Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: tata999 »

ozeasz pisze: 09 sie 2020, 3:14 Może jestem niedowiarkiem, ale trudno mi pojąć, że żona mając tak dobrego męża(w sumie to nie wiem jakiego, bo mało tu opisu Ciebie, za to dużo diagnoz zachowań żony) szuka wokół atencji innych?
Ten fragment wypowiedzi jest pełen sprzeczności i jednak insynuuje, że autor, który czyni wysiłki ku poprawie związku jest winny zachowań żony.
ozeasz pisze: 09 sie 2020, 3:14 Rozumiem że ten świat jest często bezwzględny i a jego sposób działania konsumpcyjny, jednak dobre więzi pozostają, bo były dobre,za to kryzys odsłania często "nagość króla".
To jest ten świat często bezwzględny, czy jednak wierzysz w romantyczną wizję, że więzi pozostają, bo były dobre? Zwłaszcza w tym przypadku?
ozeasz pisze: 09 sie 2020, 3:14 Odpowiem może od siebie na pytanie postawione w temacie Twego wątku, może faktycznie tak jest ( z tego co opisujesz), tylko co to zmienia skoro (jeśli dobrze rozumiem) ważne dla Ciebie jest (tylko? ) potwierdzenie, tak tak widzimy to samo co Ty?
Przy utracie zaufania też szukałem potwierdzenia tego, czy nie przesadzam. Śmiem twierdzić, że niemal wszyscy w Sycharze szukali takiego potwierdzenia. To jeden z pierwszych i bardzo potrzebnych kroków.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: marylka »

lustro pisze: 08 sie 2020, 23:44 Dlaczego zwróciłas uwage tylko na ten jeden fragment z calego mojego dlugiego posta?
I dlaczego odnosisz wrazenie, ze ktos (ja) usprawiedliwia zdradę, skoro mowa jest o czyms innym?
Bo dla mnie ważnym jest żeby zdrady nie przykrywac kryzysem.
Owszem jest to czesto skutek kryzysu ale z Twojej wypowiedzi przynajmniej ja odbieram że ważniejszy jest kryzys niż zdrada.

A sama zdrada wybija takie spustoszenie, że czesto malżonek nie jest w stanie poradzic sobie z ta sytuacją i nie sklei.
Chociaż w innej sytuacji kryzys bylby do przepracowania
A wiesz...zwrocilam jeszcze na cos innego co napisałaś

Żeby bylo jasne - ja wogole nie jestem zwolennikiem terapii, krokow itp "zabiegów" na wnetrzu człowieka.
Niestety, jak juz wspomnial Wiedzmin, często prowadzą je osoby, które tego robic nie powinny. Same nieuporzadkowane i nieprzepracowane, lub ukierunkowane na "jedyny sluszny sposób widzenia świata" robią wiecej szkód niż pożytku.
Poza tym - byle kto nie bedzie mi grzebal w psychice - tak uwazam ja i szanuje prawo kazdego innego do wlasnego wyboru.

I doskonale rozumiem twoj wewnetrzny opór.
Masz pelne prawo do niekorzystania z rerapii, dokładnie tak jak twoja żona.
Słyszalam opowiesci o Tobie i o Twoim meżu - obydwoje trafiliscie na forum
Mieliscie najlepszych chociaż niedyplomowanych terapeutow - moderacje i czołowych forumowiczow
Wiec komus jednak "pozwoliłaś grzebać". Malo tego - śmiem twierdzić że osoby trzecie bardzo Ci pomogly odbudować małżenstwo. Byliście tu z meżem - wiec swoista terapia par.
A autora tak zdecydowanie popierasz, żeby siedział sam ze swoim problemem.
Wedlug mnie to nieuczciwe
Dobrze wiesz, że strach i poczucie "dlaczego ja mam isc po pomoc jak to małżonek nawala" - jest całkiem normalne. I autor też tak ma.
I Ty mialaś i ja
Dopiero po kilku spotkaniach dojrzewa....ja też cos musze popracować...
A tak już na wstepie ....gdzie sama masz inne doswiadczenia...nie rozumiem...nie musze rozumieć ale skoro spytałas czy jeszcze cos zwrociło uwage to tak - i o tym napisalam
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: ozeasz »

tata999 pisze: 09 sie 2020, 9:22
ozeasz pisze: 09 sie 2020, 3:14 Może jestem niedowiarkiem, ale trudno mi pojąć, że żona mając tak dobrego męża(w sumie to nie wiem jakiego, bo mało tu opisu Ciebie, za to dużo diagnoz zachowań żony) szuka wokół atencji innych?
Ten fragment wypowiedzi jest pełen sprzeczności i jednak insynuuje, że autor, który czyni wysiłki ku poprawie związku jest winny zachowań żony.
Fakt słowo "dobry" nie zaznaczyłem w cudzysłów który by wskazywał że to pewna przenośnia.

