ozeasz pisze: ↑09 sie 2020, 3:14
wigton pisze: ↑09 sie 2020, 0:33
Ozeasz pyta, po co tu jestem. Myślę, że dobrą odpowiedzią jest tytuł wątku. Przepraszam z góry tych, którzy czytają ten wątek od początku ale by odpowiedzieć Ozeaszowi, troszkę się powtórzę. Chciałem skonfrontować z Wami to co o problemie mówi moja żona z tym co sam o nim sądzę i spytać, czy przesadzam (jak twierdzi żona) czy jednak żona oddala się ode mnie (czemu zdecydowanie zaprzecza ale ja niestety, uważam że codzienność, w której się znalazła, nie pozostaje na nią bez wpływu nawet jeśli wydaje się jej, że jest inaczej).
Właśnie dlatego oprócz własnej percepcji problemu piszę także o jej na niego spojrzeniu. Chcę uniknąć uwag, że to co piszę jest jednostronne, bo żony nie ma na forum. To że przed 2 laty miała u nas miejsce ogromna zmiana nie jest moja interpretacją bo przyznaje to sama żona a wiec to fakt nie opinia. Oboje zgadzamy się, że to zdjęcia, które wstawiła na jednym z portali społecznościowych stały u źródła tej zmiany gdyż od tego czasu zaproszenia od męskiej części czytelników zaczęły napływać w liczbie kilku, czasem kilkunastu a ostatnio 30-tu dziennie. Mimo tak dużej liczby żona ma prawie codzienny kontakt "jedynie" z z 2-3 panami ale zapewnia mnie, że nie rozmawiają o uczuciach a tylko o codzienności więc wg niej nie ma problemu. Ja niestety, czuję że problem jest bo przecież takie kontakty zajmują czas a poza tym kreci ją, że im się podoba i jak to ostatnio określiła "latają za nią".
Wingtonie czy dobrze rozumiem że powód dla którego tu jesteś to potwierdzenie postawionej przez Ciebie diagnozy w tytule wątku?
Nie potwierdzenie tylko wybór jednej z dwóch sugestii zawartych w tytule wątku
Ok. Przeczytałem Twoje tutaj wpisy, może mi coś umknęło ,jeśli tak to wybacz proszę, ale mam wrażenie że nie zależy Ci na dobrym małżeństwie, ale na tym żeby się wróciło to co było( przez 18 lat), dlaczego?
Bo w Twojej opini to bylo pasmo ...szczęścia?
Kiedy sugerowałem, że było to pasmo szczęścia? Jak w większości małżeństw, różnie bywało, ale nie mieliśmy problemu związanego z kimś trzecim, czwartym i piątym w naszej relacji. Problemy staraliśmy się rozwiązywać na bieżąco.
Powiedz, czy Ty bierzesz pod uwagę że ten wg Ciebie 2 letni kryzys może mieć źródła we wczesniejszym "wspaniałym" małżeńskim szeroko pojętym pożyciu?
Oczywiscie, że tak i pisałem o tym. W opinii żony niewystarczająco noszę ją na rękach, komplementy są zwyczajne a czasem "śmiem" ją za coś skrytykować. To są przyczyny, dla których tak chętnie weszła w relację z zakochanymi w sobie mężczyznami. Z ich strony jest tylko zachwyt ale trudno żeby było inaczej, skoro nie mieszkają z moją żoną i są w początkowej fazie znajomości.
Twoich kilkanaście wypowiedzi nie zawiera w mojej ocenie żadnej konstruktywnej refleksji nad własnym postępowaniem, które może być częścią składową(choć nie musi) przyczyn dzisiejszego zachowania żony.
Staram się być dobrym mężem ale nie wiem, na ile nim jestem dla mojej żony. Nie mnie oceniać. Zastanawiam się jednak, dlaczego żona czuje potrzebę kontaktu z kilkoma a nie z jednym mężczyzną poza mną. Może każdy daje coś innego? Wniosek jest taki, że byc może moja żona nie potrafi być szczęśliwa z jednym mężczyzną.
Może jestem niedowiarkiem, ale trudno mi pojąć, że żona mając tak dobrego męża(w sumie to nie wiem jakiego, bo mało tu opisu Ciebie, za to dużo diagnoz zachowań żony) szuka wokół atencji innych?
Nie napisałem że jestem dobrym mężem ale że staram się nim być. Nie do mnie jednak należy ocena
Rozumiem że ten świat jest często bezwzględny i a jego sposób działania konsumpcyjny, jednak dobre więzi pozostają, bo były dobre,za to kryzys odsłania często "nagość króla".
Odpowiem może od siebie na pytanie postawione w temacie Twego wątku, może faktycznie tak jest ( z tego co opisujesz), tylko co to zmienia skoro (jeśli dobrze rozumiem) ważne dla Ciebie jest (tylko? ) potwierdzenie, tak tak widzimy to samo co Ty?
Pisałem o tym wcześniej
Bo to (wg mnie) nie żaden fakt, a zbiór przekonań, opinii, ocen, to Twoje przeświadczenie i może jeszcze paru osób.
Cytuję także słowa i oddaję podejście żony co powinno dawać poczucie obiektywizmu
Czytając "Porozumienie bez Przemocy" Rosenberga zauważyłem jak często jedno nie ma nic wspólnego z drugim, a sam autor stara się przybliżyć czym jest porozumienie z drugim człowiekiem które bierze się z serca i daje możliwość dialogu który niesie życie, bo dotyka miejsc zwykle niedostępnych i zakrytych.
I zakończę tu może słowami Nałoga, które wpisują się wg mnie w tę myśł wpływu na innych, na ich emocje ,czucia, postrzeganie, nastroje, w tym przypadku wpływu męża na żonę, a pisal On niejednokrotnie tak, że :" wieczorny seks rozpoczyna się od porannej kawy" i chyba nadmienił, że to nie koniecznie poranek tego samego dnia.
Jeśli coś pomyliłem to przepraszam Nałoga, który to może dokonać ewentualnej korekty tego co pozwoliłem sobie zacytować.
P.S. Wingtonie w żadnym przypadku nie chodziło mi o to by Cię tu urazić, rozumiem że to co napisałem może nie jest zbyt przyjemne w odbiorze i możesz się z tym absolutnie nie zgadzać, co nie zmienia faktu że widzę to inaczej niż Ty, sam uznasz co z tym zrobić, pozdrawiam serdecznie.