Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: ozeasz »

wigton pisze: 07 sie 2020, 10:15 Mam się nauczyć żyć w nowej sytuacji albo zabiegać o to, by być bardziej atrakcyjnym dla swojej żony celem odciągnięcia jej od adoratorów? Nie rozumiem sensu układania się pod kogoś, kto w opinii większosci postępuje jak nie powinien.
Wington wydaje się że warto sobie zadać pytanie: po co tutaj jestem, czego szukam?

Jeśli szukasz, kolokwialnie rozumując "guziczka" aby zmienić postawę żony, historia tego forum (i nie tylko) i uczestników w znakomitej większości wskazuje na to, że to droga może nie skazana na niepowodzenie jednak nie efektywna, bo doświadczenie też wskazuje, że największy wpływ mamy przede wszystkim na siebie.

Jeśli szukasz tutaj doświadczenia innych, aby samemu uniknąć błędów, tych obecnych i tych na przyszłość jest szansa na sporą wiedzę, choć jak to już niektórzy nadmieniali to nie działa na zasadzie ctrl-c, ctrl-v, chyba rzadko coś tak działa w tym świecie.

Jeśli jesteś tu bo założyłeś że Twoje postępowanie, zachowanie można zmienić i rozwinąć aby dokonać w sobie progresu (którego sam pragniesz aby podnieść jakość swego życia) który obejmie sposób komunikacji i pojmowania świata, emocji i różnic między percepcją kobiety i mężczyzny, ogólnie ludzi, jest szansa że coś i tutaj będziesz mógł zaczerpnąć, jednak wszystko to kiedy sobie odpowiesz jakie pobudki Cię tu przyciągły.

Bo jedno wiesz, kiedyś (wydawało by się) że było między Tobą i żoną "dobrze", od jakiegoś czasu to się (prawdopodobnie) zmieniło, to jest oczywiście Twoja obserwacja, z Twoją żoną nikt tu nie ma kontaktu więc całą "wiedzę", przekonanie, postrzeganie sytuacji z względów oczywistych można uzyskać z Twego przekazu, który jak wskazuje doświadczenie nie tylko tego forum jest mówiąc wprost subiektywne i tendencyjne jako że to opis tylko jednej osoby.

Więc Wington po co jesteś w tym miejscu?

Pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: ozeasz »

wigton pisze: 07 sie 2020, 10:15 Niestety, mam problem z akceptacją sugestii terapii dla siebie. Nie chodzi tu, broń Boze, o samouwielbienie dla własnego postępowania. Skoro większość z Was przyznaje, że zachowanie żony jest niedojrzałe, nieodpowiedzialne i egoistyczne, to jaki jest sens mojej terapii? Mam się nauczyć żyć w nowej sytuacji albo zabiegać o to, by być bardziej atrakcyjnym dla swojej żony celem odciągnięcia jej od adoratorów?
Moja odpowiedź po 24 letnim stażu małżeńskim, z czego 9 lat nieformalnej separacji brzmi - TAK, uczciwość małżeńska jako składowa przysięgi to rozwijać się w dobru: dla siebie, małżonka, dzieci itd.

Jeśli tak rozumieć atrakcyjność, czyli nie osiadanie na laurach a ciągły wzrost, rozwój adekwatny do dojrzałości, doświadczenia, wiedzy i mam nadzieję do ciągle ewoluującej (i poddanej ewaluacji) miłości (do siebie i innych) to moja odpowiedź brzmi - TAK.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: ozeasz »

lustro pisze: 08 sie 2020, 12:58
mare1966 pisze: 08 sie 2020, 9:49 Argumentować z sensie zero-jedynkowym
tj. że określone działanie osoby A
wywoła określone działanie osoby B
w sensie jako pewnik .

W naszym przykładzie zdajesz się uzasadniać ,
że zachowanie żony wynika bezpośrednio z uprzedniego zachowania męża ,
czyli de facto to on jest sprawcą problemu .