Byłbym wdzięczny gdybyś nazwał i wskazał owe sprzeczności, a co do insynuacji nie wiem czy zauważyłeś napisałem że: "trudno mi pojąć" a to wskazuje że to jest mój sposób percepcji tej sytuacji, a to że subiektywny ..cóż... każdy taki jest.

A tak zapytam, jakie konkretne "wysiłki autora ku poprawie związku" tu opisujesz?
tata999 pisze: 09 sie 2020, 9:22
ozeasz pisze: 09 sie 2020, 3:14 Rozumiem że ten świat jest często bezwzględny i a jego sposób działania konsumpcyjny, jednak dobre więzi pozostają, bo były dobre,za to kryzys odsłania często "nagość króla".
To jest ten świat często bezwzględny, czy jednak wierzysz w romantyczną wizję, że więzi pozostają, bo były dobre? Zwłaszcza w tym przypadku?
To co napisałem nie miało krzty romantyzmu, miało jedynie wskazać że bez względu na sytuację jeśli coś jest dobre pozostaje dobre (tu więzi), a jeśli coś ma jakiś deficyt to kryzys jest tego wskaźnikiem.
tata999 pisze: 09 sie 2020, 9:22
ozeasz pisze: 09 sie 2020, 3:14 Odpowiem może od siebie na pytanie postawione w temacie Twego wątku, może faktycznie tak jest ( z tego co opisujesz), tylko co to zmienia skoro (jeśli dobrze rozumiem) ważne dla Ciebie jest (tylko? ) potwierdzenie, tak tak widzimy to samo co Ty?
Przy utracie zaufania też szukałem potwierdzenia tego, czy nie przesadzam. Śmiem twierdzić, że niemal wszyscy w Sycharze szukali takiego potwierdzenia. To jeden z pierwszych i bardzo potrzebnych kroków.
Rozumiem, też tak miałem, jednak nie wiem czy zauważyłeś moje pytania do autora co do pobudek, bo pewnie wiesz że potwierdzenie to jedno ,a wykorzystanie tego potwierdzenia choćby, czy to do próby zmiany percepcji, przemyślenia w celu naprawy to jedno, a do wskazania winnego kryzysu, niepowodzenia czy pretekstu do rozwodu to już co innego?

Post był skierowany do autora i nie za bardzo mam ochotę na powyższe sprzeczki i dywagacje oraz rozdzielania włosa na czworo, jeśli jednak Tato999 masz jakieś wątpliwości co do treści moich postów to już nie tutaj, nie zabierajmy przestrzeni autorowi wątku.

Serdecznie pozdrawiam i życzę dobrej niedzieli. :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
wigton
Posty: 62
Rejestracja: 22 lip 2020, 15:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: wigton »

