona mnie pokochała a ja ją. Wciąż ją kocham a ona mówi, że to widzi i docenia, kocha mnie ale chciałaby mieć też codzienny kontakt z nimi. Szanuję to ale chyba naturalne, że źle mi z tym w perspektywie lat, które przed nami. Zwróć uwagę, że zmiana dokonała się przed 2 laty, przedtem nie było takich zachowań. Żona nieraz mówiła mi, żebym nie starał się zmieniać bo będzie to wbrew mojej naturze a i tak nie spowoduje ograniczenia relacji z nimi.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: s zona »

lustro pisze: 28 lip 2020, 18:55

Moze i tak być.
W sumie, czytajac Wigtona, ma się wlasnie takie wrazenie.
Maz nie ma chęci...do niczego.
No i o czym to swiadczy?
Vington,
moge sie mylic,ale czytajac Ciebie odnosze wrazenie, ze szukasz tez " swojej furtki do szczescia' . niekoniecznie z zona . Ale moze sie myle ..

Mnie min p Jacek Pulikowski uratowal malzenstwo ... A to z najnowszych "Wiesci Sycharowskich," moze cos wezmiesz dla siebie ..

" Drodzy Sycharowicze,

Jest już dostępna nowa książka Jacka Pulikowskiego pt. „Sychar.
Pokonywanie trudności w małżeństwie i rodzinie”
. Książka powstała na
kanwie sycharowskich rekolekcji, które Pan Jacek Pulikowski poprowadził dla
naszej wspólnoty w 2012 roku.
Książkę można nabyć w wydawnictwie Fides -
https://www.wydawnictwofides.pl/book,133.html i m.in. w księgarniach
internetowych - https://www.ceneo.pl/95407002 .

Jacek Pulikowski - fragmenty książki:
„Zdaję sobie sprawę, że sięgnie po tę książkę wiele osób, których
życie nie wygląda różowo. Także to życie sakramentalne, małżeńskie.
Żyjąc w katolickim małżeństwie, niejednokrotnie mamy możliwość
przekonać się aż nadto wyraźnie, że sakrament wcale nie gwarantuje życia
bezproblemowego i lekkiego. Nie, on jest gwarancją czegoś o wiele, wiele
cenniejszego: że we wszystkim, cokolwiek nas spotyka, jest obecny żywy Bóg,
Jezus Chrystus. Bóg zawsze daje nam jakąś trudność, a my nie zawsze
rozumiemy, dlaczego. Mimo to powinniśmy wierzyć, że trudności mają sens,
one są darem i łaską, jak wszystko, cokolwiek otrzymujemy – bo poprzez
trudności mamy wzrastać do świętości".
"Zauważmy, na czym polega zasadnicza różnica między rozwodem a separacją:
rozwód otwiera drogę, przynajmniej cywilnoprawną, do zawarcia następnego
małżeństwa – czyli do legalnego względem prawa cudzołóstwa do końca
życia. Jeżeli ja, mąż, jestem odpowiedzialny za zbawienie żony, to nie
powinienem jej ułatwiać cudzołóstwa, wręcz przeciwnie, powinienem robić
wszystko, żeby jej to utrudnić, bo na moim sumieniu leży jej zbawienie. I
odwrotnie.
Zgoda na rozwód spowoduje, że druga strona może wejść w
cudzołożny związek w majestacie prawa cywilnego, legalnie, a przecież
cudzołoży i być może do końca życia będzie cudzołożyć. A gdzie moja
troska o jej zbawienie? Więc nigdy nie doradzałem nikomu rozwodu i mam zamiar
tak wytrwać do końca życia”.