Trudno przyjąć taki tok myślenia , nawiasem przewróciło by to do góry nogami
cały proces logiki postępowań sądowych .
( jaki czasem zresztą obserwujemy w realu - typu staruszkę na pasach uznaje się za winną
kolizji drogowej itp. absurdy )
Mare
Przykro mi to pisac, ale zupełnie błędnie i tendencyjnie odczytałeś i zinterpretowałeś moje wpisy w tym watku.
mare1966 pisze: 08 sie 2020, 9:49 W rzeczywistości , to głównie my sami odpowiadamy za nasze postępowanie
( powinniśmy przynajmniej ) .
Z reguły bowiem mamy możliwość wyboru , jak zareagujemy .

I dopiero wtórną sprawą jest postępowanie drugiej osoby .
Ale ona odpowiada ZA SWOJE działania głównie .
I czy ja w tym watku pisze inaczej?
Nie wiem czy zauważyłeś, ale zachęcam autora do pracy nad soba i przyjrzenia sie sobie.
Widzisz w tym jakiś błąd?
Mare1966 czy wszelkie (trudne) rozmowy (niejednokrotnie ucinane przez moderację) na tym forum graniczące nieraz i ze słowną agresją nie są wynikiem wpływów jednych na drugich i bezpośrednim następstwem prowadzonego "dialogu" ?

Więc obserwując tutejsze zachowania łatwo wysnuć wniosek że w realu, nieoddzieleni szklanymi ekranami, złączeni najczęściej mocno emocjonalnie z tymi najbliższymi, jesteśmy podatni na wzajemne zachowania, słowa, często nawet mimikę twarzy, czy czy choćby na tzw. język ciała...

A tak abstrahując, czy nasz rozwój, w założeniu zmiana siebie samego jaki tu na forum m.in. jest promowany nie niesie ze sobą można by rzec "efektu ubocznego" w postaci zmiany w otoczeniu? Przecież gdy spojrzeć z tej perspektywy to wręcz rzucający się w oczy proces zmian zachodzących symultanicznie.....

Kiedyś otrzymałem tutaj małą reprymendę :D od Nirwanny słowami Kardynała Stefana Wyszyńskiego, którą trudno mi było pojąć i zrozumieć w tamtejszej sytuacji, podjąwszy jednak wysiłek wyjścia poza strefę własnego komfortu zrobiłem ten krok (i następne) którego dzisiaj nie żałuję absolutnie, i za co jestem dzisiaj wdzięczny, a oto i te słowa:
Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi.
I może jeszcze jeden cytat, jak dla mnie znakomity w każdej sytuacji i czasie:
Człowiek jest tak mocno związany ze sobą, że trudno mu o sobie zapomnieć, można jednak wyrobić w sobie zwyczaj myślenia o innych.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

ozeasz pisze: 08 sie 2020, 17:29
Kiedyś otrzymałem tutaj małą reprymendę :D od Nirwanny słowami Kardynała Stefana Wyszyńskiego (...)
Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi.
I może jeszcze jeden cytat, jak dla mnie znakomity w każdej sytuacji i czasie:
Człowiek jest tak mocno związany ze sobą, że trudno mu o sobie zapomnieć, można jednak wyrobić w sobie zwyczaj myślenia o innych.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Ozeasz
Bardzo Ci dziękuję za te słowa.
I Nirwannie jako pierwszej cytujacej.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13376
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Nirwanna »

Doprecyzowując - może mi się uda znaleźć komentarz do tego cytatu, który swego czasu czytałam - kardynał Wyszyński mówi o aspekcie i odpowiedzialności moralnej. W kontekście psychologicznym - każdy odpowiada za swoje emocje.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: marylka »

lustro pisze: 07 sie 2020, 11:58 Nie pytaj o zdrade, ale o o powód kryzysu, którego zdrada jest daleko posunietym przejawem. A wtedy moze sie okazać, że takze zdradzony ma sporo do przepracowania i dobrze mu zrobi terapia.
W tym gaszczu dyskusji chciałam jasno tu podkreślić - zdrada jest ZAWSZE podla i wymierzona przeciwko małżeństwu!
Nie wolno jej usprawiedliwiac ani wybielać!
Powodom kryzysu zawsze warto sie przygladać ale sa inne rozwiazania - rozmowa, czy chocby terapia a także szczerosć i inne
Natomiast zadrada jest podla jak napisalam
Chciałam to podkreślić bo gdzieś czasem odnosze wrażenie że usprawiedliwieniem dla zdradzajacego sa pewne sytuacje w małżenstwie.
To nieprawda
Nie trzeba szukac innych ramion a potem tlumaczyc że to "objaw" kryzysu
Pomieszanie z poplątaniem
Pozdrawiam
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: sasanka »