ozeasz pisze: 09 sie 2020, 3:14
wigton pisze: 09 sie 2020, 0:33 Ozeasz pyta, po co tu jestem. Myślę, że dobrą odpowiedzią jest tytuł wątku. Przepraszam z góry tych, którzy czytają ten wątek od początku ale by odpowiedzieć Ozeaszowi, troszkę się powtórzę. Chciałem skonfrontować z Wami to co o problemie mówi moja żona z tym co sam o nim sądzę i spytać, czy przesadzam (jak twierdzi żona) czy jednak żona oddala się ode mnie (czemu zdecydowanie zaprzecza ale ja niestety, uważam że codzienność, w której się znalazła, nie pozostaje na nią bez wpływu nawet jeśli wydaje się jej, że jest inaczej).
Właśnie dlatego oprócz własnej percepcji problemu piszę także o jej na niego spojrzeniu. Chcę uniknąć uwag, że to co piszę jest jednostronne, bo żony nie ma na forum. To że przed 2 laty miała u nas miejsce ogromna zmiana nie jest moja interpretacją bo przyznaje to sama żona a wiec to fakt nie opinia. Oboje zgadzamy się, że to zdjęcia, które wstawiła na jednym z portali społecznościowych stały u źródła tej zmiany gdyż od tego czasu zaproszenia od męskiej części czytelników zaczęły napływać w liczbie kilku, czasem kilkunastu a ostatnio 30-tu dziennie. Mimo tak dużej liczby żona ma prawie codzienny kontakt "jedynie" z z 2-3 panami ale zapewnia mnie, że nie rozmawiają o uczuciach a tylko o codzienności więc wg niej nie ma problemu. Ja niestety, czuję że problem jest bo przecież takie kontakty zajmują czas a poza tym kreci ją, że im się podoba i jak to ostatnio określiła "latają za nią".
Wingtonie czy dobrze rozumiem że powód dla którego tu jesteś to potwierdzenie postawionej przez Ciebie diagnozy w tytule wątku?
Nie potwierdzenie tylko wybór jednej z dwóch sugestii zawartych w tytule wątku
Ok. Przeczytałem Twoje tutaj wpisy, może mi coś umknęło ,jeśli tak to wybacz proszę, ale mam wrażenie że nie zależy Ci na dobrym małżeństwie, ale na tym żeby się wróciło to co było( przez 18 lat), dlaczego?
Bo w Twojej opini to bylo pasmo ...szczęścia?
Kiedy sugerowałem, że było to pasmo szczęścia? Jak w większości małżeństw, różnie bywało, ale nie mieliśmy problemu związanego z kimś trzecim, czwartym i piątym w naszej relacji. Problemy staraliśmy się rozwiązywać na bieżąco.
Powiedz, czy Ty bierzesz pod uwagę że ten wg Ciebie 2 letni kryzys może mieć źródła we wczesniejszym "wspaniałym" małżeńskim szeroko pojętym pożyciu?
Oczywiscie, że tak i pisałem o tym. W opinii żony niewystarczająco noszę ją na rękach, komplementy są zwyczajne a czasem "śmiem" ją za coś skrytykować. To są przyczyny, dla których tak chętnie weszła w relację z zakochanymi w sobie mężczyznami. Z ich strony jest tylko zachwyt ale trudno żeby było inaczej, skoro nie mieszkają z moją żoną i są w początkowej fazie znajomości.
Twoich kilkanaście wypowiedzi nie zawiera w mojej ocenie żadnej konstruktywnej refleksji nad własnym postępowaniem, które może być częścią składową(choć nie musi) przyczyn dzisiejszego zachowania żony.
Staram się być dobrym mężem ale nie wiem, na ile nim jestem dla mojej żony. Nie mnie oceniać. Zastanawiam się jednak, dlaczego żona czuje potrzebę kontaktu z kilkoma a nie z jednym mężczyzną poza mną. Może każdy daje coś innego? Wniosek jest taki, że byc może moja żona nie potrafi być szczęśliwa z jednym mężczyzną.


Może jestem niedowiarkiem, ale trudno mi pojąć, że żona mając tak dobrego męża(w sumie to nie wiem jakiego, bo mało tu opisu Ciebie, za to dużo diagnoz zachowań żony) szuka wokół atencji innych?
Nie napisałem że jestem dobrym mężem ale że staram się nim być. Nie do mnie jednak należy ocena
Rozumiem że ten świat jest często bezwzględny i a jego sposób działania konsumpcyjny, jednak dobre więzi pozostają, bo były dobre,za to kryzys odsłania często "nagość króla".

Odpowiem może od siebie na pytanie postawione w temacie Twego wątku, może faktycznie tak jest ( z tego co opisujesz), tylko co to zmienia skoro (jeśli dobrze rozumiem) ważne dla Ciebie jest (tylko? ) potwierdzenie, tak tak widzimy to samo co Ty?
Pisałem o tym wcześniej
Bo to (wg mnie) nie żaden fakt, a zbiór przekonań, opinii, ocen, to Twoje przeświadczenie i może jeszcze paru osób.
Cytuję także słowa i oddaję podejście żony co powinno dawać poczucie obiektywizmu

Czytając "Porozumienie bez Przemocy" Rosenberga zauważyłem jak często jedno nie ma nic wspólnego z drugim, a sam autor stara się przybliżyć czym jest porozumienie z drugim człowiekiem które bierze się z serca i daje możliwość dialogu który niesie życie, bo dotyka miejsc zwykle niedostępnych i zakrytych.