Książki Sycharowskie - http://www.ksiazki-sycharowskie.sychar.org ...."

ps na marginesie, zgadzam sie z Ruta .
Wg mne bycie w malzenstwie zobowiazuje .. Na swoim przykladzie wiem ,ze " niedbalosc " przynosi gorzkie owoce . I dopiero kryzys otwiera oczy i zmiana pomaga .. zeby wspolmazonkowi chcialo sie chciec . A wszelkie zlo w malzenstwie zaczyna sie od brakow ze strony wspolmalzonka i od strony emocjonalnej wlasnie .. . I oczywiscie mozna z tym zyc lub nie ...
To od nas zalezy .. mnie zalezalo na ratowaniu malzenstwa i mialam te szczescie, ze mezowi rowniez .. Potrzeba bylo czasu , zeby do tego dojrzec . i duzo madrych ludzi , ktorych Opatrznosc postawila na mojej/naszej drodze ... czego serdecznie Tobie i Twojej zonie zycze :)

Moze jeszcze jedno, znasz jezyki milosci zony i swoj prze okazji ?https://www.youtube.com/watch?v=M_TkDjrAm5w
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: mare1966 »

Wigton
to skoro nic nie możesz zmienić , to przymknij na to oko .
Ty ją kochasz , ona ciebie .
Jej przyszło nagle , to może i nagle jej odejdzie , znudzi ją to .
Wiedźmin

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Wiedźmin »

lustro pisze: 28 lip 2020, 17:41 [...] To (Wigton) on ma zająć się soba w sposób dobry i konstruktywny, a nie iść na łatwiznę w postaci rozwodu.
Łatwizna jak łatwizna - przy (małoletnich) dzieciach obie drogi są trudne - w momencie jak jedna ze stron zaczyna szukać szczęścia "na zewnątrz". Zarówno rozwód jak i próba sklejania poturbowanego małżeństwa... nie jest moim zdaniem "łatwizną".
lustro pisze: 28 lip 2020, 17:41 Za to czula, tak mysle, dyskomfort w małżeństwie i jak widac, znalazla sposób na uzupelnienie braków jakie jej doskwieraja.
Aha - znalazła sposób... a dobry to sposób? Polecasz?
Poza tym, to że np. uczeń czuje dyskomfort np. będąc w szkole na lekcji... uważając że to nuda i strata czasu... nie oznacza, że tak faktycznie jest.
renegate

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: renegate »

Wiedźmin pisze: 28 lip 2020, 13:22
lustro pisze: 28 lip 2020, 9:59 [
Tata
Chyba jestes w błedzie - żona Wigtona niczego na nim nie wymusza. Ona się zajęła sobą i nie ma zamiaru odpuścić, bo jej z tym jest dobrze ( byc moze nareszczcie jest jej dobrze).
[...]
Kto w tej sytuacji czuje dyskomfort? Nie zona.
lustro pisze: 28 lip 2020, 9:59 To jest "pojscie po rozum do głowy" i zrobienie ze soba czegoś, żeby przywrócić relacji zamarłą już świetnośc, ważnośc i atrakcyjnośc.
[...]
Zona ma panów i swoje zycie - maż woli się rozstać. [...]
A ja się nie zgadzam ;).
To raczej nie jest "zajęcie się sobą" ... które promowane jest tu na forum.
Uważam, że nie chodzi o to, aby zająć się sobą przy pomocy wianuszka adoratorów "z zewnątrz"... którzy będą uzupełniać braki te czy inne. Przywoływana tu przez lustro "Ukaszowa żona" również "zajmuje się sobą" w sposób który w moim rozumieniu, nie jest słuszny - bo żeby jak pisze lustro "poczuć że wreszcie jest jej dobrze" - potrzebuje atencji adoratorów z klubu.

Dla mnie jest to wciąż uzależnianie swojego samopoczucia od przychylności (bądź nieprzychylności) osób trzecich... - nie tak rozumiem "zrobienie czegoś ze sobą" / zajęcie się sobą.

Poza tym, nie wiem dlaczego zgadujesz, że żona Wigtona nie czuje dyskomfortu?
Może czuje, ale jej potrzeba doładowania się spojrzeniem, rozmową, dotykiem... z zewnątrz jest (na tę chwilę) po prostu silniejsza.

W końcu nawet osoby które zwiedzały inne ogródki przez kilka lat (niektóre z tych osób) - jednak wracają do tych "starych mężów" czy "starych żon" ... czyli wnioskuję, że otaczanie się fanami z zewnątrz... jednak (tym powracającym osobom) docelowo szczęścia, spokoju i harmoni... tak oczekiwanego na początku... nie przyniosło.