Brawo Marylka ,chociaż to już było , ale warto przypomnieć , że zdrada jest zawsze wyborem zdrajcy .
Kto tak wybiera powinien liczyć się z konsekwencjami swoich czynów .I tyle.
Taka prawda.
Wiedźmin

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Wiedźmin »

Nirwanna pisze: 08 sie 2020, 21:12 Doprecyzowując - [...] kardynał Wyszyński mówi o aspekcie i odpowiedzialności moralnej. W kontekście psychologicznym - każdy odpowiada za swoje emocje.
Bliższy zdecydowanie jest mi w takim razie kontekst psychologiczny.

Bo jest też tak.. że np. moja twarz... jednemu się spodoba i będzie mieć przyjemne odczucia... innemu zaś sie nie spodoba i zareaguje odrazą... - jakaż to odpowiedzialność moralna? Podobnie jak przywołany przeze mnie kiedyś przykład zdeformowanych chińskich maleńkich kobiecych stóp... Chińczyka to podnieci... europejczyka wręcz przeciwnie... - gdzie tu miejsce na odpowiedzialność moralną? ... jasne że wszystko ma wpływ na wszystko... ale to już moja odpowiedzialność, jak ja na dany wpływ zareaguję.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

Nirwanna pisze: 08 sie 2020, 21:12 Doprecyzowując - może mi się uda znaleźć komentarz do tego cytatu, który swego czasu czytałam - kardynał Wyszyński mówi o aspekcie i odpowiedzialności moralnej. W kontekście psychologicznym - każdy odpowiada za swoje emocje.
Czyli ponosimy moralną odpowiedzialność za uczucia, które swoim zachowaniem, postepiwaniem...wywołujemy w innych...?

Poszukaj Nirwanna ten komentarz. Moze warto, zeby to tu zabrzmialo
Ponosimy moralną odpowiedzialność za to jak wplywamy na uczucia innych.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13376
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Nirwanna »

Poszukam.
Jednocześnie sugeruję formę "ja" - każdemu. Tak funkcjonują spotkania wspólnoty, na których jest wyraźna zachęta do takiej właśnie formy. Chroni ona m.in. przed bardzo niefajną rzeczą - chroni przed nieświadomym nawet rozliczaniem innych, poprzedzającym, a czasem zastępującym - rozliczanie siebie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: sasanka »

Myślę , że na uczucia innych wpływamy właśnie swoimi czynami.
Tak przekazał nam Jezus , że po czynach poznajemy człowieka (a dokładnie po owocach.....)
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: lustro »

marylka pisze: 08 sie 2020, 21:37
lustro pisze: 07 sie 2020, 11:58 Nie pytaj o zdrade, ale o o powód kryzysu, którego zdrada jest daleko posunietym przejawem. A wtedy moze sie okazać, że takze zdradzony ma sporo do przepracowania i dobrze mu zrobi terapia.
W tym gaszczu dyskusji chciałam jasno tu podkreślić - zdrada jest ZAWSZE podla i wymierzona przeciwko małżeństwu!
Nie wolno jej usprawiedliwiac ani wybielać!
Powodom kryzysu zawsze warto sie przygladać ale sa inne rozwiazania - rozmowa, czy chocby terapia a także szczerosć i inne
Natomiast zadrada jest podla jak napisalam
Chciałam to podkreślić bo gdzieś czasem odnosze wrażenie że usprawiedliwieniem dla zdradzajacego sa pewne sytuacje w małżenstwie.
To nieprawda
Nie trzeba szukac innych ramion a potem tlumaczyc że to "objaw" kryzysu
Pomieszanie z poplątaniem
Pozdrawiam
Marylko
A czy ktoś mówił inaczej?
Czy może mowil, ze zdrada jest ok?
Tak napisalam w poście?