I zakończę tu może słowami Nałoga, które wpisują się wg mnie w tę myśł wpływu na innych, na ich emocje ,czucia, postrzeganie, nastroje, w tym przypadku wpływu męża na żonę, a pisal On niejednokrotnie tak, że :" wieczorny seks rozpoczyna się od porannej kawy" i chyba nadmienił, że to nie koniecznie poranek tego samego dnia. :D

Jeśli coś pomyliłem to przepraszam Nałoga, który to może dokonać ewentualnej korekty tego co pozwoliłem sobie zacytować. :)

P.S. Wingtonie w żadnym przypadku nie chodziło mi o to by Cię tu urazić, rozumiem że to co napisałem może nie jest zbyt przyjemne w odbiorze i możesz się z tym absolutnie nie zgadzać, co nie zmienia faktu że widzę to inaczej niż Ty, sam uznasz co z tym zrobić, pozdrawiam serdecznie.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

marylka pisze: 09 sie 2020, 9:36 Bo dla mnie ważnym jest żeby zdrady nie przykrywac kryzysem.
Owszem jest to czesto skutek kryzysu ale z Twojej wypowiedzi przynajmniej ja odbieram że ważniejszy jest kryzys niż zdrada.
Ciesze sie, ze widzisz, ze to twoj odbior.
Moze udalo by Ci się przyjac, ze bledny?
marylka pisze: 09 sie 2020, 9:36 A sama zdrada wybija takie spustoszenie, że czesto malżonek nie jest w stanie poradzic sobie z ta sytuacją i nie sklei.
Chociaż w innej sytuacji kryzys bylby do przepracowania

Tak bywa. A bywa tez zupelnie inaczej.

marylka pisze: 09 sie 2020, 9:36 Słyszalam opowiesci o Tobie i o Twoim meżu -
Nie wiem co i od kogo uslyszalas.
Prosila bym wszystkich o nie tworzenie "miejskiej legendy" na temat moj i mojego męża

Przyjmij Marylko informacje z pierwszej ręki - czyli ode mnie.
Jest kilka osob na forum, które mnie poznaly osobiście i lepiej niz "cześć". Zapewniam Cie - z żadną z nich nie mialas możliwości o mnie rozmawiać.
Wiec proszę Cie - nie twórz mojej historii, bo to, co dalej napisalas, to twoje wyobrażenia na temat. Nijak nie przystające do prawdy.
marylka pisze: 09 sie 2020, 9:36 A autora tak zdecydowanie popierasz, żeby siedział sam ze swoim problemem.
Wedlug mnie to nieuczciwe
Nieuczciwe moim zdaniem jest to, ze pomimo mojej prośby, zebys przeczytala i spróbowała zrozumiec o czym piszę DO WIGTONA - nie zrobilas tego najwyrazniej.
I piszesz zwyczajnie nieprawde.

Przytoczę zdanie ozeasza, bo mam te same odczucia, co on
ozeasz pisze: 09 sie 2020, 9:36 Post był skierowany do autora i nie za bardzo mam ochotę na powyższe sprzeczki i dywagacje oraz rozdzielania włosa na czworo
Pozdrawiam
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

tata999 pisze: 09 sie 2020, 9:22
ozeasz pisze: 09 sie 2020, 3:14 Może jestem niedowiarkiem, ale trudno mi pojąć, że żona mając tak dobrego męża(w sumie to nie wiem jakiego, bo mało tu opisu Ciebie, za to dużo diagnoz zachowań żony) szuka wokół atencji innych?
Ten fragment wypowiedzi jest pełen sprzeczności i jednak insynuuje, że autor, który czyni wysiłki ku poprawie związku jest winny zachowań żony.
Tata999
Jakie autor czyni wysilki - mozesz wymienic? - poza uzyskaniem poparcia swoich tez na forum, co nie jest wysilkiem ku poprawie zwiazku.