Tak na marginesie, Ukasz podaje w swoim wątku, własną interpretację zdarzeń. Wszyscy są winni odejścia od niego żony, tylko nie on. Nawet jacyś starsi panowie, z którymi ona ma kontakt, zdaje się, że w ramach dodatkowych zawodowych aktywności.
Tak, jak napisała Ruta, żona Ukasza po odchowaniu dzieci, zaczęła rozwijać swoją karierę, a spotkało się to ze sprzeciwem jej męża. O ile dobrze pamiętam, Ukasz nawet proponował żonie wypłacanie kieszonkowego, byle tylko ona w ogóle zrezygnowała z pracy.
Co do wątku, który komentujemy, to za zachowaniami żony Wigtona może stać, co najmniej kilka przyczyn.
Abstrahując od tych powodów, naprawdę nie trudno w sieci dostać całe mnóstwo atencji od obcych osób. Na różnych portalach pomocowych, w grupach tematycznych rozmowy o konkretnych problemach potrafią w szybkim tempie przenieść się w okazywanie zainteresowania drugiej stronie. Dzieje się tak z co najmniej dwóch powodów.
Po pierwsze, osobie w kryzysie może się wydawać, że dawno tak dobrze jej nikt nie rozumiał. Czasem idzie za tym mylne przekonanie, że skoro obca osoba poświęca komuś czas, to pewnie nie robi tego "bezinteresownie". Ale, że jakaś relacja bliższa może się wytwarza, że jest się obiektem zainteresowania innego człowieka.
Po drugie, nie brakuje w różnych miejscach w sieci... podrywaczy. Osób, które szukają w tego typu portalach, grupach empatycznych osób, czyli... ofiar, łatwego łupu do, pisząc wprost, zbajerowania.
Tylko, że oczywiście, jeśli ktoś zaczyna okazywać atencję, oznaki zainteresowania drugą stroną się pojawiają lub wprost deklaracje, należy to ucinać, jasno wyartykułować jaki charakter jedynie może mieć dana znajomość. Nie wiemy, jak postąpiła żona Wigtona...
Oczywiście, że może być tak, że jego żona próbuje wzbudzić zazdrość w swoim mężu...
Możliwe, że to mąż jest przeczulony, przesadnie zazdrosny, wymaga ciągłej atencji i żona ucieka od tego w te rozmowy...
Ale może też i tak być, że nagły wzrost zainteresowania kontaktami z obcymi ludźmi, przeznaczanie na to dużej ilości czasu, a do tego wzrost libido oznaczać może problemy psychiczne...
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03
lustro pisze: 28 lip 2020, 18:55
vertigo pisze: 28 lip 2020, 12:10
Może jest jeszcze czas, by nie okazało się, że to będzie następny taki przypadek - jeśli żona Wigtona liczy, że on wiedząc o legionie adoratorów, jako "mądry mąż będzie ją teraz zdobywać i uwodzić po raz drugi" (jak to zaproponowała Ruta), to może przeliczyć się i niedługo zostanie zaskoczona listem od męża. Ale nie na romantyczny wyjazd we dwoje...
Moze i tak być.
W sumie, czytajac Wigtona, ma się wlasnie takie wrazenie.
Maz nie ma chęci...do niczego.
No i o czym to swiadczy?
wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
Na podstawie Twoich postów - ten jest tego świetnym przykładem.
wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 Po co w takim razie moje posty na tym forum?
Skoro uważasz, że nie chesz sie zmienić, że musisz sie pogodzić z obecnościa tych panów w zyciu zony, a tak wogóle, to chcesz się z zona rozstać - to też nie wiem po co tu jestes.
wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 Żeby oszukać sumienie i udać, że coś robię, choć tak naprawdę nic mnie to nie obchodzi?
Nie ja to napisałam, ale to bardzo prawdopodobne.
wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 Podziwiam gotowość wystawienia diagnozy mimo ze w ogóle mnie nie znasz i nie wiesz, ile rozmów przeprowadziłem z żoną, żeby sytuacja wróciła do rzeczywistości, którą mieliśmy przez 18 lat?
Tak, znam Cie tylko z Twoich wpisów.
Nie wiem ile rozmów z zona przeprowadziłes przez ten czas.
Za to widzę, że kompletnie nie widzisz, że Twoja zona nie chce powrotu do sytuacji sprzed "adoratorów" i tych 18 lat, które dla Ciebie sa takie dobre, a dla niej najwyrazniej - nie.
wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 Wiem, że muszę pogodzić się z obecnością tych mężczyzn w życiu mojej żony bo ona tego chce.
Robisz wszystko, co chce zona?
Bo juz godzisz sie na tójkącik, a w sumie wielokącik...
wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 Nie zamierzam się zmieniać, bo będzie to niezgodne z moją naturą. Jestem jaki jestem, taki byłem przed ślubem
I tu jest pies pogrzebany - nie bedziesz wkładał wysiłku, bo to nie jest w zgodzie z Tobą, ale...
wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 źle mi z tym w perspektywie lat, które przed nami.
i to juz jest w zgodzie z samym sobą?
wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 i takiego żona mnie pokochała a ja ją. Wciąż ją kocham a ona mówi, że to widzi i docenia,
i bardzo pieknie to brzmi, ale mocno fałszywie w obliczu ciagu dalszego
wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 kocha mnie ale chciałaby mieć też codzienny kontakt z nimi.