Dlaczego zwróciłas uwage tylko na ten jeden fragment z calego mojego dlugiego posta?
I dlaczego odnosisz wrazenie, ze ktos (ja) usprawiedliwia zdradę, skoro mowa jest o czyms innym?

Przeczytaj caly post i postaraj sie zrozumieć, o czym naprawdę on jest.

Sasanko
A w jakim kontekście piszesz o konsekwencjach dla zdradzającego, akurat w tym watku?
To ma pomóc Wigtonowi?
Czy zona Wigtona go zdradza?
A jezeli nie mamy takiej pewności - w jakim celu to napisalas?

Próbuję was zrozumieć drogie panie. Wasz strumien mysli, który tak często prowadzi w jednym kierunku i do jednej interpretacji tematu. O czym bym postu nie napisala, widzicie w nim tylko jedno.
wigton
Posty: 62
Rejestracja: 22 lip 2020, 15:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: wigton »

Ozeasz pyta, po co tu jestem. Myślę, że dobrą odpowiedzią jest tytuł wątku. Przepraszam z góry tych, którzy czytają ten wątek od początku ale by odpowiedzieć Ozeaszowi, troszkę się powtórzę. Chciałem skonfrontować z Wami to co o problemie mówi moja żona z tym co sam o nim sądzę i spytać, czy przesadzam (jak twierdzi żona) czy jednak żona oddala się ode mnie (czemu zdecydowanie zaprzecza ale ja niestety, uważam że codzienność, w której się znalazła, nie pozostaje na nią bez wpływu nawet jeśli wydaje się jej, że jest inaczej).
Właśnie dlatego oprócz własnej percepcji problemu piszę także o jej na niego spojrzeniu. Chcę uniknąć uwag, że to co piszę jest jednostronne, bo żony nie ma na forum. To że przed 2 laty miała u nas miejsce ogromna zmiana nie jest moja interpretacją bo przyznaje to sama żona a wiec to fakt nie opinia. Oboje zgadzamy się, że to zdjęcia, które wstawiła na jednym z portali społecznościowych stały u źródła tej zmiany gdyż od tego czasu zaproszenia od męskiej części czytelników zaczęły napływać w liczbie kilku, czasem kilkunastu a ostatnio 30-tu dziennie. Mimo tak dużej liczby żona ma prawie codzienny kontakt "jedynie" z z 2-3 panami ale zapewnia mnie, że nie rozmawiają o uczuciach a tylko o codzienności więc wg niej nie ma problemu. Ja niestety, czuję że problem jest bo przecież takie kontakty zajmują czas a poza tym kreci ją, że im się podoba i jak to ostatnio określiła "latają za nią".
wigton
Posty: 62
Rejestracja: 22 lip 2020, 15:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: wigton »

I jeszcze jedno. Słowa żony, że panowie, z którymi ma systematyczny kontakt "latają za nią" to jej własna, zresztą chyba trafna, konstatacja wypływajaca z faktu że wszyscy panowie wyznali iż są w niej zakochani i zabiegają o kontakt z nią (smsowy, telefoniczny). Sama jednak utrzymuje, że pomimo raz wyznanych przez nich uczuć, rozmawiają o tematach codziennych a nie o ich uczuciu do niej.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: ozeasz »