Ten fragment napisany przez ozeasza jest bardzo jasny i bez sprzecznosci - trudno jest pojac, ze majac tak dobrego meza zona szuka atencji u innych.
Co w tym jest sprzecznego?

[/quote]
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13372
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Nirwanna »

wigton pisze: 09 sie 2020, 15:59
ozeasz pisze: 09 sie 2020, 3:14
wigton pisze: 09 sie 2020, 0:33 Ozeasz pyta, po co tu jestem. Myślę, że dobrą odpowiedzią jest tytuł wątku. Przepraszam z góry tych, którzy czytają ten wątek od początku ale by odpowiedzieć Ozeaszowi, troszkę się powtórzę. Chciałem skonfrontować z Wami to co o problemie mówi moja żona z tym co sam o nim sądzę i spytać, czy przesadzam (jak twierdzi żona) czy jednak żona oddala się ode mnie (czemu zdecydowanie zaprzecza ale ja niestety, uważam że codzienność, w której się znalazła, nie pozostaje na nią bez wpływu nawet jeśli wydaje się jej, że jest inaczej).
....
Wigtonie, zacytowałam fragment Twojego postu, gdzie Ty zacytowałeś ozeasza, i powpinałeś w treść swoje odpowiedzi.
Nie jest to czytelne, miałam trudności percepcyjne przed akceptacją, ale odpowiedzialność spoczywa po Twojej stronie. Jeśli chcesz być jednak zrozumiany, pisz i cytuj czytelnie, zadaj sobie ten trud i dołóż kilka dodatkowych minut na opcję Podgląd i poprawienie wszelkich błędów.
Instrukcję cytowania znajdziesz tu: viewtopic.php?f=20&t=229
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: mare1966 »

Wątek trochę uciekł , ale jeszcze raz bardzo krótko wyjaśniam .
Oczywiście , że wzajemnie wpływamy jakoś na siebie ,
na myślenie , emocje czy postępowanie .
Jednak mamy wolną wolę i własny rozum a nad emocjami powinniśmy panować .


Myślę , że Wigton ma prawo pytać w zakresie jaki jemu pasuje .
Inne osoby mają prawo do własnego widzenia jego postawy .
Moim zdaniem to jednak jego wola decyduje na ile chce się otworzyć
i jakiej pomocy oczekuje .

Mnie zadziwia ta infantylna sytuacja z owymi panami .
Ja bym się niepokoił jednym i skrywanym "adoratorem"
i to raczej z reala .
Proszę wybaczyć , ale "poziom owych panów" wzbudza raczej politowanie ,
a zachwyty żony , podobnie smutną refleksję .
Oczywiście , ja mogę sobie pozwolić na nieemocjonalny stosunek
do powyższej sytuacji .
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: sasanka »

Lustro to co ja piszę interpretuj sobie jak chcesz , ale pamiętaj prawda zawsze jest jedna.
I bądź łaskawa nie zawłaszczać wątku Wigtona swoimi niekończącymi się opowiadaniami o sobie bo nie o ciebie tu chodzi , są też inni potrzebujący zrozumienia i prawdziwego wsparcia .
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: marylka »

lustro pisze: 09 sie 2020, 18:34 Wiec proszę Cie - nie twórz mojej historii, bo to, co dalej napisalas, to twoje wyobrażenia na temat. Nijak nie przystające do prawdy.
Ok. Nie dyskutuję.
Ale wiesz...Twoje posty sa ogólnie dostepne...
lustro pisze: 09 sie 2020, 18:34 Przyjmij Marylko informacje z pierwszej ręki - czyli ode mnie.
No właśnie
lustro pisze: 08 wrz 2017, 17:20
Może coś na temat mojego nicku.
Nie było w nim nic ponad to, ze kiedyś szukałam nicku o niekreslonej płci na...czat.
Stąd wzięło się lustro. Z reszta użyte tylko wtedy raz.
Kiedy po plecach mojego męża trafiłam tu, zupełnie przypadkiem nadążam sobie ten sam nick. Bo jakiś musiałam.
To z dostepnego tematu "Odpowiedzialnosć za zdradę" gdzie piszesz sama TY.
Że za mężem tu przyszłaś...
A to tylko przyklad pierwszy z brzegu
Można przecież poczytać
Nikt tu legendy na Twoj temat nie głosi - spokojnie.
Ale jak zaczynasz sama sobie zaprzeczac to faktycznie - konczmy rozmowę