i dalej
wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 Zwróć uwagę, że zmiana dokonała się przed 2 laty, przedtem nie było takich zachowań.
Bo kryzysy najpierw narastają pozornie bezobjawowo.
Czegos Twoja zona szuka u tych panów, czego poczuła potezny brak w relacji z mężem.
Moze nigdy Ci o tym nie mówiła, a moze Ty tego nie słyszałes..?

wigton pisze: 28 lip 2020, 21:03 Żona nieraz mówiła mi, żebym nie starał się zmieniać bo będzie to wbrew mojej naturze a i tak nie spowoduje ograniczenia relacji z nimi.
A po co masz sie teraz zmieniać, jak jej jest dobrze jak jest?
Stad tylko krok do - nas juz nie ma i nie bedzie. Juz Cie nie koacham. Nie wysilaj sie - za późno.



Czy Ty naprawdę nie widzisz jakie niespójne jest to, co piszesz?
I mam prawo uważać, że to czego chcesz i co czujesz, także jest niespójne.
Stoisz w poteżnym rozkroku ( to bardzo niewygodna pozycja) i nie wiesz, na którą nogę sie zdecydować.
Czy to ma byc ratowanie małzeństwa, co się = męczaca i mało przyjemna praca nad samym sobą?
Czy moze rozstanie i rozwód, choć to też mimo, że wydaje sie łatwiejsze, ma swoje minusy i niesie trudności.
Decyzja należy do Ciebie.
Na tym forum ludzie tylko pokazują Ci, co i jak widzą w tym, co nam przekazałeś.
Im wieksze to budzi w tobie emocje, tym blizej jest sedna. Emocjom warto sie przyjrzeć, przezyc, poczuć...i z tym sie uporać.
A zaklinanie rzeczywistości udając, że nie ma tematu, nic nie załatwi. Bo nie da sie uleczyć, naprawić, zmienić...czegoś, czego nie ma.
wigton
Posty: 62
Rejestracja: 22 lip 2020, 15:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: wigton »

mare1966 pisze: 28 lip 2020, 21:45 Wigton
to skoro nic nie możesz zmienić , to przymknij na to oko .
Ty ją kochasz , ona ciebie .
Jej przyszło nagle , to może i nagle jej odejdzie , znudzi ją to .
Szczerze mówiąc właśnie tak jest. Usiłuję jakoś z tym żyć i mam nadzieję, że kiedyś to się skończy bez konieczności rozstawania się. Może po prostu w pewnym momencie naszego małżeństwa adoracja pozamężowska była Jej potrzebna a niedługo "opatrzy się" zaś Żona wróci do siebie sprzed 2 lat i wcześniej. Są na to widoki, bo Jej pierwszy adorator dziś już jest "niemodny" a żona nie zamierza już akceptować propozycji kontaktów z nowymi adoratorami i chce utrzymywać tylko bieżące kontakty. Panów jest kilku ale częsty kontakt ma w zasadzie tylko z jednym, zresztą żonatym, więc może to umrze śmiercią naturalną.
Od listopada ubiegłego roku odmawiam dziesiątek Różańca w intencji naszej przyszłości. Mam nadzieję, że będzie dobrze
ODPOWIEDZ