wigton pisze: 09 sie 2020, 0:33 Ozeasz pyta, po co tu jestem. Myślę, że dobrą odpowiedzią jest tytuł wątku. Przepraszam z góry tych, którzy czytają ten wątek od początku ale by odpowiedzieć Ozeaszowi, troszkę się powtórzę. Chciałem skonfrontować z Wami to co o problemie mówi moja żona z tym co sam o nim sądzę i spytać, czy przesadzam (jak twierdzi żona) czy jednak żona oddala się ode mnie (czemu zdecydowanie zaprzecza ale ja niestety, uważam że codzienność, w której się znalazła, nie pozostaje na nią bez wpływu nawet jeśli wydaje się jej, że jest inaczej).
Właśnie dlatego oprócz własnej percepcji problemu piszę także o jej na niego spojrzeniu. Chcę uniknąć uwag, że to co piszę jest jednostronne, bo żony nie ma na forum. To że przed 2 laty miała u nas miejsce ogromna zmiana nie jest moja interpretacją bo przyznaje to sama żona a wiec to fakt nie opinia. Oboje zgadzamy się, że to zdjęcia, które wstawiła na jednym z portali społecznościowych stały u źródła tej zmiany gdyż od tego czasu zaproszenia od męskiej części czytelników zaczęły napływać w liczbie kilku, czasem kilkunastu a ostatnio 30-tu dziennie. Mimo tak dużej liczby żona ma prawie codzienny kontakt "jedynie" z z 2-3 panami ale zapewnia mnie, że nie rozmawiają o uczuciach a tylko o codzienności więc wg niej nie ma problemu. Ja niestety, czuję że problem jest bo przecież takie kontakty zajmują czas a poza tym kreci ją, że im się podoba i jak to ostatnio określiła "latają za nią".
Wingtonie czy dobrze rozumiem że powód dla którego tu jesteś to potwierdzenie postawionej przez Ciebie diagnozy w tytule wątku?

Ok. Przeczytałem Twoje tutaj wpisy, może mi coś umknęło ,jeśli tak to wybacz proszę, ale mam wrażenie że nie zależy Ci na dobrym małżeństwie, ale na tym żeby się wróciło to co było( przez 18 lat), dlaczego?
Bo w Twojej opini to bylo pasmo ...szczęścia?

Powiedz, czy Ty bierzesz pod uwagę że ten wg Ciebie 2 letni kryzys może mieć źródła we wczesniejszym "wspaniałym" małżeńskim szeroko pojętym pożyciu?

Twoich kilkanaście wypowiedzi nie zawiera w mojej ocenie żadnej konstruktywnej refleksji nad własnym postępowaniem, które może być częścią składową(choć nie musi) przyczyn dzisiejszego zachowania żony.

Może jestem niedowiarkiem, ale trudno mi pojąć, że żona mając tak dobrego męża(w sumie to nie wiem jakiego, bo mało tu opisu Ciebie, za to dużo diagnoz zachowań żony) szuka wokół atencji innych?

Rozumiem że ten świat jest często bezwzględny i a jego sposób działania konsumpcyjny, jednak dobre więzi pozostają, bo były dobre,za to kryzys odsłania często "nagość króla".

Odpowiem może od siebie na pytanie postawione w temacie Twego wątku, może faktycznie tak jest ( z tego co opisujesz), tylko co to zmienia skoro (jeśli dobrze rozumiem) ważne dla Ciebie jest (tylko? ) potwierdzenie, tak tak widzimy to samo co Ty?

Bo to (wg mnie) nie żaden fakt, a zbiór przekonań, opinii, ocen, to Twoje przeświadczenie i może jeszcze paru osób.

Czytając "Porozumienie bez Przemocy" Rosenberga zauważyłem jak często jedno nie ma nic wspólnego z drugim, a sam autor stara się przybliżyć czym jest porozumienie z drugim człowiekiem które bierze się z serca i daje możliwość dialogu który niesie życie, bo dotyka miejsc zwykle niedostępnych i zakrytych.

I zakończę tu może słowami Nałoga, które wpisują się wg mnie w tę myśł wpływu na innych, na ich emocje ,czucia, postrzeganie, nastroje, w tym przypadku wpływu męża na żonę, a pisal On niejednokrotnie tak, że :" wieczorny seks rozpoczyna się od porannej kawy" i chyba nadmienił, że to nie koniecznie poranek tego samego dnia. :D

Jeśli coś pomyliłem to przepraszam Nałoga, który to może dokonać ewentualnej korekty tego co pozwoliłem sobie zacytować. :)

P.S. Wingtonie w żadnym przypadku nie chodziło mi o to by Cię tu urazić, rozumiem że to co napisałem może nie jest zbyt przyjemne w odbiorze i możesz się z tym absolutnie nie zgadzać, co nie zmienia faktu że widzę to inaczej niż Ty, sam uznasz co z tym zrobić, pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