Pozdrawiam
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: marylka »

lustro pisze: 09 sie 2020, 18:34
marylka pisze: 09 sie 2020, 9:36 Bo dla mnie ważnym jest żeby zdrady nie przykrywac kryzysem.
Owszem jest to czesto skutek kryzysu ale z Twojej wypowiedzi przynajmniej ja odbieram że ważniejszy jest kryzys niż zdrada.
Ciesze sie, ze widzisz, ze to twoj odbior.
Moze udalo by Ci się przyjac, ze bledny?
Jeszcze do tego chce sie odniesć - nawet wydaje mi sie ważniejsze niż polemika z Tobą.
Jestes już wiele lat na tym forum i nie rozumiem - po co piszesz, że moje widzenie jest blędne
Dla siebie?
Bo przecież czytasz forumowiczow i już chyba nie zaprzeczysz że wiele zdradzonych małżonkow - zwłaszcza meżów nie sa w stanie powrocic do żony, ktora byla w ramionach innego faceta.
Nawet jesli wiedza że gdzies nawalili jako małżonkowie i przyczynili sie do kryzysu - to zdrada latwo nie jest do wybaczenia.
Jeżeli autor wątku bylby pewny zdrady fizycznej - wątpie, że pisalby w takim tonie o żonie
Zdrada powoduje pekniecie i pustkę
To w pierwszej kolejności
Dlatego sugeruje - z calym szacunkiem do Twoich przeżyć - sprobuj troche bardziej empatycznie popatrzec na zdradzone osoby
A może sprobuj uznać źe i Ty sie czasem mylisz
Czy to zbyt wiele dla Ciebie?

No chyba że odnosisz sie w tym cytacie, że według Ciebie rownież jak i wedlug mnie zdrada jest podla i o wiele gorsza od kryzysu.
To byłoby wspólne stanowisko.
Tylko nie rozumiem w takim razie po co ta cala polemika z Twojej strony

Pozdrawiam
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

marylka pisze: 09 sie 2020, 23:23
lustro pisze: 09 sie 2020, 18:34
marylka pisze: 09 sie 2020, 9:36 Bo dla mnie ważnym jest żeby zdrady nie przykrywac kryzysem.
Owszem jest to czesto skutek kryzysu ale z Twojej wypowiedzi przynajmniej ja odbieram że ważniejszy jest kryzys niż zdrada.
Ciesze sie, ze widzisz, ze to twoj odbior.
Moze udalo by Ci się przyjac, ze bledny?
Jeszcze do tego chce sie odniesć - nawet wydaje mi sie ważniejsze niż polemika z Tobą.
Jestes już wiele lat na tym forum i nie rozumiem - po co piszesz, że moje widzenie jest blędne
Dla siebie?
Dla Ciebie, bo jak sama piszesz, Ty odbierasz moje wypowiedzi skierowane do Wigtona, jako usprawiedliwianie zdrady. A tak nie było.
Wiec źle mnie zrozumiałas - twoj odbiór moich słów jest błedny.
marylka pisze: 09 sie 2020, 23:23 Bo przecież czytasz forumowiczow i już chyba nie zaprzeczysz że wiele zdradzonych małżonkow - zwłaszcza meżów nie sa w stanie powrocic do żony, ktora byla w ramionach innego faceta.
marylka pisze: 09 sie 2020, 9:36 A sama zdrada wybija takie spustoszenie, że czesto malżonek nie jest w stanie poradzic sobie z ta sytuacją i nie sklei.
Chociaż w innej sytuacji kryzys bylby do przepracowania

Odpowiedziałam Ci na to:
lustro pisze: 09 sie 2020, 18:34Tak bywa. A bywa tez zupelnie inaczej.
Piszesz dalej o Wigtonie:
marylka pisze: 09 sie 2020, 23:23 Jeżeli autor wątku bylby pewny zdrady fizycznej - wątpie, że pisalby w takim tonie o żonie
Zdrada powoduje pekniecie i pustkę
To w pierwszej kolejności
Nie pisz scenariuszy i nie sugeruj Wigtonowi jak by postapił.
Tego nie wie nikt, nawet on - tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.

marylka pisze: 09 sie 2020, 23:23 Dlatego sugeruje - z calym szacunkiem do Twoich przeżyć - sprobuj troche bardziej empatycznie popatrzec na zdradzone osoby
A może sprobuj uznać źe i Ty sie czasem mylisz
Czy to zbyt wiele dla Ciebie?
Ja bym napisała w Twoją stronę - Dlatego sugeruje - z calym szacunkiem do Twoich przeżyć - sprobuj troche bardziej empatycznie popatrzec na innych.
A może sprobuj uznać źe i Ty sie czasem mylisz
Czy to zbyt wiele dla Ciebie?
marylka pisze: 09 sie 2020, 23:23 Tylko nie rozumiem w takim razie po co ta cala polemika z Twojej strony
Tez nie rozumiem polemiki z Twojej strony.

Zastanawiam sie juz od dawna, dlaczego moja osoba i moje posty skierowane do innych ( tu Wigtona) wywołuja w Tobie tak silne emocje i dlaczego tak tendencyjnie je interpretujesz, i musisz mi cos zarzucić?
Mysle, że nie mam wystarczających fachowych kompetencji, żeby sie w to zagłebiać.

marylka pisze: 09 sie 2020, 23:07
lustro pisze: 09 sie 2020, 18:34 Wiec proszę Cie - nie twórz mojej historii, bo to, co dalej napisalas, to twoje wyobrażenia na temat. Nijak nie przystające do prawdy.
Ok. Nie dyskutuję.
Ale wiesz...Twoje posty sa ogólnie dostepne...
i moze ich sie trzymajmy?
marylka pisze: 09 sie 2020, 23:23
lustro pisze: 08 wrz 2017, 17:20
Może coś na temat mojego nicku.
Nie było w nim nic ponad to, ze kiedyś szukałam nicku o niekreslonej płci na...czat.
Stąd wzięło się lustro. Z reszta użyte tylko wtedy raz.
Kiedy po plecach mojego męża trafiłam tu, zupełnie przypadkiem nadążam sobie ten sam nick. Bo jakiś musiałam.
Tak, tak było 10 lat temu.
To jest prawda.
marylka pisze: 09 sie 2020, 23:23 Słyszalam opowiesci o Tobie i o Twoim meżu - obydwoje trafiliscie na forum
Słyszałas opowieści czy czytałaś moje ( a moze nasze?) posty?
marylka pisze: 09 sie 2020, 23:23 Mieliscie najlepszych chociaż niedyplomowanych terapeutow - moderacje i czołowych forumowiczow
Wiec komus jednak "pozwoliłaś grzebać". Malo tego - śmiem twierdzić że osoby trzecie bardzo Ci pomogly odbudować małżenstwo. Byliście tu z meżem - wiec swoista terapia par.
Nie zgadzam się.
To manipulacja mająca stworzyc pozory prawdy - kłamstwo.

Pisałam, że nie korzystałam z terapii i to jest prawda.
Z całym szacunkiem - żaden z ówczesnych moderatorów i czołowych forumowiczów nie zaprzątnął sobie mną głowy.
Poza tym rozmowy, czy z moderatorami, czy z innymi ludzmi, choc mogą miec działanie terapeutyczne - profesjonalną terapią nie są.

Zachęcałam w swoich postach Wigtona do rozmów min. na forum, lektur, konferencji...i innych form pracy nad sobą.
Ale chyba Ci to całkiem umkneło.


Marylka
Czy mogła bys juz przestać dyskusji na mój temat na wątku Wigtona i zająć sie jego problemem?


Róznica w podejściu, doświadczeń oraz widzenia rzeczy, jaka jest miedzy nami, jest dla niego takze pomocna. Bo pokazuje, że świat mozna róznie odbierać i róznie rowiązywac problemy. I moze na tym się skupmy?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13372
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Nirwanna »

lustro pisze: 10 sie 2020, 12:11 Z całym szacunkiem - żaden z ówczesnych moderatorów i czołowych forumowiczów nie zaprzątnął sobie mną głowy.
Z archiwum 2010:
http://archiwum.kryzys.org/archiwum2010 ... 55&start=0
Kinga2 była wówczas moderatorem, nałóg był i jest - czołowym forumowiczem.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: nałóg »

lustro pisze: 10 sie 2020, 12:11 Z całym szacunkiem - żaden z ówczesnych moderatorów i czołowych forumowiczów nie zaprzątnął sobie mną głowy.
Nirwana, szacun za podejście archiwisty .
Lustro, a może warto wrócić do swoich "starych " postów....... one są właśnie lustrem.
lustro pisze: 10 sie 2020, 12:11 Poza tym rozmowy, czy z moderatorami, czy z innymi ludzmi, choc mogą miec działanie terapeutyczne - profesjonalną terapią nie są.
Od samego początku powstania tego forum nigdy nie uzurpowało (forum i jego przytłaczająca większość uczestników) sobie zastępowania profesjonalistów i terapii, a było i jest wirtualną grupą wsparcia.
To forum ewoluowało i w wyniku tego zaczęły pojawiać się głosy o potrzebie powstania grup wsparcia w realu. Taka grupa powstała na Skaryszewskiej.
A może warto trochę zniwelować urazowość?
Bo jest w jakiś sposób zrozumiała postawa ograniczonego zaufania,nieufności i dostrzegania przez zdradzonych czy skrzywdzonych "drugiego dna" np. przez alkoholika do tego czym się dzielą (zdradzacz czy alkoholik) na forum. Więcej luzu........i dystansu tak do siebie jak i do innych. Obie-Lustro i Marylka -wiele dobrego wnosicie wg mnie na to forum dzieląc się swoimi-jakże odmiennymi- doświadczeniami.
PD
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: marylka »

lustro pisze: 10 sie 2020, 12:11 Marylka
Czy mogła bys juz przestać dyskusji na mój temat na wątku Wigtona i zająć sie jego problemem?
Tak - myślę że teraz temat zostal wyczerpany - dziękuje wszystkim
Wington - jeśli poczytasz archiwum, ktore przytoczyla Nirvana - to napisze Ci, że podobnie wygląda terapia par.
Ale i indywidualna jest już bardzo bardzo korzystna.
Mówisz ile chcesz - chociaż im szczerzej tym wiecej wyniesiesz dla siebie.


Bo każdy z nas ma swoje mega subiektywne oglady sytuacji.
A potrzebne sa informacje zwrotne - jakis inny punkt widzenia. Ja wyszlam z założenia - skoro samej mi sie nie udało to chce sie zwrocić do innych.
I do tego Ciebie namawiałam.
Ja najwiecej wynioslam dla siebie z tego forum.
Bylam na 12 krokach. Wszystko w życzliwej atmosferze chociaż czasem łzy były.
Kilka razy chciałam odejsć. Bo niefajnie jest czytac że ja też mam za uszami.
Ale zrozumiałam że ludzie tutaj poświecaja mi czas, robia to bezinteresownie a wszystko w jednym kierunku - żeby odzyskać pokój ducha.
I ja jestem ogromnie wdzieczna zwlaszcza Moderacji i Prowadzacym kroki za ta cierpliwosć i życzliwosć. Ale też tutaj wśrod forumowiczow mam wiele szacunku i wsparcia i staram sie to samo oddawać chociaż czasem jak widzisz dyskusje sie toczą
A zwrocilam uwage na zdrade ponieważ od tego sie zaczęła obecnosć moja na tym forum
Zdrada byla zawsze po stronie męża i nikt mnie za nia nie obciążał odpowiedzialnością.
Dzieki temu poczułam sie tu bezpiecznie
I też chciałam na to zwrócić uwagę - cokolwiek zrobi żona to są jej wybory i jej konsekwencje. Ty nie masz na to wpływu.
A dobijac sie do jej serca - jeśli masz wole a widze że masz - zawsze warto.
I trzeba sie tutaj przyjrzeć swoim zachowaniom.
To jest praca po Twojej stronie do wykonania.
I zawsze warto to przepracowac z kimś.
A że trzeba szukać jak najlepszych - to wiadomo. Pisałam że my 300km jeździlismy do małżeństwa, ktorzy też nas mega wsparli
Warto czytac też historie innych tu na forum. I przygladać się - bo często i tam siebie odnajdziesz w różnych sytuacjach

Jak jest teraz u Was?

Pozdrawiam
ODPOWIEDZ